Pojedynek zaprzyjaźnionych ekip Moszna Squadu i Zielonej Polany zapowiadał się na wyrównane spotkanie dwóch niezbyt imponujących formą drużyn. Obie ekipy zajmowały miejsca w drugiej połówce Pierwszej Ligi, lecz Zielona Polana była pewna spadku, a Moszna potrzebowała zwycięstwa, aby ponownie znaleźć się nad strefą spadkową. Mecz zdecydowanie lepiej rozpoczęła drużyna Mateusza Piziorskiego. Sebastian Wereszczak szybko otworzył wynik, a Zielona Polana przejęła inicjatywę i na tle swojego rywala wyglądała dużo lepiej. Moszna nie miała pomysłu na grę i pierwszą połowę musiała spisać na straty. Wynik 0:4 nie był jeszcze wyrokiem, ale ich gra musiała się zmienić. I po gwizdu sędziego, rozpoczynającym drugą odsłonę właśnie to się stało. Moszna grała szybciej i dokładniej, a sytuacje pod bramką przeciwnika zamieniała na bramki. Po bramkach Latosiewicza i Maula zmniejszyli przewagę do jednej trafenia i byli już na wyciągnięcie ręki od odwrócenia losów meczu. Niestety dla nich, przeciwnicy nie wywiesili białej flagi i na kilka minut przed końcowym gwizdkiem wynik spotkania wynosił 3:6. Jeszcze jedną bramkę dla Moszny strzelił Grzegorz Kowerski, lecz to nie wystarczyło aby obrócić losy tego pojedynku - tyleż nieoczekiwane, co zasłużone trzy punkty zgarnął beniaminek, który razem ze swoim rywalem, tym spotkaniem pożegnał się z pierwszą ligą. Wicemistrz z ubiegłej zimy, Moszna, sensacyjnie spada do drugiej ligi., ale z taką grą w tym sezonie, nie zasłużył na więcej.