Zmiana lidera w 1. lidze! Półmetek sezonu zimowego za nami

Sezon zimowy w pełni, klarują się więc faworyci do zdobycia tytułu w każdej z lig. W najwyższej lidze na samym szczycie tabeli doszło przetasownia - Chemik Bemowo w hicie kolejki pokonało Papadensy i to ekipa Adriana Bery przystąpi do następnego meczu jako lider. W drugiej lidze mamy swoisty duopol - liderują KS Precyzyjny Browar i FC Ochota, mimo iż ci pierwsi zaliczyli pierwsze potknięcie w tym sezonie. Bez niespodzianek obyło się w trzeciej klasie rozgrywkowej - faworyci solidarnie wygrali swoje mecze, tworząc spory peleton w walce o końcowe zwycięstwo. W 5. i 7. lidze mieliśmy do czynienia z kolejką cudów - drużyny wiodące w rozgrywkach potraciły punkty, a mimo tego na podium ciągle status quo. Zapraszamy na podsumowanie 6. kolejki!

 

1 Liga:

Chemik Bemowo nowym i od razu samotnym liderem Pierwszej Ligi Zimowej. Na pozycje wicelidera spadła tymczasem Contra, natomiast na najniższym stopniu podium zameldował się Young Legion. Piąta kolejka zmagań na najwyższym szczeblu przyniosła nam mnóstwo emocji. Tylko ekipa Adriana Bery nie pozostawiła złudzeń rywalowi, natomiast w pozostałych meczach albo byliśmy świadkami remisów, albo nieznacznych zwycięstw. Chemik Bemowo tej niedzieli w hicie kolejki mierzył się z będącym ostatnio w formie Papadensami, ale nie było wątpliwości kto był tego dnia lepszy. Gracze w zielonych trykotach już do przerwy prowadzili 4:1, natomiast po zmianie stron wręcz rozjechali rywala, aplikując mu kolejne osiem goli. Najlepiej na tym wyszedł Piotr Dzisiów, autor hattricka i jednej asysty. Nie byłoby pozycji lidera gdyby nie remis w kolejnych szlagierze Ligi Bemowskiej, w którym Contra zremisowała z Moszna Squadem 7:7. Obie drużyny straciły zatem nie tylko punkty ale i swoje pozycje w tabeli. Gospodarze spadli na drugie miejsce, natomiast goście tuż za podium. Sam mecz stał na najwyższym poziomie, a remis w naszym odczuciu jest jak najbardziej sprawiedliwy. Bliżej zwycięstwa była ekipa Pawła Maula, która jeszcze chwile przed końcem meczu prowadziła jednym golem. Remis Contrze zaś uratował jej kapitan Michał Raciborski. W głównych rolach wystąpili jednak Aleksander Szyszka wśród gospodarzy oraz Michał Dryński wśród gości. W tej sytuacji ostatni z hitów tej kolejki Nameless – Young Legion, który zamykał niedzielne zmagania stał się meczem o najniższy stopień podium. Obie ekipy nie zawiodły, tworząc kapitalny piłkarski spektakl, w którym wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie, ale żadna z drużyn nie odskoczyła na więcej niż dwie bramki. Do przerwy było 3:3, a po wymianie ciosów w czterdziestej minucie 6:6. Zdecydowała skuteczność w ostatnich dziesięciu minutach, która była po stronie „Legionistów”. Wojtek Starożyk i spółka wbili jeszcze dwa gole, tryumfując finalnie 8:6 i meldując się na trzecim miejscu w tabeli. Do trzeciego zwycięstwa w sezonie poprowadził ich debiutujący Stanisław Ławcewicz, autor czterech goli i asysty. Dla Namelles była to pierwsza porażka, ale pamiętajmy, że ekipa Michała Gąski ma dwa mecze zaległe. Tymczasem po trzech porażkach z rzędu w końcu przebudzili się AnonyMMous, którzy jednak musieli się sporo namęczyć by pokonać Zmarnowane Talenty 4:2. Maciej Miękina i spółka w tej edycji borykają się z problemami kadrowymi stąd poniekąd ich słaba postawa. Tym razem również zadanie nie było łatwe, bo rywal to dobrze zorganizowana drużyna, co zresztą potwierdził zmuszając gospodarzy do wielkiego wysiłku. „Anonimowi” okazali się po prostu skuteczniejsi, a do zwycięstwa poprowadził ich zdobywca dwóch goli Sebastian Urbańczyk. W pozostałym starciu, które jakby nie było otwierało piątą kolejkę Drink Team podzielił się punktami z Zimbudem, remisując 6:6. Scenariusz pierwszej i drugiej odsłony był niemal identyczny. Najpierw goście wywalczali sobie trzybramkową przewagę, a następnie doświadczona drużyna w czerwonych trykotach doprowadzała do remisu. To sprawiło, że obejrzeliśmy niezwykle dramatyczną końcówkę, w której DT odrobił właśnie trzy bramki straty. Wśród gospodarzy najbardziej wyróżnił się Jarosław Łowicki (dwa gole i dwie asysty), natomiast po drugiej strony barykady świetny występ zaliczył duet Kacper Kaszuba (hattrick) – Łukasz Kaczmarczyk (trzy asysty).

05 01 nnr13

2 Liga:

Równie ciekawie było w piątej kolejce Drugiej Ligi Zimowej, w której mimo pierwszej straty punktów przez lidera, pierwsza dwójka pozostała bez zmian, natomiast na trzecim miejscu w stawce mamy nową drużynę. Wydarzeniem kolejki było przerwanie zwycięskiej passy KS Precyzyjnego Browaru, który po wielkich emocjach zremisował z All4One 4:4. Co ciekawe to Maciej Kucharski i spółka musieli gonić wynik. Do przerwy bowiem spokojnie 3:0 prowadziła ekipa Maciej Rataja, ale w drugiej odsłonie obejrzeliśmy kapitalną pogoń gości, którzy zdołali uratować jeden punkt. KSPB miał sporą przewagę nad drugą drużyną w stawce i utrzymał swoją pozycję, jednak jego przewaga stopniała do punktu. Tempa bowiem nie zwalnia FC Ochota, która tym razem po kolejnym thrillerze w swoim wykonaniu pokonała trzecią drużyny w stawce przed kolejką, Contrę United 7:5. Stawką tego meczu jakby nie było była pozycja wicelidera. Mecz praktycznie rozstrzygnął się po zmianie stron. Do przerwy bowiem ekipa z Ochoty prowadziła skromnie 3:2. Potem jednak w czternaście minut odjechała na 7:2 i mimo wielkich starań gospodarzy dowiozła prowadzenie do końca zawodów. Kapitalny występ zaliczył autor aż pięciu goli, Krystian Nowakowski. FCO tym samy zbliżyła się do lidera na punkt, natomiast Contra wobec postawy innych drużyn spadła aż na siódmą pozycje. Tymczasem taki obrót sprawy wykorzystało FC NaNkacu, które po dobrym w swoim wykonaniu meczu dość gładko pokonało St. Varsovię 7:5. Może wynik wcale o tym nie świadczy, ale to ekipa w seledynowych trykotach była tego dnia lepsza. Najlepszy na placu Paweł Wojsław (hattrick i dwie asysty) i jego kompani już do przerwy spokojnie prowadzili 4:1, a po sześciu minutach drugiej połowy już 7:2. Wprawdzie Varsovia ruszyła do odrabiania strat, niwelując ostatecznie przewagę do dwóch goli i kto wie, co by się wydarzyło gdyby mecz potrwał jeszcze kilka minut. Tymczasem to „Kacu” zgarnęli komplet punktów i zamknęli podium, tracąc do pierwszej dwójki odpowiednio trzy i cztery punkty. Tuż za strefa medalową przycumował tymczasem MixAmator, który po kolejnych kapitalnych zawodach tej serii minimalnie pokonał FC Warsaw United 8:6. Generalnie Michał Fijołek i spółka od początku nadawali ton wydarzeniom boiskowym, prowadząc po pierwszych dwudziestu pięciu minutach już 5:1, a zaraz po zmianie stron podwyższyli prowadzenie do pięciu trafień. Gdy wydawało się, że dowieźć prowadzenie do końca meczu to formalność, wtedy do roboty wzięli się goście, którzy wbili cztery gole w siedem minut, doprowadzając do stanu 6:5. W ostatnich minutach więcej zimnej krwi zachował jednak MixAmator, który postawił kropkę nad i, a do trzeciego tryumfu tej zimy poprowadził go Kamil Kamiński, który skompletował hattricka, do którego dołożył jedną asystę. Na zakończenie zostało nam starcie dwóch ostatnich drużyn w tabeli Argentiny FC z Junakiem, które zakończyło się drugim zwycięstwem w sezonie ekipy Peco Parrello. Od początku ton meczowi nadawali gracze z południowej Ameryki, którzy już w pierwszej połowie osiągnęli przewagę 5:1. Do przerwy jednak ambitnie grający goście zdołali zniwelować stratę do dwóch goli, a zaraz po zmianie stron nawet do gola. Potem jednak gospodarzy znów odskoczyli na cztery gole (8:4) i nie dali się już dogonić, tryumfując finalnie 8:6. Do drugiego zwycięstwa w sezonie AFC poprowadził Mariano Konopka, który raz pokonał bramkarza rywali, ale dołożył do tego aż cztery asysty i objął prowadzenie wśród najlepiej podających drugiej ligi.

05 02 1gaxl

3 Liga:

W piątej kolejce Trzeciej Ligi Zimowej obyło się bez niespodzianek. Wszystkie faworyzowane drużyny odniosły zwycięstwa, a co za tym idzie cała tabela nawet nie drgnęła. Zrobił nam się tymczasem wyraźny podział. Miejsce 1-5 to ścisła czołówka, w której skrajne zespoły dzielą raptem trzy punkty. Kolejne zespoły do piątego miejsca tracą już pięć punktów. Najciekawiej było w starciu LTM-u z Los Lamusos, w którym lider ledwo co zainkasował trzy punkty. „Lamusy” zagrały bez żadnych kompleksów, od początku zmuszając rywala do gonienia wyniku. Do przerwy mieliśmy 3:3 i dopiero po jedenastu minutach drugiej odsłony Dawid Pigiel i spółka przełamali rywala na 5:4 i potem mimo jego naporu (trzy razy dochodzili na jedną bramkę) nie dali się już dogonić, tryumfując ostatecznie 8:7 i broniąc pozycji lidera. Najlepszy na placu okazał się wspomniany Pigiel, który popisał się hattrickiem i jednym kluczowym podaniem. Pozycje wicelidera tymczasem obronili Bad Boys Zielonki, którzy dość gładko pokonali Bękarty Warszawy 7:4. Paweł Szczepaniak i spółka już po pierwszych dwudziestu pięciu minutach prowadzili 5:0, a mimo to rywala po zmianie stron zdołał zmniejszyć rezultat do dwóch goli, zapewniając nam emocje. Ostatnie słowo należało jednak do BBZ, których do czwartego zwycięstwa w sezonie poprowadził autor hattricka i asysty – Marcin Matysiak, który tym samym zameldował się tu z za plecami najlepszego strzelca trzeciej ligi – Michała Dryńskiego. Najłatwiejsze zadania z drużyn znajdujących się na podium miały Kasztany, które bez najmniejszych problemów obroniły trzecią pozycję, gromiąc VitaSport 14:2. Ojcami sukcesu okazali się Wojtek Borawski (cztery gole) oraz Robert Dębski (dwa gole i pięć asyst), który został samotnym liderem najlepszych asystentów. Tuż za plecami Kasztanów czają się Wariaty Kuchara, które tej niedzieli także zdobyły swój dziesiąty punkt w sezonie, zostawiając w pokonanym polu Agil at Agord. Obejrzeliśmy bardzo wyrównane zawody, w których równie dobrze to rywal mógł wyjść zwycięską ręką. Do przerwy bowiem Wariaty prowadziły tylko 4:3. Po zmianie stron nadal wynik był stykowy i taki pozostał do końca zawodów. Ekipa Stasia Kędzierskiego drugą połowę wygrała także jedną bramką i całe zawody 8:6, a najlepszy okazał się popularny „Stasiu”, który aż pięć razy pokonał bramkarza rywali. Tą ostatnią drużyną liczącą się w grze o medale jest FC Melange, który pewnie pokonał Anteniarzy 11:6. Kluczowy dla losów meczu był początek drugiej połowy, gdy do prowadzenia sprzed przerwy 4:2 FCM dołożył szybkie trzy gole i nie dał się już dogonić rywalowi. Kapitalne zawody rozegrał Łukasz Słowik, który zaliczył hattricka i cztery ostatnie podania. Co ciekawe FC Melange jako jedyna drużyna trzeciej ligi nie zaznała jeszcze smaku porażki.

05 03 yf94l

4 Liga:

Na czwartym szczeblu Zimowej Ligi Bemowskiej rozegraliśmy cztery spotkania, po których mamy roszady na podium. Pozycje lidera utrzymały Dziki Futbolu, które po wielkich emocjach pokonały Old Legion 7:5. Zasadniczo od początku, to Adrian Rączka i spółka byli stroną aktywniejszą, co zresztą pokazuje przebieg tego starcia. „Błękitni” już w pierwszej połowie roztrwonili dwie bramki przewagi (3:3), natomiast po zmianie stron odskoczyli nawet na trzy trafienia i znów obejrzeliśmy kapitalną pogoń w wykonaniu „Legionistów”, ale tym razem „Dziki” odparły ich napór, dowożąc prowadzenie do końca meczu. Najlepszy na placu po raz kolejny okazał się Jakub Głowala, który utrzymał prowadzenie w obu klasyfikacjach indywidualnych. DF tymczasem mają już na koncie dwanaście punktów, czyli o dwa więcej od nowego wicelidera Pro OGórków. Ekipa Mikołaja Tchorzewskiego w meczu o drugie miejsce w tabeli dość gładko odprawiła z kwitkiem Młodych Perspektywicznych 7:3. Goście trzymali się do dziesiątej minuty, gdy utrzymywał się remis 2:2, potem piąty bieg włączyli gracze w żółtych trykotach, którzy już do przerwy odjechali na trzy gole (5:2), a po zmianie stron kontrolowali przebieg meczu. Tym razem najlepszy wśród graczy w żółtych trykotach okazał się autor dwóch goli i jednej asysty, Jakub Ojrzycki. Pro OGórki tym samym zameldowały się na pozycji wicelidera, spychając jednocześnie MP tuż za podium. Takiego obrotu sprawy nie omieszkali nie wykorzystać powracający po dwóch tygodniach nieobecności, Zieloni, którzy bez najmniejszych problemów pokonali Wolę Fans 10:2. Losy meczu rozstrzygnęły się już po pierwszej odsłonie, którą ekipa nieobecnego Grzegorza Gaworka wygrała 8:1. Kapitalne zawody rozegrał Krzysztof Woźniak, który aż pięć razy wpisał się na listę strzelców, a do tego dwa razy otworzył kolegom drogę do bramki. Dla Zielonych to dopiero trzeci mecz w sezonie, ale i trzecia wygrana, która daję im najniższy stopień podium. Pozostał nam zatem meczu drużyn z dolnych partii tabeli, w którym jednak działo się najwięcej. W szranki stanęli przedostatni w stawce Zakon Bonifratrów oraz plasująca się pozycję wyżej ADP Wolska Ferajna. Od początku aktywniejsi byli gracze w biało-czarne pasy, którzy trzy razy w pierwszej połowie obejmowali prowadzenie. Tylko za ostatnim razem rywal nie zdołał wyrównać i do przerwy mieliśmy 3:2, a hattricka na koncie miał już Krzysztof Kurowicki. Po zmianie stron gracze w zielonych trykotach dwoili się i troili, ale głównie odbijali się od defensywy rywala jak od ściany. Gospodarze tymczasem wytrzymali presję i mało tego w drugiej połowie dołożyli dwa trafienia, tryumfując finalnie 5:2. Najlepszy na placu był bez wątpienia autor czterech goli i asysty, wspomniany Kurowicki, który jednak w samej końcówce obejrzał drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną i wyleciał z boiska, psując swoją końcową ocenę. Zakon Bonifratrów dzięki zwycięstwu zamienił się ze swoim rywalem pozycjami w tabeli.

05 04 s6zu8

5 Liga:

W piątej kolejce Piątej Ligi Zimowej działy się rzeczy wręcz niewyobrażalne. Tylko trzecia drużyna ze ścisłej czołówki rozstrzygnęła losy meczu na swoją korzyść, a mimo to na podium zachowany został „status quo”. Największą niespodziankę obejrzeliśmy w meczu otwierającym tą serię, w którym w niedzielnym hicie trzeci w stawce Nie Ma Mocnych rozgromili dotychczasowego lidera, ASPN Bemowo 7:1. Taki wynik to z pewnością zasługa duetu Piotr Burdach – Rafał Diduch, który zagrał kapitalne zawody. Pierwszy z panów zastąpił miedzy słupkami etatowego bramkarza NMM i spisał się wręcz fenomenalnie. Drugi zaś zapisał na swoim koncie aż cztery trafienia, wskakując od razu na drugie miejsce wśród najskuteczniejszych snajperów piątej ligi. Po takim wyniku ręce tylko zacierała Misktura, która godzinę później podejmował Gramy Czasami, a zwycięstwo dawało jej pierwsze miejsce w tabeli. Niestety dla nich swój zwycięski marsz kontynuowali rywale, którzy prowadzeni do boju przez najlepszego strzelca rozgrywek, Pawła Staniszewskiego z łatwością wygrali 10:4. Kolejny świetny występ zaliczył wspomniany „Stanisz”, który tego dnia aż sześć razy pokonał bramkarza rywali, do czego dołożył jedną asystę. Gramy Czasami z dziewięcioma punktami na koncie zameldowali się na piątym miejscu w tabeli, ale podobnie jak drużyny z miejsc cztery i sześć mają tylko jeden punkt straty do strefy medalowej, w której zrobiło się bardzo ciasno. Otóż jak już wspomnieliśmy podium nawet nie drgnęło i co ciekawe ASPN Bemowo zachował dwa punkty przewagi nad Miksturą, którą jednak dogoniła ekipa Nie Ma Mocnych. Mało tego wspomniana grupa pościgowa tuż z za strefy medalowej traci do lidera tylko trzy punkty. Do tej grupy po piątej kolejce dołączyły jeszcze drużyny Bemovii oraz FC Po nalewce, które także wygrały swoje mecze numer trzy. Piotr Modzelewski i spółka mieli teoretycznie najłatwiejsze zadanie, bo na ich drodze stanęła ostatnia w stawce Semper Victoria. Rzeczywiście gracze w czerwonych trykotach wygrali gładko 7:2, ale nie obyło się kłopotów. Ostatni zespół w stawce w pierwszej połowie postawił bowiem faworyzowanemu rywalowi bardzo ciężkie warunki, remisując tą partię 0:0. Po przerwie nie było wątpliwości kto jest lepszy. Zespół z Bemowa systematycznie powiększał przewagę, a do trzecia tryumfu w sezonie poprowadził go sam kapitan, wspomniany Modzelewski, który popisał się hattrickiem i jednym kluczowym podaniem. Tymczasem FC Po nalewce po wielkich emocjach pokonało PRE Wwa 7:5. Tutaj ciut więcej szans dawaliśmy gościom, tymczasem to gospodarze lepiej weszli w ten mecz. Już w trzynastej minucie bowiem objęli prowadzenie 4:0. Po zmianie stron przewaga czterech goli utrzymywała się bardzo długo, ale PRE zadbało o emocje i dziewięć minut przed końcem meczu doszło rywala na jedną bramkę (5:4). Ekipa bardzo aktywnego Łukasza Gaby (gol i trzy asysty) odparła jednak napór rywala i w samej końcówce postawiła kropkę nad i, a najlepszy w jej szeregach okazał się Sławek Ogorzelski, autor gola i trzech ostatnich zagrań. Jak już wspomnieliśmy zarówno Bemovia jak i FC Po nalewce wraz z Gramy Czasami stworzyli grupę pościgową z jednym punktem straty do podium i trzema do lidera. Zapowiada nam się niezwykle emocjonująca druga połowa sezonu Zima 2020.

05 05 6612b

6 Liga:

Niesamowite emocje towarzyszyły nam w piątej serii Szóstej Ligi Zimowej, po której mamy zmianę lidera, ale także powrót na podium. Najpierw w hicie tej kolejki Marchewki Zagłady wręcz rozgromiły trzeci przed tą serią w stawce FC Running Team aż 13:5, nie pozostawiając złudzeń kto był w tym meczu lepszy. Kapitalne zawody rozegrał Mateusz Nyśk, który dwa razy pokonał bramkarza rywali, a do tego pięć razy otworzył kolegom do bramki. „Marchewki” zatem wykonały swoje zadanie i czekały co zrobi lider. W1nners tymczasem w przedostatnim starciu tej serii mierzyli się z KP Kozią i po wielkich emocjach to ekipa Patryka Berusa wyszła z tej potyczki zwycięską ręką, wygrywając finalnie 4:3. Początek zaczął się po myśli lidera, który niemal cała pierwszą połowę prowadził 1:0. Jednak to co wydarzyło się tuż przed przerwą i zaraz po niej wstrząsnęło gośćmi. „Kozia” wbiła szybkie trzy gole, odskakując na 3:1. Potem wprawdzie rywal doszedł na jedną bramkę, ale ostatnie słowo należało do graczy w czarnych trykotach, których do trzeciego zwycięstwa w sezonie poprowadził autor dwóch goli i jednej asysty, Antoni Pieńkoś. KP Kozia tym samym wróciła na podium, wskakując na jego najniższy stopień. W1nners tymczasem spadli na drugie miejsce, a najlepiej wyszły na tym Marchewki Zagłady, które zostały nowym, samotnym liderem szóstej ligi. Tymczasem kolejny krok w stronę strefy medalowej zrobili Złotopolscy Warszawa, którzy podobnie jak Kozia, wywalczyli swój dziewiąty punkt tej zimy, odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu. Tym razem Bartosz Michalski i spółka musieli się jednak sporo namęczyć, by pokonać Januszy Na Pikniku 7:4. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, a wynik 2:2 do przerwy najlepiej to odzwierciedla. Po zmianie stron to JNP wyszli na prowadzenie 4:3, które utrzymywało się do czterdziestej minuty, kiedy to piaty bieg włączyli gospodarze. Złotopolscy strzelili trzy gole z rzędu nie tracąc żadnego, a do zwycięstwa poprowadził ich lider obu klasyfikacji indywidualnych, Illia Dehoda, który miał bezpośredni udział prze pięciu golach dla swojej drużyny. Tymczasem do gry o medale po tej kolejce wróciły dwie drużyny: Blok Ekipa oraz Haratacze, które w końcu wygrały i z dwoma punktami straty do podium zameldowały się w środkowej strefie tabeli. Tomasz Sekita i spółka dość gładko lecz nie bez problemów pokonali FC Devs 7:3. Kłopoty byłe Albatrosy miały tylko w pierwszej odsłonie, kiedy to roztrwonili trzybramkowa przewagę, remisując do przerwy 3:3. Po zmianie stron gole strzelała już tylko jedna drużyna, a najlepszy na placu okazał się jej kapitan, wspomniany Tomasz Sekita, który aż cztery razy otwierał kolegom drogę do bramki rywala. Tymczasem Haratacze w bardziej efektownym stylu wrócili do walki o medale, ogrywając bez najmniejszych problemów Zespół Niespokojnych Nóg 8:0. Ojcem drugiego zwycięstwa w sezonie okazał się Karol Truszczyński, który był zaangażowany przy siedmiu z ośmiu goli dla Harataczy.

05 06 nhkvf

7 Liga:

W piątej kolejce Siódmej Ligi Zimowej działy się rzeczy podobne do tych z piątego szczebla. Tutaj również przegrały dwie pierwsze drużyny w tabeli i także zachowały swoje miejsca, natomiast na najniższym stopniu podium mamy debiutanta. Swoje aspiracje medalowe w tej serii potwierdziły Marchewki Zagłady II, które odprawiły z kwitkiem właśnie lidera Akszon Team 5:3. Już do przerwy „pomarańczowi” prowadzili 2:0, a po zmianie stron zwiększyli przewagę do trzech trafień. Akszon się jednak nie poddał i w drugiej odsłonie zniwelował straty do jednego gola (3:2). To jednak Marchewki były tego dnia lepsze i szybko znów odskoczyły na trzy trafienia, kontrolując już przebieg meczu. Darek Olszewski spółka tym samym zameldowali się tuż za podium z jednym punktem straty do lidera, którym notabene pozostał Akszon Team. Szansy na objęcie prowadzenia w tabeli nie wykorzystali tymczasem Synowie Gmocha, którzy musieli uznać wyższość FC Yelonek, ulegając także 5:3. Tutaj również mieliśmy wielkie emocje. Zespół z Jelonek szybko objął dwubramkowe prowadzenie, które jednak rywal zniwelował tuż przed przerwą do jednego gola. Po zmianie stron znów przycisnęli goście, którzy tym razem osiągnęli przewagę trzech trafień (4:1), ale i tym razem „Synowie” zadbali o emocje dochodząc na 4:3. Ostatnie słowo należało jednak do Piotra Zaręby i spółki, którym zwycięstwo zapewnił najlepszy na placu Jakub Kozłowski. FC Yelonki dzięki zwycięstwu awansowały o jedną lokatę, ale z dziewięcioma punktami na koncie dołączyli do drużyny z miejsc 2-5, które mają tylko punkt straty do lidera. Synowie Gmocha mimo porażki utrzymali pozycję wicelidera i przewodzą grupie pościgowej. Tymczasem na najniższym stopniu podium także z dziewięcioma punktami na koncie zameldował się Team Morświn, który dość pewnie pokonał Czupakabry Warszawa 6:3, odnosząc swoje trzecie zwycięstwo w sezonie. Losy meczu rozstrzygnęły się tuz po przerwie, na którą TM schodził prowadząc 3:1. Zaraz po zmianie stron „Morświny” momentalnie odskoczyły na 5:1 i potem spokojnie kontrolowały przebieg spotkania. Najaktywniejszy wśród gości okazał się autor dwóch goli i takiej samej liczby asysty Sebastian Jasek. Tymczasem siódmy punkt tej zimy zdobyło TSP Szatańskie Pęto, które bardzo łatwo pokonało Teraz Kolską 10:2. Tylko pierwszą połowę „Kolska” się jakoś trzymała, ulegając do przerwy 3:0. Potem istniała już ekipa Bartosza Ochmana, która wypunktowała swojego rywala, a do drugiego zwycięstwa w sezonie poprowadził ją Marcin Andrulewicz, który dopisał do swojego konta hattricka i asystę. Szansy na umocnienie się na podium nie wykorzystała tymczasem trzecia przed tą kolejką KTS Chimera, która nie dała rady Oldboys Derby, ulegając 4:1. Cały mecz był bardzo wyrównany i zacięty, a o zwycięstwie graczy w zielonych trykotach zdecydowała skuteczność i dobra dyspozycja Marcina Sobczaka, który otworzył i zamknął wynik meczu. Dla OD to szósty punkt i awans w tabeli z ostatniego na siódme miejsce. KTS tymczasem zaliczył największy regres po tej serii spadając z trzeciej na ósmą pozycje. Obie drużyny mają jednak tylko trzy punkty straty do strefy medalowej i cztery do lidera, a więc wszystko się może jeszcze wydarzyć.

05 07 5a8cq

Sponsorzy