W spotkaniu Dzików Futbolu i Tank Teamu oglądaliśmy względnie wyrównane widowisko, ale tylko przez w pierwszej połowie i to też nie całej. Potem sprawy w swoje ręce, a w zasadzie nogi, wzięła ekipa Daniela Kościńskiego i zaczęło się strzelanie. Wynik otworzył niezawodny Jakub Głowała w 13 minucie, ale na następne gole musieliśmy poczekać do końcówki pierwszej odsłony. Wtedy to „Dziki” zadały trzy celne ciosy (strzelali odpowiednio Gryfin Conkała, Daniel Kościński i Adam Buczek) i na przerwę nominalni gospodarze schodzili z komfortowym prowadzeniem 4:0. Po zmianie stron było jeszcze lepiej. Szalał w ofensywie zwłaszcza wspomniany Głowała (tego dnia ten snajper zanotował dorobek pięciu trafień i dwóch asyst), ale o każdym zawodniku można było mówić w samych superlatywach. Kapitalnie też spisywał się między słupkami Damian Marcińczak, którego kilka interwencji było na światowym poziomie. Stąd też nie mogło nikogo dziwić jego czyste konto. Finalnie Dziki Futbolu z rozmachem rozpoczęły zmagania na wiosnę, wygrywając 10:0. Tank Team zaś niczym nie przypominał drużyny, która tak dobrze prezentowała się na zimę, ale wydaję nam się, że to kwestia czasu, gdy znowu będą groźni.