Obydwie drużyny to zdecydowani faworyci  do podium w tym sezonie, więc ich rywalizacji zapowiadała niezwykle ciekawie. W lepszej sytuacji przed meczem znaleźli się jednak zwodnicy gości, który w pełnym składzie stawili się na ten mecz, czego nie można powiedzieć o gospodarzach, którzy musieli radzić sobie bez zmian. Moszna ruszyła dość żwawo i już w czwartej minucie po akcji dwóch środkowych pomocników Stoch – Głębocki prowadziła 1:0. Na odpowiedź rywali musieliśmy poczekać do czternastej minuty, gdy to fantastyczną indywidualną akcją popisał się Lolek. Z połowy boiska sam ruszył na bramkę rywali mijając trzech obrońców i pewnie wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem. Szybkość, dynamika i drybling, to wszystko znalazło się w tej akcji, bramka jakie lubimy oglądać!  Rezultat do przerwy 1:1. Druga połowa równie zacięta jak pierwsza, mimo iż pogoda i brak zmian coraz bardziej dawał się we znaki zawodnikom Young Legion. W trzydziestej szóstej minucie zamieszanie w polu karnym wykorzystał Michał Burzyński pakując piłkę do bramki i dając swojej drużynie prowadzenie! To nie był jednak koniec emocji w tym spotkaniu. Legion nie odpuszczał i ponownie wyrównał za sprawą Stanisława Ławcewicza. 2:2 i powtórka z rozrywki, Moszna strzela na 2:3, a dosłownie minutę później gospodarze wyrównują. Gdy już wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, wtedy ponownie dał znać o sobie Michał Głębocki, który uderzeniem z pierwszej piłki wykorzystał akcję prawą stroną Adriana Brzuchacza. MS po raz czwarty i ostatni w tym meczu objęła prowadzenie, którego nie wypuściła już do końca! Na szczególne pochwały i słowa uznania zasługuje jednak Artur Perekitko, który niemal całe spotkanie rozegrał z kontuzją nie opuszczając swojej drużyny w potrzebie! Ostatecznie Moszna Squad pokonał w szlagierze Ligi Bemowskiej Young Legion 4:3.