Gospodarze, po obiecującym sezonie jesiennym, znacznie obniżyli loty. „Wózek” stara się ciągnąc Karol Nowak, ale nie ma wielkiego wsparcia. Los Lamusos natomiast znacznie bardziej odpowiada większe boisko, gdzie awansowali do elity rozgrywek. W szóstkach, przed tym meczem mieli o jeden punkt mniej od gospodarzy. Zatem wynik spotkania powinien oscylować wokół remisu. Pierwszy kwadrans jednak zdecydowanie należał do zawodników Alkobusa, którzy prowadzili 3:0. Udział przy każdej bramce miał Karol Nowak. Oprócz prowadzenia, gospodarze po prostu przeważali na boisku i nie dawali zbyt wielu szans swoim rywalom. W końcówce jednak się rozluźnili, a okazję znakomicie wykorzystali goście, doprowadzając do remisu w ciągu ostatnich trzech minut pierwszej połowy. Wnioski w przerwie zostały wyciągnięte przede wszystkim przez LL, którzy starali się częściej atakować. Efektem było trafienie Michała Araźnego, które dało pierwsze prowadzenie gościom w tym spotkaniu. Utrata przewagi otrząsnęła nieco gospodarzy, którzy zdobyli kolejne dwie bramki i ponownie wyszli na czoło wyścigu. Tym razem na listę strzelców wpisał się Jakub Wróbel. Końcówka meczu to rollercoaster, w 48. minucie Los Lamusos jeszcze raz wyszli na prowadzenie 5:6 po to, aby jeszcze przed upływem 30-stu sekund stracić bramkę… Tego dnia ostatnie słowo należało do Marcina Brankiewicza, który ustalił wynik meczu na 6:7. Wydawało się, że FCZA miał przewagę podczas całego spotkania, ale zawodziła skuteczność i popełniane błędy w defensywie, co skrupulatnie wykorzystali bardziej doświadczeni goście. Swoje „trzy grosze” dorzucił Piotr Stańczykiewicz, który kilka razy zatrzymał Karola Nowaka. Po utracie decydującej bramki, kapitan FCZA skwitował mecz słowami: „I to jest najlepsze podsumowanie naszego sezonu”. Zdecydowanie się podpisujemy pod tym stwierdzeniem.