Naprzeciwko siebie stanęły drużyny będące na dwóch różnych biegunach. Zmarnowane Talenty po zaliczonym falstarcie dwukrotnie sprawiły sensację ogrywając obecnych mistrzów, a także brązowych medalistów 1.Ligi Siódemek. Z pewnością po tych spotkaniach byli na fali wznoszącej. Natomiast FC Hermes to ekipa debiutująca w naszych rozgrywkach, która odniosła srogie lanie w pierwszej kolejce. Wszystko wskazywało na pewne zwycięstwo gospodarzy. I początek meczu potwierdził to w 100%, po niespełna dziesięciu minutach prowadzili 3:0. Goście ewidentnie jeszcze nie przyzwyczaili się do warunków panujących w I lidze i wyglądali na zupełnie pozbawionych pomysłu, jak odpowiedzieć na grę przeciwników. Co prawda zdołali zdobyć gola, ale kontra przyszła błyskawicznie. Aspirujący do czołowego asystenta ligi Marcin Boruń zagrał piłkę do Łukasza Jarosza, który po razu drugi wpisał się na listę strzelców. Minęło zaledwie 12 minut meczu, a wspomniana dwójka uzbierała łącznie 3 asysty i 2 trafienia.  Przy wyniku 5:1 zawodnikowi Hermesu odcięło prąd i „popisał” się brutalnym wślizgiem atakując od tyłu nogi rywala – nie ma wątpliwości, to musiało być czerwo! Na boisku musi być walka, ale taka, która jest prowadzona w myśl zasad fair play, takich zagrań nie chcemy oglądać. Cóż, pierwsza połowa zakończona wynikiem 5:1 i gra w przewadze jednego zawodnika nie zapowiadała interesującej drugiej połowy. Goście grając w osłabieniu o dziwo bronili lepiej, mimo zmasowanych ataków Zmarnowanych Talentów. Gospodarze tworzyli okazję za okazją, ale albo bronił dobrze dysponowany tego dnia golkiper, albo pudłowali niemalże w niewytłumaczalny sposób. Wydawało się, że druga połowa zakończy się bezbramkowym remisem, lecz w ostatniej minucie gracze w niebieskich strojach mogli powiedzieć „wreszcie!”. Udało im się wbić jedynego w tej części gola, który zamknął rywalizację wynikiem 6:1.