Pogrom faworytów w czwartej lidze! W pozostałych liderzy nie odpuszczają!

W pierwszej lidze tempa nie zwalniają AnonyMMous, którzy prowadzą, ale przed nimi bardzo trudna i intensywna końcówka sezonu. W kolejnym, derbowym pojedynku tego lata Papadensy ostro wypunktowały Contrę, zaś w innym hicie tej kolejki All4One podzielili się punktami z Gladiatorami. W drugiej lidze formą imponuje MELOdramat, który z kwitkiem odprawił jednego z kandydatów do tytułu, Drink Men i pewnie przewodzi stawce, a uwagę zwraca też pierwsza tego lata, sensacyjna porażka Kasztanów. Trzecia liga zaserwowała nam dwa prawdziwe thrillery, a w jednym z nich zwycięski okazał się wciąż będący w doskonałej dyspozycji FC Melange. Na czwartym szczeblu, mieliśmy z kolei do czynienia z pogromem faworytów: porażki zanotowało zgodnie całe ligowe podium! Czas na podsumowanie kolejki w naszej letniej lidze szóstek!

 

1 Liga:

Wielkie emocje towarzyszyły nam na najwyższym szczeblu Letniej Ligi Bemowskiej, gdzie po piątej serii gier tylko dwie drużyny przekroczyły granicę dziesięciu punktów. Swój zwycięski marsz kontynuują AnonyMMous, którzy wygrali piąty mecz z rzędu. Tym razem ekipa Maćka Miękiny namęczyła się bardzo z ostatnią w stawce Zieloną Polaną, wygrywając finalnie 5:4. Po pierwszych dwudziestu minutach bowiem, prowadziła ekipa w niebieskich koszulkach 3:2, ale tak naprawdę więcej było w tym zasługi gospodarzy, którzy rozdawali prezenty niż kapitalnej gry gości. Po zmianie stron „Anonimowi” przycisnęli i mozolnie, ale z nawiązkę odrobili stratę, wykorzystując z kolei błędy rywali i zgarniając kolejny, piąty komplet punktów tego lata. Po raz kolejny najlepszy na placu był autor dwóch goli, a zarazem lider wyścigu po koronę króla strzelców pierwszej ligi – Grzegorz Dryka. Można śmiało napisać, że honor grupy pościgowej uratował OMS, który na zakończenie pierwszoligowych zmagań nie bez problemów pokonał FC Warsaw United 6:4. Drużyna Cezarego Andrzejczyka wszystkie swoje gole strzeliła w pierwszej połowie i chyba myślała, że już jest po meczu, bo po przerwie dosłownie stanęła, a rywal nie próżnował i niewiele zabrakło, a i OMS straciłby punkty. Gracze w białych trykotach dowieźli jednak zwycięstwo do końca meczu, co pozwoliło im utrzymać drugie miejsce w tabeli oraz trzy punkty straty do lidera. Tymczasem na najniższym stopniu podium zameldowały się Papadensy, które w iście bratobójczym starciu bez najmniejszych problemów, co jest sporym zaskoczeniem, pokonały Contrę 10:5. Dominik Podlewski i spółka zagrali dokładnie tak jak ich wtorkowy rywal przed tygodniem z Gladiatorami. Mianowicie od pierwszych minut „siedli” na zdezorientowanego rywala, aplikując mu gola za golem, na co Contra kompletnie nie potrafiła odpowiedzieć. Aż siedem bramek zdobyli w pierwszej odsłonie, tracąc przy tym tylko jednego. Po zmianie stron gracze w szarych trykotach podwyższyli prowadzenie na 9:1 i dopiero wtedy goście zaczęli punktować, ale na odmianę losów meczu nie było już mowy. Jak zwykle Papadensów charakteryzował kolektyw, na co najlepszym przykładem jest fakt, że tylko jeden gracz nie zapisał się w statystykach, a najbardziej efektownie zrobił to autor dwóch goli i takiej samej liczby asyst, Adrian Strąk. Dużo dobrego, szóstkowego futbolu pokazały nam oba zespoły w drugim szlagierze tej serii, w którym po wielkich emocjach All4One podzielił się punktami z Gladiatorami. Tytuł gracza tego meczu zgarnął autor dwóch goli dla gości Michał Dryński. Taki wynik sprawił, że obie ekipy z siedmioma punktami przycumowały w środku tabeli. W pozostałym starciu przypomniał o sobie U-35, który pewnie pokonał Dakafil 6:3. Już po pierwszej odsłonie gracze w czerwonych koszulkach prowadzili 2:0 i mimo, że tuż po zmianie stron rywal złapał kontakt, to potem ekipa Michała Dalby konsekwentnie powiększała przewagę, odkrywając się dopiero przy stanie 6:1. Do drugiego zwycięstwa w sezonie U-35 poprowadziło trio: Michał Rydz (gol i dwie asysty) – Norbert Taras (dwa gole i asysta) – Daniel Kucharuk (hattrick), z którego tytuł gracza meczu zgarnął ostatni z graczy.    

05 01 18ryk

 

2 Liga:

Bardzo ciekawe starcia obejrzeliśmy w piątej kolejce drugiego szczebla Letniej Ligi Bemowskiej, gdzie pozostała nam już tylko jedna drużyna z kompletem zwycięstw. Tempa nie zwalnia MELOdramat, który w środowy wieczór przy Obrońców Tobruku w hicie tej serii nie dał szans Drink Menom, wygrywając bez najmniejszych problemów 9:2. Kapitalne zawody rozegrał duet Adrian Cuch – Michał Kielak, który maczał palce przy niemal wszystkich golach dla zwycięzców, a do tego objął prowadzenie w klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów tego szczebla LB. To piąty tryumf w piątym meczu ekipy Piotra Parola, co wobec wpadki wicelidera dało jej samotne prowadzenie w tabeli drugiej ligi. Na drugim miejscu zaś pozostają Kasztany, które jednak wobec nieobecności kilku kluczowych graczy po raz pierwszy w sezonie musiały przełknąć gorycz porażki. Otóż świetne zawody rozegrały Dziki Futbolu, które notabene również miały problemy ze skompletowaniem składu. Tylko pierwsza odsłona tego starcia, którą Dziki wygrały 3:2 była wyrównana, potem inicjatywę przejęli goście, którzy sukcesywnie powiększali przewagę. Wprawdzie gospodarze dwukrotnie dochodzili rywala na dwie bramki, ale „Błękitni” kontrolowali już przebieg meczu. Do zasłużonego zwycięstwa 9:5 poprowadził ich autor hattricka i trzech ostatnich podań Michał Dryński, a świetnie wsparł go Artur Barwicki, która zawody zakończył z dorobkiem dwóch goli i takiej samej liczby asyst. Dziki Futbolu tym samym przesunęły się w tabeli z szóstej na piątą pozycję, natomiast Kasztany jak już wspomnieliśmy pozostały na pozycji wicelidera, ale tracą do MELO już trzy oczka. Tymczasem na najniższy stopień podium wskoczyła St. Varsovia, która po niezwykle zaciętym starciu pokonała FC NaNkacu 1:0, a gola na wagę trzech punktów zdobył niezawodny Kamil Małż. Tym samym drużyna Michała Witkowskiego wykorzystała porażkę DM i po raz pierwszy w sezonie zameldowała się na podium. W pozostałym meczu pierwsze zwycięstwo tego lata zanotował Zakon Bonifratrów, który we wtorkowy wieczór przy Irzykowskiego dość niespodziewanie, bo łatwo ograł doświadczone Yelonki 7:3. Pierwsi do głosu już w pierwszej minucie doszli gospodarze, ale bardzo szybko Zakon najpierw wyrównał, a potem przełamał rywala, obejmując prowadzenie do przerwy 4:2. W drugiej odsłonie kontrolował spotkanie, powiększając finalnie przewagę do czterech goli. Kluczem do zwycięstwa był kolektyw, którym dyrygowała najlepszy na placu, filar obrony i autor dwóch goli Łukasz Konopko. ZB tym samym nie dość, że wygrzebał się z ostatniego miejsca w tabeli, to również opuścił strefę spadkową.        

05 02 wmad5

 

3 Liga:

Dużo działo się na trzecioligowych murawach, a każde z czterech rozegranych spotkań obfitowało w emocje i bramki. Już na otwarcie obejrzeliśmy bardzo ciekawe starcie TN Pocisku z Defenders. Ekipa z Legionowa prowadziła po pierwszej połowie 3:1, na początku drugiej już 5:2, ale „Obrońcy” nie poddawali się i doprowadzili do stanu 5:4. Lecz końcówka w wykonaniu TN P była zabójcza i finalnie zawodnicy z Legionowa wygrali 7:4. Architektem tego zwycięstwa był niewątpliwie Cezary Koper, którego hattrick był kluczowy dla losów tego widowiska. Pocisk po tym triumfie zbliżył się do strefy medalowej, Defenders na ten moment znaleźli się na przedostatniej pozycji. W konfrontacji trzeciego Legionu z czwartym ASPN Bemowo spodziewaliśmy wielu wrażeń i nie zawiedliśmy się. Lepiej ten mecz zaczęła drużyna z Bemowa, która szybko zdobyła dwa gole. Wprawdzie przed przerwą ich rywale odpowiedzieli jednym trafieniem, ale po zmianie stron ASPN po raz kolejny znalazł drogę do siatki i było 3:1. Wtedy jednak „Legioniści” odpalili działa w postaci strzałów z dystansu, które były ich główną bronią. Dwa razy w ten sposób pokonywał bramkarza Michał Perekitko, raz najlepszy na placu Robert Gozdowski i dzięki temu Legion odwrócił wynik, ogrywając przeciwników 3:6. To dało im pozycję wicelidera po piątej serii gier, ekipa Macieja Rataja zaś wypadła do drugiej połówki tabeli.  W hicie kolejki, lider, FC Melange grał z Fast Transem. I jak na hit przystało obejrzeliśmy prawdziwy piłkarski spektakl. Pierwsze dwadzieścia minut zdecydowanie należało do „Melanżowników”, którzy zagrali koncertowo i jeszcze przed zejściem do szatni wbili oponentom cztery gole. Po zmianie połów Michał Fijałkowski i spółka przebudzili się i zaczęli gonić rywali. I byli bliscy szczęścia, gdyż po prawdziwej wymianie ciosów skończyło się na 7:6 dla FC M. Na szczególne wyróżnienie zasłużył duet Kamil Sadowski i Łukasz Słowik, ale brawa należą się całemu zespołowi. Wyrazy uznania również dla FT za ambitny pościg, który dał tyle rumieńców temu spotkaniu. FC Melange po tej wygranej umocnił się na pierwszym miejscu, z kolei Fast Trans znalazł się na siódmej pozycji, ale z ledwie punktem straty do podium. Na sam koniec zobaczyliśmy nie mniej emocjonującą potyczkę ostatnich FC Devs z drugimi Dental Doctors, która również zakończyła się rezultatem 7:6. Po świetnej pierwszej odsłonie w wykonaniu „Dziabłów”, DD zaczęli odrabiać straty i do końcowych sekund walczyli o remis. Byli tego blisko, gdyż w ostatniej akcji bramkarz FC D obronił sytuację sam na sam i tym samym zapewnił swojej ekipie komplet punktów. Swoje też dołożył autor hattricka, Robert Brzeziński – autor trzech goli. Po stronie pokonanych błysnął zaś Mariusz Wądołowski ze swoimi czterema trafieniami. FC Devs opuścili ostatnie miejsce, a na te zleciała KP Kozia, która oddała walkowera Bemovii. Dental Doctors mimo porażki nie wypadli ze strefy medalowej.

05 03 k9hff

 

4 Liga:

Arcyciekawie było na czwartym froncie, gdzie mieliśmy kolejkę pełną zaskakujących rozstrzygnięć. Dość powiedzieć, że nikt z górnej połówki tabeli nie zdołał wygrać, a czołowa trójka nie zdobyła łącznie nawet punktu! Na „dzień dobry” liderujący Walec przegrał 3:5 z siódmą KTS Chimerą, która najwyraźniej ma patent na ekipę Maćka Zarzyckiego, gdyż to była ich trzecia wygrana z rzędu z tym zespołem. Przez większą część  tego starcia oglądaliśmy wymianę ciosów i żadna z drużyn nie mogła odskoczyć rywalowi na więcej niż jedna bramkę. Lepiej jednak finiszowali zawodnicy KTS-u, którzy ze stanu 3:2 wyszli na 3:5. Główną rolę odegrał tu zdobywca hattricka, Jakub Soliński, do którego zasłużenie trafił tytuł gracza meczu. Mimo tego spektakularnego triumfu Chimera nie zmieniła swojej pozycji po tej serii gier, ale i Walec utrzymał się na szczycie, gdyż, jak wspomnieliśmy na wstępie, potykali się też inni. Zamykająca stawkę Awantura Warszawa nie była faworytem w rywalizacji ze Złotopolskimi Warszawa, ale to właśnie zawodnicy w białych strojach czterokrotnie wychodzili na prowadzenie w tym spotkaniu. Jednak ich oponenci aż cztery razy doprowadzali do remisu (gol na 4:4 padł tuż przed końcowym gwizdkiem) i dlatego finalnie oba zespoły podzieliły się punktami. AW mimo naprawdę dobrego występu pozostali na dziesiątym miejscu, ZW awansowali na czwartą pozycję. Z tej zaś spadły Rekiny Biznesu, którzy również nie zdołały wygrać z niżej notowanym rywalem (w tym wypadku dziewiątymi Hapi Football). Do przerwy Grzegorz Gnaś i jego ferajna zgodnie z planem prowadzili 2:0, ale po zmianie stron do głosu doszli HF. Wyróżnił się zwłaszcza Dominik Laskowski. Najpierw tuż po wznowieniu gry w drugiej części zdobył bramkę kontaktową, a potem na dwie minuty przed końcem zdobył gola na wagę punktu. Wynik ten co prawda nie poprawił sytuacji w tabeli zawodnikom Hapi Football, ale być może okaże się impulsem do rozpoczęcia marszu w górę tabeli. Wiceliderzy, Haratacze przez bukmacherów byli typowani do pewnej wygranej w konfrontacji z ósmymi Januszami na Pikniku. Ale nic takiego nie miało miejsca, gdyż Krzysztof Sobieszczuk i jego świta zagrali fenomenalnie, bijąc przeciwników aż 12: 3 (!). To był najlepszy od dawna mecz Januszy, a w zasadzie wszyscy zawodnicy w fioletowych trykotach zasłużyli na najwyższe noty. Świetnie zaprezentowało się zwłaszcza ofensywne trio Dominik Marusiak, Konrad Mariusiak i Patryk Czarnowski, ale każdy zasłużył tutaj na wielkie brawa. Na Harataczy po takim zimnym prysznicu z pewnością nie było do śmiechu, ale na osłodę wciąż pozostają w walce o najwyższe cele, gdyż nie pozostali kandydaci do walki o medale również się potykali. Dotyczyło to też TSP Szatańskiego Pęta. I oni po tej kolejce pełnej sensacji nie poprawili swojego dorobku, gdyż trafili na bardzo dobrze dysponowany Car Net Polska. Ekipa Macieja Mazurkiewicza jeszcze w pierwszej połowie wyszła na prowadzenie, a po przerwie wypunktowała TSP jeszcze trzykrotnie, samemu zachowując czyste konto. I dzięki temu po, po efektownym zwycięstwie 4:0, zbliżyli się do lidera na odległość dwóch punktów. TSP, mimo porażki, utrzymali się w czołówce.

05 04 6985k

 

Sponsorzy