LTM i Synowie Gmocha z tytułami mistrzowskimi!

Za nami ostatnia seria, zaległych gier, po której poznaliśmy wszystkie rozstrzygnięcia. W trzeciej lidze nie zawiódł LTM, który postawił kropkę nad „i” w powtórzonym spotkaniu z Bękartami Futbolu. W siódmej, tytuł, nie wychodząc już na boisko zainkasowali Synowie Gmocha, którzy wygrali dzięki zwycięstwu Marchewek Zagłady i najlepszemu bilansowi w „małej tabeli”. Poznaliśmy także ostateczny układ podium w pierwszej  i czwartej lidze (wicemistrzostwo Chemika Bemowo i Pro Ogórków) oraz brązowych medalistów na szóstym szczeblu, którymi została Blok Ekipa. Zapraszamy na podsumowanie ligowych ostatków w naszej wyjątkowo w tym sezonie emocjonującej i ciekawej zimowej lidze szóstek!

1 Liga:

Na pierwszym froncie zimowej ligi szóstek na Bemowie do skutku doszły dwa z zaplanowanych czterech spotkań, ale co najważniejsze tym razem ciśnienie wytrzymał Chemik Bemowo, który pewnie pokonał Drink Team 17:8 i został wicemistrzem Pierwszej Ligi Zimowej, zsyłając równocześnie Moszna Squad na najniższy stopień podium. To jednak nie był łatwa przeprawa dla ekipy Adriana Bery, bo do przerwy mieliśmy remis 6:6 i dopiero po zmianie stron Chemik włączył piąty bieg, odjeżdżając rywalowi na dobre. Tym razem do zwycięstwa poprowadził go duet Damian Świerblewski – Krystian Lewandowski. Tym samym złote medale już w najbliższy piątek odbierze Contra, srebrne Chemik Bemowo, a brązowe zawisną na szyjach graczy Moszna Squadu. Tymczasem w drugim starciu Papadensy pewnie pokonały Zimbud 8:5. Ekipa Dominika Podlewskiego szybko zyskała trzy bramki przewagi i potem kontrolowała przebieg meczu, nie pozwalając zbliżyć się rywalowi na mniej niż dwa gole. Papadensy do zwycięstwa, które pozwoliło im zakończyć zimę na piątym miejscu poprowadził duet Maciej Kurpias – Kamil Kuźniewski. Niestety tej niedzieli nie stawiła się ekipa Namelles, a co za tym idzie zarówno Contra jak i Zmarnowane Talenty dopisały do swojego konta na koniec rozgrywek po trzy punkty, rozgrywając sobie przy tym wartościowy sparing.

10 01 3e9q1

2 Liga:

W Drugiej Lidze Zimowej wszystko było już jasne i klarowne, a nam pozostał mecz o przysłowiową pietruszkę, w którym St. Varsovia rozgromiła FC Warsaw United 12:0. Spodziewaliśmy się raczej wyrównanej konfrontacji, ale to było niemożliwe, gdy w barwach FC WU na placu stawiło się tylko pięciu zawodników. Gracze w różowych trykotach, grając cały mecz z przewagą jednego zawodnika, zdeklasowali rywala, aplikując mu w każdej połowie po sześć goli. Królem polowania został autor sześciu trafień Karol Mroczkowski, ale trzeba tutaj zaznaczyć świetną postawę całego zespołu, który tego dnia stworzył świetnie rozumiejący się kolektyw. Tym samym ekipa Michała Witkowskiego zakończyła zimę na piątym miejscu, natomiast rywale finiszowali trzy pozycje niżej.

3 Liga:

Na trzecim szczeblu zimowej ligi szóstek przy Obrońców Tobruku 11 mieliśmy do rozegrania cztery starcia i co najważniejsze do wyłonienia złotego medalistę. Na sam koniec niedzielnej rywalizacji wicelider LTM w powtórzonym meczu podejmował Bękarty Warszawy i żeby wyprzedzić Kasztany musiał wygrać. To nie był spacerek dla tegorocznych debiutantów w naszych rozgrywkach, a szczególnie pierwsza połowa, w której Bękarty nie dały odskoczyć rywalowi na więcej niż dwie bramki, a tuż po przerwie trzeci raz zbliżyli się do niego na jedno trafienie. Potem jednak piąty bieg włączyli gracze w białych koszulkach, którzy odjechali na pięć trafień i potem kontrolowali już przebieg meczu, tryumfując finalnie 10:7. Tym razem pierwsze skrzypce zagrał Damian Kowalewski, autor czterech goli i dwóch ostatnich podań. Warto także zaznaczyć dobry występ Michała Krasuckiego, który skompletował hattricka, do którego dołożył jedno kluczowe zagranie, pieczętując w ten sposób tytuł najlepszego asystenta ligi. Najważniejsze jednak były trzy punkty, które dały LTM-owi Mistrzostwo Trzeciej Ligi Zimowej. Popularny „Dryna” – lider klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów – tymczasem czekał co zrobi Marcin Matysiak, który miał do niego osiem goli straty, ale do zagrania jeszcze jeden mecz, w którym Bad Boys Zielonki podejmowali Anteniarzy. Pewna już brązowego medalu ekipa Pawła Szczepaniaka była faworytem tego starcia, ale rywal stawił się mocną paką i zagrał z faworyzowanym rywalem jak równy z równym. Obejrzeliśmy kapitalne zawody, w których wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie, a na koniec mieliśmy iście hokejowy remis 10:10. Najlepszy na placu był wspomniany Matysiak, autor siedmiu trafień, a zatem do dogonienia najlepszego snajpera zabrakło mu jednego gola. Królem Strzelców sezonu Zima 2020 Trzeciej Ligi Zimowej został zatem Michał Dryński. Tymczasem drugi mecz tego dnia rozegrały Bękarty Warszawy, ale po raz drugi musiały uznać wyższość rywala. Tym razem górą okazał się VitaSport, który pewnie zwyciężył 15:7. Ekipa sponsora technicznego naszych rozgrywek w końcu stawiła się takim składem jaki by sobie życzyła co tydzień, z duetem Damian Świerblewski – Tomasz Głogowski na czele. To właśnie ta dwójka poprowadziła VS to premierowego zwycięstwa tej zimy. Na zakończenie pozostał nam notabene mecz otwierający dziesiątą kolejkę, w którym po wielkiej dramaturgii Agil at Agord pokonał Los Lamusos 6:5. Z przekroju całego sezonu to gracze w niebieskich koszulkach prezentowali się ciut lepiej, ale ekipa Michała Gerymskiego ostatnio gra naprawdę rewelacyjnie, co tej niedzieli tylko potwierdziła. Do trzeciego zwycięstwa w sezonie, które pozwoliło jej zakończyć sezon na piątym miejscu poprowadził niezwodny Damian Metryka

10 03 4x1lw

4 Liga:

Na czwartym froncie zimowej ligi szóstek na Bemowie mieliśmy istny galimatias. W czterech zaległych meczach na murawie wystąpiły cztery drużyny i wszystkie mogły zakończyć zimę na podium. Już pierwszy mecz jednak jedną z drużyn wyeliminował. Otóż grający tej niedzieli dwa razy Drink Men w pierwszym starciu pokonał 6:5 Zielonych, wyłączając ich z wyścigu o podium. W meczu tym byliśmy świadkami klasycznego zwrotu akcji. Do przerwy bowiem 4:2 prowadzili Mateusz Piziorski i spółka, ale po zmianie stron inicjatywę przejęli „pomarańczowo – granatowi”, których do zwycięstwa poprowadził autor dwóch goli i takiej samej liczby asyst, Alan Stępniewski. Zatem ekipa Mirka Wyszczelskiego zrobiła pierwszy krok ku medalom, ale żeby go sobie zapewnić potrzebowała przynajmniej punktu z konfrontacji z Tank Teamem. Tym razem jednak wyszło zmęczenie, bo od początku dwubramkowe prowadzenie objęła ekipa Marcina Tymoszuka i potem mimo naporu gości (największa przewaga wynosiła dwa trafienia) dowiozła prowadzenie do końca meczu, tryumfując ostatecznie 5:4. Sytuacja DM się skomplikowała, pozostali wprawdzie na najniższym stopniu podium, ale jeszcze dwa razy grał TT, który chwilę potem stoczył szalony bój z Zielonymi. Pizor i spółka mimo, że nie grali już o nic pokazali charakter, zmuszając rywala do heroicznego wysiłku. Zieloni prowadzili bowiem do przerwy dwoma golami, ale po zmianie stron na najwyższe obroty wskoczył w końcu TT, który najpierw odrobi straty, a potem przełamał rywala, tryumfując ostatecznie 12:10. Warto podkreślić, że do obu zwycięstwo „Czołgi” poprowadził Maciej Banasek, który w dwóch meczach uzbierał sześć goli i siedem asyst. Taki wynik sprawił, że medal dla Drink Menów zależał od ostatniego niedzielnego starcia, Tank Teamu z Pro OGórkami, którego stawką było albo wicemistrzostwo, albo czwarte miejsce. Obie ekipy bowiem traciły do drugiego i trzeciego miejsca dwa punkty, a więc w grę wchodziło tylko zwycięstwo. Ostrzyliśmy sobie pazurki na mały finał czwartoligowych zmagań, tymczasem zmęczenie dało o sobie znać. Dla TT było to bowiem mecz numer trzy, a organizmu nie da się oszukać. OGórki ponadto zagrały świetne zawody, w których zdeklasowały rywala 14:2 i sięgnęły po krążki koloru srebrnego. Bohaterem graczy w żółtych koszulkach został autor sześciu goli, Marek Szulgowicz, ale warto też poświęcić chwilę postawie Łukasza Dworakowskiego, który do dwóch goli dołożył cztery asysty i to on w najbliższy piątek odbierze statuetkę dla najlepszego podającego Czwartej Ligi Zimowej. Wszystko zatem mamy już jasne i klarowne. Mistrzostwo czwartego szczebla wywalczyły Dziki Futbolu, srebro rzutem na taśmę zgarnęły Pro OGórki, natomiast krążki koloru brązowego zawisną na szyjach graczy Old Legionu.

10 04 0ij6n

6 Liga:

W Szóstej Lidze Zimowej mieliśmy do zagrania jeden jedyny rodzynek, który jednak wyłonił nam brązowego medalistę tego szczebla. W szranki stanęły bowiem Blok Ekipa oraz KP Kozia i to właśnie Ci pierwsi mieli szansę na najniższy stopień podium, musieli jednak wygrać. Spodziewaliśmy się zaciętej rywalizacji, bo przecież goście jeszcze niedawno walczyli o medale. Tymczasem ekipa Tomasza Sekity zagrała kapitalne zawody, nie pozostawiając złudzeń kto tej niedzieli był lepszy. Już po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 6:1, natomiast po zmianie stron kontynuowali swoją ofensywę, tryumfując finalnie aż 11:2. Do zwycięstwa Blok Ekipę poprowadził sam kapitan, wspomniany Sekita – autor hattricka i czterech asyst, a trzy punkty zapewniły jego drużynie brązowy medal sezonu Zima 2020

7 Liga:

Na siódmym szczeblu zimowej ligi szóstek na Bemowie rozegraliśmy trzy zaległe starcia, ale za to jedno z nich miało kolosalny wpływ na układ podium. Przed tą serią mistrzem były FC Yelonki, natomiast tuż za nimi plasowali się Synowie Gmocha, jednak w niedziele do boju stanęły trzecie przed tą kolejką Marchewki Zagłady II, które przewróciły podium do góry nogami. Ekipa Darka Olszewskiego po ciężkiej przeprawie pokonała Teraz Kolską 5:2, a taki rezultat sprawił, że o kolejności w strefie medalowej musiała zdecydować mała tabela. W niej najlepsi byli Synowie Gmocha i to oni ostatecznie sięgnęli po mistrzostwo Siódmej Ligi Zimowej. Srebro zaś przypadło Marchewkom Zagłady, a na najniższym stopniu podium swój debiutancki sezon zakończyły FC Yelonki. Sam mecz Marchewek z Kolską rozstrzygnął się po przerwie, gdy po remisowej 2:2 pierwszej połowie, w drugiej gole strzelali już tylko gracze w pomarańczowych trykotach, których tym razem do zwycięstwa poprowadził Jarosław Jachna. Kolejność na podium zatem już poznaliśmy. Teraz po krótce omówimy dwa pozostałe starcia. Najpierw po raz drugi na murawie zameldowała się Teraz Kolska, która niestety po raz drugi tego dnia musiała przełknąć gorycz porażki. Tym razem zespół Bartosza Balika musieł uznać wyższość Akszon Teamu, który jednak także musiał się sporo namęczyć. Do przerwy bowiem jednym golem prowadzili gracze w żółtych trykotach, ale gospodarze po zmianie stron odwrócili losy meczu, tryumfując finalnie 6:4. Świetne zawody rozegrał duet Karol Calak – Kamil Dźwilewski, który miał bezpośredni udział przy niemal wszystkich golach. Co ciekawe popularny „Dźwilu” zakończył zimę jako czwarty strzelec i drugi asystent ligi, a AT ostatecznie finiszował na szóstej lokacie, natomiast Kolska pozycje niżej. Na koniec zimowych zmagań obejrzeliśmy starcie o czwarte miejsce w tabeli, w którym Team Morświn pewnie pokonał TSP Szatańskie Pęto 8:3. Mecz rozstrzygnął się praktycznie po pierwszej połowie, którą gospodarze wygrali aż 5:0. Po zmianie stron zawody się wyrównały, ale Morświny kontrolowały już przebieg meczu i to one ostatecznie finiszowały tuż za podium. 

10 07 4idr8

Sponsorzy