No Matches

Poznajmy się bliżej - Los Lamusos!

Dołączyli do Ligi Bemowskiej jesienią 2018 roku, ale na dobre z ligą związali się zima 2020 roku. Od tego czasu są z nami co sezon, a ostatni z nich zapamiętają szczególnie ze względu na wicemistrzostwo i awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w lidze siódemek! Bardzo dojrzała i świadoma ekipa, dla której futbol to przede wszystkim pasje i forma spędzania wolnego czasu! Zapraszamy na rozmowę z kapitanem drużyny Los Lamusos - Robertem Różyckim. To kolejny artykuł z naszej serii #PoznajmySięBliżej!

 

Zacznijmy od początku. Kto był pomysłodawcą zespołu i skąd wzięła się jego nazwa? 

Czasy Los Lamusos sięgają początków lat 2000. Chodziłem wtedy z Maćkiem Woszczykiem do liceum, a on zaprosił mnie na piłkę, w którą grali regularnie ze swoimi braćmi i innymi ludźmi z Jelonek na szkolnym boisku. W międzyczasie będąc już na studiach, inny kolega zaprosił mnie do gry w swojej drużynie w Warszawskiej Lidze Szóstek i po sezonie gry tam, stwierdziłem, że musimy to zrobić całą naszą "podwórkową ekipą". W tym czasie był to już praktycznie cały klan: 3 braci Woszczyk, 2 braci Różyckich, 2 braci Wiśniewskich i pozostali. Piłkarsko wszyscy byliśmy wtedy naprawdę mocni, ale mieliśmy zerowe doświadczenie w uporządkowanym futbolu. Mając od zawsze cechy lidera postanowiłem zgłosić nas do WLSP, bo wiedziałem, że możemy tam coś fajnego osiągnąć. Idąc na zebranie kapitanów, by zarejestrować zespół myślałem o nazwie. Miała być przede wszystkim śmieszna, podkreślać, że robimy to wszystko dla zabawy i wywoływać u przeciwnika uśmiech. Rozważaliśmy Los Leszczos, ale jednak postawiłem na Los Lamusos. Drugiej takiej nazwy nigdzie nie znajdziesz. Są Kanonierzy, Legioniści, Torpedo, czy inne groźne nazwy, ale wyobraź sobie, że wracasz do domu i mówisz żonie/koledze, że przegrałeś mecz z Los Lamusos, jak to brzmi? :) No i kto raz z nami grał, ten nazwę już do końca zapamięta. I tak, gramy już razem, tym samym składem (rdzeniem) już ok. 20 lat. Są bracia Różyccy i bracia Woszczyk. W międzyczasie połączyliśmy się z inną ekipą i gramy tak do dziś.

Jaki cel postawiliście sobie przed startem rozgrywek sezonu jesień 2021? 

Cele są zawsze te same: świetna zabawa i brak kontuzji. Oczywiście staramy się osiągnąć jak najlepszy wynik, to nie tak, że brak nam ambicji. Rok temu, startując do rozgrywek 3 ligi siódemek, nie wiedzieliśmy, na co nas stać. Mieliśmy masę doświadczeń, ale z gry na innym placu. Całą naszą "karierę" graliśmy w szóstkach, ale na sporym placu i małych bramkach. Gdzie generalnie mecze wygrywało się odpowiednio murując bramkę. 3 ligę udało nam się wygrać w cuglach, więc do 2 podchodziliśmy również ambitnie, zobaczmy, co się wydarzy. Za pierwszy razem otarliśmy się o podium, dosyć pechowo. Tym razem awansowaliśmy - dosyć szczęśliwie.

Jak rozkłada się podział ról na boisku i poza nim? Czy macie wewnętrznego lidera?

Role na boisku oczywiście są. Mamy zawodników bardziej operujących z tyłu i tych z przodu. Robiąc zmiany staramy się zachować ten balans przód/tył, chociaż niestety nie zawsze nam to dobrze wychodzi. Ponieważ dobrze wiemy, co każdy z nas potrafi, przez te lata gry, wiemy jak ze sobą grać. Wiemy komu zagrać długą piłkę, kto się zastawi, a jeszcze, który będzie kiwał. Dziś jednego lidera nie jestem w stanie wskazać. Każdy z nas wnosi do zespołu unikalną wartość i bez każdego z nas grałoby się trudniej. Mamy agresywnych obrońców, wybieganych technicznych pomocników oraz ludzi na szpicę. Uzupełniamy się wzajemnie i płynnie przechodzimy między formacjami. Styl, jaki mamy wypracowany wynika z lat gry na małą bramkę, naszego wieku i znajomości własnych słabości. Wiemy, że w otwartym futbolu przegramy z młodszym i bardziej wybieganym rywalem. Wiemy, że mamy również braki techniczne czy fizyczne. Dlatego tak ustawiamy się w defensywnie by wzajemnie asekurować i ruszać z szybkimi kontratakami. W ten sposób wygrywaliśmy niejedne rozgrywki. Dlatego najtrudniej wbrew pozorom, gra nam się z zespołami, z którymi to my musimy prowadzić grę i być przy piłce.

Futobl - pasja czy rywalizacja?

Oczywiście, że jedno i drugie. Piłka to moja największa pasja życiowa i zapewne większości ludzi z zespołu. Ale do rozgrywek podchodzimy z rozsądkiem. Nie zrobić sobie krzywdy i rywalowi. Nigdy nie napinamy się, żeby walczyć za wszelką cenę, to nie ma sensu. Bardziej zależy mi na zgranej ekipie i fajnym meczu niż ściąganiu z innych zespołów "gwiazd", które zrobią nam wynik. Nie raz musimy ratować się ludźmi spoza trzonu zespołu, ale nie raz i nie dwa pozbywaliśmy się ludzi pilkarsko mocniejszych, a nie pasujących do nas charakterem.

Jak na przestrzeni sezonów zmieniał się Wasz skład?

Rdzeń zespołu sięga początków lat 2000, ale faktycznie jednak nie udało się tego do dziś tak utrzymać, z oryginalnego składu zostało 5 osób. Pozostałych kolegów poznałem na boisku. Rywalizowaliśmy ze sobą w lidze, a z czasem pojawił się pomysł połączenia sił. A że ja spinałem wszystko organizacyjnie, oni przyszli do nas. Tak trafili do nas bracia Piotr i Krzysiek Stanczykiewicz, Marcin Brankiewicz czy Piot Sulerzycki. Z czasem testowaliśmy nowych. Ale musieli przede wszystkim pasować do nas charakterem i poziomem kultury. To, czego nie znoszę na boisku to brak kultury. Można grać agresywnie i twardo, ale trzeba pamiętać, że to jednak rozgrywki amatorskie i trzeba dbać o swoje zdrowie.

Dlaczego Liga Bemowska?

WLSP, w którym graliśmy wiele lat umierało długo, poziom co roku się pogarszał, a organizacja gry schodziła totalnie na psy. Co roku rozglądaliśmy się za czymś nowym, ale z lenistwa odkładaliśmy to na później. Aż pewnego dnia powiedziałem sobie dość. Postawiłem twarde warunki koniecznych reform, a gdy nie doszły do skutku, powiedziałem pa. Rozważaliśmy rozgrywki na Woli i Bemowie - stąd lub okolic jest większość z nas, więc przyczyna czysto praktyczna. Liga Bemowska wyglądała (i w rzeczy samej okazała się być) najbardziej profesjonalna i oferowała zróżnicowany poziom, gdzie mogliśmy idealnie wpasować się z naszymi umiejętnościami. Zaczęliśmy od małego boiska i szóstek, ale kompletnie tam nie potrafiliśmy się odnaleźć. Z czasem zostaliśmy przekonani do gry na dużym placu, gdzie odżyliśmy i znów czerpiemy dużą radość z gry. Wspomnę jeszcze o sędziach. W innych rozgrywkach mieliśmy sporo zastrzeżeń do pracy arbitrów, tak jak wspominałem, zdrowie jest dla nas najważniejsze. W Lidze Bemowskiej od samego początku dało się wyczuć zaangażowanie w pracę sędziowską i spory kunszt. To również miało spory wpływ na to, że zostaliśmy.

Najsilniejszy rywal, z którym przyszło Wam się kiedykolwiek mierzyć? 

W WLSP był to Kordiał - czyli zespół prezesa co wygrywał ligę wiele, wiele razy. Latami przegrywaliśmy z nimi wysoko, aż ostatnie kilka lat udawało się remisować bądź nawet wygrywać. Z ligi Ursynowskiej pamiętam FC Stokłosy - gdzie po wielkim boju o finał turnieju polegliśmy chyba 6:8. Byliśmy wtedy mocno w gazie, ale rywal nie dał szans. Z ligi Bemowskiej zawsze miałem wrażenie, że byliśmy tak dobierani do lig, żeby każdy rywal był w zasięgu. I tak w większości przypadków było. Poza jednym meczem: w lidze letniej z Gramy Czasami. Wtedy momentami nie miałem pojęcia gdzie piłka lata, tempo było zabójcze, a zgranie rywala świetne.

Jak wygląda plan na sezon Zima 2022? Planujecie wzmocnienia w składzie, czy to okres przejściowy i forma szykowana jest na wiosnę?  

Tej zimy nie ma ambitnych planów, ponieważ nasz koronne siódemki nie grają. Ale żeby nie rdzewieć i nie zapuszczać brzuchów aka mięśni piwnych, pogramy. Poprosiliśmy o przydział do niższej ligi, bo chyba święta i sen zimowy są zawsze z nami i zazwyczaj grając w "6" na równoległym do siódemek szczeblu, lądowaliśmy w drugiej połowie tabeli. Wzmocnień nie planujemy, chcemy utrzymać fajną ekipę, która jest. Większość z nas wkracza albo już przekroczyła 40 rok życia, co zaczyna mieć swoją wymowę sportową, ale scala nas jeszcze bardziej jako zespół.

Mistrzostwa Polski SuperLigi6 - cel z terminem realizacji czy marzenie?

Kompletnie nie nasza bajka. O czymś takim mogliśmy marzyć 15 lat temu, na dziś to nie nasz zasięg.

Gdybyś mógł z dowolnego zespołu Ligi Bemowskiej ściągnąć jednego zawodnika do swojej drużyny, to kto by to był?

Nie mam pojęcia, bo po prostu tych ludzi nie znam. Skupiamy się na sobie i tym, żeby dobrze grało nam się w naszym gronie. Jedyną osobę, która regularnie gra u rywali, a którą chciałbym u siebie (i czasem się udaje) to Marcin Lipa. Nie tylko dlatego, że prezentuje świetny poziom sportowy, ale również jest kolegą i zna się doskonale z naszym zespołem. Tak Marcin byłby super wzmocnieniem. Więc Marcin jeśli to czytasz drzwi są zawsze otwarte! :)

Ten jeden mecz, który na zawsze utkwił Ci w pamięci?

Mi utkwiły dwa mecze. Jeden, gdy graliśmy o mistrzostwo 3. ligi z Bemovią i udało się wygrać 2:1, a ja strzeliłem pierwszego gola. Wiadomo było już wtedy, że wygrywamy ligę, a mnie przybliżyło to do tytułu zawodnika rozgrywek, co ostatecznie miało miejsce. A drugi mecz, niestety nie pamiętam nazwy rywala, pamiętam ze względu na bramkę, którą udało mi się strzelić. Opisywaliście ją zresztą ładnie w waszej relacji. "Stadiony świata" - powiedzieliście i tak się wtedy czułem. Długa piłka, przyjęcie i strzał z powietrza z dystansu pod poprzeczkę. Takie obrazki są cudowne i zostają w głowach na długie, długie lata. Właśnie dlatego piłka jest najwspanialszym ze sportów i dostarcza tylu emocji.

Bardzo dziękujemy za rozmowę i oczywiście trzymamy za Was kciuki w nowym sezonie! 

Sponsorzy