Spotkanie Drugiej Ligi Szóstek pomiędzy Dynamitem Warszawa i Zmarnowanymi Talentami znakomicie zaczęło się dla niebieskich, którzy już po 5 minutach wyszli na prowadzenie po strzale Patryka Toboły. Niestety parę akcji później ten zawodnik musiał zejść z powodu kontuzji, więc przy okazji życzymy powrotu do zdrowia. Wracając do meczu, koledzy Toboły robili na murawie swoje. Po nieco ponad kwadransie na 0:2 podwyższył Igor Koniszewski, po chwili błąd bramkarza wykorzystał Marcin Boruń, a w 20 minucie Siergiej Karnicki dobił swój strzał i było już 0:4. W 23 minucie obudzili się gospodarze i po ładnej kontrze Adama Woźniaka trafili na 1:4. Po chwili Woźniak mógł znowu wpisać się na listę strzelców, ale finalnie nie udało mu się, stąd wynik do przerwy utrzymał się. Tuż po zmianie stron Boruń skompletował dublet, a w 34 minucie na 1:6 uderzył Maks Mazur. I wydawało się, że już nie będzie tu emocji, ale w ostatnim fragmencie meczu Zieloni zdobyli szybkie trzy bramki po trzech ładnych strzałach z dystansu, jednym Bartka Karlińskiego i dwóch Karola Plusy. I zrobiło się nagle 4:6. Lecz ZT szybko pozbawili rywali złudzeń i za sprawą Koniszewskiego i Łukasza Jarosza zamknęli temat. Ostatecznie Zmarnowane Talenty wygrywają 4:8 po raz pierwszy tej zimy, Dynamit zaś nadal musi czekać na premierowe punkty.