Chemik Bemowo zwycięski w klasyku ligi! FC Ochota mistrzem drugiej ligi szóstek!

To był niezwykle emocjonujący weekend na boiskach Ligi Bemowskiej. W pierwszej lidze siódemek, w absolutnym szlagierze kolejki, Chemik Bemowo po kapitalnych zawodach, rzutem na taśmę pokonał Moszna Squad 4:3. O tytule zadecyduje ostatnia kolejka i „mecz o wszystko” z Gladiatorami. W drugiej lidze poznaliśmy obydwie drużyny, które wywalczyły awans na najwyższy szczebel rozgrywek. Gratulacje dla FC Warsaw United i FC Zaborowa, które na kolejkę przed końcem zapewniły sobie promocję. W trzeciej lidze w meczu na szczycie Pohybel rozgromił Walec, a w IV lidze awans zapewnili sobie Złotopolscy, którzy wygrali w hicie kolejki z Harataczami. W serii meczów zaległych, która odbyła się w lidze szóstek na Irzyku poznaliśmy najważniejsze rozstrzygnięcia w drugiej i trzeciej lidze. Mistrzem drugiej ligi została FC Ochota, zaś awans wywalczył wraz z nią Fast Trans. W trzeciej lidze, rzutem na taśmę promocję wywalczył Zespół Niespokojnych Nóg, który awans wywalczył dzięki najlepszemu bilansowi w „małej tabeli”.

1 Liga Siódemek:

W Pierwszej Lidze na Obrońców Tobruku działa się naprawdę wiele. Już na otwarcie kolejki, o godzinie 8:00 rano Zjazd i Young Legion, pomimo niesprzyjających warunków atmosferycznych, stworzyli świetne widowisko. W pierwszej połowie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Wynik otworzyli „Legoniści”, po kwadransie na prowadzenie wyszła ekipa Tomka Drzała. Po chwili znowu był remis, ale nie utrzymał się do przerwy, gdyż zawodnicy w żółtych strojach zdobyli gola do szatni. Po zmianie stron inicjatywę przejęli YL i zdobyli cztery kolejne bramki. Lecz w samej końcówce Zjazd odpowiedział dwoma trafieniami i było już 5:6. Ten rezultat jednak już się nie zmienił. To było bardzo ważne zwycięstwo dla Young Legionu, który dzięki temu pozostał w grze o tytuł. Stawką potyczki pomiędzy UKS Południe Czosnów z Wariatami Kuchara było utrzymanie. Od początku przeważał UKS i już w drugiej minucie Damian Krężlewicz strzelił na 1:0. Potem UKS miał mnóstwo szans na podwyższenie prowadzenia, ale to WK wyrównali dzięki Stanisławowi Kędzierskiemu. Zespół z Czosnowa atakował dalej, ale w pierwszej odsłonie rezultat już się nie zmienił. Na początku drugiej Wariaty zadały drugi cios, tym razem za sprawą Łukasza Kucharskiego i było 1:2. Ekipa w biało-czerwonych barwach starała się wyrównać, ale skuteczność tego dnia nie była ich sojusznikiem. Finalnie beniaminek utrzymał wynik i dzięki temu pozostał w elicie. Ta porażka zaś sprawiła, że UKS Południe Czosnów spadł z ligi. Pewni już degradacji Bonum Guys nie stawili się na placu w niedzielne popołudnie i oddali walkowera St. Varsovii. A to pozwoliło Michałowi Witkowskiemu i spółce zachować pierwszoligowy byt. Na hit, czyli potyczkę Moszna Squadu z Chemikiem Bemowo wielu kibiców ostrzyło sobie zęby. I spotkanie to na pewno nie zawiodło oczekiwań. Zaczęło się od hitchcockowskiego trzęsienia  ziemi, gdyż już po sześciu minutach było 1:1, a potem było jeszcze lepiej. Na przerwę MS prowadzony przez Adriana Brzuchacza schodziła z prowadzeniem 2:1, a tuż po zmianie połów wspomniany Brzuchacz podwyższył na 3:1. Moszna miała później szansę, by, jak to się mówi w nomenklaturze piłkarskiej, „zabić mecz”, ale nie zadali decydującego ciosu. A „Chemicy” nie raz wychodzili z takich opresji i znowu wszyscy o tym  mogli się przekonać. Po dublecie Krystiana Lewandowskiego doprowadzili do stanu 3:3, a na minutę przed końcem tego widowiska Bartosz Osoliński mocnym strzałem od poprzeczkę zapewnił zwycięstwo ekipie z Bemowa. A to w praktyce pozbawiło ekipę Pawła Maula szans na tytuł, Chemik Bemowo z kolei wciąż jest w grze o tron. Mistrzowski wazon nadal pozostaje też w zasięgu Gladiatorów. Drużyna Rafała Osińskiego była faworytem konfrontacji ze Zmarnowanymi Talentami i potwierdziła to w stu procentach, rozbijając oponentów aż 14:0. W zasadzie wszyscy zawodnicy w fioletowych strojach zagrali jak z nut, ale na szczególne wyróżnienie zasłużył duet Paweł PająkAleksander Szyszka. Gladiatorzy po tym imponującym triumfie wskoczyli na pierwsze miejsce i za tydzień powalczą z Chemikiem o złoto, chociaż w wyścigu o decydujące trofeum pozostał też, jak wspominaliśmy, Young Legion.

08 01 xmj6n

2 Liga Siódemek:

Ósma kolejka Drugiej Ligi Siódemek także przyniosła nam wielkie emocje i mimo, że na podium zachowany został status quo, to liczba drużyn walczących o złoto stopniała do dwóch, a co ciekawe oba te zespoły są już pewne awansu do pierwszej ligi. Już po pierwszym niedzielnym starciu odpadł jeden z kandydatów do mistrza. To mający wciąż matematyczne szanse na mistrzowski tytuł Drink Men, który po bardzo zaciętych zawodach zremisował 2:2 z Agil at Agord, ratując do tego jeden punkt pięć minut przed końcem zawodów. Tym samym ekipie Mirka Wyszczelskiego pozostały matematyczne szanse na brąz, z tym że w ostatniej serii musiałaby ograć lidera oraz swój mecz musieliby przegrać Defenders. Drużyna Michała Gerymskiego tymczasem mimo piątej pozycji w tabeli wciąż nie jest pewna utrzymania, gdyż ich przewaga nad bezpieczną strefą wynosi tylko dwa punkty, a w ostatniej kolejce czeka na nich wicelider. To właśnie drugi w stawce FC Zaborów w bardzo efektowny sposób nie dał odjechać w tabeli liderowi i bez najmniejszych problemów pokonał Argentinę FC 8:0, przypieczętowując tym samym awans do pierwszej ligi. Kapitalne zawody rozegrał autor aż czterech goli i jednej asysty – Sylwek Jacewicz, który już do przerwy skompletował klasycznego hattricka. Dwa gole ponadto dorzucił Kamil Czarnecki, który tym samym zrównał się w wyścigu najlepszych snajperów z Olafem Jasińskim z FCWU. FCZ tym samym pozostał na drugim miejscu ze stratą trzech punktów do lidera, który niewiele zabrakło, a nie obroniłby swojej pozycji. Ekipa Patryka Kozickiego w absolutnym hicie tej serii broniła pierwszego miejsca w tabeli w konfrontacji z trzecimi w stawce Defenders, którzy z trzema punktami straty wciąż pozostawali w walce o najwyższe cele. Co więcej, to ekipa Konrada Dobrowolskiego prowadziła do przerwy 1:0. Po zmianie stron błysnął jednak jeden z liderów wyścigu po koronę króla strzelców – Olaf Jasiński, który siedem minut po przerwie doprowadził do wyrównania. Zwycięski gol padł sześć minut później, gdy najwięcej zimnej krwi zachował Jakub Filutowski, dając FC WU bardzo cenne zwycięstwo 2:1. Pod koniec meczu obu drużynom puściły nerwy, czego konsekwencją były dwie czerwone kartki, w tym dla Jasińskiego, który tym samym wyłączył się z gry w ostatniej kolejce, w której nie będzie mógł pomóc kolegom w obronie pierwszego miejsca oraz sam nie będzie miał okazji obronić prowadzenia w klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów tego szczebla bemowskich siódemek. Pozostały nam zatem dwa starcia, których stawką była jak najlepsza pozycja w kontekście walki o utrzymanie. Najpierw BKS 04 Górki stoczył bardzo ciekawy bój z Lantrą, który zakończył się sprawiedliwym remisem 3:3. Wielkie emocje i szczęśliwie zakończona pogoń towarzyszyły nam w tym spotkaniu. Do przerwy bowiem spokojnie, 2:0 prowadziły Górki, a po zmianie stron nawet 3:1. Potem jednak kunsztem strzeleckim błysnął najlepszy na placu Jarosław Jaruszek, który wbił dwa gole, doprowadzając do remisu i ustalając wynik tego starcia. Taki rezultat pozwolił obu drużynom pozostać nad strefą spadkową, ale obie mają tyle samo punktów co przedostatnia ekipa w tabeli, a zatem wszystko rozstrzygnie się w ostatniej kolejce. Tymczasem na zamknięcie tej serii, drugie zwycięstwo z rzędu odniosły Orły Leszka, które tym razem odprawiły z kwitkiem wciąż borykającą się z problemami kadrowymi Sadybiankę 4:1. Zwycięstwo jednak nie przyszło łatwo ponieważ do przerwy był remis 1:1 i to Orły musiały gonić wynik. Po zmianie stron gracze w niebieskich trykotach wypunktowali już rywala, który opadł z sił, aplikując mu trzy gole i nie tracąc już przy tym żadnego. Tym samym zespół  Pawła Przyborskiego wygrzebał się ze strefy spadkowej, ale o utrzymanie zagra bezpośredni bój z Górkami.    

08 02 fyqg3

3 Liga Siódemek:

Na trzecim szczeblu bemowskich siódemek przy Obrońców Tobruku 11 po ósmej serii doświadczyliśmy sporego przetasowania na podium, na którym nikt nie został na swoim miejscu. Wydarzeniem kolejki była porażka dotychczasowego lidera – Kasztanów, którzy nie dali rady ostatniej, ale za to bardzo doświadczonej ekipie Anteniarzy. Drużyna Macieja Kuklewskiego zagrała bardzo solidne zawody i już do przerwy prowadziła 1:0. Po zmianie stron gospodarze wprawdzie odrobili straty, ale nie zachowali koncentracji do samego końca, bo w ostatniej akcji meczu trzy punkty Anteniarzom zapewnił najlepszy na placu Adam Deptuch. Tym samym „Anteny” awansowały aż na siódmą pozycję, wygrzebując się w końcu ze strefy spadkowej. Kasztany tymczasem czekały co zrobią rywale. My uprzedzimy trochę fakty, bo ci nie spali, co kosztowało ekipę Patryka Abramczyka regres na trzecie miejsce w tabeli. Tymczasem chwile później w meczu awizowanym jako szlagier tej serii emocji nie było. Trzeci w stawce Pohybel rozjechał Walca 9:0, nawet przez chwile nie pozostawiając złudzeń kto był tego dnia lepszy. Kolejny już milowy krok do wygrania oby klasyfikacji indywidualnych zrobił najlepszy na placu Przemek Girgiel, który w zestawieniu najskuteczniejszych snajperów ma już dziewięć goli przewagi, natomiast wśród asystentów prowadzi już sześcioma zagraniami. Pohybel tymczasem został nowym liderem Trzeciej Ligi Siódemek, ale aby zapewnić sobie „majstra” musi w ostatniej serii ograć wciąż walczącą o utrzymanie KS Banderolę. Ta z kolei w sobotni poranek pokonała po zaciętym boju faworyzowane PRE Wwa 5:3 i odskoczyła od strefy spadkowej na trzy oczka. Obejrzeliśmy bardzo dobre i zacięte zawody, w których zdecydowała skuteczność po przerwie. W pierwszej połowie natomiast to było wyjątkowo wyrównane widowisko. Dwa razy dwoma bramkami prowadziła już Banderola ale za każdym razem rywal zdołał doprowadzić do remisu (3:3 do przerwy). W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił, ale obie ekipy zatraciły gdzieś skuteczność. Rozstrzygnięcie padło w ostatnich dziesięciu minutach, kiedy to więcej zimnej krwi zachowali gracze w niebieskich trykotach, którzy wbili jeszcze dwa gole, przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tym samym obie drużyny mają w tabeli po dziewięć punktów i obie nie są pewne utrzymania. Trudniejsze zadania w ostatniej serii czeka Banderolę, która powalczy z liderem, podczas gdy PRE w bezpośrednim starciu o utrzymanie zagra z Pociskiem. Ekipa z Legionowa tymczasem meczem z KP Kozią zamykała sobotnie zmagania ósmej kolejki. Było to starcie dwóch drużyn walczących o pozostanie na trzecioligowych boiskach, a w lepszej sytuacji był TN, który na koncie miał dwa punkty więcej. Tymczasem po bardzo zaciętym meczu górą okazała się ekipa Koziej, która finalnie tryumfowała 4:2. Do przerwy był jeszcze remis 1:1, a po zmianie stron nawet 2:2, ale końcówka to już popis skutecznej gry graczy w czarnych koszulkach, którzy wbili jeszcze dwa gole i zgarnęli pełną pulę. Tym samym KP Kozia awansowała w tabeli na ósmą pozycję, a największa w tym zasługa autora dwóch goli i dwóch ostatnich podań – Macieja Baranowskiego. Pocisk tymczasem zameldował się na ostatnim miejscu w tabeli, ale jeszcze ma szanse na pozostanie w lidze, a powalczy o to we wspomnianym meczu z Piłkarską Reaktywacją Emerytów. Tymczasem w jedynym niedzielnym starciu tej serii, porażkę dwóch pierwszych drużyn w tabeli udanie wykorzystała Wola Fans, która jednak by pokonać wciąż walczące o utrzymanie Nie Ma Mocnych musiała wrócić z dalekiej podróży. Zwycięstwo 3:2 przyszło w wielkich trudach, bo to ekipa Piotra Burdacha prowadziła do przerwy 2:1. Po zmianie stron sprawy w swoje ręce wziął Daniel Guba, który dołożył drugiego gola, trzeciego natomiast wypracował, prowadząc swoich kolegów do drugiego miejsca w tabeli. Zespół z Woli tym samym zrównał się punktami z liderem, ale by sięgnąć po krążki koloru złotego musi w ostatniej kolejce zapunktować i liczyć, że punkty straci Pohybel.  

08 03 m7lum

4 Liga Siódemek:

Również w Czwartej Lidze Siódemek nie obyło się bez emocji, z tym że tutaj lider zachował swoją pozycje. Roszadę z kolei mamy na najniższym stopniu podium, ale od początku. Trzy spośród czterech meczów rozegraliśmy w sobotę, a pierwsze na murawie zameldowały się drużyny FC Running Teamu oraz Synów Gmocha. Nominalni gospodarze mieli jeszcze matematyczne szanse na brąz, natomiast goście szukali punktów, by odskoczyć od ostatniego miejsca w tabeli. Faworytem była ekipa Krzysztofa Góreckiego, tymczasem to gracze w niebieskich trykotach zagrali jeden z najlepszych meczów w sezonie, już do przerwy prowadząc 3:1. Po zmianie stron FCRT ruszył do odrabiania strat i mimo, że udało mu się wbić dwa gole, to rywal kontrolował wynik, utrzymując przynajmniej dwubramkową przewagę i wygrał finalnie 6:3. Do trzeciego zwycięstwa w sezonie Synów Gmocha, którzy dzięki temu awansowali aż na siódmą pozycję, poprowadził autor hattricka - Mateusz Niedźwiedzki. Chwile potem byliśmy świadkami absolutnego hitu, w którym Złotopolscy Warszawa obronili pozycje lidera w konfrontacji z trzecimi w stawce Harataczami. Obejrzeliśmy bardzo dobre, zacięte zawody, w których można napisać, że zdecydowała skuteczność oraz konsekwencja w grze, a te dwa aspekty były tego dnia zdecydowanie po stronie ekipy Bartka Michalskiego. Wprawdzie w pierwszej połowie obejrzeliśmy tylko jednego gola, który dał ZW prowadzenie do przerwy, ale po zmianie stron worek z bramkami rozwiązał się na dobre. Ledwo zaczęła się druga połowa, a gracze w żółtych trykotach prowadzili już 2:0. Haratacze ruszyli do odrabiania strat, ale ich gra tego dnia się po prostu nie kleiła. Gospodarze tymczasem bezlitośnie kontrowali rywala. Kilka minut potem dorzucili gola numer trzy, a kolejne dwa dołożył najlepszy na placu Illia Dehoda i było po meczu. Dopiero w samej końcówce gracze w białych trykotach wbili dwa gole, ustalając wynik spotkania. Złotopolscy Warszawa zwycięstwem 5:2 zrobili milowy krok do mistrzostwa, bo awans już mają w kieszeni. Muszą jednak w ostatniej kolejce pokonać TSP, bo Legion, który ma tyle samo punktów także nie będzie kalkulował. Chwilę później obejrzeliśmy ostatni sobotni mecz, w którym z kolei wielki krok,  by odskoczyć od statusu czerwonej latarni zrobił Team Morświn, który pewnie pokonał ostatnie w stawce Czupakabry Warszawa 4:0. Mecz rozstrzygnął się praktycznie w drugiej połowie, w której ekipa Tomka Słodkiego wbiła trzy z czterech goli, a poprowadził ich do tego duet Radosław Kozioł – Bartłomiej Domała. „Morświny” tym samym awansowały w tabeli na ósmą pozycje. Czas na dwa niedzielne mecze, a oba awizowane były jako hity tej serii. Najpierw Old Legion odpowiedział liderowi i pewnie pokonał Chyże Rosomaki 4:1. Problemy ekipa Wojtka Starożyka miała tylko w pierwszej odsłonie, którą wygrała 2:1. Po zmianie stron „Legioniści” dorzucili jeszcze dwa gole , a świetne zawody rozegrał duet Jakub Lipa – Artur Igras. Pierwszy z graczy odskoczył w wyścigu o koronę króla strzelców na cztery gole, natomiast drugi popisał się dwoma golami i jedną asystą, prowadząc graczy w zielonych trykotach do szóstego tryumfu w sezonie. Legion tym samym zrównał się punktami z liderem, z którym jednak przegrał w pierwszej kolejce, a zatem by zdobyć złoto w ostatniej serii „Legioniści” muszą pokonać Bemovię, ale także Złotopolscy muszą stracić punkty. Zadania nie będzie łatwe bo ekipa z Bemowa w meczu zamykającym tą serię zwycięstwem nad TSP Szatańskim Pętem 2:0 pokazała, że tej jesieni nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i do końca powalczy o wicemistrzostwo oraz awans szczebel wyżej. To był bardzo wyrównany mecz, z którego równie dobrze ekipa Bartosza Ochmana mogła wyjść zwycięską ręką. Zdecydowały jednak dwa aspekty: skuteczność oraz kapitalna postawa między słupkami Łukasza Skwarczyło, który szczególnie w drugiej połowie bronił jak w transie. Bemovia tym samym wykorzystała porażkę Harataczy i zameldowała się na najniższym stopniu podium, a w ostatniej kolejce we wspomnianym bezpośrednim starciu o srebro i awans powalczą z Old Legionem.   

08 04 3j2s7

1 Liga Szóstek:

Na pierwszym froncie na „Irzyku” najważniejsze rozstrzygnięcia już znaliśmy, ale trzeba było odrobić ligowe zaległości. New Greenback mieli do rozegrania dwa zaległe mecze, ale na obu się nie stawili. W związku z tym przegrali dwukrotnie walkowerem i do tego za każde oddane spotkanie dostali, zgodnie z regulaminem, minus jeden punkt. A to sprawiło, że finalnie ekipa NG spadła z Pierwszej Ligi, a rzutem na taśmę utrzymanie zapewnili sobie Bad Boys Zielonki. Nie zmienia to postaci rzeczy, że był to ostatni sezon The New Greenback, bo nie chcemy w naszej lidze takich drużyn, które nie szanują przeciwników i odpuszczają mecze, co więcej, nie powiadamiając o tym nikogo. Dodatkowo trzy oczka zostały zapisane AnonyMMous, którzy zakończyli sezon z kompletem zwycięstw, oraz Drink Teamowi, co pozwoliło im awansować z siódmej na szóstą pozycję w klasyfikacji końcowej. Na placu za to zameldowali się  OMS oraz Młodzi Perspektywiczni i stworzyli bardzo ciekawe widowisko. Lepiej zaczęli MP, bo od prowadzenia 2:0, ale potem sprawy w swoje ręce wziął Stanisław Buława i dzięki jego dobrej grze zwieńczonej trzema asystami jego zespół na przerwę schodził z wynikiem 2:4. Po zmianie stron oglądaliśmy klasyczną wymianę ciosów i na dwie minuty przed końcem było 5:5. W tym czasie jednak Czarek Andrzejczyk i spółka grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla wspomnianego Buławy, co „Młodzi” wykorzystali w samej końcówce, zdobywając gola na 6:5 po dwójkowej akcji Adama Jastrzębia i Jakuba Głowali. Ta wygrana pozwoliła Młodym Perspektywicznym zakończyć jesienne zmagania na bardzo dobrym, czwartym miejscu, OMS zaś, co było wiadome już przed tą kolejką, finiszował trzeci, a dzięki kolejnemu bardzo owocnemu występowi Stanisław Buława zwyciężył w dwóch indywidualnych klasyfikacjach: na najskuteczniejszego strzelca z 22 bramkami i najlepszego asystenta z 15 ostatnimi podaniami, wielkie brawa.

2 Liga Szóstek:

Przed tą serią gier na drugim szczeblu znaliśmy już skład podium, ale niewiadomą była ostateczna kolejność na pudle. Fast Trans miał jeszcze cień szansy na mistrza, musiał też koniecznie pokonać Gramy Czasami, by zapewnić sobie awans. I ekipie Michała Fijałkowskiego udało się to drugie. Już po pierwszej odsłonie FT prowadzili 6:0 i było jasne, że nikt im promocji do Pierwszej Ligi nie zabierze. W drugiej części zawodnicy w szarych trykotach nieco zwolnili tempo, ale i tak kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Finalny wynik 9:2 jest tego najlepszym odzwierciedleniem. Takie rozstrzygnięcie zapewniło Fast Transowi srebrne medale. Brązem musiał zadowolić się KS Precyzyjny Browar, który także wygrał, ale walkowerem z Chłopcami do bicia. Do szczęścia, czyli do awansu, drużynie KS PB zabrakło naprawdę niewiele, bo ledwie punktu. Na sam koniec sezonu przebudziły się Yelonki. Ekipa z Jelonek zasłużenie ograła rozgrywających drugi tego dnia mecz Gramy Czasami 11:3. Kapitalny występ zanotował Albert Szlaga – autor aż siedmiu goli. Jego zespół dzięki temu zakończył rozgrywki na szóstej pozycji, GC finiszowali dwa miejsca niżej. Tak naprawdę tylko cud mógł odebrać tytuł FC Ochocie, która na sam koniec zagrała z Tank Teamem. Nic takiego nie miało miejca, FC O wygrali 8:4, co pozwoliło im sięgnąć po upragnione złoto. Niekwestionowanym bohaterem tej potyczki, jak i całej jesiennej kampanii, był Przemek Sawicki, który został królem strzelców z 29 trafieniami, triumfował też w klasyfikacji na najlepszego podającego z 19 asystami. Wielkie brawa dla niego oraz całej drużyny z Ochoty, która w przekroju sezonu była najmocniejsza w stawce. Tank Team z kolei, mimo porażki, zmagania zakończył na solidnej, piątej pozycji.

3 Liga Szóstek:

Na trzecioligowych boiskach rozegraliśmy dwa spotkania, ale goli w nich nie zabrakło. W pierwszym z nich Walec mierzył się z Gangiem Dzbanów. Starcie to przypominało pojedynek bokserski, a w głównych rolach oglądaliśmy dwóch snajperów: Mateusza Piziorskiego i Adama Laakela. Ostatecznie w lepszych humorach sezon zakończyła ekipa Maćka Zarzyckiego, gdyż wygrała 10:7. Dodatkowym smaczkiem tego widowiska był atak na koronę króla strzelców przez wspomnianego Piziorskiego. Temu sympatycznemu zawodnikowi do szczęścia zabrakło niewiele, bo chociaż zdobył pięć goli przeciwko GG, ale w ostatecznym rozrachunku okazało się, że to było jedno trafienie za mało (wygrał Dawid Molenda z 24 bramkami). Na pocieszenie Piziorskiemu pozostał triumf w klasyfikacji na najlepszego asystenta, gdzie nie miał sobie równych z liczbą 21 ostatnich podań. Walec mimo zwycięstwa nie poprawił swojej czwartej pozycji, ale zrównał się z punktami z W1nners oraz Zespołem Niespokojnych Nóg. W takim wypadku o kolejności na mecie zadecydowała mała tabela, a w tej najlepszy był RLS, który dołączył do Januszy na Pikniku i z drugiego miejsca awansowali do Drugiej Ligi. Trzecią pozycję na podium zajęli W1nners, Walec, jak wspomnieliśmy, uplasował się na czwartej lokacie. Gang Dzbanów w swoim debiutanckim sezonie finiszował ósmy. Kapitalne widowisko obejrzeliśmy w potyczce Prosektorium z KTS Chimerą. Obie drużyny urządziły sobie tutaj prawdziwą kanonadę i już do przerwy było 3:4. Po zmianie stron oglądaliśmy spotkanie z serii „cios za cios”, ale na pięć minut przed finałowym gwizdkiem zespół w białych barwach wyszedł na prowadzenie 7:5. Jak się okazało, nie był to koniec emocji. KTS doprowadził do stanu 7:7, by w ostatniej akcji meczu stracić gola na 8:7. Zdobywcą zwycięskiego trafienia był Artur Ruszczycki. Prosektorium dzięki tej wygranej wskoczyło do górnej połówki tabeli, KTS Chimera zaś zakończyła jesienne rozgrywki na siódmej pozycji.

Sponsorzy