Gospodarze po wpadce z ostatniej kolejki chcieli powrócić do wygrywania i wydaje się, że to spotkanie powinno być dla nich dobrą okazją. Goście rozpoczęli sezon bardzo słabo, ale poprzednie dwa mecze zakończyły się ich zwycięstwami. Z tego powodu KTS Chimera nie mogła być aż tak pewna dopisania sobie trzech oczek. Mecz rozpoczął się z lekką przewagą graczy w niebieskich strojach i wraz z kolejnymi minutami byli oni bliscy otwarcia wyniku. Udało się to w siódmej minucie. Na kolejne trafienia czekaliśmy blisko kwadrans, co wskazywało na wyrównaną grę. Jednak nie do końca się z tym zgodzimy, ponieważ to gospodarze wykazywali się inicjatywą i próbowali podwyższyć prowadzenie. Do gwizdka sędziego ta sztuka udała im się dwukrotnie za sprawą trafień Sylwestra Gwiazdy oraz Adriana Smolińskiego. Po krótkiej przerwie wspomniany wyżej duet wypracował kolejną bramkę dla Chimery. Trzeba przyznać, że Chłopcy do Bicia w tym dniu nie mieli wystarczającego animuszu żeby odrobić czterobramkową stratę. Co prawda udało im się strzelić gola honorowego, ale nie poszli za ciosem i stracili jeszcze dwie bramki. Zdecydowanie było widać, że jest to mecz o „pietruszkę” (co nawet było słychać przy linii od zawodników), ponieważ KTS ma jedynie iluzoryczne szansę na zajęcie jednego z dwóch pierwszych miejsc dających awans, a Chłopcy szansę na walkę o awans stracili kilka kolejek wcześniej. Niemniej jednak na boisku obie ekipy pokazały, że w takich okolicznościach można rozegrać ciekawe spotkanie, które zakończyło się wynikiem 6:1.