Contra, FC Ochota i Dziki Futbolu mistrzami Ligi Bemowskiej!

Contra nowym mistrzem Zimowej Ligi Bemowskiej! Ekipa Michała Raciborskiego postawiła kropkę nad „i” i mogła odpalić szampany. Gratulacje, bo poziom sportowy w pierwszej lidze jak zwykle nie zawiódł. Dzięki tej wygranej, to Contra jest drugą drużyną, która pojedzie na turniej finałowy o Puchar Polski Extraliga.pl na początku lipca! Poznaliśmy też mistrza na zapleczu elity. Ciśnienie wytrzymała FC Ochota, która pewnie pokonała FC NaNkacu i potwierdziła, że dobra dyspozycja z Jesieni, to nie przypadek. Tytuł mistrzowski zdobyły również Dziki Futbolu, które na czwartym szczeblu rozgrywek, w bezpośrednim pojedynku odprawiły z kwitkiem innego pretendenta do tytułu, Tank Team. W kilku ligach jednak o wszystkim zadecyduje kolejka meczów zaległych!

 

1 Liga:

Mistrz, Mistrz, Mistrz, Contra Mistrz rozległo się o 14:00 pod balonem na Obrońców Tobruku 11. Michał Raciborski i jego kompani w szalonej radości odpalili szampany, a nam pozostało im szczerze pogratulować, bo to oni tej zimy najbardziej zasłużyli na tytuł. Zanim jednak Contra pojawiła się na BOPN –ie, z samego rana ciśnienia nie wytrzymał Chemik Bemowo, który by pozostać w grze o złoto musiał pokonać Namelles. Tymczasem ekipa Michała Gąski zagrała kapitalne zawody, pokazując swoją siłę i bez większych problemów ograła drużynę Adriana Bery 10:2. Można śmiało napisać, że Chemik trzymał się do dwudziestej drugiej minuty, gdy jeszcze prowadził 2:1. Końcówka pierwszej połowy była jednak namiastką tego, co gracze w białych trykotach przygotowali wiceliderowi po zmianie stron. W tej partii wbili bowiem jeszcze trzy gole, prowadząc do przerwy 4:2, a w drugiej odsłonie zaaplikowali rywalowi sześć trafień, nie tracąc przy tym żadnego. Do efektownego zwycięstwa, które bardzo skomplikowało sytuację Chemikowi, gospodarzy poprowadził ich kapitan, wspomniany Gąska, który dopisał do swojego konta po trzy gole i asysty. Tym samym ChB by pozostać jeszcze w walce o złoto musiał liczyć na porażkę lidera. Contra zameldowała się na murawie punkt o trzynastej, a naprzeciw niej stanęła bardzo niewygodna ekipa Zmarnowanych Talentów. To nie był spacerek dla graczy w niebiskich trykotach, którzy po remisowej pierwszej połowie (1:1) dopiero w drugiej odskoczyli na dwa gole i mimo, że rywal zdołał dojść jeszcze na jedno trafienie, to w samej końcówce więcej zimnej krwi wykazali właśnie gospodarze, których do tryumfu 6:2 poprowadził po raz kolejny tej zimy, Dawid Biela. Snajper lidera do swojego obfitego dorobku dołożył kolejne cztery gole, zapewniając sobie tytuł króla strzelców Pierwszej Ligi Zimowej, natomiast Aleksander Szyszka dołożył dwie asysty i jest o krok od tytułu najlepszego podającego ligi. Najważniejsze jednak, że taki wynik zapewnił Contrze złote medale sezonu Zima 2020. Tymczasem wszystkie oczy skierowane były na starcie Young Legionu z Moszna Squadem, którego stawką były na pewno medale koloru brązowego. Obejrzeliśmy kapitalne zawody, z których zwycięską ręką po wielkiej dramaturgii wyszła ekipa Pawła Maula, tryumfując ostatecznie 4:3. MS dość szybko objął trzybramkowe prowadzenie, ale jeszcze przed przerwą Legioniści doszli rywala na jedną bramkę (3:2). Po zmianie stron gracze w czarnych trykotach powiększyli przewagę do dwóch goli, ale siedem minut przed końcem meczu najlepszy na placu Adrian Wiercioch zdobył gola kontaktowego. W końcówce emocje sięgały zenitu. Gracze w zielonych trykotach dwoili się i troili, ale Moszna Squad dowiózł prowadzenie do końca, gwarantując sobie medale. Jednak jakiego koloru będziemy musieli poczekać do niedzieli, bo na tą chwilę awansował na pozycje wicelidera i ma dwa punkty przewagi nad Chemikiem, który zmierzy się z DT i musi wygrać. Tymczasem zespół z Jelonek w dziewiątej serii zremisował z AnonyMMous 5:5. To były bardzo szalone zawody. Po pierwszej połowie spokojnie prowadził DT 3:0, jednak Anonimowi między trzydziestą szóstą a czterdziestą trzecią minutą zdobyli pięć goli z rzędu, odwracając losy meczu. Końcówka jednak znów należała do Drink Teamu, który wbił jeszcze dwa gole, ratując finalnie jeden punkt. Pozostały mecz pomiędzy Zimbudem a Papadensami został przeniesiony na najbliższą niedzielę.

09 01 pqjzk

 

2 Liga:

Na drugim szczeblu zimowej ligi szóstek na Bemowie wiemy już wszystko. Wszystkie trzy drużyny z podium wytrzymały ciśnienie i pozostały na swoich miejscach. Złote medale zgarnęli zatem gracze z Ochoty, srebrne przypieczętował KS Precyzyjny Browar, natomiast brązowe krążki powędrowały do All4One. Pierwsza do boju stawiła się ekipa Macieja Rataja, która by być pewną najniższego stopnia podium musiała pokonać FC Warsaw United. Rzeczywiście A4O zwyciężyli 5:4, ale aby to osiągnąć musieli odwrócić losy meczu. Po pierwszych dwudziestu pięciu minutach to drużyna Patryka Kozickiego prowadziła 2:0, a po udanej pogoni rywala zripostowała go na 4:2. Ostatnie minuty starcia należały jednak do „granatowych”, którzy wbili jeszcze trzy gole, a dwa z nich w ostatnich dwóch minutach i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Do wygranej poprowadził ich duet Sebastian Frączak – Stasiek Kędzierski, czyli autorzy wszystkich goli. Warto nadmienić, że popularny „Stanley” hattrickiem przypieczętował tytuł króla strzelców drugiej ligi. Taki wynik sprawił, że mierzący się za chwile z liderem FC NaNkacu stracili szanse na brąz. Z kolei FC Ochota w konfrontacji z „Kacami” musiała przynajmniej zremisować by zapewnić sobie majstra. Być może wynik A4O wpłynął negatywnie na zaangażowanie FC NN bo postawili oni trudne warunki liderowi tylko w pierwszej odsłonie, przegranej 2:1. Po zmianie stron istniała już tylko ekipa z Ochoty, która prowadzona do boju przez najlepszego na placu Przemka Sawickiego (hattrick i trzy asysty) rozgromiła finalnie rywala 9:1, przypieczętowując w bardzo efektowny sposób mistrzostwo Drugiej Ligi Zimowej. Wielkie Gratulacje !!! Tymczasem w kolejnym niedzielnym starciu KS Precyzyjny Browar by pozostać na drugim miejscu musiał pokonać ostatniego w stawce Junaka i tak też zrobił, ale niespodziewanie outsiderzy postawili wiceliderowi ciężkie warunki, przegrywając do przerwy tylko dwoma golami. Po zmianie stron KSPB wypracował sobie kilka bramek przewagi i potem kontrolował przebieg meczu, tryumfują finalnie 10:6. Tym samym zespół Macieja Kucharskiego został wicemistrzem drugiego szczebla zimowej edycji bemowskich szóstek. Pozostały nam dwa starcia o przysłowiową pietruszkę. Najpierw St. Varsovia po ciężkim boju pokonała Argentinę FC 7:4. Do przerwy obie ekipy szły łeb w łeb, a rezultat 3:3 najlepiej to odzwierciedla. Po zmianie stron piąty bieg włączyli „różowi”, którzy odskoczyli na trzy bramki i nie pozwoli już później rozwinąć rywalowi skrzydeł. Najlepszy na placu był Sebastian Murawski, ale warto odnotować wprawdzie zaledwie jedną asystę Mariano Konopki z AFC, która jednak przypieczętowała tytuł najlepiej podającego drugiej ligi. Tymczasem w meczu zamykającym dziewiątą serię gier Contra United po szalonych zawodach pokonała MixAmatora 9:8. Ekipa Rafała Dobrosza w zasadzie prowadziła w tym starciu niemal od początku do końca, ale rywal raz doprowadził do remisu i aż sześć razy dochodził ją na jedną bramkę, co tylko oddaje dramaturgie tej potyczki. Wśród zwycięzców wyróżnił się duet Dobrosz (gol i cztery asysty) – Daniel Fernik (pięć goli), natomiast po drugiej stronie barykady na wyróżnienie zasłużył autor czterech goli i jednego ostatniego podania, Kamil Kamiński.

09 02 50jad

 

3 Liga:

Po dziewiątej kolejce Trzeciej Ligi Zimowej znamy pierwszą trójkę, ale z niej pewni medalu i to brązowego są tylko Bad Boys Zielonki, którzy walkę o złoto tej niedzieli przegrali w bezpośrednim starciu z obecnym liderem, Kasztanami, 9:6. Emocji w tym meczu było co nie miara. Po wielkiej walce w pierwszej połowie dwoma golami prowadziła ekipa Patryka Abramczyka i mimo, że rywal tuż po przerwie zdobył gola kontaktowego, to Kasztany odpowiedziały dwoma trafieniami, zwiększając przewagę do trzech goli, której już odebrać sobie nie dali. Do zwycięstwa poprowadził ich autor czterech trafień, Damian Błaszczak. Tym samym Kasztany pozostały na pozycji lidera, ale mają już rozegrane wszystkie mecze. Ponadto mają raptem jeden punkt przewagi nad LTM, który urządził sobie tej niedzieli prawdziwy trening strzelecki, gromiąc Anteniarzy 17:5. To był popis duetu Michałów: Dryńskiego i Krasuckiego. Pierwszy z graczy popisał się jedenastoma golami, natomiast drugi dziesięcioma ostatnimi podaniami. Co za tym idzie popularny „Dryna” odpowiedział na dwa gole Marcina Matysiaka z BBZ i odjechał mu w wyścigu po koronę króla strzelców na osiem goli i co ciekawe mimo, że obie ekipy zobaczymy jeszcze w akcji, to z tej dwójki zagra tylko Matysiak, Dryński zaś będzie pauzował za czerwoną kartkę. Krasucki tymczasem z trzema asystami przewagi objął prowadzenie wśród najlepiej podających trzeciej ligi. LTM zatem w zaległym starciu zmierzy się z Bękartami Warszawy, a do złota wystarczy im remis, gdyż w bezpośrednim starciu z Kasztanami to gracze w białych trykotach okazali się lepsi. Tymczasem w meczu otwierającym zmagania dziewiątej kolejki Los Lamusos bardzo efektownie pokonali VitaSport 13:3. Tylko w pierwszej odsłonie ekipa sponsora technicznego naszych rozgrywek postawiła rywalowi opór, ulegając tylko trzema golami. Po zmianie stron „Lamusy” rozkręciły się na dobre, a kapitalną partię rozegrał autor pięciu goli i jednej asysty, Krzysztof Łyczko. Tymczasem nie lada niespodziankę sprawił Agil at Agord, który dość gładko ograł walczący jeszcze przed chwilą o medale FC Melange 7:2. Michał Gerymski i spółka zagrali świetne zawody, nie pozostawiając złudzeń, kto tego dnia był lepszy. Ojcem sukcesu okazał się ich najjaśniejszy punkt w tej edycji - Janek Śmigielski, który zanotował hattricka i jedną asysty. Na koniec doszło do bardzo ciekawej konfrontacji Bękartów Warszawy z Wariatami Kuchara, zakończonej zwycięstwem ekipy Stasia Kędzierskiego 9:7. Pierwsza połowa to istny rollercoaster, po którym mieliśmy remis 4:4. Po zmianie stron to jednak Wariaty odskoczyły na dwa gole i potem mimo ambitnej pogoni rywala nie dały się już dojść na mniej niż gola, dowożąc dwubramkowe prowadzenie do końca zawodów. Tym razem pierwsze skrzypce zagrał Maciej Baranowski, który zdobył dwa gole, natomiast przy kolejnych trzech asystował., trzymając jednocześnie w ryzach defensywę swojej drużyny.

09 03 np66g

 

4 Liga:

Na czwartym szczeblu zimowej ligi szóstek na Bemowie mamy najwięcej niewiadomych, ale tego najważniejszego jesteśmy już pewni. Złote medale zawisną na szyjach Adriana Rączki i spółki, którzy tej niedzieli pokonali bezpośredniego rywala do złota Tank Team 8:5. Pierwsza połowa to wymiana ciosów zakończona jedno bramkowym prowadzenie Dzików. W drugiej zaś gospodarze odjechali już nawet na trzy gole, ale rywal zdołał dojść ich na gola, doprowadzając do dramatycznej końcówki. W tej najwięcej zimnej krwi zachował duet Jakub Głowala – Michał Dryński, który wbił po golu, zapewniając DF mistrzostwo Czwartej Ligi Zimowej. Mało tego najlepszy na placu Głowala zdobył trzy gole i z dziewięcioma trafieniami przewagi jest o krok od tytułu króla strzelców. Jednak Jakub na boisku już się nie pojawi natomiast konkurencja jeszcze tak. Mało tego Głowala prowadzi także wśród najlepszych asystentów, ale tutaj ma tylko jedno podanie więcej od Łukasza Dworakowskiego, który z Ogórkami zagra zaległe spotkanie. Dziki radość z mistrzostwa zawdzięczają także zwycięstwu Old Legionu z Zielonymi 12:5, które zamknęło ekipie Maćka Zarzyckiego drogę do złota. Legioniści od pierwszej minuty byli w tym meczu lepsi. Jednak w pierwszej połowie potrafili roztrwonić trzy bramkową przewagę, schodząc na przerwę przy prowadzeniu jednym golem, tak w drugiej odjechali rywalowi na dobre, nie zostawiając wątpliwości kto był w tym meczu lepszy. Świetną partię rozegrał duet Darek Sienkiewicz – Kamil Ceran, który poprowadził Legionistów do szóstego zwycięstwa w sezonie. Tryumf ten pozwolił im pozostać na drugim miejscu w tabeli, ale utrzymać je będzie bardzo trudno. OL ma dwa punkty przewagi na PO (grają jeszcze jeden mecz), trzy DM (dwa mecze), a także aż osiem nad TT (trzy mecze), ale wszystkie te trzy drużyny mogą go jeszcze wyprzedzić. Tymczasem Zieloni może nie mają już szans na srebro, ale wciąż mają matematyczne szanse na brąz. Jakby nie było mają cztery punkty straty do podium, ale do zagrania jeszcze dwa mecze. W walce o wicemistrzostwo pozostały także Pro OGórki, które nie miały większych problemów z Wolą Fans, ogrywając ją pewnie 11:5. Ekipa z Woli trzymała się do jedenastej minuty, czyli do stanu 2:2, potem pięć kolejnych goli wbili gracze w żółtych trykotach i potem kontrolowali przebieg meczu. Do piątego zwycięstwa w sezonie Ogórki poprowadził Tomasz Secer, który dopisał do swojego konta cztery gole i dwie asysty. Taki wynik pozwolił utrzymać dwa punkty straty do OL, ale pamiętajmy, że za tydzień ekipa Mikołaja Tchorzewskiego musi pokonać TT i czekać na potknięcie DM. Tymczasem Mirek Wyszczelski wraz z kompanami tej niedzieli dopisali do swojego konta darmowe trzy punkty, ponieważ mecz walkowerem był zmuszony oddać im Zakon Bonifratrów. To z kolei sprawiło, że Drink Men by wyprzedzić OL musi w dwóch zaległych meczach wywalczyć przynajmniej cztery punkty. Warto odnotować, że wciąż w walce nawet o srebro jest Tank Team, który ma do rozegrania jeszcze trzy zaległe mecze, które dojdą do skutku w najbliższą niedzielę i żeby Marcin Tymoszczuk i spółka wywalczyli srebro muszą wygrać wszystkie trzy starcia.

09 04 3kqs7

 

5 Liga:

Tymczasem wszystko jest już jasne na piątym szczeblu zimowej ligi szóstek na Bemowie gdzie cała pierwsza czwórka wytrzymała ciśnienie, a co za tym idzie w tabeli zachowany został „status quo”. Mistrz był już znany, to ASPN Bemowo, który złote medale przypieczętował już przed tygodniem. Srebro zaś wywalczyła Mikstura, a brązowe krążki zawisnął na szyjach graczy Gramy Czasami. Smakiem zaś obeszła się Bemovia, która trzecie miejsce przegrała porażką w bezpośrednim starciu z GC. Pierwszy na murawie zameldował się świeżo upieczony mistrz, ASPN, który w iście szampańskich nastrojach odprawił z kwitkiem ostatnią drużynę tej edycji, Semper Victorie 9:3. Od początku do końca nie było wątpliwości kto był w tym meczu lepszy. Ekipa Macieja Rataja już po pierwszej odsłonie prowadziła trzema golami (choć powinno być więcej), natomiast w drugiej kontynuowała swoje dzieło, a do ósmego zwycięstwa w lidze poprowadził ją autor hattricka i jednej asysty, Sebastian Wydrych. Druga do boju z zainteresowanych medalami drużyn ruszyła Misktura, która miała jeszcze mniej problemów z FC Po nalewce, gromiąc go aż 13:1. W pierwszej odsłonie goście się jeszcze jakoś trzymali, przegrywając tylko 4:0, jednak po zmianie stron na dobre rozkręcił się Patryk Zych, który aż dziewięć razy otwierał kolegom drogę do bramki, co sprawiło że na tą chwile odjechał w wyścigu po miano najlepszego asystenta piątej ligi, Pawłowi Staniszewskiemu właśnie na tyle zagrań, ale popularny „Stanisz” miał jeszcze przed sobą mecz. Tymczasem chwilę później równocześnie na dwóch boiskach rywalizowały dwaj rywale do najniższego stopnia podium: Gramy Czasami oraz Bemovia. Tym pierwszym zwycięstwo gwarantowało brąz. Ekipa Arka Muchy świetnie rozpoczęła konfrontacje ze Znistą szybko odskakując na pięć bramek. Goście się jednak nie poddali i jeszcze do przerwy zniwelowali rezultat do trzech goli. Warto zaznaczyć, że wspomniany wcześniej Staniszewski już miał na koncie pięć asyst. Po zmianie stron gracze w czerwonych trykotach rozkręcili się na dobre, powiększając przewagę z pierwszej odsłony do pięciu trafień, a kolejne pięć asyst dołożył Staniszewski, prowadząc swoich kolegów do pewnego zwycięstwa 12:7. Mało tego w całym meczu uzbierał dziesięć ostatnich podań, a więc do korony króla strzelców dołożył statuetkę za najlepszego asystenta ligi, wyprzedzając Zycha o jedno ostatnie podanie. Tym samym brązowe medale przypieczętowało Gramy Czasami. Tymczasem Bemovia tylko w pierwszej połowie męczyła się z PRE Wwa, wygrywając do przerwy dwoma golami. Po zmianie stron gracze w czerwonych trykotach włączyli piąty bieg, gromiąc finalnie oponenta 9:2. Na nic się to jednak zdało bo w bezpośrednim starciu z GC ulegli aż sześcioma golami i sezon zimowy skończyli na najgorszym dla sportowca, czwartym miejscu. W pozostałym starciu tej serii drugie zwycięstwo z rzędu odniosły Orły Leszka, które tym razem pokonały walczące jeszcze nie dawno o podium Nie Ma Mocnych 6:3. Emocji w tym meczu było co nie miara. Pierwsza połowa to niemal cios za cios, ale jedno uderzenie więcej wyprowadziła ekipa Pawła Przyborskiego i to ona prowadziła do przerwy 3:2. Taki wynik utrzymywał się do czterdziestej minuty, kiedy to Orły odjechały na cztery gole, nie dając się już rywalowi dogonić. Do zwycięstwa poprowadził ich autor hattricka i dwóch asyst, Damian Stachowicz. Tym samym OL sezon zimowy skończyły na szóstej lokacie, natomiast ekipa Piotra Burdacha pozycje niżej.

09 05 21kzy

 

6 Liga:

Przed dziewiątą kolejką Szóstej Ligi Zimowej znaliśmy świeżo upieczonego mistrza – Marchewki Zagłady, a także pewni byliśmy, że medal zdobędą W1nners i to niemal na pewno srebrny, natomiast w walce o brąz pozostawało jeszcze sześć drużyn, które jednak systematycznie odpadały z rywalizacji. Najpierw Blok Ekipa pokonała w meczu inauguracyjnym tej serii Zespół Niespokojnych Nóg 5:3. Tym samym w walce o brąz pozostała ekipa Tomka Sekity, natomiast gracze w czarnych trykotach jako pierwsi tej niedzieli pożegnali się medalami. Ojcami zwycięstwa było trio Paweł Dąbrowski – Maciej Bednarski – Tomasz Sekita, które po dwa razy zapisało się w statystykach. Bardzo istotna dla układu tabeli była konfrontacja KP Koziej z Harataczami, która dała odpowiedź w kwestii srebrnych medali. Otóż Kozia jako jedyna mogła jeszcze zaszkodzić W1nners, ale musiała wygrać. Tymczasem ekipa Patryka Rosłańca by zachować cień szansy na najniższy stopień podium także szukała trzech punktów i czekała na potknięcie FCRT. Haratacze zagrali jak z nut i już do przerwy prowadzili 6:0, a na boisku szalał duet Maksym Frantisov – Maciej Rak. Po zmianie stron mecz się wyrównał, ale gracze w białych trykotach kontrolowali jego przebieg, tryumfując finalnie 9:2 i czekając na wynik FC Running Teamu. Ekipa Krzysztofa Góreckiego zameldowała się na sam koniec rywalizacji, podejmując wciąż walczących o brąz Złotopolskich Warszawa. Obejrzeliśmy kapitalne zawody godnych siebie rywali, w których o dwie bramki (10:8) górą okazali się goście. Praktycznie przez całe zawody prowadził zwycięski FCRT, ale wynik oscylował wokół remisu, co tylko oddaje nam emocje. Bohaterem graczy w białych trykotach został autor czterech goli i dwóch asyst, Adam Roszuk, ale należy także wspomnieć postawę Krystiana Zbrzeskiego, który dołożył hattricka, który to z kolei praktycznie zapewnił mu koronę króla strzelców, gdyż w akcji zobaczymy jeszcze tylko czwartego strzelca ligi, Antoniego Pieńkosa, który ma jednak do odrobienia aż dwanaście goli. Takie wyniki drużyn walczących o brąz sprawiły, że w wyścigu tym pozostały tylko FC Running Team i Blok Ekipa. Ci pierwsi już są na trzecim miejscu w tabeli i aby tak zostało w zaległym meczu drużyna Tomka Sekity nie może pokonać KP Koziej. Jeżeli wygra trzy drużyny będą miały po szesnaście punktów, a więc o brązowych medalach zdecyduję „mała tabela”, w której najlepszy bilans ma właśnie Blok Ekipa i to ona wtedy skończy sezon na najniższym stopniu podium. W międzyczasie pewni już wicemistrzostwa W1nners tylko zremisowali z Januszami Na Pikniku 3:3. Mało tego to oni w tym meczu musieli gonić wynik, ratując jeden punkt dziesięć minut przed końcem meczu. Dobre zawody w ich szeregach rozegrał autor gola i dwóch asyst, Szymon Niekało, natomiast wśród rywali wyróżnił się autor dwóch trafień, Żenia Raczkowski. Tymczasem w drugim meczu tej serii niespodziewaną porażkę, drugą w sezonie odniósł świeżo upieczony mistrz, Marchewki Zagłady, który dostał solidne lanie od najsłabszej drużyny sezonu, FC Devs, ulegając 7:1. Warto zaznaczyć, że to ich była pierwsza wygrana tej zimy. Ewidentnie pierwsze skrzypce zagrał powracający po dłuższej przerwie - Artur Stachurski, który już w pierwszej wygranej przez jego zespół połowie 5:1 zdobył cztery ze swoich pięciu goli w całym meczu. Po zmianie stron „Diabły” kontrolowały już przebieg meczu nie pozwalając rywalom na rozwinięcie skrzydeł.

09 06 ql48a

 

7 Liga:

Na najniższym szczeblu zimowej ligi szóstek na Bemowie na mistrza musimy jeszcze poczekać. Wiemy natomiast kto znajdzie się w pierwszej trójce, zagadką zaś pozostaje kolejność. W tej serii cała pierwsza trójka zgodnie wygrała swoje mecze, a więc na podium zachowany został „status quo”. Najpierw w akcji obejrzeliśmy trzecie w stawce Marchewki Zagłady, które w bezpośrednim starciu o pozostanie w walce o tytuł pokonały 7:6 mający tyle samo punktów Team Morświn. Marchewki już po pierwszej odsłonie prowadziły dwoma golami, ale decydujące dla losów meczu było pięć minut chwile po czterdziestej minuty kiedy to wbili trzy gole z rzędu i mimo heroicznej postawy rywala dowieźli jedno bramkowe prowadzenie do końca zawodów. Do zwycięstwa poprowadził ich autor czterech goli, Jarosław Jachna. Następny na murawie zameldował się wicelider - Synowie Gmocha, który pewnie pokonał Akszon Team 6:2. Zwycięstwo MZ zamknęło gościom drogę do podium, a zatem została im walka o nagrody indywidualne, o które wciąż walczy trzeci strzelec i drugi asystent ligi, Kamil Dźwilewski. Rywalizuje on jednak i głównymi bohaterami tego starcia: Marcinem Niedźwiedzkim i Michałem Burzyńskim. To właśnie popularny „Niedźwiedź” hattrickiem i jedną asystą poprowadził Synów do zwycięstwa i wyprzedził w wyścigu po koronę króla strzelców swojego kolegę z zespołu, „Burzę”. Synowie Gmocha tym samym pozostali na drugim miejscu w tabeli, bo jakby nie było chwile później po wielkich emocjach FC Yelonki pokonały TSP Szatańskie Pęto 3:2, pozostając na pozycji lidera i pozbawiając rywala szans na medal. Mecz lepiej zaczął się dla ekipy z Jelonek, która szybko objęła prowadzenie, ale jeszcze przed przerwą gospodarze odwrócili losy meczu, schodząc do szatni przy stanie 2:1. Po zmianie stron taki wynik utrzymywał się do samej końcówki, kiedy to więcej zimnej krwi zachowali goście, a dokładnie ich kapitan - Sebastian Małczyński, który wbił dwa gole zapewniając swojej drużynie upragnione trzy punkty. Warto wyróżnić także postawę Piotra Zaręby, który dołożył dwie kolejne asysty i w klasyfikacji najlepiej podających ligi odjechał już rywalom na cztery zagrania. W tej sytuacji wszystko zależy od zaległego meczu Marchewek Zagłady z Teraz Kolską. Jeżeli ekipa Darka Olszewskiego wygra, o kolejności na podium zdecyduje „mała tabela”. W niej mistrzem zostaną Synowie Gmocha, Marchewki kończą ze srebrem a Jelonki z brązem. Jeżeli padnie każde inne rozstrzygnięcie wszystko zostanie w tabeli tak jak jest teraz. Tymczasem w dziewiątej kolejce rozegraliśmy jeszcze dwa mecze i mimo, że były one o przysłowiową pietruszkę to emocji było w nich co nie miara. Najpierw Oldboys Derby po wielkich emocjach pokonał Czupakabry Warszawa 4:2. Tutaj kluczem do zwycięstwa była postawa Wojtka Nowaka, który hattrickiem poprowadził swoich kolegów do trzeciego zwycięstwa w sezonie. Tymczasem na zakończenie niedzielnych zmagań Teraz Kolska pokonała po nie mniej zaciętym starciu KTS Chimerę 5:3. Po pierwszej połowie był remis 1:1, który zwiastował nam wielkie emocje po przerwie. Tymczasem tą partię, a bynajmniej jej pierwsze siedemnaście minut zdominowali gracze w żółtych trykotach, którzy odjechali na cztery gole i potem mimo ambitnej pogoni rywala dowieźli prowadzenie do końca meczu. Tutaj wyróżnił nam się kwartet Siniarski – Tarasiuk – Trzepizur – Chrabonszcz, który po dwa razy zapisał się w statystykach, ale miano gracza meczu zgarnął Bartosz Balik, który kapitalnie spisywał się między słupkami Kolskiej.

09 07 mj1wn

 

Sponsorzy