ASPN Bemowo i Marchewki Zagłady mistrzami w swoich ligach!

To był weekend szlagierów na boiskach Ligi Bemowskiej! Poznaliśmy też pierwsze rozstrzygnięcia. Mistrzem na piątym szczeblu został ASPN Bemowo, zaś w szóstej lidze, na kolejkę przed końcem tytuł zapewniły sobie Marchewki Zagłady! Gratulacje! Niemal we wszystkich ligach nie zabrakło jednak hitów. W pierwszej lidze w meczu na szczycie Contra pokonała Chemika Bemowo i jest bardzo bliska mistrzowskiej korony. Milowy krok w stronę mistrzostwa na drugim szczeblu uczyniła także FC Ochota, która po emocjonującym starciu pokonała KS Precyzyjny Browar. Na czwartym poziomie, ważny mecz wygrały Dziki Futbolu i są o krok od tytułu. Najbardziej zagmatwana sytuacja jest w trzeciej i siódmej lidze, gdzie mamy do rozegrania mecze zaległe i wciąż kilka zespołów zachowało szanse na mistrzostwa. Czas na tradycyjne podsumowanie kolejki w naszej zimowej lidze szóstek!

 

1 Liga:

Już po raz ósmy emocjonowaliśmy się meczami najwyższego szczebla zimowej ligi szóstek, które znów nie zawiodły. Wydarzeniem przedostatniej kolejki bezsprzecznie była batalia prawdopodobnie o mistrzostwo Pierwszej Ligi Zimowej, w której Contra zdetronizowała Chemika Bemowo, ogrywając go aż 12:5. To jednak nie było jednostronne widowisko. W pierwszej połowie bowiem to ekipa Adriana Bery byłą górą, a wynik 5:3 do przerwy najlepiej o tym świadczy. Po zmianie stron jednak obejrzeliśmy popis pewnie zmierzającego po indywidualne statuetki duetu Aleksander Szyszka – Dawid Biela, który praktycznie w dwójkę odprawił z kwitkiem rywala. Pierwszy z graczy popisał dwoma golami i aż pięcioma asystami, ale to Biela został zawodnikiem meczu. Praktycznie każdą piłkę zamieniał w złoto, aplikując po przerwie rywalowi pięć ze swoich siedmiu goli, do których dorzucił jedną asystę. Napastnik Contry tym samym w pełni udowodnił swoją wartość, zamykając usta tym, którzy twierdzili, że jego prowadzenie w klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów ligi, to zasługa gradu goli jakie strzelił słabszym drużynom. Tymczasem on udowodnił, że nie ma dla niego różnicy z kim gra, on po prostu robi swoje. Contra tym samym została samotnym liderem z punktem przewagi nad Chemikiem i to ona rozdaje teraz karty. Przypomnijmy tylko, że obie drużyny mają jeszcze po dwa mecze do rozegrania. Na trzecim miejscu w tabeli utrzymał się tymczasem Young Legion, który jednak musiał się sporo napracować, by pokonać Zmarnowane Talenty 6:4. Ekipa Wojtka Starożyka już po pierwszej połowie spokojnie prowadziła 4:1 i wszystko wskazywało na to, że w drugiej dobiją rywala. Ten jednak podniósł się i dwa razy po zmianie stron zniwelował stratę do gola, ale ostatnie słowo należało jednak do jednego z najlepszych na placu Stanisława Ławcewicza (dwa gole i asysta), który zapewnił Legionowi trzy punkty. Co jednak bardzo istotne Legioniści zrównali się punktami z Chemikiem, ale mają mecz mniej do zagrania, a w ostatniej serii w bezpośrednim meczu o brąz zmierzą się z Moszna Squadem, który także nie zwalnia tempa. Ekipa Pawła Maula wysoko, bo aż 15:8 pokonała Zimbud, ale ostatnia drużyna w tabeli, przynajmniej w pierwszej połowie napędziła faworyzowanemu rywalowi niezłego stracha. Po dwudziestu pięciu minutach gracze w czarnych trykotach prowadzili tylko 7:5, ale po zmianie stron zacieśnili już defensywę, natomiast w ataku pozostali tak samo skuteczni. Do zwycięstwa, które na kolejkę przed końcem sezonu pozwoliło Mosznie Squad zachować punkt straty do Legionu i Chemika i pozostać w grze nawet o srebro, poprowadził autor hattricka i pięciu ostatnich podań, Przemek Sawicki. Tymczasem jako pierwsze, w niedziele w zaległym meczu na murawie zameldowały się drużyny Namelles oraz Papadensów. Po wielkich emocjach jako zwycięzcy z boiska schodziła ekipa Dominika Podlewskiego, która odwróciła losy meczu i zwyciężyła finalnie 6:5. Mecz od początku był bardzo wyrównany, ale to Michał Gąska i spółka sześć minut po przerwie wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Goście jednak bardzo szybko odpowiedzieli i to w wielkim stylu, bo potrzebowali raptem trzech minut by wyjść na jednobramkowe prowadzenie, które po kolejnych kilku minutach zwiększyli do dwóch trafień. Gospodarze ambitnie gonili rywala, ale ten pozwolił im zbliżyć się co najwyżej na jednego gola. Warto wyróżnić trio z Papadensów: braci Adriana i Cezarego Strąk oraz Marka Wójcika, natomiast po drugiej stronie dobrze zaprezentował się duet Michał Gąska – Łukasz Zalewski. Co jednak najważniejsze porażka zamknęła Namelles drogę do podium, a jak się później okazało także goście nie mają na nie już szans. „Domel” i spółka musieli wygrać dwa niedzielne mecze i liczyć na potknięcie Moszny, ale jak już doskonale wiemy drugi warunek nie został spełniony, a i pierwszego nie udało się zrealizować. Papadensy bowiem chwilę potem przegrali z Drink Teamem 8:5 i nawet nie musieli czekać na wynik MS. Zmęczenie gospodarzy plus dobra dyspozycja graczy w czerwonych trykotach sprawiły, że jedenaście minut po przerwie goście prowadzili już 5:1, ale i tak mieliśmy jeszcze emocje. „Pomarańczowi” bowiem sześć minut przed końcem meczu zdołali dojść rywala na jednego gola (5:4), ale sama końcówka to znów popis najlepszego na placu Jarosława Łowickiego (pięć goli), który poprowadził Drink Team do drugiego zwycięstwa tek zimy. Tymczasem na sam koniec niedzielnych zmagań znów w akcji obejrzeliśmy Namelles, który tym razem gładko, lecz nie bez kłopotów ograł AnonyMMous 11:2. Tutaj ekipa z Legionowa dość szybko objęła dwubramkowe prowadzenie, ale ambitnie walczący gospodarze do przerwy zdołali odrobić straty i do szatni obie ekipy schodziły przy remisie 2:2. Jednak od trzydziestej minuty gole strzelali już tylko „Bezimienni”, a ojcem zwycięstwa został kapitan drużyny – Michał Gąska, który pięć razy pokonał bramkarza rywali.

08 01 1leu2

 

2 Liga:

FC Ochota na kolejkę przed końcem sezonu została nowym liderem Drugiej Ligi Zimowej. Ekipa Marka Jurgi w bezpośrednim meczu na szczycie pokonali po wielkich emocjach KS Precyzyjny Browar 6:4 i zamienili się z nim miejscami. Teraz to ekipa z Ochoty ma dwa punkty przewagi, a co za tym idzie do złotych medali brakuje im remisu. Cały mecz stał na najwyższym poziomie, a obie ekipy szły łeb w łeb, ale tylko do czterdziestej minuty, gdy FC Ochota włączyła piąty bieg i w sześć minut wbiła trzy gole na co rywal potrafił odpowiedzieć tylko jednym. Bohaterem nowego lidera został Przemek Sawicki, który cały sezon odwalał czarną robotę, by w najważniejszym meczu sezonu odpalić, wbić cztery gole i poprowadzić swoich kompanów do kto wie czy nie mistrzostwa drugiego szczebla zimowej ligi szóstek. Precyzyjny Browar jednocześnie spadł na drugą lokatę i co ciekawe ma tylko trzy punkty przewagi nad All4One z którym zremisował, co z kolei sprawia, że w grze o srebro wciąż pozostaje ekipa Macieja Rataja. Ta z kolei tej niedzieli definitywnie pozbawiła szans na pudło St. Varsovię, ogrywając ją dość wyraźnie, 8:2. Michał Witkowski i spółka stawili się z bardzo wąską ławką, ale i tak bardzo długo stawiali zacięty opór oponentowi. Wprawdzie A4O już do przerwy prowadził 4:2, ale dwie bramki wbił tuż przed przerwą, natomiast po zmianie stron taki wynik utrzymywał się, aż do trzydziestej ósmej minuty i dopiero wtedy goście rozwiązali worek z bramkami, a świetnie broniący tego dnia Piotr Sędziak jeszcze cztery razy wyciągał piłkę ze swojej bramki. Najlepszy na placu był autor gola i dwóch asyst, Darek Garbacki, ale warto też odnotować występ Stasia Kędzierskiego, który cztery razy pokonał bramkarza rywali i już do dziewięciu goli powiększył przewagę nad drugim w wyścigu po koronę króla strzelców Sawickim z FCO. Tymczasem ostatnią drużyną, która pozostała w walce o medale, a konkretnie o brąz, pozostało FC NaNkacu, które w kolejnym hicie tej kolejki pokonało Contrę United 7:5, zamykając jej z kolei definitywnie drogę do podium. Obie ekipy stworzyły pełen zwrotów akcji spektakl, w którym emocje sięgały zenitu. Pierwsi do głosu doszli goście, ale jeszcze przed przerwą losy odwróciły „Kace”, które finalnie prowadziły po pierwszej odsłonie 4:3. Po zmianie stron jednak znów przycisnęli goście, którzy tym razem przełamali rywala obejmując prowadzenie 5:4. Ostatnie dziesięć minut to popis skutecznej gry „seledynowych”, którzy ostatecznie przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę, a poprowadził ich do tego autor dwóch asyst i takiej samej ilości goli, Paweł Wojsław. Tymczasem takie wyniki sprawiły, że dwa ostatnie mecze były już tymi o przysłowiową pietruszkę. Najpierw trzecie zwycięstwo w sezonie odniósł FC Warsaw United, który jednak musiał się sporo namęczyć by pokonać ostatniego w tabeli Junaka. Po pierwszej odsłonie było tylko 2:1, ale po zmianie stron gole strzelali już tylko piłkarze w białych trykotach, którzy dołożyli dwa trafienia i tryumfowali finalnie 4:1. Także szanse na medal stracił MixAmator, który wprawdzie pewnie pokonał Argentine FC 6:2, ale bezpośredni rywale do pudła także wygrywali, a zatem Michał Fijołek i spółka co najwyżej będą się musieli zadowolić piątym miejsce na koniec sezonu.

08 02 71wrv

 

3 Liga:

Wielkie emocje towarzyszyły nam w ósmej kolejce Trzeciej Ligi Zimowej, gdzie drużyny z czołówki skutecznie odparły szalony atak grupy pościgowej. Tempa nie zwalnia LTM, który w niedzielnym hicie pewnie, lecz nie bez problemów pokonał FC Melange 7:3. Po pierwszym dwudziestu pięciu minutach na prowadzeniu 2:1 była bowiem ekipa Łukasza Słowika. Nie minęły jednak cztery minuty drugiej odsłony, a już jednym golem prowadził LTM, natomiast po kolejnych stu dwudziestu sekundach powiększył przewagę do trzech trafień, a potem skutecznie pilnował by rywal nie rozwinął skrzydeł. Ciekawostką jest jednak, że wynik wygranego meczu byłego już lidera – LTM-u z Bękartami Warszawy ze względu na występ nieuprawnionego zawodnika został anulowany, a mecz zostanie powtórzony w dodatkowej kolejce (Bękarty wybrały taką opcję, zamiast walkowera, a LTM opłacił koszty rozegrania dodatkowego meczu). Jako organizatorzy zgodziliśmy się na taką opcję tylko ze względu na fakt, że ukarany zawodnik nie wiedział, że musi odbyć karę oraz to, że drużyna wyraziła chęć powtórzenia meczu bez w/w zawodnika w nowym terminie i wzięciu na siebie kosztów rozegrania tego spotkania. To sprawiło, że nowym liderem zostały Kasztany, które odparły z kolei atak kolejnej drużyny walczącej o podium, Wariatów Kuchara, tryumfując finalnie 8:5. Tutaj zdecydowało dziesięć minut po przerwie, gdy ekipa Patryka Abramczyka do aż pięciu goli powiększyła jednobramkową przewagę sprzed przerwy i potem mimo starań rywala nie dała się już dogonić. Tym samym Kasztany mają jeden punkt przewagi nad liderem, który jednak w zaistniałej sytuacji ma jeden mecz więcej do zagrania. Równocześnie trzecie miejsce w tabeli zachowali pauzujący Bad Boys Zielonki i co ciekawe pozostają oni jeszcze w walce o złoto, natomiast z drugiej strony może im już tylko zagrozić mający trzy punkty straty FC Melange. Przypomnijmy, że ekipa Łukasza Słowika wygrała bezpośredni bój, ale BBZ mają do zagrania jeden mecz więcej, a wiec szanse FCM są tylko matematyczne. Tymczasem w meczu otwierającym niedzielne zmagania Bękarty Warszawy pokonały Los Lamusos 6:3, odbierając im szanse na medal i samemu zachowując cień nadziei na pudło. Pierwsza remisowa połowa była bardzo wyrównana. Co ciekawe druga też się tak zapowiadała, ale po początkowej wymianie ciosów, to goście odjechali na kilka goli, a potem mimo naporu rywala dowieźli trzybramkowe prowadzenie do końca zawodów. Do drugiego zwycięstwa w sezonie poprowadził ich autor dwóch goli i jednej asysty, Marcin Górkiewicz. Tymczasem w meczu zamykającym ósmą kolejkę, w którym starły się drużyny z końca tabeli emocji było chyba najwięcej. W szranki stanęły Agil at Agord oraz VitaSport, a ten szalony mecz zakończył się remisem 7:7. Ciut bliżej zwycięstwa była drużyna sponsora technicznego naszych rozgrywek, która pięć minut przed końcem meczu prowadziła dwoma golami. Agil zagrał jednak do końca, a jeden punkt w ostatniej minucie meczu uratował mu Janek Śmigielski. Bohaterem spotkania został jednak napastnik VS – Tomasz Głogowski, który sam strzelił sześć goli, natomiast przy siódmym asystował. 

08 03 k61ls

4 Liga:

Z nami także ósma seria gier na czwartym szczeblu zimowej ligi szóstek, po której znów mamy roszady na podium. Na prowadzeniu pozostały Dziki Futbolu, które w meczu na szczycie pokonały trzecich w stawce przed tą kolejką Zielonych 9:4, zsyłając ich tuż za podium. Mecz rozstrzygnął się praktycznie po pierwszej połowie, którą ekipa Adriana Rączki wygrała 5:1. Wprawdzie po zmianie stron Maciej Zarzycki i spółka ambitnie gonili wynik i nawet zbliżyli się do rywala na dwa trafienia, ale w ostatnie fazie spotkania znów inicjatywę przejęli gracze w błękitnych trykotach, których do kolejnego zwycięstwa w sezonie poprowadził autor trzech goli i takiej samej liczby asyst, Jakub Głowala, który tym samym pozostał na czele obu klasyfikacji indywidualnych. Dziki mają już cztery punkty nad nowym wiceliderem, sześć nad trzecim i aż siedem nad czwartym i piątym zespołem w tabeli, ale musimy pamiętać, że szereg drużyn ma zaległe mecze do zagrania, a rekordowy w tej kwestii Tank Team ma przed sobą aż trzy zaległe starcia i mimo odległej siódmej lokaty wciąż jest walce o majstra. Tymczasem pauzę Ogórków wykorzystał Old Legion, który pewnie lecz nie bez problemów ograł ADP Wolską Ferajnę 7:4 i zameldował się na drugim miejscu w tabeli. Legioniści już do przerwy prowadzili 5:1 i wydawało się że po zmianie stron dobiją rywala. Ten jednak pokazał charakter i dziesięć minut przed kocem zawodów zniwelował stratę do jednego trafienia. W końcówce jednak gracze w zielonych trykotach postawili kropkę nad i, a najlepszy na placu okazał się autor hattricka i jednej asysty Stanisław Ławcewicz. OL lidera na pewno już nie dogoni, a i pozycje na podium będzie ciężko utrzymać, a to dlatego że ma nad grupą pościgową bardzo małą przewagę, a praktycznie cała ta grupa ma mecze zaległe do rozegrania. Podium tymczasem zamykają pauzujące tej niedzieli Pro OGórki. Tymczasem w meczu o być albo nie być Drin Men po wielkich emocjach pokonał Młodych Perspektywicznych 8:6 i zachował szansę nawet na złoto. Ma wprawdzie siedem punktów starty do lidera, ale jeszcze dziewięć oczek do zdobycia. Obejrzeliśmy świetne zawody z niesamowitą pogonią MP, ale niestety dla nich bez szczęśliwego zakończenia. Już po pierwszych dwudziestu pięciu minutach ekipa Mirka Wyszczelskiego wypracowała sobie cztery bramki przewagi, którą po zmianie stron powiększyła do pięciu trafień. Potem jednak do roboty wzięli się „niebiescy”, którzy w dziesięć minut zniwelowali stratę do jednego gola i wydawało się, że pójdą za ciosem, tymczasem w dramatycznej końcówce to DM, a dokładnie Michał Fijołek zachował najwięcej zimnej krwi, stawiając kropkę nad i. Taki wynik sprawił z kolei, że z walki o medale wypadli Młodzi Perspektywiczni. Tymczasem niesamowite emocje mieliśmy w ostatnim niedzielnym meczu, w którym pierwsze zwycięstwo w sezonie odniosła Wola Fans, która odprawiła z kwitkiem faworyzowany Zakon Bonifratrów 8:7. Niemal od początku na prowadzenie wyszli gracze w biało-czarne pasy, którzy w drugiej połowie wypracowali sobie nawet trzy bramki przewagi (5:2) i wydawało się, że to był moment przełomowy, tymczasem podziałało to na WF jak płachta na byka. Daniel Baniak i spółka włączyli piąty bieg i w ciągu pięciu minut na przełomie trzydziestej i czterdziestej minuty doprowadzili do remis 6:6, a kilka minut potem przełamali rywala. Ten zdołał jeszcze odpowiedzieć, ale ostatnie słowo należało do gospodarzy, którzy trzy minuty przed końcem meczu, przypieczętowali premierowy tryumf tej zimy. Poprowadził ich do niego Daniel Guba, który cztery razy pokonał bramkarza rywali i raz otworzył kolegom drogę do bramki.

08 04 kzwhb

 

5 Liga:

ASPN Bemowo Mistrzem Piątej Ligi Zimowej. Za jego plecami jednak po ósmej kolejce zapowiada się niesamowity bój o dwa pozostałe medale, w którym jest jeszcze sześć drużyn. Wszystko przez to, że zarówno drugi jak i trzeci zespół w stawce przegrały swoje mecze, pozwalając grupie pościgowej się dogonić. Już drugi niedzielny mecz tego szczebla przyniósł nam mistrza zimy. Otóż w absolutnym hicie, którego stawką był fotel lidera ASPN Bemowo pokonał po kapitalnej postawie Marcina Napierskiego drugą w tabeli Miksturę 4:2. To były bardzo wyrównane i zacięte zawody, dwóch godnych siebie rywali, o których losach zdecydowała indywidualna postawa wspomnianego „Napka”. To on w pierwszej połowie dwukrotnie wykończył indywidulane akcje rozpoczęte po przechwycie piłki przed własnym polem karnym. Mało tego Mikstura dziesięć minut przed końcem meczu zmniejszyła dystans do jednego gola, ale wtedy znów dał o sobie znać Napierski, który przeprowadził trzecią taką akcje, stawiając kropkę nad i. Trzeba zaznaczyć, że wszystkie trzy gole były majstersztykiem. ASPN tym samym odpalił szampany, natomiast Mikstura pozostała na drugim miejscu, ale grupa pościgowa jest punkt za nią. Co ciekawe szansy na wyprzedzenie jej w tabeli zmarnowało Gramy Czasami, które niespodziewanie przegrało z Nie Ma Mocnych 7:5. Obejrzeliśmy kapitalne zawody, w których wynik przynajmniej do stanu 4:4 zmieniał się jak w kalejdoskopie. Zdecydowało końcowe siedem minut, gdy na trzy trafienia „seledynowych” rywal potrafił odpowiedzieć tylko raz. Bohaterem okazał się Robert Burdach, który popisał się hattrickiem i dwoma asystami, a NMM z dwoma punktami straty do podium wciąż mają matematyczne szanse na brąz. W walce o medale pozostała jeszcze także Bemovia, która po bardzo dobrych zawodach pokonała Znistę 7:5. To była ciężka przeprawa dla Piotra Modzelewskiego i spółki, którzy do przerwy przegrywali jedną bramką. Po zmianie stron jednak do siatki rywala trafiali niemal wyłącznie oni, a najlepszy na placu okazał się Daniel Białek, autor gola i trzech asyst. Ekipa z Bemowa w tej chwili przycumowała na czwartym miejscu, ale ma tyle samo punktów co trzecie w stawce Gramy Czasami. Tymczasem punkt mniej zgromadziła PRE Wwa, która z kolei tej niedzieli rozgromiła ostatnią w tabeli Semper Victorię 11:6. Tutaj przewaga Piłkarskiej Reaktywacji Emerytów nie podlegała żadnej dyskusji. Już do przerwy osiągnęła przewagę czterech goli, a po zmianie stron jeszcze ją powiększyła i mimo, że rywal próbował ją zniwelować, to jednak spokojnie dowiozła zwycięstwo do ostatniego gwizdka sędziego. Tym samym PRE Wwa także pozostaje w walce o brąz. W pozostałym starciu obudziły nam się Orły Leszka, które gładko pokonały FC Po nalewce 5:0, komplikując mu ewentualną walkę o podium. O zwycięstwie Orłów zdecydowała ich postawa w drugiej połowie, a dokładnie w ostatnich osiemnastu minutach, gdy wbili cztery z pięciu goli. Do zwycięstwa poprowadził je kwartet Krzysztof Ziejewski – Szymon Golonka – Michał Zawiślak – Wojtek Muranowicz, który zgodnie po dwa razy zapisał się w statystykach. Tą porażką FCPn straciło szanse na medal.

08 05 japnh

 

6 Liga:

Marchewki Zagłady mistrzem Szóstej Ligi Zimowej. Takiego gradu goli w ósmej kolejce tego szczebla zimowych rozgrywek nikt się nie spodziewał. Aż sześćdziesiąt trzy trafienia obejrzeliśmy tej niedzieli, ale niestety w większości przypadków emocji przy tym nie było. Mamy jednak jedną zmianę na podium, na którym po przerwie zameldował FC Running Team, ale co najważniejsze złote medale za sezon zimowy przypieczętowały Marchewki Zagłady. Dariusz Olszewski i spółka bez najmniejszych problemów pokonali Blok Ekipę, czyli innego kandydata do medalu aż 14:1. Co ciekawe ekipa Tomka Sekity trzymała się dzielnie przez pierwsze dwadzieścia pięć minut, które przegrała tylko trzema golami, ale po zmianie stron byłą już bezradni. Kapitalne zawody rozegrał Mateusz Nyśk, który dzięki pięciu asystom zrównał się w klasyfikacji najlepszych asystentów z Illią Dehodą ze Złotopolskich. Tymczasem o krok od srebrnych medali są W1nners, którzy w podobnym stosunku odprawili z kwitkiem FC Devs 14:2. Tutaj już nie było wątpliwości. Gracze w granatowych trykotach od początku do końca zdominowali boisko, a wynik 8:1 do przerwy najlepiej o tym świadczy. W1nners mają wprawdzie cztery punkty przewagi nad dwoma kolejnymi zespołami, a nad kolejnymi nawet pięć, ale to właśnie piąta w tabeli KP Kozia może jeszcze zagrozić wiceliderowi, a to dlatego, że ma do zgarnięcia jeszcze sześć punktów. Co ciekawe ekipa Patryka Berus przegrała niedzielną batalie o najniższy stopień podium z FC Running Team11:3. O wszystkim zdecydowała postawa ofensywnej dwójki Krystian Zbrzeski – Cezary Petasz, która między sobą podzieliła zdobycz bramkową. Co ciekawe pierwsza odsłona wcale nie zapowiadała takiego pogromu, mało tego to FCRT musiał przed przerwą gonić wynik, zresztą skutecznie (4:3). Po zmianie stron wspomniany duet rozpoczął show, któremu defensywa Koziej nie potrafiła się przeciwstawić. Co ciekawe Zbrzeski dzięki sześciu strzelonym golom wysunął się na samotne prowadzenie wśród najskuteczniejszych snajperów tej zimy. Tymczasem broni nie składają czwarci w stawce Haratacze, którzy po zwycięstwie nad Januszami Na Pikniku 12:2 mają tyle samo punktów co ekipa Krzysztofa Góreckiego. W tym przypadku także zwycięzcy rozgrzewali się długo, bo do przerwy było tylko 4:1. W drugiej połowie gracze w białych trykotach rozkręcili się jednak na dobre, a ojcem ich zwycięstwa tym razem został autor pięciu goli i jednej asysty Mateusz Repczyński. Tymczasem w pozostałym starciu szanse na medal stracili już definitywnie Złotopolscy Warszawa, którzy nie dali rady Zespołowi Niespokojnych Nóg, ulegając po wielkiej walce 12:8. Tutaj ZNN szybko wypracował dwu – trzybramkową przewagę, którą utrzymywał przez niemal całe zawody. Dopiero w ostatnich dziesięciu minutach gracze w czarnych trykotach powiększyli przewagę, dowożąc ją do końca meczu. Tym samym ZNN ma tylko punkt straty do podium, a zatem brązowy medal wciąż jest realny.

08 06 e9kox

7 Liga:

Po siódmej kolejce najniższego szczebla zimowej edycji bemowskiej ligi szóstek mamy zmianę lidera, którą jakby nie było przewidzieliśmy. Można powiedzieć, że wszystko przez Marchewki Zagłady, które pauzowały. Dwie pozostałe drużyny z podium natomiast wygrały, a w tej sytuacji pierwsi dotąd Synowie Gmocha spadli na drugą pozycje, natomiast z trzeciego na pierwsze miejsce powędrowały FC Yelonki, a wszystko to dzięki zwycięstwu w bezpośrednim starciu. Marchewki tymczasem z trzema punktami straty zamykają podium, ale tuż za nimi z taką samą ilością punktów jest Team Morświn, a dwa oczka mniej ma kolejny w stawce TSP Szatańskie Pęto. Mało tego matematyczne szanse na medal ma jeszcze szósty w tabeli Akszon Team, który ma pięć punktów straty do strefy medalowej, ale podobnie jak trzy wcześniejsze drużyny do rozegrania jeszcze po dwa mecze. Zapowiada się zatem szalona końcówka sezonu. Najłatwiejsze przeprawę miał obecny wicelider, który bez najmniejszych problemów odprawił z kwitkiem Oldboys Derby 10:2. Ekipa tym razem najlepszego na placu Michała Rosochowicza już do przerwy prowadziła 6:1, a po zmianie stron tylko dobiła bezradnego rywala. Oprócz kapitana nie zawiódł także ultra ofensywny duet Michał Burzyński – Marcin Niedźwiedzki, który zgodnie skompletował po hattricku i mało tego w takiej kolejności zameldował się na czele wyścigu po koronę króla strzelców Siódmej Ligi Zimowej. Jak się jednak za chwile okazało to efektowne zwycięstwo nie wystarczyło Synom by zachować prowadzenie w tabeli, bowiem swój mecz wygrały FC Yelonki i to one zostały nowym liderem rozgrywek. Sebastian Małczyński i spółka jednak musieli się mocno namęczyć by pokonać KTS Chimerę 3:2. Już pierwsza odsłona, która zakończyła się wynikiem 2:1 była bardzo wyrównana. Po zmianie stron ekipa z Jelonek szybko wyszła na dwubramkowe prowadzenie, ale potem praktycznie oddała pole rywalowi, który w końcu zdobył gola kontaktowego, a w samej końcówce zmarnował stuprocentową sytuacje. Gospodarze dowieźli zwycięstwo do końca zwodów, a poprowadził ich do tego autor dwóch asyst - Piotr Zaręba, który tym samym wysunął się na samotne prowadzenie wśród najlepszych asystentów ligi. Tymczasem tempa nie zwalnia grupa pościgowa, która wygląda na to, że o najwyższe cele będzie walczyć do samego końca. Team Morświn w bardzo ważnym meczu pokonał Akszon Team, który był tylko dwa punkty za nim. Mecz miał niesamowity przebieg. Po pierwszej wyrównanej połowie jedną bramką prowadziły Morświny i taki wynik utrzymywał się bardzo długo. Potem zaś mieliśmy dwa zwroty akcji. Najpierw dwie bramki w dwie minuty wbił Akszon, wychodząc na prowadzenie 2:1, ale jak się okazało podziałało to na rywala jak płachta ma byka, bo do końca meczu gole strzelali już tylko oni. Ekipa Tomka Słodkiego wbiła cztery gole z rzędu i wygrała finalnie 5:2, pozostając tuż za podium ale zrównując się punktami z trzecimi Marchewkami. Co ciekawe zarówno MZ jak i TM mają trzy punkt straty do prowadzącej dwójki i po meczu zaległym do zagrania. Dwa punkty za nimi jest TSP Szatańskie Pęto, które także musiało się napracować by pokonać Czupakabry Warszawa 4:2. Tutaj pierwsi do głosu doszły CW, ale na przerwę drużyny schodziły już przy prowadzeniu TSP 2:1. Po zmianie tron gospodarze bardzo szybko doprowadzili do remisu, który utrzymywał się bardzo długo. Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnich siedmiu minutach, gdy Bartosz Ochman i spółka wbili jeszcze dwa gole, pozostając tym samym cały czas w walce o medale.

08 07 qvnfp

 

Sponsorzy