No Matches

Na mistrzów pierwszej, trzeciej i czwartej ligi musimy jeszcze poczekać!

Po przedostatniej serii gier nie zapadły jeszcze najważniejsze rozstrzygnięcia i do samego końca przyjdzie nam na nie poczekać. W Pierwszej Lidze AnonyMMous po ograniu Contry są o włos od złotego medalu, ale Gladiatorzy mają jeszcze szanse, by ich dogonić. Na drugim froncie pewni tytułu zawodnicy MELOdramatu po raz pierwszy stracili punkty, przegrywając z Argentina FC, a za ich plecami St. Varsovia okazała się lepsza od Drink Men i awansowała na drugą pozycję. Na trzecim szczeblu dwa swoje spotkania wygrał lider FC Melange, ale depcze im po piętach drugi Legion. Na czwartoligowych murawach w walce o mistrzostwo zaangażowane są jeszcze cztery drużyny, ale w najlepszej sytuacji są pierwsi Haratacze, którzy przed samym finiszem zdołali odskoczyć peletonowi na dwa oczka. Zapraszamy na podsumowanie ósmej kolejki Letniej Ligi Bemowskiej!

1 Liga:

Za nami przedostatnia kolejka najwyższego szczebla Letniej Ligi Bemowskiej, po której nadal nie znamy najważniejszych rozstrzygnięć. Pierwszy wtorkowy mecz All4OneDakafil zakończył się walkowerem na korzyść drużyny Macieja Rataja dzięki czemu pozostała ona w walce o brąz, o który zmierzy się w ostatniej serii w bezpośrednim starciu z OMS-em. Kolejne trzy mecze rozegraliśmy już w środowy wieczór, a jako pierwsze na murawie zameldowały się ekipy z dolnej partii tabeli, a dokładnie dziewiąta w stawce Zielona Polana podejmowała ósme FC Warsaw United. Po bardzo ciekawych zawodach obie drużyny podzieliły się punktami, remisując finalnie 3:3. Ciężko wskazać, która ekipa była bliżej zwycięstwa. W pierwszej odsłonie to Mateusz Piziorski i spółka dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ale po zmianie stron sytuacja się zmieniła i to dzięki bramce Michała Głębockiego gracze w błękitnych trykotach mogli cieszyć się z jednego punktu. W naszym odczuciu padł sprawiedliwy remis, który nic nie zmienił w tabeli. Chwilę potem niepokonani w tej edycji AnonyMMous stanęli w szranki z zawsze groźną Contrą, która miała jeszcze szanse na medal, ale musiała wygrać. Michał Raciborski i spółka w pierwszej połowie postawili „Anonimowym” bardzo trudne warunki, prowadząc nawet na początku starcia. Gracze w czarnych trykotach jednak jeszcze w pierwszej odsłonie odwrócili losy meczu (2:1 do przerwy), a po przerwie podkręcili tempo, uzyskując już po dwunastu minutach cztery bramki przewagi, by finalnie zwyciężyć 5:2. Tym razem pierwsze skrzypce wśród zwycięzców zagrał autor hattricka, Robert Lichański. Zatem ekipa Macieja Miękiny zrobiła swoje i teraz czekała na potknięcie Gladiatorów. Ci na mecz z U-35 stawili się wąską kadrą, ale jak to się mówi, że nie liczy ilość tylko jakość. Zadanie nie było proste bo mieli przed sobą rozpędzonego rywala, który jakby nie było bronił najniższego stopnia podium. Obejrzeliśmy świetne widowisko z klasycznym zwrotem akcji. Otóż pierwsza połowa to może nie dominacja U-35, ale na pewno ich mądra gra i zasłużone prowadzenie do przerwy 3:2. Po zmianie stron jednak Gladiatorzy rozkręcili się na dobre. Zagrali pewnie z tyłu na zero, natomiast z przodu szalał cały zespół, który zaaplikował rywalowi cztery gole, zwyciężając ostatecznie 6:3. O tym jak zgrany kolektyw stworzyli gospodarze najlepiej świadczy fakt, że aż czterech zawodników zaliczyło podwójne statystyki, a najbardziej z nich wyróżnił się autor dwóch goli i jednej asysty, Michał Dryński. Tym samym Gladiatorzy przesunęli się w tabeli na pozycję wicelidera, cały czas pozostając w grze o mistrzostwo. Pawłowi Pająkowi i spółce pozostały dwa mecze. Najpierw ten najważniejszy z AnonyMMous, a potem dzień później z Zieloną Polaną i oba muszą wygrać. Tymczasem bardzo ciekawie było w jedynym czwartkowym starciu, w którym Papadensy by marzyć jeszcze o medalu musiały pokonać OMS. W obu drużynach zabrakło kluczowych graczy, ale i tak obejrzeliśmy bardzo dobre zawody. Pierwsza połowa była wyrównana, ale stroną zdecydowanie skuteczniejszą i bardziej zorganizowaną był OMS, który skrupulatnie wykorzystał wszystkie błędy w defensywie rywala i już do przerwy prowadził 3:1. Po zmianie stron gracze w białych trykotach szybko strzelili czwartą bramkę i potem kontrolowali przebieg meczu. Emocje wróciły pod koniec zawodów, gdy wyraźnie rozluźnieni goście odpuścili, co o mały włos nie skończyło się dla nich katastrofą. Ostatecznie OMS dowiózł prowadzenie do końca, zwyciężając 5:4 i wybijając rywalowi z głowy marzenia o podium. Ekipa Cezarego Andrzejczyka spadła na trzecie miejsce, którego w ostatniej kolejce będzie bronić w konfrontacji z All4One, nad którym ma trzy punkty przewagi.

08 01 em6fh

 

2 Liga:

Na drugim froncie Letniej Ligi Bemowskiej po ósmej kolejce mamy małą roszadę na podium, ale nie to było wydarzeniem tego tygodnia. Za taki fakt należy uznać pierwszą porażkę świeżo upieczonego mistrza – MELOdramatu, który znalazł pogromcę w drużynie Argentina FC. Dzięki temu zwycięstwu ekipa Pablo Parello zapewniła sobie utrzymanie w drugiej lidze. Co ciekawe mecz ten otwierał zmagania ósmej serii i trzeba to podkreślić był najbrzydszym meczem tego lata. Obie drużyny bardziej niż na grze skupiły się na nogach rywala, a arbiter długo pozostawał wobec tego zbyt bierny. Jednakże od początku zawodów to nieoczekiwanie „Alibicelestes” byli stroną przede wszystkim skuteczniejszą i już po dwudziestu minutach prowadzili 3:1. Po zmianie stron zaś bardzo skutecznie i umiejętnie wybijali rywala z rytmu, sprawiając finalnie wielką sensację i wygrywając 4:2. Tym samym Argentina FC zapewniła sobie utrzymanie w drugiej lidze, zaś MELO stracił pierwsze punkty w sezonie. Chwilę potem na murawie zameldowały się Dziki Futbolu, które aby przedłużyć marzenia o medalach musiały wygrać. Adrian Rączka i spółka zrobili swoje, ale musieli się sporo napocić by pokonać świetnie tego dnia dysponowany Zakon Bonifratrów. Po pierwszej odsłonie „Dziki” prowadziły tylko 3:2, a jedenaście minut po przerwie przegrywały już 4:3. Potem oglądaliśmy krótką wymianę ciosów i dopiero w ostatnich pięciu minutach tego starcia DF włączyły piąty bieg i odjechały rywalowi, tryumfując finalnie 8:5. Świetne zawody rozegrał duet Michał Dryński (dwa gole i dwie asysty) – Artur Barwicki (dwa gole i asysta), ale ich trud na nic się zdał, ponieważ inne wyniki tak się ułożyły, że gracze w błękitnych trykotach stracili już szansę na końcowe podium. Tymczasem wszystkie oczy skierowane były na jedyny środowy mecz, którego stawką było drugie miejsce w tabeli. W szranki stanęli odpowiednio wicelider, Drink Men oraz trzecia w stawce St. Varsovia. Od początku ciut lepiej wyglądała ekipa Michała Witkowskiego, która prowadziła do przerwy 2:1. Początek drugiej odsłony był jeszcze wyrównany, ale potem Varsovia odjechała rywalowi na trzy gole i nie dała się już dogonić, wygrywając ostatecznie 5:3. Tym samym nowym wiceliderem zostali gracze w różowych trykotach, którzy przed ostatnią kolejką mają dwa punkty przewagi nad DM, ale przed sobą niezwykle ciężki mecz z MELO. Ciut łatwiejsze zadanie będzie miała ekipa Mirka Wyszczelskiego, która w ostatniej kolejce nie dość, że zaatakuję drugi stopień podium to jeszcze będzie bronić trzeciego miejsca, bo właśnie o tą pozycję w bezpośrednim starciu zmierzy się z Kasztanami. Tymczasem Patryk Abramczyk i spółka w czwartkowy wieczór na „szóstkę” wykonali swoje zadanie i bez większych problemów pokonali bardzo doświadczoną ekipę Yelonek. Tylko w pierwszej połowie gracze w granatowych trykotach mieli problemy z rywalem, wygrywając tą partię 3:1. Po zmianie stron na dobre rozkręcił nam się Szymon Kaznowski, który w sumie miał udział przy sześciu golach, notując hattricka oraz trzy asysty i prowadząc swoich kolegów do pewnego zwycięstwa 9:3. Kasztany tym samym pozostały tuż za podium, ale zrównały się punktami z DM, z którym zmierzą się we wspomnianym meczu o brąz. W pozostałym starciu FC NaNkacu bez większych problemów pokonało Mazovię 9:4 i zapewniło sobie spokojny byt w drugiej lidze. Gracze w seledynowych trykotach od początku do końca dominowali na placu, pokazując w tym meczu bardzo zgrany kolektyw. Niemal wszyscy gracze zapisali się w statystykach, a najbardziej wyróżnili się: zawodnik meczu oraz autor dwóch goli i jednej asysty, Dominik Bodych oraz Rafał Szewczyk, który aż cztery razy pokonał bramkarza rywali.

08 02 u05hb

 

3 Liga:

Oj działo się i to wiele w Trzeciej Lidze, dość powiedzieć, że do rozegrania mieliśmy aż osiem spotkań. Królem polowania okazał się lider FC Melange, który w obu swoich występach pokazał się ze znakomitej strony i wysoko ograł dwóch swoich przeciwników. Najpierw FC M nie dali szans Bemovii, zwyciężaj aż 10:1, by w swoim kolejnym meczu rozbić FC Devs 8:0. W obu tych starciach, do czego zdążył nas przyzwyczaić, błyszczał Łukasz Słowik, który łącznie zdobył aż dziewięć goli i do tego dorobku dorzucił też dwa ostatnie podania. I dzięki temu wyczynowi znalazł się na szczycie obu klasyfikacji indywidualnych – na najskuteczniejszego strzelca oraz na najlepszego asystenta. A jego zespół po tym komplecie punktów umocnił się na prowadzeniu i jest bardzo bliski tytułu. Te plany może im pokrzyżować jedynie drugi Legion, który również wysoko ograł ekipę z Bemowa, bo aż 7:2. Już do przerwy było 5:1 po świetnej grze zwłaszcza Bartka Adamiaka, a po zmianie stron „Legioniści” zagrali mądrze, bez zbędnej szarży i spokojnie dowieźli wygraną. Co pozwoliło im pozostać w grze o tytuł do samego końca. Będą musieli wygrać swoje dwie ostatnie potyczki za tydzień i liczyć na stratę punktów FC M z Dental Doctor. Wspomniani „Doktorzy” również tę kolejkę mogli uznać za udaną. Chociaż tutaj musimy od razu zaznaczyć, że wynik konfrontacji ASPN Bemowo z DD to 3:5, ale mecz ten został zakończony na kilka minut przed regulaminowym czasem i musimy jeszcze poczekać na decyzję Komisji Ligi, czy będzie dogrywany do końca. Póki co uznajemy taki wynik jaki był w momencie zakończenia zwodów. Za to drugie swoje spotkanie Dental Doctor zwyciężyli z Defenders 5:4, chociaż nie mieli tu łatwo. Od początku obserwowaliśmy tutaj klasyczną walkę typu „cios za cios”, w której żadna z drużyn nie mogła odskoczyć na więcej niż jedną bramkę. W drugiej odsłonie „Obrońcy” wyszli na prowadzenie 4:3, ale wspaniały finisz DD pozwolił im na triumf. Kluczowymi postaciami byli jak zwykle Mariusz Woda i Mariusz Wądołowski, którzy napędzali ofensywę swojego zespołu. W Defenders zaś mimo porażki zaprezentowali się z naprawdę dobrej strony jako kolektyw i z pewnością nie odstawali od bijących się o medale oponentów. Zamykająca stawkę KP Kozia po naprawdę budującym początku sezonu (cztery punkty w dwóch pierwszych grach) zaczęło reprezentować szeroko rozumianą wakacyjną formę. Która to spowodowała, że przegrali pięć razy z rzędu. I w związku z tym KP K przed rywalizacją z ASPN Bemowo nie byli faworytami. Bukmacherzy nie pomylili się tutaj, chociaż w pierwszej odsłonie obserwowaliśmy dość zacięte widowisko, a drużyna z Bemowa prowadziła ledwie dwoma trafieniami. Na początku drugiej połówki zawodnicy w czarnych barwach mieli swoją szansę, ale rzut karny obronił Maciej Miękina i potem jego ekipa miała już z górki, raz za razem karcąc przeciwników. Ostatecznie ASPN wygrał 8:1, a oprócz Miękiny na pochwałę zasłużyli Bartłomiej Chmiel czy Kacper Czyżyk. Swoją sytuację w tabeli bardzo poprawił Fast Trans. Wpierw nie dał szans FC Devs, bijąc ich 9:1, a po raz kolejny zaimponował Karol Mroczkowski, strzelając cztery gole i trzykrotnie asystując kolegom. By potem pokonać mocny tego lata TN Pocisk. Tutaj już nie było tak przyjemnie i mimo że FT schodzili do szatni z rezultatem 3:0, to w drugiej części ekipa z Legionowa ambitnie goniła i była bliska remisu, gdyż po końcowym gwizdku było tylko 3:2, a dwa razy drogę do siatki odnalazł Paweł Romatowski. Lecz Mroczkowski i Sebastian Góraj jeszcze przed przerwą załatwili odpowiednią przewagę, którą finalnie udało się Fast Transowi utrzymać. Co pozwoliło im na skok z ósmego na piąte miejsce. TN Pocisk zaś wypadł poza podium.

08 03 fmwaf

 

4 Liga:

Na czwartym szczeblu mieliśmy do tej pory sporo roszad w czołówce, ale tym razem pierwsza trójka nie zawiodła i solidarnie wygrała swoje mecze. Lecz na otwarcie ósmej kolejki zagrali ze sobą Złotopolscy Warszawa i Rekiny Biznesu. To spotkanie lepiej się ułożyło dla ekipy Grzegorza Gnasia, która jeszcze przed przerwą zyskała przewagę trzech goli. Po zmianie stron zawodnicy w żółto-czarnych trykotach doprowadzili do stanu 3:2, ale potem strzelała już tylko jedna drużyna. Ostatecznie zatrzymało się na wyniku 9:3 dla „Rekinów”, a kluczem do triumfu była postawa Macieja Banaska, Roberta Zielonki czy Marcina Osowskiego, który tym razem wystąpił w polu. Potem zobaczyliśmy konfrontację sąsiadów w ligowej tabeli, czyli szóstego TSP Szatańskie Pęto z piątym Walcem. I tutaj już zobaczyliśmy znacznie bardziej wyrównane widowisko zakończone wygraną drużyny Macieja Zarzyckiego 3:4, chociaż po pierwszej połowie był remis 1:1. O zwycięstwie ekipy grającej na czarno zadecydowała postawa świetnego tego lata Mateusza Piziorskiego, który zdobył jedną bramkę, a do tego dołożył dwa ostatnie podania. Jednak Walec mógł mieć mieszane uczucia po tej kolejce, gdyż w swojej drugiej w tym tygodniu potyczce uległ Car Net Polska 5:3. Starcie to od początku było niesamowicie zacięte i trzymało w napięciu do samego końca. Dość powiedzieć, że na kilka chwilę przed końcem było 3:3. Ten rezultat jednak się nie utrzymał, ponieważ gracze CNP zadali dwa zabójcze ciosy na finiszu i dzięki temu zgarnęli bardzo ważne trzy punkty, które wciąż dają im nadzieje na złoto. Bohaterem tego meczu był zdecydowanie Maciej Mazurkiewicz, który zaliczył trzy asysty. Szanse na mistrzowski tytuł, mimo porażki, ma też Walec, ale do tego musiałby wygrać swoje dwie ostatnie gry i liczyć na potknięcia rywali z pozycji 1-3. Car Net Polska w tej serii gier miał jeszcze drugie spotkanie, z KTS Chimerą. I tu się nie pomylił, gdyż zwyciężył pewnie 8:3, chociaż przez moment, tuż na początku drugiej odsłony, ekipa w czarnych trykotach doprowadziła do stanu 3:2. I tym razem kapitalnie spisał się Mazurkiewicz, który przebił swój występ przeciwko Walcowi i tym razem aż pięciokrotnie podawał przy golach partnerów z zespołu. Przez co Car Net Polska po ósmej serii gier zameldowali się na drugim miejscu z ledwie dwoma punktami straty do lidera. W najlepszej sytuacji po tej kolejce znaleźli się wspomniani liderzy - Haratacze, którzy kontynuują swój marsz po mistrzowski wazon. Tym razem zachowali pełną koncentrację i nie potknęli się w konfrontacji z Awanturą Warszawa, wygrywając 5:1. Na ogromny plus zasłużył po raz kolejny duet Maksym Frantisov i Karol Truszczyński, który był motorem napędowym swojej drużyny. Haratacze po tej wygranej utrzymali pierwszą pozycję i do mistrzostwa wystarczy im zwycięstwo w ostatnim meczu rozgrywek. W razie ich wpadki o tytuł będą mogły jeszcze powalczyć Car Net Polska, Walec i trzeci Janusze na Pikniku, którzy dopisali sobie łatwe trzy punkty po zwycięstwie walkowerem z HapiFootball.

08 04 ql9qn

 

Sponsorzy