Choć oba zespoły przed tym meczem dzielił raptem jeden punkt, zdecydowanym faworytem tej konfrontacji było Dynamo. I przedmeczowe spekulacje, szybko znalazły potwierdzenie w rzeczywistości. Od pierwszych minut na boisku dominowała ekipa rodem z Ukrainy, która już po 7 minutach objęła dwubramkowe prowadzenie. Zmarnowane Talenty odpowiedziały co prawa 5 minut później za sprawą trafienia Marcina Borunia, ale jak się później okazało, był to raczej łabędzie śpiew w wykonaniu drużyny Artura Jarosza. Dynamo jeszcze do przerwy podwyższyło rezultat na 5:1, by w drugiej, dalej spokojnie kontrolować przebieg gry i powiększać przewagę. Królem polowania z dorobkiem 5 goli został Bogdan Tokarchyk, a na wyróżnienie zasłużyl też bardzo aktywny Volodymyr Frantyk, który również skompletował hattricka. Ostatecznie tegoroczni debiutanci robili ZT 9:1 i wciąż okupują najniższy stopień podium. Rywale, mimo sromotnej porażki, mogą raczej spokojnie myśleć o zachowaniu pierwszoligowego bytu.