Od początku oglądaliśmy wyrównane zawody i nie mogliśmy wskazać jednoznacznie faworyta. Zjazd rozpoczął spotkanie tylko z jednym rezerwowym, co może mieć znaczenie w końcówce spotkania. W pierwszej połowie zarysowała się przewaga Zmarnowanych Talentów, ale bardzo dobrze w bramce rywala spisywał się Michał Dalba. W jednej z akcji, obrońca Zjazdu sprezentował piłkę Arturowi Jaroszowi zagraniem do środka boiska, ale i on nie znalazł sposobu na Dolbę. Od dwudziestej drugiej minuty Zmarnowane Talenty zamknęli w hokejowym zamku drużynę Zjazdu i po kolejnej akcji piłkę z linii bramkowej, po efektownej podcince w wykonaniu Marcina Borunia nad interweniującym bramkarzem, wybił obrońca żółtych. Minutę przed zakończeniem pierwszej odsłony ZT źle rozegrali rzut wolny i Zjazd ruszył z kontrą trzy na jeden, ale świetnym refleksem popisał się Paweł Wiśniewski, wybiegając z bramki i egzekwując piłkę poza plac gry. W drugą połowę mocnym akcentem weszły Talenty, którzy przycisnęli rywala i w trzydziestej minucie ponownie nie wykorzystali dogodnej okazji, w której zabrakło Jaroszowi centymetrów przy zamknięciu akcji. To, co wisiało w powietrzu stało się faktem w trzydziestej siódmej minucie. Kontrolując przebieg wydarzeń Talenty wypracowali kolejną sytuację i po dośrodkowaniu z lewej strony pola karnego, piłka po rykoszecie naszła na wolej Cezaremu Kazimierczakowi i celny strzał dał prowadzenie niebieskim. Po objęciu prowadzenia ZT cofnęli się na własną połowę, oddając tym samym pole Zjazdowi. W czterdziestej piątej minuty zabrakło niewiele do wyrównania. Zjazd wykonywał rzut wolny i po dośrodkowaniu piłki na dłuższy słupek, akcję zamknięto zgraniem piłki głową na piąty metr pola karnego, gdzie inny zawodnik również głową przeniósł piłkę nad poprzeczką. Po tej akcji zeszło powietrze i zabrakło świeżości w drużynie Zjazdu, co odbiło się utratą drugiej bramki w czterdziestej ósmej minucie, gdzie podanie Marcina Borunia wykorzystał z zimną krwią Maksymilian Mazur.