Liderzy w SuperLiga6 nie zawodzą!

Za nami już 6.kolejka zimowych zmagań przy Obrońców Tobruku 11. W SuperLiga6 Gladiatorzy oraz eXc Mobile Ochota wygrali szlagiery i w takiej kolejności przewodzą w tabeli. Na drugim froncie sensacyjną porażkę Gramy Czasami wykorzystali All4One, zostając nowym liderem. Szczebel niżej polegli obaj liderzy, a to sprawiło, że na czele mamy 4 drużyny z tą samą liczbą punktów, której przewodzą Otamany. W czwarte lidze na czele pozostała drużyna Gramy Swoje, która wraz z St. Varsovią odskoczyli rywalom na trzy punkty. 5. Liga to niezmienna dominacja FC Albatrosa, który wprawdzie dopisał 3 punkty nie wychodząc nawet na murawę, ale komplet 5 zwycięstw może robić wrażenie. Na szóstym poziomie w strefie medalowej, której przewodzi Legion, zachowany został „status quo”, natomiast szczebel niżej samotne prowadzenie stracili Defenders, których dogonili ich pogromcy z niedzieli The Old Stars Ochota oraz Stado Szakali. W siódmej lidze poległ lider, FC Yelonki, ale zachował pierwsze miejsce w tabeli, choć jego przewaga zaczęła topnieć. W końcu na ostatnim poziomie rozgrywkowym pewnym krokiem po złote medale kroczą gracze KS Syfonu, którzy legitymują się kompletem sześciu zwycięstw. Zapraszamy na podsumowanie 6.kolejki zimowej edycji Liga Bemowska.

 

SuperLiga6:

Zmagania w SuperLidze6 zaczniemy chronologicznie, bo od Zjazdu i Dynama, którzy pierwsi w ten weekend pojawili się na murawie. Drużynie Tomka Drzała idzie w tym sezonie jak po grudzie, zawodnicy w żółtych trykotach mieli też sporo pecha w dotychczasowych starciach. Tutaj jednak bezdyskusyjnie lepsi byli Niebiesko-biali. Maksym Kulyk i Kiril Tsvirko w przodzie załatwili sprawę, a z tyłu pilnował wszystkiego golkiper Aleksander Gritsak. A do tego jeszcze dorzucił bramkę. W efekcie zespół rodem z Ukrainy w pewnym momencie prowadził już 0:5, ale pod koniec przebudził się Filip Domagalski i finalnie było 2:5, co było zasłużonym wynikiem. Po Zjeździe drugim teamem, który do tej pory nie punktował tej zimy był Chemik Bemowo. Legendy naszej ligi coś nie mogą trafić z formą w tym sezonie. I przed spotkaniem z rozpędzoną eXc Mobile Ochotą nie byli faworytami. I typy bukmacherskie się tu w pełni potwierdziły. Kamil Jurga i jego świta zwyciężyli 4:7, ale mieli w tym meczu wielkie problemy. Po pierwsze przegrywali do przerwy 2:0 , po drugie mimo tego, że na początku drugiej odsłony szybko wyrównali i wyszli nawet do stanu 2:3, to Chemicy nie odpuszczali. Dość powiedzieć, że na 5 minut przed ostatnim gwizdkiem był remis 4:4. Lecz finał tego widowiska należał do Ochoty. Trio Łukasz Pruszyński, Krystian Nowakowski i najlepszy na placu Patryk Paszko wskoczyło na najwyższe obroty i trzy oczka powędrowały do eXc MO, którzy awansowali na pozycję wicelidera. A to też dzięki temu, że w meczu na szczycie pomiędzy Gladiatorami i SS Cyrkulatką, ekipa z Zamojszczyzny przegrała. Dotychczasowy lider znany był z tego, że potrafi odrabiać straty jak nikt inny, ale tym razem brygada z Woli pokazała, że też nieobcy jest im ta sztuka piłkarskiego rzemiosła. Pierwsza część była bardzo zacięta i zakończyła się na 2:2, ale po wznowieniu gry SS C z jak zwykle skuteczny Patrykiem Krygielem na czele wykorzystali przewagę po czerwonej kartce dla bramkarza przeciwników i prowadzili po 38 minutach 3:5. Jednak ostatnie 5 minut tego meczu to popis gospodarzy. Michał Dryńki z konieczności stanął między słupkami, ale nie przeszkodziło mu to, by skompletować trzy asysty. Filip Błoński zdobył dublet, do tego na listę strzelców wpisał się Maciej Kurpias i Gladiatorzy triumfowali w dramatycznych okolicznościach 6:5. Co dało im pierwsze miejsce. Cyrkulatka po tej dość pechowej porażce spadła na trzecią lokatę. W ostatnim spotkaniu nie było już takich emocji. FK Almaz bez większych kłopotów rozbił Korsarzy 13:3. W pierwszej połowie oglądaliśmy całkiem wyrównane zawody (4:2), ale drugie 25 minut to prawdziwy koncert w wykonaniu Zielonych. Ihar Bakun strzelał jak na zawołanie, Volodymyr Kylnyi i Yurii Rubashny wspierali go jak mogli, a tyłów pilnował Leanid Iseania i oponenci nie mogli za wiele zdziałać wobec tak dobrze dysponowanych FK A. Końcowy rezultat tego najlepszym dowodem. Almaz po dwóch przegranych wrócił na zwycięski szlak i zrobił to w imponujący sposób.

superliga6

2. Liga Szóstek:

W Drugiej Lidze Szóstek także nie mogliśmy narzekać na nudę i już pierwszy mecz przyniósł moc bramek. Dynamit Warszawa po zeszłotygodniowym przerwaniu złej passy z pewnością podchodził do swojego starcia z wielkimi nadziejami. Lecz ich rywal, FC Hermes, zagrał wprost koncertowo, co dobitnie pokazywał finalny wynik 16:2. Wszystko w FC H działało jak w szwajcarskim zegarku. Zaczynając od tyłu, między słupkami świetną robotę robił Vitalii Pomaluk, w defensywie Oleksand Kotiv nie tylko doskonale bronił, ale też rozpoczynał niemal każdą akcję ofensywną, a w przodzie Denist Chestiakov, Dmitro Kuprik i Vlad Gurda byli nie do zatrzymania. A pozostali zawodnicy też prezentowali się bardzo dobrze. Jeśli Hermes utrzyma taką dyspozycję do końca sezonu, to mistrzostwo jak najbardziej będzie w ich zasięgu. Znacznie bardziej wyrównane zawody obejrzeliśmy, gdy na plac wybiegli Gramy Czasami i FC Warsaw Team. Pierwsza połowa wybornie ułożyła się dla Warszawiaków. Mateusz Grabowski podawał, Tomek Kasprzak strzelał, swoje trzy grosze dołożył też Maciej Chojnacki i w efekcie do przerwy było zasłużone, ale dość zaskakujące 1:4. Jednak nigdy nie można lekceważyć GC. Krzysztof Sobolewski i spółka rzucili się po zmianie połów do odrabiania strat i po 44 minutach mieliśmy wielki come-back, gdy Grzegorz Miklas uderzył na 4:4. Potem Czerwoni mogli nawet zadać decydujący cios, ale finalnie zakończył sprawę ten, co wszystko zaczął. Tomek Kasprzak, bo o nim mowa, w ostatnich sekundach po raz czwarty wpisał się na listę strzelców i FC WT po pełnym wrażeń thrillerze zwyciężyli 4:5. Pierwszy do tej pory All4One byli zdecydowanym faworytem starcia z ostatnimi FC Warsaw United i już po pierwszej części Granatowo-niebiescy potwierdzili swoją klasę, schodząc do „szatni” przy stanie 5:0. Tradycyjnie duet Stanisław Kędzierski i Karol Kubicki funkcjonował wybornie, zwłaszcza Kubicki grał takie piłki, że kolegom z zespołu wystarczyło dostawiać nogę. Po przerwie A4O nieco zwolnili tempa, FC WU zaczęli śmielej atakować, ale na miejscu był zawsze Darek Puchta. Ten golkiper tylko raz musiał skapitulować, ale tak wyglądał na pewny punkt w przeciągu całego spotkania. Które ostatecznie zakończyło się na 7:1, co może było nieco za wysokim rezultatem, gdyż Biali nie wyglądali aż tak źle, no ale wygrana All4One była bezsporna. W rywalizacji Boca Seniors z Cleo Partner spodziewaliśmy się zaciętego boju i tak też było. Tak naprawdę to przez długi czas pachniało remisem, do 39 minuty było 2:2. Jednak chwilę wcześniej druga żółta kartka dla zawodnika CP mogła być przełomem, gdyż od tego momentu BS prowadzeni przez najlepszego na placu Łukasza Pruszyńskiego zaczęli przeważać i w konsekwencji triumfowali 5:2. Chociaż trzeba oddać, że goście też mieli swoje szanse w końcówce, ale Przemek Kostrzycki między słupkami spisywał się bez zarzuty i nie dał już się pokonać. FC NaNkacu idzie zimą jak po grudzie i to w kontraście to niezwykle udanej jesieni stanowi dla nas zagadkę. Kace potrafią jednak nadal mają spore umiejętności i przez większą część czasu potyczki ze Zmarnowanymi Talentami szli łeb w łeb. Lecz ostatnie 5 minut to był prawdziwy popis Niebieskich z Marcinem Boruniem na czele. W tym okresie z 2:3 ZT odskoczyli aż na 2:7 i dzięki temu nie tylko wygrali, ale awansowali na pozycję wicelidera, tracąc tylko oczko do pierwszy All4One i różnicą goli wyprzedzając FC Hermes.

2 liga szóstek

3. Liga Szóstek:

Liderzy 3.Ligi Zimowej polegli, a co za tym idzie na podium mamy roszady. Dotychczasowy lider, Drink Team podejmował Zjednoczoną Ochotę. Minimalnym faworytem byli gospodarze, ale gości nie stawialiśmy na straconej pozycji. Gracze z Ochoty pokazali charakter i wolę walki. Do przerwy po wymianie ciosów było 3:3, jednak po zmianie stron skuteczniejsi okazali się goście, którzy wykorzystali wszystkie mankamenty w defensywie rywala. Do zwycięstwa 6:4 drużynę z Ochoty poprowadził duet Rafał Popis – Daniel Gałązka. To kosztowało DT spadek na drugą pozycję kosztem Otamanów, którzy na zakończenie kolejki pokonali El Barrio Mexa 9:4. Meksykanie w swoim stylu walczyli o każdy centymetr boiska, jednak ich defensywa znów okazała się nieszczelna. Najlepszy na boisku był Artem Papushan, a świetnie wsparli go Yauhenii Novik oraz Vitalij Jakovlenko. Otamany zrównały się w tabeli z DT, ale prowadzą w „małej tabeli”, która tworzą jeszcze dwa inne zespoły z 12 punktami na koncie. Strefę medalową zamykają Hararatacze, którzy w hicie kolejki pokonali Bad Boys Zielonki. Mecz mógł się podobać. Gospodarze już po 15 minutach prowadzili 4:0. Goście pokazali jednak charakter. Do przerwy wbili tylko jednego gola, ale po zmianie stron podkręcili tempo i dogonili rywala na 4:4. Mecz zaczął się od nowa. Pogoń jednak kosztowała gości mnóstwo zdrowia, co w końcowej fazie meczu wykorzystała ekipa Patryka Rosłańca. Haratacze wbili jeszcze dwa gole i wygrali finalnie 6:4. Ojcem sukcesu okazała się autor 1 gola i 3 asyst, Cezary Uziębło. BBZ spadli na czwartą pozycję, ale trzeba pamiętać, że cała pierwsza czwórka ma 12 punktów na koncie. Pozostały nam dwa bardzo zacięte starcia. Najpierw na otwarcie 6.kolejki BKS 04 Górki podzielił się punktami z Sarma Boys w stosunku 5:5. Bliżej zwycięstwa była ekipa Mikołaja Tchorzewskiego, która na początku drugiej połowy prowadziła już 4:1. Sarmata jednak pokazała jak się gra do ostatniego gwizdka sędziego. Mozolnie odrabiała starty, by minutę przed końcem meczu uratować 1 punkt. Wśród gospodarzy najlepszy był Łukasz Dworakowski, zaś po drugiej stronie barykady wyróżnić należy Krzysztofa Sobolewskiego. Tymczasem drugie zwycięstwo w sezonie odnieśli Los Lamusos, którzy po istnym rollercoasterze pokonali FC Zielony Alkobus 7:6. Faworyzowani byli raczej gospodarze, którzy szybko starali się udowodnić. Już po 14 minutach prowadzili 3:0. „Niebiescy” jednak dopiero się rozgrzewali, bo już do przerwy zdołali doprowadzić do remisu. Druga połowa to już gol za gol, ale żadna ze stron nie odskoczyła na więcej niż 1 gola. W 45 minucie ekipa Roberta Różyckiego po raz drugi przełamała rywala i choć ten zdołał jeszcze doprowadzić do remisu, ostatnie słowo należało do gości, których do zwycięstwa poprowadził autor 5 goli Michał Araźny.  

3liga123

4. Liga Szóstek:

W meczu na szczycie 4.Ligi Zimowej lider, Gramy Swoje nie pozostawił złudzeń FC Freedom, rozbijając grupę trzech drużyn, która przewodziły w tabeli oraz spychając rywala tuż za strefę medalową. Pierwsza odsłona nie zwiastował takiego pogromu. Skromna dwubrakowa zaliczka nie dawała liderowi spokojnego bytu po przerwie. Na drugą odsłonę goście wyszli naładowani jeszcze bardziej i rozstrzelali oponenta ośmioma golami, triumfując finalnie 10:0. Tym razem pierwsze skrzypce zagrał autor hattricka i asysty, Adam Olszewski. Taki wynik pozostawił Gramy Swoje na fotelu lidera, ale tyle samo punktów ma St. Varsovia, która w niedzielne popołudnie po istnym thrillerze ograła FC Melange 9:8. Ten mecz to typowy rollercoaster. Generalnie to FCM przez całe spotkanie gonił rywala. Już przed przerwą przegrywał dwoma trafieniami, ale i tak zdołał wyrównać. Po zmianie stron Varsovia zaczęła odskakiwać, i choć początkowo gospodarzom udawało się łapać  kontakt, to w końcu w 40 minucie goście odskoczyli na trzy gole, co rywal zdołał zniwelować do jednego trafienia, ale jak się okazało już tak zostało do ostatniego gwizdka sędziego. Najlepszy na boisku był kapitan przegranej drużyny, Łukasz Słowik, który pozostał liderem wyścigu po koronę króla strzelców. Ekipa Michał Witkowskiego wskoczyła na drugie miejsce w tabeli i ma tyle samo punktów co lider. Tymczasem porażkę FC Freedom wykorzystały także Wariaty Kuchara, którzy wysoko pokonali FC Devs. Pierwsza połowa był jeszcze zacięta. Devs gonili rywala ile sił, ale na przerwę schodzili przegrywają 3:6. Po zmianie stron Wariaty zagrali jeszcze skuteczniej. Strzelili cztery kolejne gole i już było wiadomo, że to oni dopiszą do swoje konta kolejne trzy punkty. Do zwycięstwa 12:6 poprowadziło ich trio: Stasiu Kędzierski – Piotr Zaręba – Tomasz Sienkiewicz. Na koniec mamy kolejny wysoki wynik. Tym razem W1nners rozgromili osłabione kadrowo Dziki Futbolu 11:1. Wbrew pozorom po pierwszej odsłonie goście wcale nie mieli tak wesołych min. Wprawdzie wygrywali, ale tylko 2:1, co dawało nam nadzieje na emocje po przerwie. Nic z tych rzeczy. Dziki stanęły, podczas gdy goście włączyli piaty bieg i rozjechali rywala. Tutaj też w głównych rolach wystąpiło trzech zawodników: Kamil Zagaja, Maciej Jurczak oraz Sylwester Osiński.

4liga

5. Liga Szóstek:

Niestety los tak ułożył karty, że w tej kolejce 5.Ligi Zimowej do skutku doszły tylko dwa mecze. Dwa kolejne zostały przełożone jeszcze przed kolejkę, natomiast FC Buch został zmuszony oddać walkowera liderowi, FC Albatrosowi, który tym samym z sześcioma punktami przewagi utrzymał samotne prowadzenie w tabeli. Z pogoni za liderem nie rezygnuje Nadwiślański Świt, który w 6.kolejce rozgromił NKS Piotrovię 12:1. Goście robili co mogli. Grali bardzo ostro, uprzykrzając życie rywalom jak tylko można, ale ci potrafią grać podobnie. Mało tego walory czysto piłkarskie oraz doświadczenie było po ich stronie, co wykorzystali najlepiej jak mogli. Do zwycięstwa poprowadziło ich trio: Norbert Kalbarczyk – Jakub Głowala – Bartek Adamiak. Nie ociągali się także gracze KS Na Pełnej, którzy pokonali Orły Leszka 5:1 i postali na najniższym stopniu podium. To nie było oczywiste i łatwe zwycięstwo gości, tak naprawdę wszystko rozstrzygnęło się w ostatnich dziesięciu minutach. Wynik już w 16 minucie otworzyli goście i taki wynik utrzymywał się do 38 minuty, gdy gospodarze doprowadzili do remisu. To jednak podziałało na rywala jak płachta na byka, bo gracze w różowych trykotach podkręcili tempo i rozmontowali zmęczonego rywala. Poprowadził ich do tego Rafał Jochemski.

5liga

6. Liga Szóstek:

Na szóstym szczeblu zimowych rozgrywek Ligi Bemowskiej w czołówce tabeli zachowany został „status quo”. Pierwsze trzy drużyny w tabeli zgodnie wygrały swoje mecze i tylko tuż za strefą medalową doszło do roszady. Zmagania rozpoczęło starcie wicelidera, Jeszcze się zastanawiamy z przedostatnią drużyną w stawce, Bemovią. Faworyt nasuwał się sam i mówiąc krótko, nie zawiódł. Krzysztof Gniadek i spółka tylko w pierwszej połowie pozwolili rywalowi zachować nadzieje na korzystny wynik. Po 25 minutach gospodarze prowadzili tylko dwoma trafieniami, ale po zmianie stron wręcz rozbili swojego oponenta sześcioma golami i całe zawody wygrali 14:4. Najlepszy na boisku była Patryk Kwiatkowski, ale wyróżnić należy choćby Bartka Dźwigulskiego czy Damiana Błaszczaka. Jeszcze się zastanawiamy na odpowiedź Legionu czekali aż do popołudnia. Lider podejmował czwartą drużynę w stawce, Sportowe Zakapiory, a my byliśmy ciekawi czy goście będą w stanie powstrzymać pędzącą maszynę Legionu. Nic z tych rzeczy. Goście trafili na mocny skład oponenta i nie mieli za wiele do powiedzenia. Już do przerwy było 6:1, a w drugiej połowie gospodarze dołożyli jeszcze więcej trafień, ale i ciut więcej stracili. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Legionu 14:4. Zespół z „eLką” na piersiach błysnął szeroką i wyrównaną ławką. Aż 8 zawodników zapisało się w statystykach, a najefektowniej zrobili to Paweł Grzela oraz Kamil Ceran. Legion pozostał na czele tabeli z 1 punktem przewagi nad wiceliderem i 4 nad nie zdejmującą nogi z gazu KP Kozią. Michał Komor i spółka w niedzielne popołudnie nie bez problemów ale pokonali Perłę WWA 7:4. W pierwszej odsłonie to goście dwa razy wychodzili na prowadzenie, ale za każdym razem gospodarze zdołali odpowiedzieć. Druga połowa też była wyrównana, ale tutaj już z biegiem czasu inicjatywę przejęła Kozia, która gdy po raz drugi w 36 minucie wyszła na prowadzenie już go nie oddała do końca meczu. Znów świetne zawody rozgrał duet braci Stępniewskich, Piotr i Paweł, który poprowadził KP Kozią do zwycięstwa. Tymczasem na czwartym miejscu w tabeli zameldowała się Fuszerka, która w ostatnim meczu tej serii wypunktowała 3:0 Nie Ma Mocnych. To nie był jednostronny pojedynek, wręcz przeciwnie o zwycięstwie goście zdecydowała lepsza skuteczność i dobra postawa między słupkami Artura Macka. Najlepszy na boisku okazał się Damian Słojkowski, który miał bezpośredni udział przy dwóch z trzech goli dla swojej drużyny.

6liga

7. Liga Szóstek:

Wyrównała nam się stawka po szóstej serii spotkań w 7.Lidze Zimowej, gdzie na czele mamy trzy drużyny z 15 punktami na koncie. Prowadzenie w tej grupie jak i w całej lidze zachowali Defenders, którzy przegrali z The Old Stars Ochota. Stawkę najlepszych drużyn tego szczebla uzupełnia Stado Szakali. Wspomniany mecz był absolutnym hitem tej serii. Ekipa Konrada Dobrowolskiego przystąpiła do starcia z drużyną z Ochoty jako lider oraz jako drużyna która jak dotąd dominowała nad swoimi rywalami. Tymczasem w niedzielę przyszło im się zmierzyć z godnym siebie oponentem, który przyszedł bardzo mocną paką i pogonił lidera. Do przerwy to jednak gospodarze prowadzili 1:0. Po zmianie stron konsekwencja gości w końcu przyniosła efekty w postaci dwóch goli. Wszystko rozstrzygnęło się między 31 a 35 minutą spotkania, gdy goście wbili dwa gole na wagę trzech punktów. By TOSO wskoczyło na fotel lidera potknąć musiał się wicelider przed tą serią, Stado Szakali. Ekipa Kamila Heppena mierzyła się z pukającym do strefy medalowej FC Radlerem. Spodziewaliśmy się zaciętej rywalizacji, tymczasem takową mieliśmy tylko do przerwy, na którą goście zeszli z jednobramkową zaliczką. Po zmianie stron istniała już tylko jedna drużyna. „Szakale” podkręcili tempo i nie pozostawili rywalowi złudzeń, kto był tego dnia lepszy. Do zwycięstwa 10:5 poprowadził ich autor 4 goli i 2 asyst, Maurycy Ostaszewski. Taki obrót wydarzeń sprawił, że TOSO zameldowało się na drugim miejscu, zaś SSZ zamyka strefę medalową. To jednak nie koniec emocji na tym szczeblu. Mecz otwarcia przyniósł nam małą niespodziankę. Otóż w szranki stanęli Semper Victoria oraz East Crew, a my pewniaków do zwycięstwa upatrywaliśmy wśród gości. Tymczasem po wielkiej dramaturgii 3:2 wygrała ekipa Krzysztofa Henrycha. „Pomarańczowi” pokazali charakter. Po 15 minutach przegrywali już 0:2, by w ciągu kolejnych 4 minut doprowadzić do remisu. Gol rozstrzygający padł raptem trzy minuty po przerwie. EC miał niemal całą drugą połowę by osiągnąć korzystny wynik, ale defensywa z Arturem Dąbrowskim w bramce na czele nie dała się już pokonać. Swoją dobrą passę tymczasem kontynuują Warsaw Bad Boys, którzy tym razem pokonali innych weteranów „szóstkowych” boisk, PRE Wwa 6:3. Mecz był w miarę wyrównany, ale bardziej konkretni pod bramką rywala byli goście, którzy już do przerwy wypracowali sobie dwubramkową przewagę. W drugiej połowie gospodarze próbowali odrobić stratę, ale goście pozostali czujni i kontrolowali już przebieg meczu. Kapitalne zawody rozegrał Michał Podobas, autor hattricka i dwóch ostatnich podań. Czas na pierwsze zwycięstwo w sezonie drużyny, która miała walczyć o medale. Mowa o Sparcie, która nie pozostawił złudzeń Gur-Bud’owi, gromiąc go 13:3. Nie ma się co rozpisywać. Gospodarze w końcu zagrali tak, jak czynić to powinni co tydzień. Pierwsze skrzypce zagrał duet Piotr Świstak – Michał Burzyński, ale również dwójka Piotr Kuklewski – Rafał Duk w niczym kolegom nie ustępowała. W tabeli to jednak nic nie zmieniło. Sparta pozostała na przedostatnim miejscu.

7liga

8. Liga Szóstek:

W Ósmej Lidze Szóstek rozpoczęliśmy od FK Legion UA i Walca. Pierwsza połowa była dość zacięta, zakończyła się przy stanie 1:2, ale to była dopiero rozgrzewka przed drugą. Po przerwie oba zespoły rozstrzelały się, zresztą finalny wynik 6:9 tego najlepszym świadectwem. W głównej roli wystąpili Serhii Kozak z FK L UA i Maciej Krupiński, którzy zdobyli po pięć trafień, swoje trzy grosze dołożył też Mateusz Adamowicz z Adamem Bartosińskim. I to ich wsparcie zadecydowało o sukcesie Walca, który po porażce sprzed tygodnia wrócił na zwycięski szlak. W rywalizacji Zespołu R i Rekinów Biznesu także pierwsze 25 minut było wyrówna (2:2) i podobnie jak w pierwszym meczu, więcej goli padło w drugiej części. Lepszą skuteczność zaprezentowali ZR, a na szczególne wyróżienie zasłużył tu Piotr Miszczuk, autor hat-tricka i dwóch asyst, dobre zawody zanotował też Mateusz Skrzyński. U pokonanych zaplusował Rafał Szewczyk, ale to było za mało i trzy oczka przypadły Zespołowi R (7:4). Na początku sezonu TS Kopernik mimo braku punktów w pierwszych grach zimowego sezonu prezentował się całkiem nieźle, ale ostatnio ekipa w białych trykotach coraz mocniej dołuje. Tak było w poprzedniej kolejce, tak stało się też w minioną już niedzielę, gdzie TS K zostali rozbici przez Króliczki Playboya 3:12. To był prawdziwy koncert drużyny w różowych barwach. Kacper Jakóbczyk aż pięcokrotnie wpisywał się na listę strzelców, miał też hat-trick asyst, o jedno ostatnie podanie ustąpił mu Marcin Wojda, Filip Skrzęta także siał popłoch w defensywie rywali. A między słupkami spokój zapewniał Wojciech Szmyd. W efekcie po tym spotkaniu nie było czego zbierać, Króliczki po raz kolejny pokazali, że jak mają swój dzień, to są bezlitośni. W konfrontacji Znisty z nieobliczalnym Energetykiem spodziewać można było się niemal każdego rozstrzygnięcia. Lecz ostatecznie zespół ze Stegien pokazał, że porażka sprzed tygodnia była wypadkiem przy pracy. Energetycy od początku wyglądali nieźle, ale pierwsze 25 minut było remisowe (2:2). Potem jednak Kacper Berecki dał prawdziwe show, a do tego miał u boku Artura Małeckiego, dbającego o tyły wraz z golkiperem Darkiem Dropem i  wszędobylskiego Rafała Stefanka. U pokonanych z kolei błysnął Michał Kot, ale to było za mało na dobrze dysponowanego oponenta, toteż zakończyło się na 4:7 dla Energetyka. FC Yelonki przed szóstą serią gier mogli się pochwalić tym, że jako jedyna drużyna nie zaznała porażki w tej kampanii. Lecz czas przeszły tu był użyty celowo, gdyż Sebastian Małczyński i jego świta w końcu przegrali. Sposób na FC Y znaleźli TSP Szatańskie Pęto. To było widowisko pełne twardej walki, ale spokojnie, poziom sportowy był na odpowiednio wysokim poziomie. O tym, że pełna pulę zgarnęły Pęta zadecydowali niezawodny Wojtek Gronczewski i Dawid Gołucki, którzy ustrzelili po dublecie. A że przecinicy zdołali tylko dwa razy znaleźć drogę do siatki, to twierdza Jelonki w końcu musiała paść. TSP po zwycięstwie 2:4 włączyli się do walki o najwyższe cele, FC Yelonki zaś mimo niekorzystnego rozstrzygnięcia pozostali na czele.

8 liga szóstek

9. Liga Szóstek:

Czas na Dziewiątą Ligę Szóśtek, gdzie jak zwykle sporo się działo. Zaczęło się mocno, bo od wymiany ciosów pomiędzy NKS Piotrovią II i Gyros Gaming. Jak się okazało, o jednego gola lepsi byli Zieloni, którzy ostatecznie wygrali 4:3. NKS pokazał się dobrze jako kolektyw i trudno było wyróżnić jednego zawodnika, ale trzeba przyznać, że dublet Macieja Skrzeka był kluczowy do osiągnięcia korzystnego rostrzygnięcia. U pokonanych zaś na duży plus zapracował Jakub Gil. Pierwszy w ligowej stawce KS Syfon do przerwy dość niespodziewanie męczył się z drużyną z dołu tabeli FC Stałą Gwardią, zresztą 1:1 po pierwszej połowie tego najlepszym dowodem. Lecz po zmianie stron KS S pokazali klasę i to w każdej formacji. Zaczynając od golkipera Adnrzeja Frankówa, przez Javiera Perazę w środku pola poprzez Jana Trzaskomę na szpicy. Efekt? Wynik 1:6, szósty z rzędu komplet oczek tej zimy i utrzymana pozycja lidera. Team w czerwonych strojach w tym sezonie zachwyca i tylko pytanie, czy jest w stanie ktoś ich zatrzymać. Konfrontacja TS Ameby z Le Cabaretem to był prawdziwy rollercoaster. Pierwsza część zdecydowanie na korzyść LC, którzy prowadzili w pewnym momencie 1:3. Lecz dostali gola do szatni, ale potem szybko zareagowali po zmianie stron i było 1:4. Następnie Ameby prowadzone przez Bartka Gemzę doprowadziły do stanu 4:4, ale w końcówce zimniejsze głowy zachowali zawodnicy w niebieskich koszulkach i triumfowali 5:7. Na duże brawa zasłużyli tu Mateusz Sadowski i Hubert Sadowski, ale wszyscy w barwach Le Cabaretu zapracowali na ten sukces. Zdecydowanie mniej zacięty był kolejny mecz pomiędzy Teraz Kolską i Czupakabrami Warszawa. Bartek Balik i jego ferajna wprost rozbili system, gromiąc przeciwników aż 20:3. Fenomenalnym wyczynem popisał się Paweł Chrabonszcz, który aż sześciokrotnie wpisywał się na listę strzelców, a do tego dołożył imponujące dziesięć asyst! Wspierał go jak mógł Paweł Trzepizur (6G/2A), ale tak naprawdę cała Kolska zagrała koncertowo, zresztą rezultat mówi sam za siebie. W takiej dyspozycji Żółto-czarni mogą powalczyć o złoto. Jeśli tylko utrzymają formę, to wszystko jest możliwe. Do gry o tytuł po słabszym początku rozgrywek może włączyć się też KTS Chimera. Niebiescy nie bez problemów, ale pokonali Mi-Home Team 6:3. Piotr Jakubowski miał sporo pracy między słupkami (zwłaszcza Mateusz Gajda dawał mu się we znaki), ale perfekcyjnie wywiązywał się ze swojej roboty. W przodzie szalał niezawodny Mateusz Bendarczyk, Sylwester Gwiazda także dołożył swoje trzy grosze. Generalnie występ Chimery mógł się podobać, zwłaszcza na tle silnego przeciwika. A wydaję nam się, że KTS nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

9 liga szóstek

Sponsorzy