No Matches

Chemik i Precyzyjny Browar zwycięskie w meczach na szczycie!

Chemik Bemowo pokonał Young Legion w meczu na szczycie, a nowym liderem został Moszna Squad, który niespodziewanie rozgromił AnonyMMous w klasyku pierwszej ligi. W drugiej lidze w hicie kolejki KS Precyzyjny Browar pokazał charakter i po kapitalnej drugiej połowie wygrał z MixAmatorem. W trzeciej lidze swojego pogromcę znalazł LTM, który w również awizowanym przez nas jako mecz kolejki spotkaniu, musiał uznać wyższość Wariatów Kuchara. Emocji nie brakowało też na pozostałych czterech szczeblach Ligi Bemowskiej, gdzie powoli wyłaniają się liderzy. Zapraszamy na podsumowanie trzeciej serii zmagań w największej, zimowej lidze szóstek pod balonem w Warszawie!

1 Liga:

Trzecia kolejka Pierwszej Ligi Zimowej przeszła do historii. Samotnym liderem został Moszna Squad, który w jednym ze szlagierów tej serii nieoczekiwanie, bardzo wysoko rozbił odwiecznego rywala, AnonyMMous, aż 12:3!!! Ekipa Pawła Maula zagrała bezbłędne zawody. Już po pierwszej odsłonie wypracowała sobie siedmiobramkową przewagę, w czym wielka zasługa najlepszego na placu Michała Dryńskiego, który miał już na swoim koncie hattricka. Po zmianie stron mecz nam się wyrównał, ale goście kontrolowali już jego przebieg. Na pochwały zasługuje cała drużyna nowego lidera, z której tylko dwóch graczy nie zapisało się w statystykach. Znacznie więcej emocji było w drugim hicie trzeciej kolejki, w którym Chemik Bemowo mierzył się z Young Legionem. Obejrzeliśmy kapitalne zawody w których wygrała skuteczność i wyrafinowanie ekipy Adriana Bery. Więcej z gry mieli bowiem Legioniści, ale gole strzelał Chemik, który już do przerwy prowadził 3:1. Po zmianie stron zaś dorzucił kolejne trzy gole, tracąc dwa, a do bardzo cennego zwycięstwa poprowadził go autor dwóch goli i dwóch asyst, Paweł Giel. Chemik Bemowo tym samym z sześcioma punktami na koncie zameldował się na pozycji wicelidera. Podium tymczasem zamyka Contra, która po efektownym zwycięstwie przed tygodniem, tym razem musiała się sporo namęczyć by pokonać Zimbud 12:8. Gracze w złotych trykotach po dwóch zdecydowanych porażkach, tym razem zmusili faworyzowanego rywala do gonienia wyniku. Michał Raciborski i spółka dogonili przeciwników do przerwy, a po zmianie stron ich przełamali, nie dając już sobie odebrać prowadzenia. Kapitalne zawody rozegrał Dawid Biela, który strzelił aż dziewięć z dwunastu goli (!). Nie możemy jednak przejść obojętnie obok postawy jego kolegów, duetu Bucki – Szyszka, który miał bezpośredni udział przy dziewięciu trafieniach. Wśród gości tymczasem wyróżnił się Kacper Kaszuba, strzelec czterech goli. W końcu przebudziły się Papadensy, które po dwóch porażkach na start sezonu, w końcu zwyciężyły, pewnie pokonując Zmarnowane Talenty 7:2. Zwycięstwo nie przyszło jednak tak łatwo jak wskazuje na to końcowy wynik, bo do przerwy było tylko 3:2, a prowadzenie gospodarze osiągnęli tuż przed przerwą. Po zmianie stron gole jednak strzelała już tylko ekipa Dominika Podlewskiego, a kluczem do zwycięstwa okazał się postawa Adriana Strąka, autora hattricka i jednego ostatniego podania. Tymczasem w ostatnim starciu tej kolejki świetnie w Lidze Bemowskiej zadebiutowali gracze  Nameless, którzy tylko w pierwszej połowie męczyli się Drink Teamem, prowadząc do przerwy tylko 2:1. Druga połowa to już koncert gry w wykonaniu duetu Kacper Oleś – Michał Gąska, który poprowadził graczy w białych koszulkach do pewnego zwycięstwa 11:4.   

03 01 4956n

 

 

2 Liga:

Za nami również trzecia kolejka Drugiej Ligi Zimowej, po której mamy samotnego lidera. W meczu właśnie o tą pozycję KS Precyzyjny Browar po wielkich emocjach pokonał MixAmatora 7:5 i z kompletem dziewięciu punktów zepchnął rywala na drugie miejsce. W meczu tym obejrzeliśmy klasyczny zwrot akcji. Po pierwszej odsłonie bowiem pewnie prowadzili gospodarze i to 5:2. Po zmianie stron jednak istniała już tylko drużyna Macieja Kucharskiego, która wbiła rywalowi pięć goli, nie tracąc żadnego, a do tryumfu poprowadził ją autor hattricka, Artur Zawadziński. Tymczasem na najniższym stopniu podium zameldowała się FC Ochota, która po wielkiej dramaturgii pokonała All4One 2:1. Były to zawody z których równie dobrze zwycięską ręką mogła wyjść ekipa Macieja Rataja, ale zabrakło jej konsekwencji w grze i skuteczności. Zwycięstwo drużynie z Ochoty zapewnił piętnaście minut przed końcem meczu Kamil Jurga. Tymczasem tuż za podium przycumowała St. Varsovia, która z kolei musiała się sporo namęczyć by pokonać przedostatniego w stawce Junaka. Do przerwy bowiem to goście prowadzili 2:1. Dopiero po zmianie stron ekipa Michała Witkowskiego wzięła się solidnie do roboty, a dokładnie rzecz ujmując w ostatnich szesnastu minutach, gdy gospodarze niemal zdominowali boisko, wbijając rywalowi cztery kolejne gole i odwracając losy meczu. Do drugiego zwycięstwa tej zimy Varsovię poprowadziło trio Sebastian Murawski – Kamil Małż – Łukasz Borkowski, a najlepszy na placu okazał się ostatni z wymienionej trójki. Tymczasem dwa pozostałe starcia zakończyły się niespodziankami. Już na otwarcie trzeciej kolejki doszło do sporej sensacji. Otóż przegrywająca od początku wszystko Argentina FC nieoczekiwanie po wielkiej dramaturgii pokonała Contrę United 3:2. Gracze Peco Parrello zagrali tej niedzieli z wielkim zaangażowaniem i ogromną determinacją, co w dużej mierze przyczyniło się do ich zwycięstwa. Rozstrzygnięcie padło praktycznie po pierwszej połowie, po której AFC prowadziła już 3:1. Po zmianie stron obejrzeliśmy nawałnice graczy w bordowych trykotach, którzy mogli, a nawet powinni wyciągnąć z tego meczu choćby remis. Niestety dla nich stać ich było już tylko na gola kontaktowego i sensacja stała się faktem. Ojcem sukcesu okazał się autor gola i asysty, Mariano Konopka. Tymczasem w meczu numer trzy także byliśmy świadkami małej niespodzianki. Mianowicie FC Warsaw United pokonał faworyzowane FC NaNkcu 2:0. Tak naprawdę inicjatywa była bo stronie popularnych „Kacy”, którzy jednak mówiąc w skrócie zostawili skuteczność w szatni. Rywal najpierw zdobył gola do szatni, a następnie ustalił wynik w samej końcówce meczu. To drugie zwycięstwo tej zimy ekipy Patryka Kozickiego, która tym samym zameldowała się w tabeli na piątym miejscu.

03 02 9t4yz

 

 

3 Liga:

Tymczasem wielkie roszady na podium mamy po tej kolejce Trzeciej Ligi Zimowej, po której nowym liderem zostały Wariaty Kuchara. Stasiek Kędzierski i spółka w hicie tej serii pokonali dotychczasowego lidera, LTM 13:8. Obejrzeliśmy zawody pełne emocji, w których byliśmy świadkami zwrotu akcji. Pierwsza czternaście minut toczyło się pod dyktando gości, którzy osiągnęli przewagę trzech goli (4:1), jednak na przerwę obie ekipy schodziły prze wyniku 4:4. Mało tego po zmianie stron to LTM zdołał dwa razy przełamać rywala na 5:4 i 6:5, ale potem piąty bieg włączyli gracze w złotych trykotach, którzy w ciągu sześciu minut odjechali rywalowi na trzy gole i nie dali się już dogonić. Kapitalną partię rozgrało trio Maciej Baranowski – Maciej Wójcik oraz wspomniany Kędzierski, które maczało palce we wszystkich golach dla Wariatów. Tymczasem po drugiej stronie barykady świetne zawody rozegrał duet Dryński – Kuczewski, odpowiedzialny za wszystkie gole dla gospodarzy. LTM porażkę okupił spadkiem na najniższy stopień podium. Na pozycje wicelidera z kolei awansowali Bad Boys Zielonki, którzy bez problemów pokonali Agil at Agord 10:3. Wyższość drużyny kontuzjowanego Pawła Szczepaniaka nie podlegała żadnej dyskusji. Goście w obu połowach zaaplikowali rywalom po pięć trafień, a odpowiedzialność na czas absencji kapitana wziął na swoje barki równie doświadczony Marcin Matysiak, który tej niedzieli zapisał się w statystykach czterema golami. Co ciekawe wszystkie drużyny na podium zgromadziły po sześć punktów, a o ich kolejności zdecydowała mała tabela. Tuż za podium tymczasem przycumował FC Melange, który po dwóch remisach w końcu zwyciężył, pewnie lecz nie bez problemów pokonując VitaSport 8:4. Problemy i to poważne ekipa jak zwykle aktywnego Łukasza Słowika (po dwa gole i asysty) miała w pierwszej odsłonie, po której przegrywała 3:1. Jak się jednak później okazało to był praktycznie koniec strzelania tego dnia przez zawodników sponsora technicznego naszych rozgrywek. Po zmianie stron bowiem trafili do siatki rywala tylko raz podczas gdy FC Melange przełamał ich w trzydziestej czwartej minucie, natomiast prawdziwy popis dał w ostatnich sześciu minutach, gdy dobił oponenta. Tym razem graczem spotkania został autor dwóch goli i jednej asyst, Arek Zegar. Warto zaznaczyć, że FCM ma tylko punkt straty do prowadzącej trójki i co ciekawe nie zasmakowało jeszcze porażki. Tymczasem największy regres w tabeli zaliczył były wicelider, Los Lamusos, który musiał uznać wyższość Kasztanów, ulegając 9:5. To jednak nie była łatwa przeprawa dla ekipy Patryka Abramczyka, która do przerwy remisowała 4:4, a czternaście minut po zmianie stron było nawet 5:5. Dopiero fenomenalna postawa graczy w granatowych koszulkach w ostatnich dziesięciu minutach pozwoliła im się cieszyć z pierwszego zwycięstwa w sezonie. Kasztany z czterema punktami na koncie zameldowały się w tabeli na piątej pozycji, natomiast „Lamusy” zaliczyły regres z drugiej na siódmą lokatę. Kolejną drużyną z pierwszym tryumfem tej zimy są Bękarty Warszawy, którzy bez najmniejszych problemów pokonali Anteniarzy 12:2. Gospodarze od początku spotkania uzyskali przewagę pięciu goli, którą wprawdzie rywal zdołał zniwelować tuż przed przerwą do trzech trafień, ale po zmianie stron istniała już tylko jedna drużyna. Bękarty stworzyły świetny kolektyw, w którym tylko dwóch graczy nie zapisało się w statystykach, a najbardziej wyróżnił się autor hattricka i dwóch asyst, Mateusz Budzich. Warto zaznaczyć, że to czwarty punkt w drugim meczu BW, co oznacza, że obok FCM są drugą niepokonaną dotąd drużyną Trzeciej Ligi Zimowej.  

03 03 k3zpr

 

 

4 Liga:

Niesamowicie wyrównała nam się stawka po trzeciej kolejce Czwartej Ligi Zimowej, gdzie aż sześć drużyn ma na koncie po dwa zwycięstwa. Co ciekawe, liderem zostali Zieloni, którzy akurat tej niedzieli pauzowali. Na drugie miejsce zaś wskoczyli Młodzi Perspektywiczni, którzy na otwarcie tej serii bez problemów pokonali Wola Fans 11:3. Gracze w niebieskich koszulkach od początku do końca byli drużyną lepszą, a do tryumfu poprowadził ich autor dwóch goli i dwóch asyst, Tomasz Muszyński. Warto dodać, że świetnie wsparli go Marcin Witowski oraz Tomasz Iwan, ale cały zespół zasłużył na słowa uznania. Tymczasem na najniższy stopień podium wdrapał się Tank Team, który tym razem w pokonanym polu zostawił ADP Wolską Ferajnę, wygrywając finalnie 8:2. Gospodarze już po dwudziestu pięciu minutach wypracowali sobie czterobramkową przewagę, a po zmianie stron kontrolowali już przebieg meczu. Ojcem sukcesu okazał się Cezary Przybylak, który zakończył zawody z hattrickiem i jednym ostatnim podaniem. Tymczasem stawce nie pozwolił odjechać także Old Legion, który jednak musiał odwrócić losy meczu by pokonać Zakon Bonifratrów. Po pierwszej odsłonie bowiem 2:0 prowadzili „biało-czarni” i dopiero kapitalna postawa Artura Perekitko w drugiej połowie pozwoliła Legionistom cieszyć się ze zwycięstwa 4:3. Decydująca bramka padła trzy minuty przed końcem meczu, a wbił ją wspomniany Perekitko, który strzelił wszystkie gole dla gości. Na zakończenie zostawiliśmy mecz, w którym działo się najwięcej. Pro OGórki podejmowały lidera, Dziki Futbolu a emocje w tym starciu sięgały zenitu. „Ogórki” od początku prezentowały się korzystniej, co najlepiej oddaje wynik 4:2 do przerwy. Co więcej, jedenaście minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego osiągnęły przewagę 6:3 i wydawało się że już nic ciekawego nas w tym meczu nie czeka. Tymczasem Dziki w kilka minut wbiły trzy gole doprowadzając w czterdziestej siódmej minucie do stanu 6:6. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy, a dokładnie do najlepszego na placu Marka Szulgowicza (hattrick i asysta), który ustalił wynik na 7:6 dla PO. Zwycięzcy tej potyczki mimo trzech punktów pozostali w tabeli na siódmym miejscu, natomiast gości porażka kosztowała spadek tuż za podium.

03 04 j5vhz

 

 

5 Liga:

Za nami również trzecia kolejka Piątej Ligi Zimowej, po której również wyklarował nam się samotny lider. Kompletem punktów po trzech meczach może pochwalić tylko jedna drużyna, ASPN Bemowo, czyli stary, ale już samotny lider piątej ligi. Ekipa Macieja Rataja tym razem musiała się sporo namęczyć, by wyjść zwycięską ręką z konfrontacji ze Znistą. Obie ekipy stworzyły zawody pełne emocji i dramaturgii, z których ostatecznie zwycięski wyszedł ASPN, a kluczem do tryumfu okazała się skuteczność i postawa bardzo walecznego Sebastiana Wydrycha, który swój dobry występ potwierdził golem i asystą. Tymczasem na drugie miejsce w tabeli przesunęła Mikstura, która bez najmniejszych problemów pokonała Semper Victorię 10:3. Mecz tak naprawdę rozstrzygnął się po pierwszej odsłonie, po której ekipa Mateusza Jochemskiego prowadziła już 6:1. Po zmianie stron wprawdzie goście momentalnie zbliżyli się na trzy gole, ale podziałało to na rywala jak płachta na byka, bo do końca zawodów gracze w seledynowych trykotach wbili jeszcze cztery gole, nie tracąc przy tym żadnego. Kapitalną partie rozegrało trio Molski – Pawlik – Zych, z którego tytuł gracza meczu zgarnął ten ostatni. Mikstura jednak swój awans zawdzięcza stracie punktów dotychczasowego wicelidera, PRW Wwa, który po niesamowitej dramaturgii zremisował z Nie Ma Mocnych 7:7. Cóż to były za emocje. Można śmiało napisać, że bliżej zwycięstwa była Piłkarska Reaktywacja Emerytów, która nie dość, że prowadziła do przerwy 3:1, to po zmianie stron podwyższyła przewagę do trzech goli i utrzymywała ją do czterdziestej minuty. Potem obejrzeliśmy kapitaną pogoń ekipy Piotra Burdacha, która uratowała punkt na minutę przed końcem meczu, a co ciekawe gracze w żółtych koszulkach wbili sobie gola sami. Gości do przodu w tym meczu ciągnął najlepszy na placu Rafał Diduch, który zanotował cztery trafienia. Remis dla PRE oznaczał regres na najniższy stopień podium, tymczasem NMM z czterema punktami przycumowali na szóstej pozycji. Tuż za podium zameldowali się z kolei gracze Bemovii, którzy gładko pokonali Orły Leszka 9:4. Pierwsza połowa była jeszcze w miarę wyrównana, a dwie bramki straty jakie miały do rywala Orły były jeszcze do odrobienia i napawały nadzieją na emocje w drugiej odsłonie. Po przerwie jednak górę wzięła młodość i ułańska fantazja, które były zdecydowanie po stronie ekipy z Bemowa. Na wyróżnienie tym razem, zasłużył naszym zdaniem autor hatricka, Daniel Bałek. Pozostało nam starcie, w którym w końcu obudziła się doświadczona ekipa Gramy Czasami. Arek Mucha i spółka mierzyli się tej niedzieli z FC Po nalewce i trzeba przyznać, że pewnie lecz nie problemów pokonali rywala 11:5. Do przerwy wszystko było zgodnie z planem i „czerwoni” prowadzili 4:1. Piorunujące wejście w drugą połowie zaliczyli jednak gospodarze, którzy w trzy minuty doprowadzili do stanu 4:4. Mecz zaczął się praktycznie od nowa, ale bardzo szybko znów inicjatywę przejęło GC, które zaaplikowało rywalowi jeszcze siedem goli, tracąc przy tym jedynie  jednego i pewnie zgarnęli swój pierwszy komplet punktów tej jesieni.          

03 05 o6q7f

 

 

6 Liga:

Jedne z największych roszad na podium zanotowaliśmy po trzeciej kolejce Szóstej Ligi Zimowej, gdzie także poznaliśmy samotnego lidera. Prowadzenie w tabeli z kompletem dziewięciu punktów objęli W1nners, którzy bez większych problemów rozbili dotychczasowego lidera Zespół Niespokojnych Nóg 10:4, zsyłając go tuż za podium. Co ciekawe to gracze w czarnych trykotach otworzyli ten mecz, ale bardzo szybko inicjatywę przejęli goście, którzy już do przerwy prowadzili 4:1. W drugiej połowie RLS próbował gonić wynik i nawet ponownie zaczął od gola, ale potem bramki strzelali już niemal tylko goście. Zawodnikiem meczu został autor dwóch trafień i jednej asysty, Patryk Bolek, ale warto tutaj wyróżnić cały zwycięski zespół, który po raz kolejny pokazał, że tworzy bardzo zgrany kolektyw. Taki obrót sprawy wykorzystał nowy wicelider, FC Running Team, który wręcz rozbił w pył Januszy Na Pikniku, tryumfując aż 16:2 (!). Pierwsza połowa nie zapowiadała takiej kanonady, a rezultat 4:0 jest tego dowodem. Druga odsłona to jednak koncert ofensywnej gry w wykonaniu ekipy Krzysztofa Góreckiego, która odniosła najwyższe zwycięstwo w tej edycji. Tym razem kluczem do zwycięstwa okazała się postawa tria Fernik – Rokosz – Ryziński, które miało udział przy wszystkich golach dla swojego zespołu. Tymczasem na najniższym stopniu podium przycumowała KP Kozia, która także oprócz lidera może się pochwalić kompletem zwycięstw, z tym że gracze w czarnych trykotach jak dotąd wybiegli na murawę tylko dwa razy. Tym razem Patryk Berus i koledzy w pokonanym polu zostawili FC Devs, tryumfując ostatecznie 6:2. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, bo do przerwy było raptem 2:1, a tuż po zmianie stron „Diabły” doprowadziły do stanu 2:2. Potem jednak gole strzelała już tylko drużyna Koziej, która cierpliwie wypunktowała rywala. To był kolejny bardzo dobry występ Macieja Baranowskiego, który nie dość, że kierował poczynaniami swojej drużyny z linii obrony, to raz wpisał się na listę strzelców i dwa razy otworzył kolegom drogę do bramki. Tymczasem do walki o podium wróciły Marchewki Zagłady, które w bardzo ważnym meczu pokonały Harataczy 4:1 i zrównały się punktami z miejscami 2-4. Mecz rozstrzygnął się praktycznie po pierwszej odsłonie, którą Marchewki wygrały 3:0. Po zmianie stron gracze w białych trykotach zawzięcie gonili wynik, ale stać ich było tylko na jedno trafienie. Ojcem sukcesu gospodarzy okazał się filar defensywy, autor gola oraz asysty, a zarazem kapitan drużyny, Darek Olszewski. Drugie najefektowniejsze w tej serii zwycięstwo, które dodatkowo okazało się pierwszym w sezonie odnieśli Złotopolscy Warszawa. Śmiało można stwierdzić, że w końcu zagrali oni na miarę mistrza Czwartej Ligi Siódemek i pokonali Blok Ekipę 15:3. Co ciekawe pierwsza odsłona zakończyła się skromnym prowadzeniem późniejszych tryumfatorów 5:3. Druga zaś to już koncert gry graczy w żółtych koszulkach, którzy wbili rywalowi dziesięć goli, zachowując już przy tym czyste konto. To był popis gry trójki ofensywnych graczy Złotopolskich: Illii Dehody, Michała Wasila oraz Daniela Kierlewicza.

03 06 voupt

 

 

7 Liga:

Wiele dramaturgii zafundowały nam w trzeciej kolejce zespoły Siódmej Ligi Zimowej. Trzy z pięciu meczów zakończyły się jednobramkowym rozstrzygnięciem, natomiast w pozostałych dwóch zwycięzcy wygrywali już pewnie. Na samotne prowadzenie w tabeli wysunęli się Synowie Gmocha, którzy właśnie po jednym z horrorów pokonali Teraz Kolską 5:4. Po pierwszej odsłonie bliżej zwycięstwa byli późniejsi tryumfatorzy (3:1), ale po przerwie gracze w żółtych koszulkach odrobili starty. W samej końcówce jednak więcej zimnej krwi zachowali gospodarze, którzy za sprawą duetu Marcin Niedźwiedzki – Michał Burzyński, który zagrał kolejne dobre zawody, przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Synowie Gmocha tym samym wykorzystali potknięcie FCY i z kompletem dziewięciu punktów zostali samotnym liderem siódmej ligi. Tymczasem na drugie miejsce w tabeli z siedmioma oczkami na koncie wskoczył Akszon Team, który bez problemów pokonał Oldboys Derby 8:3. Tym samym „Dźwielk” i spółka obok lidera pozostali drużyną, która nie zasmakowała jeszcze porażki. Już do przerwy Akszon spokojnie prowadził 3:1, natomiast po zmianie stron rozkręcił się na dobre, a do tryumfu prowadził go bramkostrzelny duet Karol Calak – Kamil Dźwilewski, który miał bezpośredni udział przy wszystkich golach. Najniższy stopień podium tymczasem przypadł KTS Chimerze, która bardzo efektownie zrehabilitowała się za porażkę sprzed tygodnia, odnosząc najwyższe zwycięstwo  w tej serii. Paweł Janas i spółka nie dali żadnych szans Czupakabrom Warszawa, tryumfując ostatecznie 8:1. To był popis zespołowej gry w wykonaniu Chimery, o czym najlepiej świadczą statystyki, w których zapisali niemal wszyscy gracze. Tuż za podium przycumował Team Morświn, który okazał się pogromcą, niepokonanych jak dotąd graczy FC Yelonek. Emocje w tym meczu sięgały zenitu. To goście dwa razy, najpierw w pierwszej, potem w drugiej odsłonie osiągali dwubramkowe prowadzenie, ale za każdym „Morświny” doprowadzały do remisu, a po wymianie ciosów w końcówce spotkania, przechyliły szalę zwycięstwa na swoją stronę. Gola na wagę trzech punktów zdobył najlepszy na placu Łukasz Wojciechowski. Porażka kosztowała ekipę z Jelonek regres na piątą lokatę. W pozostałym starciu pierwsze zwycięstwo w sezonie odniosło TSP Szatańskie Pęto, które po ciekawych zawodach minimalnie pokonało Marchewki Zagłady II 4:3. Bartosz Ochman i spółka musieli jednak przejść ciężką drogą do tryumfu. Niemal całą pierwszą połowę prowadzili bowiem rywale i dopiero tuż przed przerwą TSP odwróciło losy meczu, wychodząc na prowadzenie 2:1. Po zmianie stron podwyższyli prowadzenie, ale ambitnie grające Marchewki odrobiły stratę, doprowadzając do remisu 3:3. Rozstrzygnięcie przyszło dziesięć minut przed końcem zawodów, a trzy punkty „Szatańskim” zapewnił Dawid Gołucki

03 07 9jjmn

 

Sponsorzy