FC Svarychiv, Eternis Księgowość oraz FC Obłupani pierwszymi mistrzami sezonu letniego
Ósma seria spotkań przyniosła nam pierwsze rozstrzygnięcia. Na wszystkich szczeblach emocje sięgały zenitu. Mieliśmy roszady w strefach medalowych jak i w spadkowych ale najważniejsze wydarzenia miały miejsce w 4, 5 i 6 lidze. Na czwartym szczeblu FC Svarychiv przypieczętował mistrzostwo pokonując trzeci zespół w tabeli, La Masię. W piątej lidze Eternis Księgowość efektowym zwycięstwem nad Cool Teamem zapewnił sobie majstra, zaś poziom niżej w bezpośrednim starciu o mistrzostwo FC Obłupani odprawili z kwitkiem Elektrowoźniaka i to oni zgarnęli złote medale.
Zapraszamy na przegląd tego co działo się w 8.kolejce Bostik Ligi Letniej przy Obrońców Tobruku 11.
Bostik SuperLiga6:
Wydarzenia w pierwszej kolejce grupy mistrzowskiej potoczyły się tak, że w grze o złote medale pozostała prowadząca dwójka. Na czele stawki wciąż jest eXc Mobile Ochota, ale tyle samo punktów ma Rabona, która jednak przegrała z liderem bezpośrednie starcie. Obie ekipy w tej kolejce mierzyły się z niżej notowanymi rywalami, którzy by liczyć się jeszcze w walce o najwyższe laury musieli wygrać. Bliżej tego byli gracze Gramy Czasami, którzy ulegli eXc tylko dwoma golami. Wszystko w tym meczu rozstrzygnęło się w pierwszej połowie. Mimo, że wynik otworzyli nominalni gości, to jak się okazało były to „dobre złego początki”, bo podrażniony faworyt do przerwy prowadził już 5:1. Dziesięć minut po zmianie stron przewaga Ochoty wynosiła już 5 goli i dopiero wtedy do głosu doszło GC. Goście zaliczyli jeszcze trzy trafienia i cztery minuty przed końcem zawodów doszli rywala na dwa gole. W końcówce emocji było sporo ale więcej bramek nie padło i zwycięstwo eXc Mobile Ochoty 6:4 stało się faktem. Po trzy razy w statystykach zapisał się duet Karol Bienias – Kamil Cetlin, najjaśniejsze punkty tego meczu.
Tymczasem drugą drużyną, która walczy już tylko o brąz jest Dream Team Warsaw, który nie dał rady Teamowi Ivulin Rabona. To był mecz walki, w którym zwycięską ręką wyszła drużyna zdecydowanie skuteczniejsza i lepiej zorganizowana. Białorusini objęli prowadzenie w 8 minucie, a po kolejnych siedmiu prowadzili już dwoma golami. Tuż przed przerwą DTW złapało kontakt, ale jak się okazało to było wszystko na co było stać drużynę Maćka Szpakowskiego. Dziesięć minut po zmianie stron najlepszy na boisku Lesha Bruy, podwyższył prowadzenie gości, trafiając do siatki rywali po raz drugi. DTW goniło, szarpało, ale to Rabona w 38 minucie postawiła kropkę nad i, triumfując finalnie 4:1. DTW wraz z GC będą rywalizować o najniższy stopień podium, a obie ekipy dzieli 1 punkt na korzyść tych pierwszych.
W grupie spadkowej odbył się tylko jeden mecz. W drugim SS Cyrkulatka była zmuszona oddać walkowera Almazowi, który tym samym oddalił się od ostatniego miejsca w tabeli na 4 punkty. Swoją sytuację zaś pogorszył Marwick, który po porażce z Cool Teamem II jest co raz bliżej statusu „czerwonej latarni”. W tym meczu jednak gracze w żółtych trykotach musieli odwrócić losy meczu. Po pierwszej połowie na skromnym jednobramkowym prowadzeniu był Marwick, który sześć minut po przerwie podwyższył przewagę do dwóch goli. Potem jednak inicjatywę przejęli gospodarze, którzy potrzebowali 4 minuty by w 33 minucie przełamać rywala na 3:2. „Żółci” poszli za ciosem, dokładając kolejną bramkę w 38 minucie. W samej końcówce obie ekipy wbiły jeszcze po golu i to Cool Team II mógł się cieszyć ze zwycięstwa 5:3, a największa w tym zasługa autora hattricku Sebastiana Maśniaka.
Bostik 2. Liga Szóstek:
Mamy roszady w strefie medalowej Bostik 2.Ligi Letniej po ósmej serii spotkań. Na fotel lidera wrócił Moszna Squad, ale tyle samo punktów ma „drużyna tygodnia”, Niski Press, która zainkasował w tym tygodniu 6 punktów. Największym przegranym jest zaś Eternis, który stratę punktów okupił regresem z pozycji lidera na trzecie miejsce. Zacznijmy od Moszna Squadu, który po niezłej strzelaninie trzema golami pokonał FC Huragan. Ekipa Michał Burzyńskiego szybko wypracowała czterobramkową przewagę, którą jednak niemal nie roztrwoniła do przerwy. Udało jej odeprzeć napór rywala i samej przejść do konkretów. Gospodarze znów wypracowali bezpieczną przewagę i ponownie dali się dojść na dwa trafienia. Ostatnie słowo należało jednak do Bartka Goździewskiego, który do spółki z Władkiem Oryszczukiem poprowadzili Mosznę Squad do zwycięstwa 8:5 i jak się okazało na fotel lidera.
Czas na „drużynę tygodnia”, czyli na Niski Press, który w 8 serii spotkań rozegrał dwa mecze. Pierwszy to poniedziałkowe starcie z GGiP Adwokaci, które dostarczył nam mnóstwo emocji. Mecz zaczął się od krótkiej wymiany ciosów, która do przerwy dała nam remis 1:1. Po zmianie stron inicjatywę przejął NP., który w 26 minucie prowadził już 3:1. Gospodarze nie złożyli broni. Wręcz przeciwnie golami z 31 i 33 minuty doprowadzili do remisu i mecz zaczął się od nowa. Kapitalne zawody rozgrywał najlepszy na placu, golkiper gości Wojciech Matycz, ale bohaterem Niskiego Pressu został jego kapitan, Dawid Wichowski, który w ostatniej minucie zapewnił swojej drużynie zwycięstwo 4:3.
To z pewnością dało Niskiemu Pressowi moralnego kopa, który szybko przełożył się na kolejny mecz. Ten rozgrywali już następnego dnia, a było to zaległe starcie z Harataczami. Ekipa Patryka Rosłańca po walkowerze od Klaunfiesty także walczyła o drugie zwycięstwo w tej kolejce. Tutaj takiej dramaturgii nie było. Dawid Wichowski i spółka już w pierwszych 20 minutach wypunktowali rywala 4:1. Po zmianie stron niewiele się zmieniło, a co za tym idzie przewaga gości systematycznie rosła. W samej końcówce Haratacze zadbaliby by wynik wyglądał ciut lepiej, dokładając jeszcze dwa gole. Finalnie to jednak Niski Press odniósł pewne zwycięstwo 8:4, a najlepszy na boisku tym razem bezdyskusyjnie był Dawid Wichowski.
Nie było by tak spektakularnych roszad w strefie medalowej gdyby nie potknięcie dotychczasowego lidera, Eternisu, który w ostatniej minucie uratował remis z FC Spoceńcami. Nominalni goście tymczasem walczyli o to by nie stracić bezpośredniego kontaktu z podium. Mecz lepiej zaczął się dla byłego lidera, który w 11 minucie prowadził 2:0. Rywale jeszcze przed przerwą złapali kontakt, zaś po zmianie stron odwrócili losy meczu, wychodząc na prowadzenie w 28 minucie. Z każdą minutą dramaturgia wzrastała coraz bardziej i gdy wszyscy czekali na gwizdek końcowy prawie z połowy boiska huknął Volodymyr Slobozheniuk, ratując Eternisowi remis 3:3. To właśnie bramkarz gospodarzy dwoma golami zapracował na wyróżnienie, ale najlepszy na murawie był Marek Pawłowski z drużyny przeciwnej, który trzy razy zapisał się w statystykach.
Tymczasem w walce o końcowe podium pozostała Ultima, która nie bez problemów pokonała Inferno Team. Pierwsza połowa to dosłownie gol za gol i remis 3:3 do przerwy. Po zmianie stron długo utrzymywał się remisowy rezultat, a wszystko rozstrzygnęło się w samej końcówce, która należała do nominalnych gospodarzy. W ostatnich pięciu minutach Ultima wbiła jeszcze 3 gole, zachowując już czyste konto i jej zwycięstwo 7:4 poszło w świat. Z bardzo dobrej strony pokazał się duet Adam Woźniak – Bartek Kowalewski, który miał bezpośredni udział przy każdym golu dla swojej drużyny.
Bostik 3. Liga Szóstek:
Po ósmej serii spotkań na czele tabeli Bostik 3 Ligi Letniej z bezpieczną przewagą pozostało Inferno Team, które jednak nadal nie jest pewne mistrzowskiego tytułu. Ekipa Igora Patkowskiego w poniedziałkowy wieczór pokonała bardzo silnego rywala, Luxusa W-wa Wola, który tym samym niemal stracił szansę na medal. Sam mecz mógł się jednak podobać. Zabójcze tempo, mnóstwo goli i dramaturgia. Od początku inicjatywa była po stronie Lexusa, który zmusił rywala do gonienia wyniku. Ten kilka razy doprowadzał do remisu, ale przełamać gości udało mu się dopiero w samej końcówce. Chwile potem postawili kropkę nad i, wygrywając ten bardzo ciężki mecz 8:6. Kapitalnie zagrał duet Maciej Saba – Jan Szklarzewicz. Inferno ma już 6 punktów przewagi nad wiceliderem, ale przed sobą tylko 1 mecz.
Tymczasem EKO-RAFF ma do zagrania jeszcze 3 mecze i wygrane bezpośrednie starcie z liderem, a więc wszystko się jeszcze może wydarzyć. Wicelider w tej serii nie pozostawił żadnych złudzeń BERRY Kolektyw Kreatywny MFC, ogrywając go aż 12:3. Pierwsze skrzypce zagrał Adrian Kaźmierczak, ale także postawa Arkadiusza Kiragi zasługuje na pochwałę.
Strefę medalową uzupełniają z kolei FC Nietoperze, którzy odnieśli jeszcze bardziej przekonujące zwycięstwo. Remigiusz Mierzwa i spółka wręcz zdeklasowali FC Devs, ogrywając go 17:1. Najlepszy na boisku był Kamil Iskin,. Nietoperze także tracą do lidera 6 punktów. Mają jednak dwa mecze w zanadrzu, a więc mają jeszcze szansę co najwyżej na srebro ale bardziej muszą uważać na tyły bo tak jeszcze kilka drużyn tylko czeka na ich potknięcie.
W mieszanych humorach 8.kolejkę kończyli gracze Los Aspirantos, którzy najpierw odnieśli bardzo przekonujące zwycięstwo, by kilka dni potem dostać lanie. Zaczniemy od zwycięstwa „Niebiesko-białych” nad FC Kocham Martusię, co było sporym zaskoczeniem. Gospodarze walczyli o to by pozostać w grze o medale, zaś goście by wygrzebać się z końca tabeli. Pierwsza połowa zakończona prowadzeniem LA 3:0 dała nam namiastkę tego co wydarzyło się po przerwie. Wtedy dominacja gości nie podlegała już żadnej dyskusji, a najlepiej o tym świadczy wynik końcowy 10:1. Najlepszy na boisku był Stanisław Królikiewicz autor 4 goli i 2 asyst.
Tymczasem na zamknięcie tej serii spotkań Los Aspirantos nie dali rady Saints United, pokazując zupełnie inne oblicze. Tutaj o wszystkim zdecydowała pierwsza połowa meczu, którą SU wygrało aż 7:1. Po zmianie stron mecz się wyrównał, a raczej goście kontrolowali jego przebieg. Ostatecznie po świetnym występie Jakuba Ćwika Saints United zwyciężyło 8:2, ale wciąż okupuje ostatnie miejsce w tabeli.
Także FC Kocham Martusię pokazało nam się w tym tygodniu dwukrotnie. Za drugim razem podejmowało KS Syfon. Mecz okazało się bardzo emocjonujący, a dla niektórych nawet za bardzo. Po pierwszej odsłonie mieliśmy remis 2:2, ale po zmianie stron inicjatywę przejął Syfon, co w 30 minucie dało mu prowadzenie 5:2. Gospodarze ruszyli do odrabiania strat, a z każdą minutą robiło się nerwowo. FCKM systematycznie jednak odrabiali starty, by w 37 minucie doprowadzić do remisu. W końcówce dramaturgii było aż za dużo, co przerodziło się w sceny nie godne aren piłkarskich. Jedni niech się wstydzą swoich prowokacji, drudzy, że nie utrzymali nerwów na wodzy. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 5:5.
Bostik 4. Liga Szóstek:
Poznaliśmy pierwszego mistrza Bostik Ligi Letniej. Na czwartym szczeblu rozgrywkowym już we wtorkowy wieczór mistrzowski tytuł przyklepał FC Svarychiv, który w szlagierze 8.kolejki po wielkiej dramaturgii pokonał La Masię, pozbawiając de facto jej szans na złote medale. Białorusini tracili do lidera 3 punkty i tylko zwycięstwo zostawiało ich w walce o najwyższy laur. Co ciekawe byli tego bliscy. To oni jeszcze 10 minut przed końcem meczu prowadzili 2:1. Wtedy jednak najlepszy na boisku Zakharii Mor zdołała doprowadzić do remisu, a w samej końcówce gospodarze sami wbili sobie gola, dając poniekąd zwycięstwo rywalowi 3:2. FC Svarychiv tym samym na kolejkę przed końcem sezonu utrzymał trzy punkty przewagi nad wiceliderem, którego ograł w bezpośrednim meczu, a to oznacza, że już nikt nie odbierze mu pierwszego miejsca w tabeli.
Tymczasem najlepiej jak mógł zareagował na to Dream Team Warsaw II, który pewnie pokonał FC Wtorki i zapewnił sobie wicemistrzostwo czwartej ligi. Od początku inicjatywa była po stronie wicelidera, który już do przerwy po hattricku Filipa Szewczyka i golu Piotra Płatka prowadził 4:0. Po zmianie stron dołożył kolejne 4 gole, natomiast rywal zdołał uratować honor dwoma trafieniami. DTWII pewnie wygrało 8:2 i na kolejkę przed końcem sezonu zaklepało srebrne medale.
Tylko trzecia drużyna w tabeli ze strefy medalowej nie jest pewna swego miejsca. La Masia ma tylko 2 punkty przewagi nad Lamico, które w poniedziałkowy wieczór minimalnie ograło Tornado UA. Co ciekawe stawką tego meczu było pozostanie w grze o medale, a w bardziej komfortowej byli Ukraińcy, którym zwycięstwo dawało trzecie miejsce na podium ale porażka zostawiała im matematyczne szanse na brązowe medale. Pierwsi w tym meczu do głosu doszli goście, którzy objęli prowadzenie w ósmej minucie. Tuż przed przerwą wyrównali jednak gospodarze, którzy sześć minut po zmianie stron prowadzili już 2:1. Wydawało się mogą pójść za ciosem, tymczasem ripostę znaleźli rywale i to jaką. Potrzebowali dwóch minut by odwrócić losy meczu i objąć prowadzenie 2:3. Do końca meczu emocję sięgały zenitu ale wynik już się nie zmienił i to Lamico pozostało w grze o brąz.
Także matematyczne szansę na medal ma jeszcze ekipa Retro Squad, ale tutaj rywale musieliby zagrać mocno pod nią. Nie było by jednak takiej perspektywy gdyby nie wyszarpane zwycięstwo z Jogadores. Wprawdzie po pierwszej odsłonie jednym golem prowadziło Retro, ale w drugą połowę lepiej weszła drużyna Marcina Skwarka, która w 30 minucie wyszła na prowadzenie 3:4. Gospodarze pokazali jednak charakter i dosłownie chwile potem doprowadzili do remisu. W grze nerwów jaką zaserwowały nam obie ekipy lepiej poradzili sobie gracze Retro Squad, a dokładnie Kamil Ryński, który wykorzystał asystę najlepszego na placu Grzegorza Pańskiego, zapewniając swojej drużynie zwycięstwo 5:4.
Pozostało nam czwarte spotkanie, które zakończyło się jednobramkowym zwycięstwem. Tym razem kapitalne zawody stworzyły ekipy KP Koziej i Zmarnowanych Talentów. Dosłownie od początku spotkania obejrzeliśmy wymianę ciosów, która zakończyła się po 6 minutach, a obie ekipy miały na koncie po dwa gole. W 14 minucie na prowadzenie wyszły ZT, które 10 minut po zmianie stron podwyższyły prowadzenie do dwóch goli. Kozia walczyła do samego końca ale udało jej się tylko zniwelować stratę do 1 trafienia. Ostatecznie Zmarnowane Talenty zwyciężyły 4:3, a największa w tym zasługa Łukasza Jarosza.
Bostik 5. Liga Szóstek:
Mistrzem Bostik 5.Ligi Letniej został Eternis Księgowość, który złote medale przypieczętował pewnym zwycięstwem nad Cool Teamem. Wszystko zaczęło się zgodnie z przewidywaniami, czyli od prowadzenia Eternisu. Potem jednak świeżo upieczony mistrz wdał się w wymianę ciosów, która zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem do przerwy. Po zmianie stron Eternis szybko wybił z głów rywali myśli o korzystnym wyniku i odjechał na bezpieczną odległość. Ostatecznie Eternis Księgowość, głównie dzięki świetnej postawie Oskara Góreckiego, pewnie zwyciężył 11:5.
Tymczasem niezwykle ważne starcie dla układu sił strefie medalowej odbyło się w poniedziałkowy wieczór. W szranki stanęły RKS Pendrachy z Teamem Ivulin Wola. Stawką było miejsce na podium, a my obejrzeliśmy ciekawe zawody, w których jednak to Białorusini okazali się zdecydowanie lepsi. Już do przerwy wypracowali sobie 4 gole przewagi, które ostatecznie powiększyli do 5 trafień. Finalnie Team Ivulin Wola pokonała rywala 8:3 i awansował na pozycje wicelidera. Wyróżnić należy kwartet Maksim Khikhol – Mark Kachno – Jury Ostrovskiy – Artiom Bastun. Pierwsza dwójka wzięła się za strzelanie goli, druga odpowiadała za asysty.
O krok od medalu są Chlejsy FC, które w 8.kolejce rozprawiły się z FC Mariną. Gracze w czarnych trykotach po dwóch porażkach z rzędu wrócili do gry w ostatnim momencie. Pierwsza połowa tego meczu była bardzo wyrównana i zacięta, a minimalne prowadzenie Chlejsów 3:2 najlepiej to oddaje. W drugiej połowie to jednak CHFC systematycznie powiększały przewagę, ostatecznie triumfując 6:3. Hattricka w tym starciu upolował Krzysztof Bardecki, najjaśniejszy punkt tych zawodów.
Bardzo dużo emocji było (nie tylko tych sportowych) w starciu Los Blancos z Finansovą, gdzie oprócz siedmiu goli obejrzeliśmy 3 czerwone i 2 żółte kartki. To co najgorsze działo się jednak na końcu meczu, a do tej pory przeważały emocje typowo piłkarskie. Pierwszy cios i to od razu podwójny zadali nominalni gospodarze, ale rywal podjął rękawice, co po 20 minutach dało nam jednobramkowe prowadzenie LB (3:2). Po zmianie stron „im dalej w las” tym było więcej nerwów. Finansova kilka razy była bliska wyrównania, ale to „Czerwoni” byli tego dnia skuteczniejsi. W końcowej fazie meczu dołożyli jeszcze dwie bramki, autorstwa jednego z bohaterów tego meczu, Mohameda. Ostatecznie Los Blancos zwyciężyli 5:2, a zawodnikiem meczu uznano Anasa.
Tymczasem w ostatnim meczu 1926 pokonało El Barrio FC, pozbawiając rywala szans na wygrzebanie się ze strefy spadkowej. Obejrzeliśmy bardzo wyrównane zawody, w których było mnóstwo dramaturgii. Do przerwy goli nie było, zaś w drugiej odsłonie skuteczniejsi byli gospodarze. W 27 minucie wynik otworzył najlepszy na boisku Tomasz Świderski, który w 34 minucie zagrał do Radosława Rogalskiego, a ten ustalił rezultat na 2:0 dla 1926.
Bostik 6. Liga Szóstek:
Także na szóstym szczeblu Bostik Ligi Letniej poznaliśmy złotych medalistów. Na kolejkę przed końcem sezonu mistrzowski tytuł przyklepali FC Obłupani, którzy pokonali Elektrowoźniaka. To był hit kolejki, a jego stawką był fotel lidera, a nawet, jak się okazało, mistrzowski tytuł. Emocji w tym meczu było co nie miara. Pierwsi do głosu doszli gospodarze, ale rywal zdołał wyrównać jeszcze przed przerwą. Wszystko rozstrzygnęło się w pierwszych 10 minutach drugiej połowy, w których FCO odjechali rywalowi na 4 trafienia. W ostatniej fazie meczu oglądaliśmy szaloną pogoń, gości, którzy jednak już tylko dwa razy pokonali bramkarza rywali. Ostatecznie FC Obłupani zwyciężyli 5:3, a to oznaczało, że są już pewni mistrzowskiego tytułu.
Elektrowoźniak pozostał na pozycji wicelidera ale ma tylko 3 punkty przewagi nad Walcem, z którym ma jeszcze bezpośrednie starcie. Tymczasem ekipa Maćka Zarzyckiego by pozostać w grze o srebro musiała pokonać nieobliczalne Tornado II. To nie była łatwa przeprawa. Do przerwy mieliśmy remis po jeden. W drugiej odsłonie to jednak Walec był skuteczniejszy, a dokładnie swoją świetną grę kontynuował Saul Green, który do gola w pierwszej połowie dołożył jeszcze jedno trafienie oraz asystę, prowadząc swoich kolegów do zwycięstwa 3:1.
Także trzeci zespół w stawce nie może być pewny końcowego podium. Za jego plecami czyha Explo FC, które ma 3 punkty straty ale jeden mecz do rozegrania więcej. Nie byłoby takiej perspektywy gdyby nie bardzo ważne zwycięstwo z Teamem Ivulin TUT, po którym obie ekipy zamieniły się w tabeli miejscami. Pierwsze do głosu i dość szybko doszło Explo, ale rywal się nie położył, co po 20 minutach dało nam rezultat 3:2 dla gospodarzy. W 26 minucie wyrównali goście i mecz zaczął się od nowa. Grę nerwów lepiej przetrwali gospodarze, którzy golami w 30 i 36 minucie przypieczętowali zwycięstwo 5:3.
Tymczasem trzecie zwycięstwo, które de facto praktycznie zapewniło utrzymanie w Bostik 6.Lidze Letniej, odniósł Reytan. Gracze w czerwonych trykotach nie dali najmniejszych szans ostatniej drużynie w ligowej tabeli, FC Zachodowi. Co ciekawe wynik otworzyli goście, ale rywal w cztery minuty odwrócił losy meczu na tyle, że do przerwy prowadził już 4:2. W drugiej połowie całkowicie inicjatywę przejął Reytan, którego do efektownego zwycięstwa 10:3 poprowadził autor 4 goli, Kacper Kowalski.
Z kolei w meczu o czwarte zwycięstwo tego lata emocji było co nie miara. W szranki stanęli Stacja Warszawa oraz Rossonieri. Tym pierwszym wystarczył 1 punkt by zapewnić sobie utrzymanie, goście musieli wygrać. Mecz był bardzo wyrównany i zacięty, a my oglądaliśmy wymianę ciosów. Początkowo inicjatywa była po stronie gospodarzy, ale w 27 minucie to goście objęli prowadzenie. Rywal zaraz potem wyrównał i mecz zaczął się od nowa. Rozstrzygnięcie przyszło w samej końcówce, gdy zwycięstwo 2:3 Rossonieri zapewnił Mikołaj Kuszka. Zawodnikiem meczu zastał z kolei jego kolega z drużyny, autor dwóch trafień, Mateusz Musiński.
Bostik 7. Liga Szóstek:
Wiele może wydarzyć się jeszcze w Bostik 7.Lidze Letniej gdzie pewna medalu jest tylko FC Mrija, która w tym tygodniu urządziła sobie istny festiwal strzelecki. Lider podejmował ostatnią drużynę w tabeli, a więc takiego scenariusza się spodziewaliśmy. W pierwsze odsłonie nominalni gospodarze próbowali jeszcze walczyć, ale po zmianie stron Mrija rozkręciła się na dobre, triumfując finalnie 15:0. Pierwsze skrzypce zagrał Paweł Ganczar, który pewnie zmierza po koronę króla strzelców 7 ligi.
Na pozycji wicelidera utrzymała się NKS Piotrovia, która po wielkiej dramaturgii odprawiła z kwitkiem FC Melange. Co ciekawe wszystko rozstrzygnęło się w siedemnaście minut. Strzelanie w 3 minucie zaczęli gospodarze, ale po kolejnych dziesięciu goście prowadzili już 1:3. Chwile potem gola kontaktowego zdobył Melange, ustalając wynik nie tylko do przerwy ale i całego meczu. W drugiej odsłonie było mnóstwo walki czy dogodnych sytuacji ale wynik ani drgnął. Pierwsze skrzypce wśród zwycięzców odegrał Władek Oryszczuk, drugi strzelec ligi.
Wróćmy się teraz do poniedziałkowego starcia Bulbez Teamu Bemowo z Youth Falenicą. Gracze w zielonych trykotach mogli wskoczyć na podium pod warunkiem, że wygraliby oba mecze w 8.kolejce. Pierwsze zadanie wykonali bezbłędnie wygrywając 4:0. Drugie starcie już tak dobrze nie poszło. Stanęli w szranki z Warszawą Utd, a stawką tego meczu było miejsce na podium. Tutaj zdecydowanie lepsi okazali się gracze z półwyspu Apenińskiego, których do efektownego zwycięstwa 13:5 poprowadził David Smith. WU dzięki temu zamyka strefę medalową. Co ciekawe obie kipy pozostają w grze o końcowe podium.
O medale wciąż walczą także Byczki Stare Babice, które pewnie pokonały Razam i tracą do podium tylko 2 punkty. Wynik tego meczu co ciekawe otworzyli Białorusini, ale jeszcze przed przerwą goście odwrócili losy meczu, a po zmianie stron wypunktowali rywala w stosunku 6:1. Do zwycięstwa Byczki poprowadził duet Maciej Stanicki – Krystian Omen.
Dwa razy w tej kolejce zaprezentowała nam się także Youth Falenica, która chwile po porażce z BTB pokonała po bardzo zaciętym boju RKS Pendrachy II. Pierwsza połowa to istne szaleństwo. Najpierw przewagę wypracowali sobie goście, by tuż przed przerwą skutecznie gonić rywala. Po pierwszych 20 minutach mieliśmy remis 5:5. Druga odsłona była totalną odwrotnością pierwszej. Obejrzeliśmy tylko trzy gole. Na prowadzenie w 31 minucie wyszli goście, ale chwile potem znów był remis. O zwycięstwo YF 7:6 rozstrzygnął gol w ostatniej minucie autorstwa Sama Koncewicza, który do spółki z Markiem Kachno i Maksimem Khikholem poprowadził swoich kolegów do drugiego zwycięstwa tego lata.
Bostik 8. Liga Szóstek:
W ósmej lidze szansy na przypieczętowanie tytułu nie wykorzystał Agil At Agord, nieco nieoczekiwanie przegrywając z KTS-em Weszło 1:3. Gracze w czerwono-czarnych trykotach wciąż są co prawda na czele tabeli i w ostatnim meczu do pełni szczęścia wystarcza im wygrana, niemniej jednak na pewno woleliby uniknąć nerwówki na finiszu rozgrywek. KTS miał tymczasem inne plany, a świetna pierwsza połowa – okraszona dubletem Arkadiusza Chrostowskiego i golem Przemysława Budnego – pozwoliła im sięgnąć po 3 pkt i awansować jednocześnie na trzecią pozycję w tabeli. Dla gospodarzy w między czasie trafił też Damian Metryka, ale był to jedynie gol honorowy.
Wpadkę lidera wykorzystał Hetman FC, który po wysokim zwycięstwie nad Spartą (10:2) nadrobił dystans do szczytu tabeli. Opisywany mecz był w wykonaniu nominalnych gości prawdziwym popisem – ani przez moment nie dali rywalowi nadziei choćby na remis, sprawę triumfu rozstrzygając jeszcze w pierwszej połowie. Dość powiedzieć, że obie ekipy „do szatni” schodziły przy wyniku 0:6, było więc już wówczas „pozamiatane”. Po zmianie stron Hetman wyśrubował jeszcze ten wynik, a największy w tym udział miał Bartosz Kierszak (4 gole i 2 asysty). HFC, przy jednym zaległym meczu, traci obecnie do lidera 3 pkt. „Spartanie” po porażce wypadli z kolei poza podium.
W walce o brązowe medale wciąż liczy się jeszcze Semper Victoria. Drużyna w pomarańczowych strojach nie miała w miniony czwartek łatwej przeprawy, ale finalnie udało jej się pokonać FC Obłupanych II 2:0. Sprawa rozstrzygnęła się jednak dopiero po zmianie stron, przed przerwą byliśmy bowiem świadkami „piłkarskich szachów”, w trakcie których żaden z zespołów nie potrafił trafić do siatki. Sytuacja ta uległa zmianie w 22’, gdy gola strzelił Michał Wilczyński. Rezultat niespełna kwadrans później ustalił kapitan Krzysztof Henrych, a przy obu tych trafieniach asystował najlepszy na murawie Maciej Beręsiewicz.
Wysoką dyspozycję po raz kolejny potwierdzili zawodnicy Fortecy Bielany, dla których triumf 4:2 nad Sigmą Strikers był już trzecim z rzędu. Nie powiemy, że wygrana ta przyszła nominalnym gościom łatwo, niemniej jednak to oni od samego początku kontrolowali boiskowe wydarzenia. Dodając do tego błyskawiczne gole strzelane przez Wojtka Kucharka (1’) i Emila Gadomskiego (3’) zobaczymy, że ich triumf był w pełni zasłużony. Jeszcze przed upływem kwadransa na 3:0 podwyższył zresztą Piotr Koźniewski, a po przerwie dublet ustrzelił MVP meczu – Kucharek. I choć gospodarze dwukrotnie znaleźli sposób na golkipera z Bielan, nie byli w stanie wywalczyć choćby punktu.
W niezwykle ważnym dla układu dolnej części tabeli meczu Walec II uległ KTS-owi Chimera 2:4. Dla nominalnych gospodarzy porażka ta jest podwójnie bolesna, niemal do zera zmniejsza bowiem ich szanse na utrzymanie. Wracając jednak do wspomnianego meczu, był on bardzo wyrównany. Przed przerwą to goście dwukrotnie obejmowali prowadzenie (po golach Uziębło oraz Piotrowskiego), ale drugi zespół Walca za każdym razem potrafił odpowiedzieć (trafienia Ułasiuka i Kozickiego). Po zmianie stron strzelali już jednak tylko gracze KTS-u: w 24’ drugą bramkę w tym starciu zdobył najlepszy na murawie Uziębło, a 120 sekund później rezultat ustalił Piotr Kos.
Bostik 9. Liga Szóstek:
Do sporych przetasowań doszło na dziewiątym szczeblu rozgrywkowym, gdzie samotnym liderem został E.ON Polska. Drużyna w granatowych koszulkach nie miała w miniony czwartek najmniejszych problemów z Zimmerem Biomet, wygrywając 5:2. Imponująca w wykonaniu nowego lidera była jednak tylko pierwsza połowa, wygrana przez nich 5:0. „Energetyczni” prezentowali się wówczas znakomicie, swój koncert pieczętując golami Napierskiego, Ruranta, Metryki, Głuszka i Kowerskiego. Po zmianie stron – wyraźnie ukontentowani wynikiem – mocno spuścili jednak z tonu, co rywal skrzętnie wykorzystał, odrabiając część strat. Triumf E.ON-u był jednak niezagrożony.
W minionej serii gier punkty stracił m.in. liderujący dotychczas Airwent. Gracze tej ekipy byli wyraźnym faworytem pojedynku z Automarketem, nieoczekiwanie dali sobie jednak wydrzeć punkty, remisując 5:5. Jest to tym bardziej rozczarowujący dla nich wynik, że w pewnym momencie – na nieco ponad kwadrans przed końcem – prowadzili już 4:0! Jak mawia klasyk: nic nie zapowiadało katastrofy. Wówczas jednak szybkiego hat-tricka ustrzelił Piotr Szpilarewicz, a w końcówce po jednym trafieniu dołożyli także Mateusz Kuźniak (34’) i Dawid Paradowski (40’). Po stronie Airwentu świetne zawody rozegrał z kolei Piotr Koźniewski (3 gole i 2 asysty, tytuł MVP).
Podziałem punktów zakończył się również mecz na szczycie, rozgrywany pomiędzy Dental Doctor a Pure Play (3:3). Także i w tym przypadku zdecydowanie bliżej triumfu byli nominalni gospodarze, którzy dzięki dubletowi Marka Saneckiego prowadzili do przerwy 2:0. Wystarczyły jednak zaledwie 2 minuty drugiej połowy i mieliśmy już remis. Co ciekawe, DD nie zmartwił się takim obrotem spraw i niespełna 60 sekund później, po bramce zdobytej przez Łukasza Sokołowskiego, ponownie wyszedł na prowadzenie. Goście walczyli natomiast ambitnie i w 31’ otrzymali za to nagrodę w postaci gola Miłosza Zarzeckiego, dającego im cenny remis.
Bardzo dobry okres notują GNS Warszawa, dla których triumf 8:4 nad Match-Trade Technologies był trzecim w ostatnich pięciu meczach. Dzięki temu nominalni gospodarze awansowali do górnej połowy tabeli i są już niemal pewni utrzymania w lidze. Wtorkowe starcie nie było natomiast dla nich łatwe, zwłaszcza w pierwszej połowie rywal radził sobie bowiem bardzo przyzwoicie. Kluczowa dla jego losów okazała się postawa Tadeusza Epszteina. Zawodnik ten zakończył mecz z dorobkiem 3 goli i 2 asyst, wydatnie przyczyniając się do zwycięstwa swojej ekipy. Po stronie gości możemy z kolei wyróżnić autora 3 asyst – Adriana Nadratowskiego.
Bardzo blisko zapewnienia sobie ligowego bytu jest również Żabka Polska. Zawodnicy w białych koszulkach pokonali 5:3 Alea Iacta Est i awansowali dzięki temu na szóstą pozycję w tabeli. O wyniku tego meczu w dużej mierze zadecydowała pierwsza połowa, wygrana przez nominalnych gospodarzy 2:0, po golach Błaszczyka i Świetlika. Po zmianie stron obie ekipy utrzymały status quo, po trzy razy trafiając do siatki, choć gwoli ścisłości należy dodać, że Żabka miała wszystko pod względną kontrolą. Nic jednak dziwnego, skoro w ich szeregach tak kapitalne zawody rozegrał Maciej Olszewski (gol i 3 asysty).
Bostik 10. Liga Szóstek:
Na dziesiątym szczeblu rozgrywkowym potężny krok w kierunku tytułu mistrzowskiego wykonał ABK, pokonując w starciu na szczycie PKO Ubezpieczenia 4:1. Co ciekawe, jako pierwsi drogę do bramki znaleźli goście – w 11’ uczynił to Kamil Janasz. Bardzo szybko wyrównał jednak Jan Brand, a potem swój koncert rozpoczął Stanisław Roguski. Snajper gospodarzy jeszcze przed przerwą dał swojej ekipie prowadzenie, po zmianie stron jeszcze dwukrotnie trafiał natomiast do siatki, kompletując hat-tricka i zapewniając ABK pełną pulę. Zwycięzcom do pełni szczęścia wystarczy zdobycie 2 pkt w ostatnich 2 meczach, „Ubezpieczyciele” będą natomiast musieli liczyć na prawdziwy cud.
Na trzeciej lokacie umocnił się Inferno Team II, ogrywając Choking Bemowo 7:3. Rezultat ten daje jednak mylne wrażenie, że był to dość jednostronny pojedynek. Było natomiast wręcz przeciwnie – nominalni gospodarze długo pozostawali w grze nawet o pełną pulę, na 10 minut przed końcem remisując 3:3. Ostatni fragment spotkania goście rozegrali jednak po mistrzowsku. Prowadzenie dał im w 31’ Dawid Polucha, a w kolejnych minutach triumf przypieczętowali jeszcze Wiktor Gut, Beniamin Kuligowski, a także najlepszy zawodnik tego spotkania – Szczepan Knap.
Walki o brązowe medale nie porzucili również zawodnicy FC Szrotu. Zespół ten nie dał w minionej kolejce najmniejszych szans Neostands, gromiąc przeciwnika aż 6:0. Nominalni goście byli zresztą bardzo regularni, trzy gole strzelając przed przerwą i trzy po jej zakończeniu. W pierwszej odsłonie błyszczał Michał Miklaszewski – zdobywca hat-tricka, w drugiej natomiast odpowiedzialność za strzelanie goli rozłożyło się na innych graczy. Po jednym trafieniu zanotowali wówczas Michał Rzeczkowski i Krzysztof Strzelec, a ostatnie trafienie było autorstwa defensora gospodarzy.
Potężnym wygranym minionej serii gier jest z pewnością RKS Huragan Czeczotka. Gracze tej ekipy rozegrali w ostatnich dniach dwa spotkania i oba zakończyły się ich zwycięstwami – 5:2 z Bonifikartą Enjoyers, a także 8:4 z Aferą Mazurską. W obu przypadkach możemy zresztą stwierdzić, że wygrane te były w pełni zasłużone. Oba mecze miały zresztą wspólny mianownik, którym była fenomenalna postawa Szymona Prześniaka. Snajper Huraganu łącznie zapisał na swoim koncie aż osiem trafień, a dzięki nim jego drużyna awansowała już na piątą pozycję w tabeli. Podwójną serię gier rozegrała także wspomniana drużyna Bonifikarty, która oprócz porażki z RKS-em odniosła piekielnie ważny triumf nad PAOK-em Syfoniki (6:5), być może decydujący w kontekście utrzymania w lidze. Rezultat ten oznacza bowiem, że BE opuścili wreszcie ostatnie miejsce w tabeli i do bezpiecznej strefy tracą obecnie tylko punkt. Wracając natomiast do samego meczu, jego bezsprzecznym bohaterem był Patryk Gregorczyk (gol i 2 asysty), choć świetne zawody rozegrał także autor hat-tricka Damian Wolak. PAOK pomimo porażki i spadku na ostatnie miejsce w tabeli wciąż może natomiast liczyć na zachowanie ligowego bytu. Tym bardziej, że ma do rozegrania o jeden mecz więcej niż konkurencja.
Bostik 11. Liga Szóstek:
Do sporych przetasowań doszło również w lidze nr 11. Tu nowym liderem zostali Ojcowie RKS-u, którzy awans na szczyt tabeli zawdzięczają m.in. zwycięstwu 4:3 nad Immortal Eagles. Warto natomiast podkreślić, że dla nominalnych gości nie był to łatwy mecz – rywal wysoko zawiesił poprzeczkę, do samego końca wywierając presję i będąc blisko urwania punktów faworytowi. Kluczowa w tym kontekście okazała się – po raz kolejny – świetna postawa Przemysława Girgiela, który dzięki dwóm golom sumiennie zapracował na tytuł MVP Meczu.
Awans Ojców RKS-u na fotel lidera nie byłby jednak możliwy, gdyby nie remis w meczu na szczycie, w którym prowadzący do tej pory w tabeli Inter Warszawa zremisował 1:1 z Aplikacjami Krytycznymi. Rezultat ten jest zresztą zasłużony, obie ekipy miały bowiem świadomość rangi meczu oraz jakości prezentowanej przez rywala, podchodząc do rywalizacji ze sporym respektem. Jako pierwsi do siatki trafili nominalni gospodarze – w 6’ gola strzelił Dmytro Lytvynchuk, niedługo przed przerwą za sprawą Łukasza Kolińskiego mieliśmy już jednak remis. Taki rezultat utrzymał się aż do końcowego gwizdka, co oznacza, że Inter mocno utrudnił sobie kwestię zdobycia złotych medali. Aplikacje Krytyczne straciły natomiast szansę na tytuł i pozostaje im jedynie walka o wicemistrzostwo.
Udany tydzień mają za sobą gracze Skepton Bonito, którzy w ostatnich dniach odnieśli aż dwa zwycięstwa – 8:5 nad PNP Mehisto i 3:1 nad Immortal Eagles. Takie rezultaty sprawiły, że gracze w czarnych trykotach awansowali na trzecią lokatę w tabeli i niewykluczone, że finalnie to na ich szyjach zawisną brązowe medale. Pamiętajmy jednak, że SB zakończyli już sezon, a do pełni szczęścia brakuje im jeszcze straty punktów w ostatniej kolejce przez Aplikacje Krytyczne. Wracając natomiast do niedalekiej przeszłości, zarówno triumfy nad Mehisto, jak i „Orłami” wydają się być zasłużone. Skepton wykazał się w nich nieco większą skutecznością, a prym w tej dziedzinie wiedli Karol Górski i Damian Bieńka.
Niezłą dyspozycję potwierdził ISpot Poland, tym razem pokonując po wyrównanym starciu Zespół R 5:4. Warto natomiast podkreślić, że triumf ten nie przyszedł im łatwo – początek meczu wyraźnie należał do „eRki”, która po golach Pucka i Kędzierskiego prowadziła już 2:0. „Czarno-biali” nie załamali się natomiast takim obrotem spraw. Przeciwnie, jeszcze przed przerwą odrobili straty z nawiązką – dwa gole strzelił Sadowski, a dwa kolejne dorzucił Mroczkowski. Nominalni gospodarze uparcie dążyli jednak do odrobienia strat i udało im się to, w dużej mierze dzięki bramkom zdobytym przez Pfeiffera i Miszczuka. Ostatnie słowo należało natomiast do ISpotu – w 39’ triumf zapewnił im Sadowski.
Potężny krok w kierunku utrzymania wykonał Cool Team III, który dzięki wygranej 3:1 nad Chłopcami do bicia opuścił strefę spadkową, awansując aż na szóstą pozycję. Tak naprawdę wszystkie najważniejsze informacje z tego meczu możemy zamknąć w pierwszym kwadransie. Początek był wręcz wybitny dla drużyny Andrzeja Krawczyka, szybko do siatki trafił bowiem Michał Jahn, a w kolejnych fragmentach w jego ślady poszli Dominik Gruszewski i Michał Zacharzewski. Chwilę potem konto bramkowe gospodarzy otworzył Maciej Dubicki, ale – jak się później okazało – był to jedynie gol honorowy. Pomimo szans z obu stron kolejne gole już nie padły i to CT III mógł cieszyć się z wygranej.