No Matches

Szlagier na remis!!!

Sensacyjnym liderem pierwszej ligi siódemek zostały Zmarnowane Talenty, zaś w absolutnym szlagierze tej serii Chemik Bemowo podzielił się punktami z Moszna Squadem. Na drugim i czwartym szczeblu zwycięskie marsze kontynuują odpowiednio Los Lamuos oraz Chyże Rosomaki, a pomiędzy nimi na trzecim poziomie wciąż prowadzi KP Kozia, która straciła pierwsze punkty w sezonie. W SupeLidze6 kolejne trzy punkty zainkasowały ekipy In-Plus Pojemna Halina oraz Grottgera Team i przewodzą one w tabeli z kompletem zwycięstw. Tymczasem na Irzykowskiego 1a w pierwszej lidze na samotne prowadzenie wysunęło się All4One, szczebel niżej w meczu o fotel lidera Kindybały FC ograły FC Zielony Alkobus, natomiast w trzeciej lidze wciąż z przewagą trzech punktów stawce przewodzą FC Devs. Zapraszamy na przegląd wydarzeń czwartej kolejce Ligi Bemowskiej.

 

1. Liga Siódemek:

Po czwartej kolejce przy Obrońców Tobruku 11 mamy nowego lidera i jest to spora niespodzianka. Zaczniemy jednak od hitu tej serii, w którym mierzyli się odwieczni rywale. W szranki stanęli Chemik Bemowo oraz Moszna Squad, czyli trzecia drużyna wiosennej edycji mierzyła się z wicemistrzem. Wśród jednych i drugich były małe braki kadrowe, ale i tak obejrzeliśmy mecz pełen emocji i dramaturgii. Teoretycznie spotkanie zaczęło się fatalnie dla Chemika. Czerwona kartka i perspektywa gry jednego zawodnika mniej nie napawały optymizmem. Tymczasem do przerwy było 1:0 po trafieniu Stasia Kędzierskiego. Mało tego dwanaście minut po zmianie stron popularny „Stasiu” podwyższył na 2:0. Moszna ruszyła do zmasowanych ataków, a na murawie, aż iskrzyło od ostrej gry. Ciśnienia nie wytrzymał Maciej Baranowski i Chemik kończył mecz w pięciu. Goście jeszcze bardziej podkręcili tempo, aż w końcu Maciej Latosiewicz dał im gola kontaktowego. Gracze w czarnych trykotach atakowali, a raczej próbowali zepchnąć rywala do głębokiej defensywy, ale były to tylko próby, z których niewiele wynikało. Brak składu i ładu w tych akcjach aż kuł w oczy. W końcu jednak niezawodny „Latoś” doprowadził do remisu, ratując jeden punkt dla swojej ekipy. Wynik 2:2 z perspektywy całego meczu jest wynikiem sprawiedliwym. Dla Chemika oznaczało to regres o jedną lokatę kosztem rewelacji rozgrywek. Nowym samodzielnym liderem zostały Zmarnowane Talenty, które tym razem pewnie pokonali FC Hermes 6:1. Pierwsze skrzypce w tym meczu zagrał kapitan drużyny, Łukasz Jarosz, świetnie wsparł go choćby Marcin Boruń, a obaj gracze po trzy razy zapisali się statystykach. Ekipa w niebieskich trykotach ma już dwa punkty przewagi nad Chemikiem i tyle samo nad Dynamo, które awansowało na trzecie miejsce w tabeli. Maksym Kulyk i spółka mierzyli się ze świetnie dysponowanym Zjazdem, który przed tygodniem odprawił z kwitkiem aktualnych wicemistrzów. Gracze w żółtych trykotach potwierdzili, że wspomniane zwycięstwo nie było przypadkiem. Mecz od początku do końca trzymał w napięciu. Do przerwy goli nie obejrzeliśmy, ale po zmianie stron padło ich aż sześć. Najpierw dwa razy na prowadzenie wychodziło Dynamo, ale w 43 minucie losy meczu zostały odwrócone i to gracze w niebieskich trykotach musieli gonić wynik. Udało im się to trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziego, gdy świetnym strzałem z rzutu wolnego popisał się najlepszy na boisku, Maksym Kulyk ustalając wynik na 3:3. Co ciekawe Dynamo wskoczyło na podium kosztem swojego niedzielnego rywala, ale obie drużyny legitymują się dorobkiem siedmiu punktów podobnie jak drugi w tabeli Chemik Bemowo. To nie koniec emocji, bo notabene oprócz pewnego zwycięstwa lidera, wszystkie mecze były stykowe. Punkt o 10 na murawie zameldowali się beniaminek, Walec oraz obrońcy mistrzowskiego tytułu, Gladiatorzy. Po zeszłotygodniowym pogromie wydawało się, że gracze w białych trykotach wskoczyli już na odpowiednie tory, tymczasem trzy punkty mogą cieszyć, ale styl pozostawia już wiele do życzenia. Walec zagrał naprawdę dobre zawody i to on w pierwszej połowie prowadził dwa razy, ale Gladiatorzy za każdym razem doprowadzali do remisu. Do przerwy było 2:2, a po zmianie stron padł tylko jeden gol. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył trzy minuty przed końcem meczu Krzysztof Gołos. Gladiatorzy uciekli spod noża bo druga porażka w sezonie niczego dobrego by nie wróżyła. Ostatecznie aktualni mistrzowie wygrali, co dało im miejsce w połowie stawki. Na koniec zostało nam zwycięstwo FC Warsaw United, które nie bez „ciężarów” pokonało Old United. Do przerwy na tablicy wyników widzieliśmy remis 1:1. Druga połowa miała podobny obraz, ale skuteczność była już tylko po stronie graczy w białych trykotach. Tym razem do zwycięstwa poprowadził ich autor gola i dwóch asyst Patryk Kozicki. To szósty punkt zdobyty przez FC Warsaw United, co wraz z Gladiatorami daje im tylko punkt straty do strefy medalowej.

1 LIGA SIODEMEK

2. Liga Siódemek:

W 2.Lidze Siódemek rozegraliśmy cztery starcia, po których wciąż na czele stawki są Los Lamusos. Robert Różycki&spółka może i nie grają pięknego futbolu, ale za to wyrachowany i bardzo zdyscyplinowany, a co najważniejsze prowadzą w tabeli z kompletem czterech zwycięstw. Tym razem w sobotni poranek w hicie kolejki pokonali Legion 2:1. Nie obyło się bez emocji. Mecz był bardzo kontaktowy, a do przerwy prowadzili gracze w zielonych trykotach. „Niebiescy” osiem minut po zmianie stron doprowadzili do remisu, a w samej końcówce zwycięstwo strzałem z rzutu wolnego zapewnił im Mariusz Kołodziejczyk. Na pozycji wicelidera pozostali Haratacze, którzy w niedzielę łatwo ograli Gyros Gaming 8:2. Już po pierwszej odsłonie wszystko było rozstrzygnięte. Ekipa Patryka Rosłańca prowadziła pięcioma golami, a po przebiegu meczu mało było oznak by gospodarze w drugiej części mieli odmienić losy meczu. Starali się, to prawda, ale przegrali minimalnie i drugą połowę. Harataczy do zwycięstwa poprowadził duet Maksym Jakobczuk – Ashot Galstyan. Tymczasem niedzielne zmagania rozpoczęło starcie młodzieży z NKS-u Piotrovii z Wariatami Kuchara. Tak naprawdę za takimi Wariatami się stęskniliśmy. Porządny skład, za którym przyszła dobra gra. Wprawdzie do przerwy Piotrovia się jeszcze trzymała, przegrywając tylko 0:2. Po zmianie stron jednak istniała już tylko jedna drużyna. Wariaty dołożyły jeszcze dziewięć goli, zachowując przy tym czyste konto. Ojcem zwycięstwa 11:0 byli Piotr Urbański, Bartłomiej Kochman i Michał Głazowski. Mało tego Wariaty Kuchara dzięki zwycięstwu awansowały na najniższy stopień podium. Nie byłoby tego progresu w tabeli gdyby nie strata punktów Defenders, którzy do tej pory okupowali trzeciej miejsce w tabeli. Tym razem naprzeciw nich stanęło Lyreco, którego ambicje i morale zostały przed tygodniem mocno nadszarpnięte przez wspomniana wcześniej Piotrovię. Tym razem skład dopisał jednym i drugim, a my obejrzeliśmy świetne widowisko. Bliżej zwycięstwa byli goście, którzy prowadzili od 32 minuty. Bramka na wagę jednego punktu padła pięć minut przed końcem meczu, a jej autorem był Adam Bandysiak. Mecz ten miał jednak innego bohatera. Został nim debiutujący między słupkami bramki Lyreco, Maciej Aderek.  

2 LIGA SIODEMEK

3. Liga Siódemek:

Przetasowała nam się tabela na trzecim szczebli ligi siódemek przy Obrońców Tobruku. W samej czołówce tylko lider pozostał na swoim miejscu, ale trafił na drużynę, która w końcu go zatrzymała. Ponadto w strefie medalowej mamy nowe drużyny. Zaczniemy od lidera, KP Koziej, która podejmowała PRE Wwa. Patrząc na rywali jakich już pokonał lider, wydawało się że i z tym oponentem ekipa Michała Komora powinna sobie poradzić. Tymczasem obejrzeliśmy kapitalne zawody. Do przerwy prowadziła Kozia 2:1, ale sześć minut po zmianie stron losy meczu zostały odwrócone i teraz to PRE prowadziło 2:3. Do remisu doprowadził najlepszy na boisku Antoni Pieńkos, a gol ten jak się okazało był na wagę remisu. Kozia zatem po raz pierwszy w sezonie straciła punkty, ale mimo to pozostał na samotnym prowadzenie w tabeli. Tymczasem powrót na podium zaliczyła Bemovia i to od razu na pozycje wicelidera. Piotr Modzelewski i spółka w niedzielne popołudnie podejmowali Energetyka, który napsuł im mnóstwo krwi. Tuż po przerwie ekipa Rafała Stefanka prowadziła już 0:2, ale potem za odrabianie strat wzięła się Bemovia. Gracze w czerwonych trykotach wbili cztery gole pod rząd i w 40 minucie objęli dwubramkowe prowadzenie. Rywali stać było już tylko na gola kontaktowego na 4:3, który ustalił wynik meczu. To siódmy punkt zdobyty tej jesieni przez Bemovię. Kolejne cztery drużyny w tabeli zgromadziły po sześć punktów, a stawce tej przewodzi Drink Men, który zamyka strefę medalową. To kolejny horror jaki w tej serii gier zafundowali nam trzecioligowcy. Obejrzeliśmy kapitalne zawody, w których prowadzenie raz przechylało się na jedną stronę, raz na drugą. Pierwsi do głosu doszli gracze Mirka Wyszczelskiego, ale do przerwy prowadził rywal 2:1. Po zmianie inicjatywę ponownie przejęli goście, którzy trafili do siatki rywala dwa razy, obejmując tym samym prowadzenie. Zbyt długo się nim nie nacieszyli i gdy obydwie drużyny już myślały o podziale punktów zwycięstwo DM dał Łukasz Skwarko! Tuż za podium zameldowała się St. Varsovia, która po dwóch porażkach na start sezonu, wygrała drugi mecz z rzędu i jak tak dalej pójdzie będziemy mogli powiedzieć, że kryzys w drużynie został zażegnany. Ekipa nieobecnego Michała Witkowskiego tym razem nie dała żadnych szans Catenaccio Varsovie, gromiąc ich 6:1. Goście zaliczyli w tym meczu prawdziwe wejście smoka, prowadząc już po dziesięciu minutach 0:4. Po zmianie stron mecz nam się wyrównał, ale i druga połowa była dla Varsovii zwycięska. Ostatecznie goście wygrali 1:6, a poprowadził ich do tego duet Bartek Krajewski – Karol Mroczkowski, który zdominował statystyki w tym meczu. Na koniec przyszło nam zobaczyć pierwsze zwycięstwo tej jesieni drużyny KS Na Pełnej, która w jedynym sobotnim meczu pokonała Semper Victorię 4:0. Gracze w różowych trykotach świetnie weszli w ten mecz. Trafili już w 3 i 4 minucie, ustawiając sobie poniekąd ten mecz. Rywale próbowali, ale więcej piłkarskich argumentów było po stronie gości, którzy po raz kolejny skutecznie zaatakowali w końcowych minutach. Zdobyli dwa gole, triumfując finalnie 0:4. Ojcem zwycięstwa okazał się autor hattricka, Mariusz Matraszek.

TRZECIA LIGA

4. Liga Siódemek:

Zwycięski marsz lidera trwa w najlepsze. W czwartej kolejce Chyże Rosomaki mieli kolejnego wymagającego rywala, En Avant Warsaw, czyli notabene wicelidera. Spodziewaliśmy się żelaznej defensywy Francuzów, ta jednak w tym meczu była bezradna. Rosomaki zaaplikowali rywalom cztery gole przed przerwą i trzy po, triumfując finalnie 7:0. Do zwycięstwa poprowadziło ich trio Tomek Stopyra – Karol Galimski – Kuba Michalak. Wobec innych wyników Chyże pozostały samotnym liderem, powiększając przewagę do trzech punktów. Przegrani zaś spadli na najniższy stopień podium. Na drugie miejsce w tabeli wskoczyła Izba Wytrzeźwień, która w innym hicie kolejki pokonała po bardzo wyrównanym meczu TS Kopernik 2:1. Stawką tego meczu było miejsce na podium. Wszystko rozstrzygnęło się w drugiej połowie. Po koncercie nieskuteczności przed przerwą, po zmianie stron pierwsi do głosu doszli gracze Michała Krawczyka, którzy w 41 minucie wyszli na dwubramkowe prowadzenie. W samej końcówce Kopernik złapał jeszcze kontakt, ale na więcej zabrakło czasu. Izbę do zwycięstwa poprowadził Aleksander Giżyński, który miał bezpośredni udział przy obu golach dla Izby. Tymczasem z trzecią drużyną w tabeli punktami zrównało TSP Szatańskie Pęto, które w meczu zamykającym tą serię pokonało FC Stałą Gwardię 3:1. To nie była łatwa przeprawa dla doświadczonych gości. Do przerwy gracze w żółtych trykotach prowadzili już 2:0, ale tuż po zmianie stron gola kontaktowego wbili gospodarze. Kilka minut potem przyszła jednak riposta i TSP znów prowadziło dwoma golami. Co ciekawe mimo kilku dogodnych sytuacji z obu stron wynik już się nie zmienił i drugie zwycięstwo w sezonie Szatańskich Pęt stało się faktem. Najlepszy na boisku był Wojtek Gronczewski, ale także dwa razy w statystykach zapisał się Piotr Sobota. Pozostały nam dwa premierowe zwycięstwa. Najpierw w drugim sobotnim meczu Gur-Bud nie dał żadnych szans Wybrzeżu Klatki Schodowej, gromiąc rywala 7:0. Gospodarze starali się jak mogli, ale tego dnia konkretniejsi pod bramką rywala byli goście. Do zwycięstwa poprowadził ich autor dwóch goli i jednej asysty, Damian Góra, ale swój wkład w to zwycięstwo miała także dwójka: Jarek Wnuk – Patryk Radomski, którzy po dwa razy zapisał się w statystykach. Na koniec udaną rehabilitację za zeszłotygodniową porażkę z liderem zanotowała ekipa Nie Ma Mocnych. „Seledynowi” wciąż muszą sobie radzić bez swojego lidera, Przemka Mazurka, który leczy kontuzję. Tym razem ciężar na swe barki wziął najlepszy na boisku, kapitan Piotr Burdach, który zanotował gola i dwie asysty. Nie Ma Mocnych nie mieli większych problemów z Czupakabrami Warszawa wygrywając 6:2, ale trzeba zaznaczyć, że gdyby nie bramkarz gości, Przemek Zaorski byłoby znacznie więcej.

CZWARTA LIGA SIODEMEK

SuperLiga6:

W SuperLidze6 sporo się działo w czwartej serii gier. Już na otwarcie FC Franklin Club okazał się lepszy od El Barrio Mexa, chociaż trzeba przyznać, że drużyna z Meksyku zanotowała spory progres względem ostatnich spotkań. FC FC wygrali 7:3, a po raz kolejny z dobrej strony pokazał się Rafał Durajczyk oraz Piotr Jajko. Szlagierowo zapowiadała się rywalizacja In-Plus Pojemnej Haliny z Młodym Bródnem, ale nominalni goście stawili się na ten mecz w dość okrojonym składzie i, co tu dużo mówić, na tak operujący piłką zespół jak IN-PH to nie wystarczyło. Do przerwy jeszcze MB względnie nadążali za rywalami (było 5:3), ale po zmianie połów Halina wyraźnie odskoczyli ekipie z Bródna i triumfowała 12:5. Pochwalimy na pewno golkipera gospodarzy Gerwina Preisa, bardzo skuteczny w ofensywie był też Kacper Pękała. FC Ochota w starciu z SS Cyrkulatką była bardzo zmotywowana, by sięgnąć po pierwszy komplet punktów i tak się stało. Kamil Jurga i spółka zagrali wręcz wzorowo, pokonując drużynę z Zamojszczyzny17:3. Kluczem do sukcesu była postawa Krystiana Nowakowskiego, ale Marek Żewłakow i Bartek Goździewski także spisali się na medal. SS C, mimo kilku niezłych momentów w końcówce tego widowiska, będą mieli o czym myśleć przez następny tydzień. W potyczce Grottgera Team z KS Browarkiem przez całą pierwszą odsłonę grę prowadzili zawodnicy w czerwonych trykotach, ale to team z Mokotowa schodził do szatni przy stanie 1:0. A po zmianie połów obraz gry się nie zmienił, KS B próbował ataku pozycyjnego, a GT kontrowali. I ci drudzy znakomicie na tym wyszli, bo byli zabójczo skuteczni. Prowadzeni przez duet Adrian Gomoła i Damian Patoka Grottgera Team finalni wysoko pokonał przeciwników, bo aż 7:2, ale ten wynik nie do końca odzwierciedla przebieg tej rywalizacji. Niemniej gospodarze sięgnęli po ważne trzy oczka i utrzymali kontakt z prowadzącym In-Plusem.

SUPERLIGA6

1. Liga Szóstek:

W Pierwszej Lidze Szóstek rozegraliśmy trzy pełnoprawne spotkania i już pierwsze z nich można byłoby określić mianem meczu na szczycie. Mowa tu mianowicie o konfrontacji All4One z Gramy Czasami. Pierwsza połowa to była klasyczna wymiana ciosów. Najpierw dwukrotnie skutecznie zaatakował lider, w odpowiedzi GC prowadzeni przez Pawła Staniszewskiego odpowiedzieli trzema trafieniami. Lecz wtedy zawodnicy w czerwonych trykotach dosłownie stanęli. Co skrzętnie wykorzystali A40, jeszcze przed przerwą wychodząc na prowadzenie 4:3. Po zmianie stron grali już tylko nominalni gospodarze. Kapitalnie prezentował się zwłaszcza Igor Szymańczyk, ale Karol Kubicki czy Rafał Diduch też zanotowali bardzo dobre występy. Finalnie All4One wygrał w pełni zasłużenie 10:3 i utrzymał samotne przewodnictwo w tabeli. Po raz pierwszy zaś potknęli się Boca Seniors w potyczce z Drink Teamem. W pierwszej połowie wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie, ale żadnej z drużyn nie udało się odskoczyć przeciwnikom. Do przerwy w nieco lepszych nastrojach była Boca, osiągając minimalną przewagę 2:3. Po wznowieniu gry BC za sprawą Krystiana Nowakowskiego i Kacpra Starzęckiego odskoczyli do stanu 3:5 i wydawało się, że dowiozą wygraną. Jednak dublet Rafała Borowego sprawił, że finalnie był remis 5:5 i chociaż nikt tu nie mógł być zadowolony, dla nas to sprawiedliwy rezultat. Na sam koniec obejrzeliśmy w akcji FC NaNkacu i Motive. I tu oglądaliśmy zacięte zawody w pierwszych 25. minutach. O jednego gola (1:2) lepsi byli podopieczni Macieja Bartosiewicza, ale po zmianie połów wyszło doświadczenie Kacy. Im dłużej trwało to spotkanie, tym bardziej przewaga FC N rosła, co miało przełożenie na ostateczne rozstrzygnięcie. Motive już gola nie zdobył, za to Dominik Baćko i spółka trafiali aż pięć razy. I dzięki temu triumfowali 6:2, a na największą pochwałę zasłużył najlepszy na placu Dominik Bodych, który pracował na całej długości i szerokości boiska. Z kronikarskiego obowiązku dodamy, że Bad Boys Zielonki zwyciężyli walkowerem z Futebolwski FC, którzy nie pojawili się na murawie.

PIERWSZA LIGA SZOSTEK

2. Liga Szóstek:

Wyjątkowo obfita w bramki była czwarta kolejka w Drugiej Lidze Szóstek. W pięciu grach padło aż 80 goli, średnio po 16 na spotkanie. Na dzień dobry obejrzeliśmy rywalizację pomiędzy Dzikami Futboli i Drink Teamem II. Trzeba przyznać, że obie ekipy nie zawiodły i stworzyły świetne, zacięte i pełne emocji zawody. Od pierwszego do ostatniego gwizdka oglądaliśmy klasyczną wymianę ognia i finalnie zakończyło się na sprawiedliwym 6:6. Obie strony miały swoje szanse na wygraną, ale trochę zabrakło do szczęścia. Musimy wyróżnić najlepszego na murawie Kamila Wdowiarskiego w Dzikach, świetne zawody rozegrał też Rafał Borowy. Następnie obejrzeliśmy mecz na szczycie pomiędzy FC Zielonym Alkobusem i Kindybałami FC. Już w 2 minucie wynik otworzył Karol Nowak, ale potem do pracy wzięli się K FC. I zostali skarceni pięknym golem Grzegorza Wąsia. Lecz nominalni goście odpowiedzieli równie ładnymi uderzeniami Jeremiasza Morawieckiego i Macieja Czapli, w konsekwencji czego do przerwy było 2:2. Po zmianie stron bardziej skuteczne były Kindybały (Morawiecki skompletował hat-tricka), a do tego znakomicie w bramce spisywał się Michał Adamiak. I chociaż Alkobus dzielnie walczył o korzystne rozstrzygnięcie, było 3:5. Dzięki temu Kindybały FC wskoczyli na pierwsze miejsce w tabeli, ale brawa należą się też pokonanym za pokaz futbolu na najwyższym poziomie. Następna potyczka, pomiędzy La Zabavą i La Cabaret, już nie była tak wyrównana. Od samego startu na boisku dominowała ekipa w zielonych trykotach i już do przerwy pozbawili przeciwników złudzeń, prowadząc 10:0. Kapitalnie spisywali się Paweł Staniszewski, Łukasz Ziemba, Rafał Dębski i zwłaszcza Łukasz Bimek (MVP czwartej serii zmagań), ale w zasadzie cała drużyna wyglądała kosmicznie. Co potwierdziła druga odsłona. Ostatecznie La Zabava rozbiła LC24:5 i to był prawdziwy pogrom. Na osłodę w drugiej części Mateusz i Hubert Sadowscy mieli kilka przebłysków, ale i tak wynik poszedł w świat. Następnie Fast Trans miał do rozegrania podwójną kolejką, czekali na nich kolejno FC Yelonki i Stara Gwardia. Lepsze wrażenie zrobili ci pierwsi. Mimo że zespół Sebastiana Małczyńskiego zamyka tabele, przez długi czas stawiał się faworytom. Ostatecznie jednak FT zwyciężyli 8:4 po koncertowej partii Filipa Błońskiego, ale pochwalić trzeba FC Y (szczególnie Arka Rychtera) za godną postawę. Tego samego nie możemy powiedzieć o Gwardzistach. Marcin Cieślak i jego świta zostali całkowicie zmiecieni z planszy przez Fast Trans, końcowy rezultat 17:2 tego najlepszym dowodem. Tym razem Filip Błoński dał pole do popisu kolegom z drużyny: Kamila Łukasika i Adriana Dziwmy, którzy byli głównym motorem napędowym FT. A ci raz za razem demolowali defensywę oponentów. Dlatego też ekipa w szarych barwach zaliczyła udany weekend – komplet punktów plus mocno podreperowane miejsce w tabeli i bilans bramkowy.

DRUGA LIGA SZOSTEK

3. Liga Szóstek:

W Trzeciej Lidze Szóstek również nie zabrakło wrażeń. Na otwarcie kolejki FC Yelonki II mierzyli się z Marketing Match i tutaj faworytami była ekipa Michała Padały. Jak się okazało, zespół w czarnych uniformach sprostał temu zadaniu, pewnie pokonując ekipę z Jelonek 2:9. Od pierwszych chwil było jasne, kto tutaj będzie rządził. Skuteczni byli Mateusz Piziorski czy Kamil Iwanowicz, ale najlepsze wrażenie zrobił na nas harujący na całej długości i szerokości boiska Michał Rosochowicz. FC Y mieli kilka swoich momentów, ale tego dnia to było za mało, stąd zasłużona wygrana Marketerów. W drugiej potyczce pomiędzy KTS Chimerą i FC Devs pewniakiem był aktualny lider. Przez pierwsze pół godzinie wszystko Devsom szło gładko. Prowadzeni przez duet Oskar Kalicki i Arek Kibler prowadzili 0:4 i wydawało się, że nic im nie zagrozi. Wtedy Chimera w osobie Mateusza Bendarczyka zaczęła odrabiać straty i pewnym momencie było już tylko 3:5. Spodziewaliśmy się tu emocji w końcówce, ale te skutecznie zabili nominalni goście, którzy z powrotem przejęli inicjatywę i wypunktowali oponentów. Ostatecznie FC D triumfowali 3:8, co było ich czwartym z rzędu kompletem punktów w tym sezonie. Na cztery rozegrane potyczki! Tuż za nimi czyha FC Warsaw Team. Mateusz Grabowski i jego ferajna nie zostawili suchej nitki na KS Syfonie, rozbijając ich aż 0:20. Fenomenalni spisał się wspomniany Grabowski, golkiper Jacek Kurman nie tylko świetnie bronił, ale notował też zacne liczby w ofensywie (gol i cztery asysty), jak zwykle skuteczny był Emil Gadomski. W efekcie Warszawiacy po raz trzeci zgarniają pełną pulę i umacniają się na pozycji wicelidera. Kapitalnie spisała się też TS Ameba. W konfrontacji z Brożyną Pierścienia w naszym typerku nieco wyżej ceniliśmy akcje Antka Brożyny i spółki, ale ledwo sędzia zagwizdał po raz pierwszy, a już było 0:4 po hat-tricku Bartosza Gemzy i jednym uderzeniu Jakuba Szafirowicza. Ten duet w miniony weekend był nie do zatrzymania. Gemza strzelał (aż siedmiokrotnie znajdywał drogę do siatki), Szafirowicz podawał, a cała drużyna Ameb ciężko pracowała na końcowy rezultat. Ten był okazały, gdyż 3:9 było nie tylko efektowne, ale i w pełni zasłużone. BP zaś miało swoje momenty na początku drugiej połowy, ale ogólnie wąska kadra i nie najlepsza dyspozycja były tu fundamentem tej porażki. W rywalizacji na dole tabeli pomiędzy Chłopcami do bicia i Teraz Kolską obejrzeliśmy bardzo fajne widowisko. Do przerwy był to mecz z gatunku: cios za cios, ale po zmianie stron Kolska się wyraźnie rozkręciła. Zwłaszcza duet Marcin Siniarski i najlepszy na murawie Paweł Chrabonszcz. Chociaż jeśli mamy być sprawiedliwi, to wszyscy w TK prezentowali się znakomicie. Co miało przełożenie na wynik 5:11. Po stronie pokonanych starał się Mariusz Dudzik, ale w tych staraniach był osamotniony. Zespół w żółtych barwach po tym zwycięstwie awansował na siódme miejsce, z kolei Cdb mocno zapracowali na miano największego rozczarowania tego sezonu, bo do tej pory, mimo naprawdę silnej kadry, nie zdobyli nawet punktu.

TRZECIA LIGA SZOSTEK

Sponsorzy