Obie drużyny poprzedni sezon rozgrywały na drugim poziomie rozgrywek – gospodarze w lidze siódemek, a goście w lidze szóstek. Ich wyniki były zupełnym przeciwieństwem, NKS Piotrovia zakończyła rywalizację dopiero na 9. miejscu, a Kindybały FC zdobyły tytuł wicemistrza. Faworyta nie było trudno wytypować. I zgodnie z przewidywaniami to goście rozpoczęli strzelanie już w 2. minucie meczu. Ambitna młodzież NKS szybko się obudziła i niespodziewanie kolejne 3 trafienia były ich autorstwa. W 15. minucie mieliśmy zatem rezultat 3:1. Przy trzecim trafieniu mocno Jakubowi Klimkowi pomógł bramkarz gości, który stracił piłkę . Była to poważna rysa na jego dobrym występie w I połowie. Golkiper Piotrovii również zanotował udaną połówkę broniąc kilka groźnych strzałów. Kindybały jeszcze przed przerwą zdołały zmniejszyć straty do jednej bramki. Zapowiadało to ciekawą drugą część rywalizacji. Po gwizdku sędziego Piotr Włodarkiewicz ponownie podwyższył prowadzenie gospodarzy i pokazał, że w tym dniu możemy mieć niespodziankę. Innego zdania był Jeremiasz Morawiecki, który w tej części zanotował 4 trafienia i wydatnie przyczynił się do końcowego sukcesu Kindybałów , którzy od wyniku 4:2 w ciągu niespełna piętnastu minut wyszli na prowadzenie 4:5. Chwilę później żółtą kartę obejrzał Karol Wojda, a Piotrovia wykorzystała grę w przewadze. Mikołaj Kunicki na 5 minut przed końcem spotkania doprowadził do remisu. Tym samym byliśmy coraz bliżej niespodzianki. Tej jednak nie mieliśmy, ponieważ w 47. minucie zwycięstwo gościom zapewnił wspomniany wcześniej Morawiecki. Musimy przyznać, że postęp w grze młodzieży był widoczny i w tym sezonie nie będą „chłopcami do bicia”. Natomiast goście mają jeszcze duże rezerwy, żeby osiągnąć poziom z poprzednich rozgrywek.