Złotopolscy Warszawa przed starciem z KP Kozia znajdowali się w strefie spadkowej i musieli koniecznie wygrać, by nie wypaść z wyścigu o utrzymanie. Z kolei KP K do tego celu potrzebowali ledwie punktu. Faworytem tego starcia byli nominalni goście, którzy po kiepskim początku rozgrywek złapali wiatr w żagle. I pierwsza odsłona potwierdziła te prognozy. Od pierwszy chwili tego widowiska więcej z gry mieli zawodnicy w czarnych trykotach i to oni otworzyli wynik tego meczu. W 8 minucie znajdujący się ostatnio w kapitalnej dyspozycji Aleksander Czamarski podał do Filipa Szcześniaka, a ten zdobył swoją szóstą bramkę tej wiosny. Potem przewagę nadal miała ekipa nieobecnego tego dnia Patryka Berusa, ale przez długi czas brakowało im dokładności. Najbliżej szczęścia byli w 20 minucie, ale strzał Czamarskiego twarzą zatrzymał golkiper ZW Bartek Michalski. Być może ta spektakularna interwencja natchnęła jego drużynę, gdyż od tego momentu gospodarze wykreowali sobie trzy niezłe okazje. Niestety dla nich skuteczność nie była ich sojusznikiem w tym fragmencie tego spotkania. Tego samego nie można było powiedzieć o Szcześniaku, który jeszcze przed przerwą podwyższył na 0:2 po zagraniu Czamarskiego. Tuż po wznowieniu gry Szcześniak mógł zdobyć swoje trzecie trafienie, ale kolejną świetną paradą, tym razem już w bardziej klasycznym stylu, popisał się Michalski. A w 36 minucie jego koledzy „z pola” w końcu przełamali strzelecki impas. Wszystko to za sprawą niezawodnego Illii Dehody. Po chwili był już remis 2:2, gdy Jakub Kiraga z bliska wpakował piłkę do siatki po asyście Macieja Gieruli. Następni zespół w żółtych barwach mógł wyjść na prowadzenie, ale piłka po uderzeniu jednego z napastników zatrzymała się na słupku. Po tak wyraźnym ostrzeżeniu sprawy w swoje ręce wziął najlepszy na placu Czamarski. Po ładnej, indywidualnej akcji z zimną krwią przełożył obrońcę, umieścił futbolówkę w sieci i było 2:3. A nadzieje na dobry rezultat gospodarzy ostatecznie rozwiał w 47 minucie Szcześniak, który po akcji Antoniego Pieńkosa ustalił stan rywalizacji na 2:4, kompletując przy tym hat-tricka. KP Kozia po tym zwycięstwie zapewniła sobie utrzymanie i trzeba przyznać, że zasłużyli sobie na to swoją postawą w końcówce sezonu. Pewni gdy w trzeciej lidze nie mogą być za to Złotopolscy Warszawa, ale być może uda im się uniknąć spadku.