Na zakończenie trzecioligowych zmagań doczekaliśmy się hitu, w którym wicelider podejmował trzecią zespół w tabeli, a dokładnie Legion stanął w szranki z Defenders. Nie było mowy o faworyzowaniu którejś ze stron. Spodziewaliśmy się zaciętej rywalizacji. Można powiedzieć, ze tak właśnie było, jednak mimo wszystko lepsze wrażenie zostawili po sobie gospodarze. Stawili się oni trochę pozlepianym składem, ale jak się lepi drużynę takimi zawodnikami jak Norbert Taras czy Marcin Sikora to zdecydowanie są to wzmocnienia niż osłabienia. Legion zagrał przede wszystkim konkretniej i mimo, że do skuteczności można było się przyczepić to i tak po pierwszej połowie prowadził 2:0. Wynik otworzył Kamil Sienkiewicz, a gola numer dwa dołożył Marcin Lipa. Po zmianie stron gra się zaostrzyła, co udzieliło się najbardziej na ławce rezerwowych gospodarzy, gdzie żółty kartonik obejrzał debiutujący w roli szkoleniowca, Darek Sienkiewicz. Jego koledzy na boisku na szczęście zachowali więcej zimnej krwi. Dołożyli jeszcze dwa gole na co rywal był w stanie odpowiedzieć tylko trafieniem Illi Dehody. Ostatecznie Legion zasłużenie pokonał Defenders 4:1, nie dając odjechać w tabeli liderowi. Traci do niego trzy punkty, co w perspektywie dwóch meczów rozegranych mniej pozwala myśleć bardzo optymistycznie.