W hicie 2.Ligi Letniej, który jednocześnie zamykał zmagania czwartej kolejki, Gramy Czasami podejmowało OMS. Jednocześnie był to niemal bratobójczy mecz, gdyż wielu zawodników obu drużyn niejednokrotnie występowało pod jednym szyldem. Nie to jednak sprawiało iż był to szlagier. Jakby nie było w szranki stanęli wicelider oraz trzecia drużyna w stawce, ale pamiętajmy, że cała pierwsza trójka w tabeli miała tyle samo punktów. Mało tego zremisował dotychczasowy lider, a więc stawką tego meczu było samotne prowadzenie w lidze. Od początku do końca było widać szacunek jakim darzą się rywale, ale nikt nogi nie odstawiał, bo jakby nie było zawody były szybkie zacięte i pełne walki. Defensywy obu drużyn spisywały się na tyle wymagająco, że ofensywni gracze musieli się wspiąć na wyżyny, by dojść do klarownych sytuacji. Dwie takie koronkowe akcje w 8 i 17 minucie przeprowadził duet Patryk Paszko – Krzysztof Sobolewski, gdzie pierwszy dogrywał a drugi wpisał się na listę strzelców. Goście jednak jeszcze przed przerwą złapali kontakt, a dokładnie dokonał tego inny aktywny tego dnia duet Filip Błuś – Konrad Osiński. Mało tego ta sama dwójka tuż po zmianie stron doprowadziła do remisu 2:2. Oba gole strzelił niezawodny lider wyścigu po koronę króla strzelców, Osiński. Dziesięć minut przed końcem meczu z boiska wyleciał bramkarz OMS-u, a do tego kilka minut potem Paweł Staniszewski zagrał do Jakuba Wiewióry i gospodarze objęli prowadzenie 3:2. Zrobiło się bardzo nerwowo, ale goście nie spanikowali. Zagrali do końca i pokazali kawał charakteru. Pięć minut przed końcem meczu po raz trzeci w roli głównej wystąpił wspomniany duet. Tym razem Osiński dograł, a gola na wagę remisu zdobył Błuś. Ostatecznie po wielkich emocjach Gramy Czasami zremisowało z OMS-em 3:3. Taki wynik sprawił, że obie drużyny objęły prowadzenie w tabeli drugiej ligi.