W starciu dwóch drużyn z dołu tabeli Drugiej Ligi Szóstek, czyli La Cabaret i FC Yelonki, ciężko było wskazać faworyta. I przebieg tego spotkania dał odpowiedź dlaczego. Od pierwszych chwil oglądaliśmy niezwykle zacięte zawody. Lepiej zaczęli nominalni gospodarze. W 6 minucie wynik otworzył Mateusz Sadowski, a po chwili kapitalnym uderzeniem popisał się Michał Rojewski i zrobiło się 2:0. Po 11 minutach był już jednak remis po dublecie Sebastiana Małczyńskiego. W odpowiedzi zza pola karnego ładnie uderzył aktywny tego dnia Tymoteusz Kaczmarek, a po nieco ponad kwadransie ten sam zawodnik wystąpił w roli asystenta przy golu Filipa Morawskiego. Jeszcze przed przerwą na 5:2 podwyższył Hubert Sadowski i takim też rezultatem zakończyła się pierwsza odsłona. W drugiej części FC Y dokonali roszady między słupkami i grającego zazwyczaj w polu Arka Rycherta zastąpił Dariusz Chojnacki. I to dało impuls do ataku ekipie z Jelonek. Aktywny był Piotr Zaręba i Szymon Milczarek, pomagał im Robert Kamiński i dzięki temu z 5:2 zrobiło się 5:5 po 34 minutach gry. Od tego momentu na boisku był prawdziwy rollercoaster, wymiana ognia trwała już do samego końca. FC Y mogli wygrać, bo prowadzili 6:7 w 46 minucie, ale wtedy najpierw zdobyli gola, niestety samobójczego. A niecałe 60 sekund później zwycięskie trafienie zanotował Mateusz Sadowski i skończyło się na 8:7. La Cabaret odnotował pierwszy triumf w tym sezonie i trzeba przyznać, że ta drużyna zrobiła to w naprawdę dobrym stylu. Z kolei FC Yelonki nadal pozostają z zerowym dorobkiem, ale ich gra jest znacznie lepsza niż pozycja w ligowej stawce, więc jest nadzieja, że to się zmieni niebawem.