Zespół R w ostatnich dwóch spotkaniach zaczął punktować i jeśli tylko utrzymaliby dyspozycję, to powinni osiągnąć w tym spotkaniu przynajmniej remis. Znista natomiast zaliczyła dwie porażki z rzędu, obie różnicą trzech bramek. Jeśli Michał Kot dostałby solidne wsparcie od kolegów, to nie można przekreślać ich szans na zapunktowanie. Pierwsze niespełna 10 minut gry było stosunkowo wyrównane. Jako pierwsi do siatki trafili jednak zawodnicy Zespołu R, ale z prowadzenia nie cieszyli się zbyt długo. Po upływie pięciu minut Maciej Błażejewski doprowadził do wyrównania. Wydaje się, że gościom możliwości równorzędnej rywalizacji skończyły się właśnie chwilę po upływie kwadransa. Do gwizdka sędziego kończącego pierwszą połowę gospodarze trafili jeszcze 3 razy i na przerwę drużyny schodziły przy wyniku 4:1. Na kolejne 25 minut meczu Znista wyszła wyraźnie zmobilizowana do odrabiania strat. W ciągu pierwszych 10 minut udało im się zbliżyć do rywali na dystans jednego trafienia i mecz się wyrównał. Zespół R jednak odpowiedział w najlepszy sposób odpowiadając niespełna 60 sekund po trafieniu gości i powiększył przewagę do dwóch goli. W tym momencie sygnał do ataku dał Michał Kot, ale jak się później okazało, była to ostatnia bramka dla gości. Gospodarze z kolei strzelać nie przestali i ustali wynik na 7:4. Zdecydowanie najlepszy na boisku był Piotr Miszczuk, który zanotował 4 ostatnie podania, a z dobrej strony pokazał się również Bartek Wróblewski.