No Matches

Status quo i cisza przed emocjonującą końcówką!

W zasadzie we wszystkich ligach tabele są ukształtowane, a liderzy walczą, by nie dać się wyprzedzić na finiszu. Poważne sprawdziany zdali w tym tygodniu Chemik Bemowo w pierwszej i KS Precyzyjny Browar w drugiej lidze, którzy poradzili sobie z po emocjonujących starciach. Łatwo niemiał też lider trzeciego szczebla rozgrywek, LTM, mimo, że rywalizował z zamykającym tabele Vitasportem. Na czwartym poziomie na szczyt wróciły prowadzone przez Jakuba Głowale Dziki Futbolu, a w piątej podium nie drgnęło, a liderem pozostał ASPN Bemowo. Na szóstym poziomie naszej ligi szóstek prowadzenie utrzymały Marchewki Zagłady, zaś na siódmym wciąż liderem są Synowie Gmocha. Czas na tradycyjne i obszerne podsumowanie kolejki!

1 Liga:

Czołówka Pierwszej Ligi Zimowej nie zwalnia tempa, a co za tym idzie po siódmej kolejce na podium zachowany został status quo. Pierwszy do boju stanął Young Legion, który bez problemów pokonał Zimbud 11:4. Ekipa Wojtka Starożyka już po dwudziestu pięciu minutach rozstrzygnęła mecz na swoją korzyść, wygrywając tą partię aż 8:1. Potem kontrolowała przebieg wydarzeń boiskowych, a do piątego zwycięstwa w sezonie poprowadził ją autor czterech goli Piotr Wrzeszcz. Godzinę później równocześnie w akcji obejrzeliśmy lidera oraz wicelidera, a my zaczniemy od starcia Chemika Bemowo ze Zmarnowanymi Talentami, które dość nieoczekiwanie dostarczyło nam mnóstwo emocji. Ekipa Adriana Bery już w pierwszej odsłonie prowadziła dwoma golami, ale ostatecznie bardzo dobrze grający tej niedzieli goście do przerwy zdołali doprowadzić do stanu 3:3. Decydujące dla losów meczu było dziewięć minut po zmianie stron gdy Chemik odskoczył na trzy gole i mimo heroicznej postawy rywala nie dał się już dogonić, tryumfując ostatecznie 6:5. To była zdecydowanie najtrudniejsza przeprawa lidera tej zimy, którego do szóstego zwycięstwa w sezonie poprowadził Damian Świerblewski, autor hattricka. Oczywiście Chemik Bemowo z dwoma punktami przewagi został na pierwszym miejscu w tabeli. Drugą lokatę zaś utrzymała Contra, która miała z kolei teoretycznie najtrudniejsze zadanie, bo jakby nie było konfrontowała się z AnonyMMous. Ekipa Maćka Miękiny przez kłopoty kadrowe jest niestety tylko cieniem drużyny, która jesienią wygrała Pierwszą Ligę Szóstek na Irzyku. Contra od początku do końca była zespołem zdecydowanie lepszym, a wynik 12:5 powinien być jeszcze wyższy. Jednak mimo puszczonych dwunastu goli kapitalne zawody w bramce gości rozegrał wspomniany Miękina, który momentami bronił jak w transie. Jak w transie grało jednak także trio gospodarzy: Dawid Biela – Aleksander Szyszka – Michał Raciborski, które tego dnia było praktycznie nie do zatrzymania. Pierwszy z nich do piętnastu goli powiększył przewagę w klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów, natomiast drugi dogonił swojego kolegę, Adriana Buckiego na czele klasyfikacji najlepszych asystentów, a co ciekawe dwa kolejne miejsca w tym zestawieniu zajmują właśnie popularny „Misiek” oraz Biela. Zatem obie „generalki” są zdominowane przez graczy w niebieskich trykotach. Ciśnienie wytrzymał także zdziesiątkowany  Moszna Squad, który po niesamowitej wymianie ciosów pokonał Drink Team 11:10 i zachował tylko punkt straty do podium. Od początku pierwszej odsłony obie ekipy szły łeb w łeb, a wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie. Do przerwy jedną bramką prowadziła ekipa Pawła Maula i dopiero po zmianie stron przycisnęła, odskakując w pewnym momencie na cztery gole. Rywal się nie poddał i niewiele zabrakło a doprowadziłby do remisu, ale w samej końcówce zabrakło szczęścia i sił. Mosznę do zwycięstwa poprowadził duet Michał Dryński – Eryk Stoch, a obaj panowie zgodnie skompletował po hattricku do którego dołożył po dwie asysty.

07 01 7bqf9

 

2 Liga:

Także na drugim szczeblu zimowej ligi szóstek w siódmej kolejce rozegraliśmy cztery starcia, po których na podium także nie zaszły żadne zmiany. Cała pierwsza trójka zgodnie wygrała swoje mecze, a najwięcej emocji mieliśmy w konfrontacji lidera, KS Precyzyjnego Browaru z wciąż walczącą o medale Contrą United. Po pierwszej odsłonie mieliśmy sprawiedliwy remis 2:2. Po zmianie stron zaś zdecydowały dwie minuty między trzydziestą czwartą z trzydziestą szóstą minutą gdy lider wbił trzy szybkie gole i mimo bardzo ambitnej postawy rywala nie dał się już dogonić, tryumfują finalnie 6:4. Tym samym Precyzyjny Browar zapewnił sobie medal Drugiej Ligi Zimowej, a do szóstego zwycięstwa w sezonie poprowadził go autor dwóch goli i asysty, Karol Kubicki. Najłatwiejsze zadanie z pierwszej trójki miał tymczasem wicelider FC Ochota, który rozgromił ostatniego w tabeli, Junaka 11:2. To był popis ofensywnej gry duetu Przemek Sawicki – Krystian Nowakowski, który praktycznie między sobą podzielił zdobyte bramki. FCO tym samym utrzymała tylko punkt straty do lidera oraz zachowała przewagę pięciu punktów nad trzecim w stawce All4One, który także bez problemów pokonał swojego rywala, z tym że w tym przypadku rywal był zdecydowanie bardziej wymagający. Ekipa Macieja Rataja stanęła bowiem w szranki z będącym raptem punkt za nią MixAmatorem, a zatem stawką tego starcia był najniższy stopień podium. Tymczasem A4O zagrał kapitalne zawody i już do przerwy prowadził 4:1, a po zmianie stron tylko powiększał przewagę, tryumfując ostatecznie 10:4. Kapitalne zawody rozegrał autor siedmiu goli i dwóch asyst – Stasiu Kędzierski, który tym samym do ośmiu goli powiększył przewagę nad drugim zawodnikiem w wyścigu po koronę króla strzelców drugiej ligi. All4One pozostał na trzecim miejscu, a z grupy czterech drużyn, które były punkt za nim z taką stratą pozostał tylko FC NaNkacu, pozostałe drużyny mają już cztery oczka straty. Dominik Baćko i spółka tej niedzieli mierzyli się z Argentiną FC i musieli się sporo namęczyć by pokonać ekipę Peco Parrello 7:4. Do przerwy było 1:1, natomiast po zmianie stron po pięciu minutach to AFC prowadziła jednym golem (3:2). Mało tego, przez kolejne dziesięć minut obie ekipy wbiły „po sztuce” i nadal to gospodarze byli jedno trafienie przed rywalem (4:3). Ostatnie osiem minut to jednak popis „Kacy”, którzy wbili w tym czasie cztery gole, nie tracąc żadnego i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ten tryumf to zasługa trio Bednarski – Bodych – Małachowski, które praktycznie między sobą podzieliło statystyki.       

07 02 0ro8p

 

3 Liga:

Za nami także siódma kolejka Trzeciej Ligi Zimowej, po której mamy mała roszadę na podium. Pierwsze miejsce w tabeli utrzymał LTM, który po raz kolejny pokazał, że mając kapitalny atak można grać praktycznie bez obrony. Michał Dryński i spółka tym razem mierzyli się z ostatnią ekipą w tabeli, VitaSportem i wygrali, ale po raz kolejny zafundowali swoim kibicom dreszczyk emocji. Gracze w białych trykotach w drugiej odsłonie prowadzili już 7:2, ale potem systematycznie zaczęli oddawać pole gościom, którzy dość nieoczekiwanie po kapitalnej pogoni na dwanaście minut przed końcem meczu doszli rywala na jedną bramkę (10:9). LTM jednak wziął się w garść i w kilka kolejnych minut wbił rywalowi jeszcze trzy gole, przechylając ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tym razem ojcem zwycięstwa okazał autor sześciu goli i czterech asyst Michał Krasucki, a świetnie akompaniował mu Michał Dryński, który dzięki pięciu trafieniom wrócił na prowadzenie klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów trzeciej ligi. Tymczasem niesamowite emocje towarzyszyły nam w hicie tej serii, w którym wicelider przed tą kolejką, Bad Boys Zielonki po bardzo ciekawych zawodach przegrał z FC Melange 5:3 i spadł na najniższy stopień podium. Ekipa Łukasza Słowika z kolei awansowała na czwarte miejsce, zmniejszając stratę do „pudła” do trzech punktów. Samo spotkanie stało na najwyższym poziomie. Do przerwy gospodarze wypracowali sobie już dwubrakową przewagę (4:2), a po zmianie stron powiększyli ją do trzech trafień i potem mimo naporu gości nie dali się już dogonić. Świetne zawody rozegrał Kamil Sadowski, który popisał się klasycznym hattrickiem, do którego dołożył dwa ostatnie zagrania, a zatem miał bezpośredni udział przy wszystkich golach dla swojego zespołu. Tymczasem porażkę BBZ wykorzystały Kasztany, które pewnie lecz nie bez problemów pokonały Anteniarzy 7:3 i wskoczyły na pozycje wicelidera. Mecz trzymał w napięciu przez niemal całe pięćdziesiąt minut, bo jakby nie było jeszcze na trzy minuty przed końcem, ekipa Patryka Abramczyka prowadziła tylko dwoma golami. W ostatnim fragmencie jednak goście wbili jeszcze dwa trafienia, a wynik spotkania ustalił najlepszy na placu Robert Dębski, który zakończył zawody z dorobkiem trzech goli i dwóch asyst. Tym samym Kasztany przesunęły się w tabeli na drugą pozycję z dwoma punktami starty do lidera. Tymczasem okazji do złapania kontaktu z podium nie wykorzystały Wariaty Kuchara, które nie dały rady Los Lamusos, ulegając 5:3. Zawody od pierwszych minut były bardzo wyrównane, a wynik 2:2 do przerwy idealnie to odzwierciedla. Po zmianie stron nawet pierwsi do głosu doszły Wariaty, ale potem gole strzelały już tylko „Lamusy”, których do zwycięstwa poprowadził zdobywca dwóch goli i jednej asysty – Jacek Niewiadomski. W pozostałym starciu swoje pierwsze zwycięstwo tej zimy odniósł Agil at Agord, który w pokonanym polu zostawił Bękarty Warszawy, tryumfując finalnie 9:3. W końcu ekipa Michała Gerymskiego zagrała dobre spotkanie, odnosząc całkowicie zasłużone zwycięstwo. Mecz rozstrzygnął się praktycznie po pierwszej odsłonie, którą AaA wygrał 5:1, potem zaś kontrolował przebieg meczu, a ojcem sukcesu okazała się autor czterech goli, Daniel Grynczel.

07 03 nh2p3

 

4 Liga:

Siódma kolejka Czwartej Ligi Zimowej przeszła do historii. Obejrzeliśmy pięć bardzo ciekawych spotkań, po których mamy spore roszady w strefie medalowej. Prowadzenie w tabeli tego szczebla ligi szóstek objęły Dziki Futbolu, które rozgromiły ADP Wolską Ferajnę 18:2 i wykorzystując potknięcie „Ogórków” odskoczyły im na trzy punkty. Swój kapitalny sezon kontynuuje Jakub Głowala, który po raz kolejny poprowadził swoich kolegów do zwycięstwa, umacniając się przy okazji na czele obu klasyfikacji indywidualnych. Tymczasem dotychczasowy lider, Pro OGórki nie dał rady Zielonym, ulegając im dość gładko, 10:6. Emocje mieliśmy tylko w pierwszej odsłonie, którą Mateusz Piziorski i spółka wygrali tylko 4:3. Po zmianie stron zaś zaczęli systematycznie powiększać przewagę, a do zwycięstwa poprowadził ich Bartłomiej Woźniak, który tej niedzieli cztery razy pokonał bramkarza rywali, a do tego trzy razy otworzył kolegom drogę do bramki rywala. Taki wynik sprawił, że Ogórki spadły na pozycje wicelidera, natomiast Zieloni wykorzystali z kolei potknięcie Młodych Perspektywicznych i zajęli ich miejsce na najniższym stopniu podium, ale pamiętajmy, że wciąż mają do rozegrania dwa zaległe mecze. MP w tej serii musieli uznać wyższość Old Legionu, który po wielkiej walce zwyciężył 9:7. Od początku spotkania to ekipa Wojtka Starożyka była drużyną aktywniejszą, co zresztą wskazywał wynik 5:3 do przerwy. Od razu po zmianie stron jednak goście rzucili się do odrabiania strat i po sześciu minutach dopięli swego, doprowadzając do remisu 6:6. To jednak podziałało na rywala jak płachta na byka, bo kolejne trzy gole wbił już Legion, którego po kolejne trzy punkty poprowadził autor pięciu trafień i jednej asysty – Stanisław Ławcewicz. Old Legion tym samym wskoczył na czwarte miejsce. Szanse na medale tymczasem zachowała ekipa Drink Men, która w najbardziej szalonym meczu tej serii pokonała Wola Fans 15:10. Początek meczu należał nieoczekiwanie do ekipy z Woli, która wyszła na dwubramkowe prowadzenie, ale wyżej notowany rywal jeszcze do przerwy odskoczył jej na trzy trafienia (6:3). W drugiej połowie zespół  Mirka Wyszczelskiego poszedł za ciosem, do pięciu goli powiększając swoją przewagę, którą utrzymał do końca meczu. Kolejne, świetne zawody rozegrał autor sześciu goli i pięciu asyst – Łukasz Skwarko, który tym samym zbliżył się w obu klasyfikacjach odpowiednio na cztery gole i trzy asysty do prowadzącego Głowali. Drink Men przycumował dopiero na siódmym miejscu w tabeli ma jednak tylko trzy punkty straty do podium, a pamiętajmy że ma także do zagrania dwa zaległe mecze i w końcówce może okazać się czarnym koniem. Tymczasem szansy na zrównanie się punktami z trzecią drużyną w stawce nie wykorzystał Tank Team, który tylko zremisował z bardzo solidnie grającym Zakonem Bonifratrów 5:5. Obejrzeliśmy ciekawe zawody, w których nie zabrakło emocji. Od początku meczu ekipą zdecydowanie skuteczniejszą był TT, który po pierwsze odsłonie prowadził już 4:1, a osiem minut po zmianie stron powiększył przewagę do czterech goli i wydawało się, że jest praktycznie „po meczu”. Potem jednak byliśmy świadkami kapitalnej pogoni Zakonu, którą golem na 5:5 w czterdziestej dziewiątej minucie zakończył najlepszy na placu Marcin Stachacz (hattrick i asysta), zapewniając swojej drużynie jeden punkt. Tank Team tym samym spadł aż na szóstą pozycje, powiększając stratę do podium do dwóch punktów, ale on także ma jeszcze w zanadrzu dwa zaległe mecze, a zatem podobnie jak DM jest jeszcze w grze o najwyższe cele. Tymczasem Zakon zaliczył regres z siódmej na ósmą pozycję, ale zachował jeszcze matematyczne szanse na medal.

07 04 rj8kp

 

5 Liga:

Status quo to najlepsze określenie na to jak wygląda strefa medalowa po siódmej kolejce Piątej Ligi. Co więcej, trzy kolejne zespoły w zestawieniu przed tą serią przegrały, a zatem przewaga czołówki jeszcze wzrosła. Szóste zwycięstwo w sezonie odniósł ASPN Bemowo, który z pierwszej trójki miał teoretycznie najłatwiejsze zadanie. Mierzył się bowiem z ósmymi w stawce Orłami Leszka, a obie drużyny znają się doskonale. Tymczasem ekipa Macieja Rataja spokojnie wypunktowała doświadczonego rywala, aplikując mu po trzy bramki w każdej połowie i pozwalając mu na gola honorowego na sam koniec zawodów. Tym samym ASPN jako pierwszy zespół piątej ligi szóstek zapewnił sobie medal. Ponadto pozostał samotnym liderem, a poprowadził go do tego duet Rataj – Napierski. Na drugim miejscu w tabeli pozostała Mikstura, która w meczu o przysłowiowe sześć punktów pokonała PRE Wwa 6:5. Mateusz Jochemski i spółka mieli nad rywalem trzy punkty przewagi, a zatem stawką mógł być nawet podium. Obejrzeliśmy zawody pełne emocji i dramaturgii. Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którzy wygrali ją 3:1. Tuż po zmianie podwyższyli przewagę do trzech goli. Potem jednak byliśmy świadkami kapitalnej pogoni Piłkarskiej Reaktywacji Emerytów, która pięć minut przed końcem meczu doprowadziła do stanu 5:5. Ostatnie słowo należało jednak go „seledynowych”, którym trzy punkty dwie minuty później zapewnił Maciej Szpakowski. Ostatecznie Mikstura pozostała dwa punkty za liderem oraz punkt przed trzecimi w stawce Gramy Czasami, którzy także wygrali swój mecz i pozostali na najniższym stopniu podium. Drużyna Arka Muchy miała teoretycznie najtrudniejsze zadanie, ponieważ walczyła z mającą tyle samo punktów Bemovią, ale paradoksalnie poradzili sobie najlepiej. Emocje mieliśmy tylko w pierwszej połowie i na początku drugiej gdy GC prowadzili tylko 4:3. Potem włączyli piąty bieg, czego efekty przyszły między trzydziestą drugą a trzydziestą szóstą minutą, gdy cztery razy rozmontowali obronę rywali, odskakując na spokojną przewagę pięciu goli. Ostatecznie Gramy Czasami powiększyli przewagę do sześciu goli, tryumfując finalnie 10:4. Najlepszy na placu był Kamil Pruszyński, a świetnie wsparł go lider wyścigu po koronę króla strzelców, Paweł Staniszewski, który wydaje się być już poza zasięgiem grupy pościgowej. Popularny „Stanisz” jest także tylko jedno zagranie za prowadzącym wśród najlepszych asystentów Patrykiem Zychem z Mikstury i właśnie rywalizacja między tymi graczami zapowiada się pasjonująco na finiszu. Zatem na podium nic się nie zmieniło, natomiast zwiększyła się jego przewaga nad grupą pościgową, która wynosi przynajmniej trzy punkty. Bardzo skomplikowały się sytuacje Bemovii oraz PRE Wwa, które tracą kolejno trzy i aż pięć punktów do strefy medalowej. Tymczasem do ekipy z Bemowa dołączyło FC Po nalewce, które pokonało w bardzo ważnym meczu Nie Ma Mocnych 3:1, komplikując z kolei sytuacje rywalom. Łukasz Gaba i spółka swój dwunasty punkt zdobyli jednak w wielkich trudach. Mecz był bardzo zacięty i wyrównany, a o zwycięstwie zdecydowała skuteczność graczy w błękitnych trykotach, których do piątego miejsca w tabeli poprowadził autor gola i dwóch asyst, Grzegorz Wojtecki. W pozostałym starciu, którego stawką było niechlubny status „czerwonej latarni” Znista pokonała Semper Victorię 8:6. Pierwsza połowa był bardzo zacięta i wyrównana, a obie ekipy szły łeb w łeb, o czym najlepiej świadczy wynik do przerwy. Po dwudziestu pięciu minutach Znista prowadziła bowiem 3:2, co także pokazywało, że to właśnie gracze w białych trykotach byli strona aktywniejszą, co zresztą potwierdziła druga połowa. Goście bardzo szybki odskoczyli na cztery gole i potem nie pozwolili bardzo ambitnie walczącym gospodarzom zbliżyć się na mniej niż dwa trafienia. Najlepszy na placu okazał się Maciej Błażejewski, który dwa razy wpisał się na list strzelców i cztery razy otworzył kolegom drogę do bramki rywala.    

07 05 yhtio   

 

6 Liga:

Za nami także siódma seria Szóstej Ligi, gdzie mamy małą roszadę na najniższym stopniu podium. Tempa nie zwalniają Marchewki Zagłady, które do pięciu meczów powiększyły swoją zwycięską passę, utrzymując przy tym przewagę czterech punktów nad drugim oraz powiększając do sześciu oczek nad trzecim zespołem w stawce. Dariusz Olszewski i spółka w niedzielnym hicie mierzyli swoje siły z czwartymi przed tą serią Złotopolskimi Warszawa, ale emocji których się spodziewaliśmy niestety nie było. Po pierwszej odsłonie „pomarańczowi” prowadzili już 6:0, a po zmianie stron dołożyli jeszcze dziesięć goli, tracąc przy tym raptem pięć i finalnie zdeklasowali rywala aż 16:5. Zawodnikiem spotkania został Mateusz Gajda, który pokonał bramkarza rywali czterokrotnie, co pozwoliło mu objąć prowadzenie w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników ligi. Ciśnienie wytrzymali również drudzy w stawce W1nners, którzy dość pewnie pokonali Blok Ekipę 7:4. Mecz rozstrzygnął się po pierwszej połowie, którą goście wygrali aż 6:1 i potem, mimo heroicznej postawy rywala nie dali się już dogonić. To było bardzo ważne zwycięstwo, gdyż różnica między tymi drużynami przed tą serią wynosiła raptem punkt. Tymczasem najniższego stopnia podium nie obronili Haratacze, którzy w niemal bratobójczym starciu dość wyraźnie ulegli FC Running Team 9:4. Tutaj też zadecydowała postawa w jednej z drużyn pierwszej odsłonie. FC RT wygrał ją bowiem 6:1. Po zmianie stron mecz nam się ewidentnie wyrównał, ale gospodarze skutecznie nie pozwalali rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Bohaterem gospodarzy został autor dwóch goli i czterech asyst, Kacper Roguski. Awans do strefy medalowej zaliczyła natomiast w minionym tygodniu, KP Kozia. Drużyna Patryka Berusa dość łatwo, lecz nie bez problemów pokonała Zespół Niespokojnych Nóg 12:7 i wykorzystując porażkę Harataczy wskoczyła na trzecie miejsce w tabeli. Emocje w tym meczu mieliśmy przez piętnaście minut drugiej połowy, gdy ZNN dwa razy doszedł rywala na jedną bramkę (5:4 i 7:6). Potem swoją przewagę systematycznie powiększała Kozia, która do czwartego zwycięstwa w sezonie poprowadził Antoni Pieńkos, który aż 7 razy wpisał się na listę strzelców. KP K tymczasem ma raptem dwa oczka straty do drugiego i sześć do pierwszego miejsca, ale pamiętajmy, że ma do rozegrania zaległy mecz z Blok Ekipą. Na zakończenie pozostało na starcie dwóch outsiderów szóstej ligi, w którym Janusze Na Pikniku po wielkich emocjach pokonały FC Devs 4:3. Do przerwy dwa razy na prowadzenie wychodzili JnP, ale za każdym razem „Diabły” odrabiały straty. Po zmianie stron historia się powtórzyła, ale tym razem Janusze wyszły na dwubramkowe prowadzenie, którego rywal, mimo ambitnej postawy już nie odrobił. Taki wynik sprawił, że Devs już na pewno, sezon zimowy zakończą na ostatnim miejscu w tabeli.     

07 06 l9vx7

 

7 Liga:

Niezwykle wyrównaną sytuacje mamy na siódmym szczeblu zimowej edycji ligi szóstek, gdzie po siódmej serii gier wprawdzie na podium zachowany został status quo, ale bardzo ciekawie wygląda grupa pościgowa, która traci do czołówki przynajmniej trzy i najwyżej pięć punktów, ale wszystkie te trzy zespoły mają do rozgrania zaległe spotkanie. Brak zmian w strefie medalowej wynikł po prostu z tego, że wszystkie wyżej rozstawione zespoły wygrały swoje mecze. Teoretycznie najciężej mieli liderujący Synowie Gmocha, którzy mierzyli się z rozpędzonym TSP Szatańskim Pętem. Tymczasem ekipa Michał Rosochowicza dość gładko pokonali oponenta 5:1 i utrzymałą pozycje lidera Siódmej Ligi Zimowej. Generalnie mecz nie był jednostronnym pojedynkiem, ale skuteczność była zdecydowanie po stronie „niebieskich”. SG już do przerwy prowadzili 2:0, ale tak naprawdę o zwycięstwie zdecydowało sześć minut między trzydziestą trzecią, a trzydziestą dziewiątą minutą, gdy goście wbili szybkie trzy gole i przechyli ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją stronę. Po raz kolejny główne role wśród zwycięzców odegrał duet Marcin Niedźwiedzki – Michał Burzyńśki, czyli pierwsza dwójka klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów ligi. Drugie miejsce w tabeli utrzymały Marchewki Zagłady II, które miały z kolei teoretycznie najłatwiejsze zadanie, bo mierzyli się z przedostatnią KTS Chimerą, a męczyli się najbardziej. Dariusz Olszewski i spółka do przerwy prowadzili skromnie 1:0 i dopiero po zmianie stron zdołali ostatecznie odskoczyć na dwa gola, a w samej końcówce postawili kropkę nad i, zapewniając sobie kolejny komplet punktów. Tymczasem najniższy stopień podium obroniły FC Yelonki, które urządził sobie istny festiwal strzelecki, deklasując Czupakabry Warszawa 15:3. Królami polowania został duet Arkadiusz Rycher – Piotr Zaręba. Pierwszy z panów puka do czołówki najlepszych snajperów, natomiast drugi dogonił w asystach liderującego Kamila Dźwilewskiego z Akszon Teamu, który jednak nie mógł poprawić swojego dorobku, gdyż jego zespół tej niedzieli pauzował. Przypomnijmy, że prowadząca trójka ma na koncie po piętnaście punktów, a jej kolejności decyduje mała tabela. Tymczasem wyklarowała nam się solidna grupa pościgowa, na której czoło wysunął się Team Morświn. Zespół Tomka Słodkiego po ciężkim boju pokonał Oldboys Derby 4:2, zdobywając swój dwunasty punkt w sezonie. Zatem Morświny jako jedyna drużyna goniąca czołówkę ma dwanaście punktów na koncie, czyli trzy straty do podium, podczas gdy reszta grupy pościgowej traci już pięć oczek, ale pamiętajmy, że wszystkie trzy zespoły mają jeden mecz do rozegrania w zanadrzu. Przypomnijmy ponadto, że mecz Teraz Kolska – Akszon Team został przełożony na inny termin.      

07 07 e29wa

Sponsorzy