KP Kozia i Zespół Niespokojnych Nóg do tej pory w zimowym sezonie zgromadziły po dziewięć oczek, stąd też trudno było wskazać na faworyta tego widowiska. Od początku nieco lepiej prezentowali się nominalni gospodarze i już po 11 minutach prowadzili 4:1, a główną rolę w tym odegrał zdobywca hat-tricka Antoni Pieńkos. Od tego momentu spotkanie się wyrównało i goście zaczęli odrabiać straty. Po pierwszej połowie było 5:3, a tuż po zmianie stron zrobiło się tylko 5:4 po bramce Michała Araźnego. Potem dalej oglądaliśmy wymianę ciosów, która trwała aż do 41 minuty. Przy stanie 7:6 dla KP K po raz kolejny błysnął Pieńkos, który wystawił piłkę Erikowi Haalandowi, a ten podwyższył na 8:6. Dalej poszło z górki i końcówka meczu należała do gospodarzy. Ostateczny rezultat 12:7 dla ekipy Patryka Berusa. Nie było by tego wyniku, gdyby nie postawa Pieńkosa, autora siedmiu goli i jednej asysty. KP Kozia wyprzedziła swojego rywala w tabeli i umocniła się w środku stawki. Zespół Niespokojnych Nóg zaś mimo ambitnej postawy kończy bez punktów.