Czwartkowe zmagania pierwszoligowców rozpoczął mecz Impulsu FC ze Zmarnowanymi Juniorami. Dla nominalnych gospodarzy był to absolutny debiut w Liga Bemowska, ale jest to drużyna znana w Warszawskich szóstkach, gdzie zdążyła już wyrobić sobie odpowiednią markę. Goście mają tego lata za sobą porażkę, ale jak pisaliśmy, że tej drużynie wystarczy kilka meczów o stawkę, by złapała odpowiedni rytm. Goście stawili się dość okrojonym składem i po kilku minutach wydawało się, że to może być kluczowy aspekt w tym meczu. Nie minęło bowiem sześć minut, a po trafieniach Oleksandra Mykhailova było już 2:0. Z czasem ławka gości się poszerzała, a to dawało dodatkowy oddech zmęczonym graczom. Siedem minut potem Karol Mroczkowski zagrał do Grzegorza Miklasa, a ten dał gościom kontakt do przerwy. Siedem minut po zmianie stron do głosu znów doszli gospodarze, którzy po golu Wladyslava Radionova znów mieli dwie bramki przewagi. Do tego momentu to gracze w zielonych trykotach wyglądali korzystniej, ale wtedy do akcji wkroczył Michał Dryński, który wziął na siebie pełną odpowiedzialność. Bronił, podawał i strzelał. Najpierw w 30 minucie zagrał do Miklasa, który zdobył gola kontaktowego, a cztery minuty potem sam doprowadził do remisu wykorzystując podanie Mroczkowskiego. Nie minęły kolejne dwie minuty, a popularny „Dryna” odwrócił losy meczu. Do ostatniego gwizdka sędziego emocje sięgały zenitu, ale wynik już się nie zmienił. Zmarnowani Juniorzy powrócili z dalekiej podróży i po kapitalnych ostatnich dziesięciu minutach pokonali Impuls FC 4:3.