No Matches

Liga będzie ciekawsza, czyli zacięta rywalizacja niemal we wszystkich ligach!

To była kolejna pełna niezwykle emocjonujących końcówek i niesamowitych zwrotów akcji. Nie zabrakło też niespodzianek, bo za taką trzeba uznać pierwsza porażkę w tym sezonie lidera ligi siódemek, Moszna Squadu, który tyleż niespodziewanie, co zasłużenie uległ Pohyblowi. Jak mawiał klasyk, „liga będzie ciekawsza”, a patrząc na niezwykle spłaszczoną tabelę, zapowiada się bardzo emocjonująca końcówka sezonu. Nie inaczej jest w drugiej lidze, gdzie aż 5 zespołów realnie liczy się w walce o awans! Podobnie jest na trzecim szczeblu, gdzie też pół tabeli ma realne na najwyższe laury, a niespodziewanie potknął się jedne z faworytów, Chyże Rosomaki. W lidze szóstek, mimo kłopotów kadrowych, nie bez problemów, ale poradził sobie lider, In-Plus Pojemna Halina, której tylko cud mógłby odebrać tytuł. W drugiej lidze mocną presję na liderze, Gramy Czasami wywarli goniący go Truskawki na Torcie oraz Zielona Latarnia. Na trzecim poziomie formą imponuje La Zabava, która stawia kolejne kroki w kierunku drugiej ligi.

 

1 Liga Siódemek:

Tak mylić się jak w zapowiedzi siódmej kolejki Pierwszej Ligi Siódemek moglibyśmy się zawsze. Sondowaliśmy, że po tej serii i zwycięstwach czterech faworytów ukształtuje nam piątka, która od początku sezonu miała rozdawać karty. Tymczasem przegrał lider, punkty zaś potracili wicelider i czwarta drużyna w tabeli. W czołówce wprawdzie zachowany został status quo, ale prowadząca dwójka straciła swoją przewagę do dwóch punktów. Zacznijmy od początku. Najpierw kolejne zwycięstwo miał dopisać do swojego konta lider, Moszna Squad, który mierzył się z trzecim w tabeli Pohyblem. Ekipa Michała Burzyńskiego miała o tyle większe morale, że rywal przed tygodniem dał się ograć drużynie z dolnych partii tabeli. Tymczasem ekipa Radka Janeckiego zjawiła się ze wszystkimi swoimi gwiazdami i całkowicie zasłużenie pokonała faworyzowanego rywala 6:2. Koncert gry dał duet Maciej Składkowski – Cezary Dominiak. Z takim zaangażowaniem w grę Moszna Squad może mieć największe problemy właśnie z teoretycznie słabszymi zespołami, które zawsze dodatkowo mobilizują się na lidera. Z takiego prezentu nie skorzystali Gladiatorzy, którzy stanęli w szranki z nieobliczalnym Old United. Gospodarze jak to w tym sezonie znów stawili się okrojonym składem, podczas gdy goście zjawili się bardzo mocną paką. Obejrzeliśmy kapitalne zawody, którym towarzyszyły piękne gole, zwroty akcji i poświęcenie, które aż biło od jednych i drugich. Nieoczekiwanie pierwsi do głosu doszli gracze w czerwonych trykotach, którzy szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Byli mistrzowie jednak jeszcze szybciej wrócili do gry. Potrzebowali ośmiu minut, by objąć prowadzenie 3:2. Druga połowa to już dramaturgia z najwyższej półki. Raz jedni, raz drudzy byli bliscy gola, ale w 40 minucie to „Czerwoni” dopięli swego, doprowadzając do remisu 3:3, który notabene utrzymał się do końca meczu. Zatem kolejna sensacja stałą się faktem. Obok Pohybla największym wygranym tej serii był obrońca mistrzowskiego tytułu, Chemik Bemowo, który nie bez problemów pokonał Zjazd 3:1. To był w miarę wyrównany mecz, w którym o końcowym rozstrzygnięciu zdecydowała końcowa faza meczu, gdy padły trzy z czterech goli. Dobre zawody rozegrali Stasiek Kędzierski oraz Patryk Liszewski, ale najlepszy na boisku okazał się lider defensywy, Maciej Baranowski. Taki wynik sprawił, że Chemik Bemowo wraz z Pohyblem zbliżyli się do prowadzącej dwójki na raptem dwa punkty, pozostawiając sobie realne szansę na obronę złotych medali. W podobnej sytuacji mogła znaleźć się Wąska Kadra, która jednak sprawiła kolejną negatywną niespodziankę i uległa Defenders 6:2. Tutaj jeszcze po pierwszej połowie wszystko wydawało się być pod kontrolą WK, która prowadziła 1:0. Druga odsłona to jednak dobra gra w defensywie oraz kapitalna postawa w ofensywie ekipy Konrada Dobrowolskiego, która finalnie rozbiła faworyzowanego rywala w pył. Ojcami sukcesu okazali się Illia Dehoda oraz Mateusz Izdebski, którzy po trzy razy zapisali się w statystykach. Na koniec pozostało nam drugie zwycięstwo w sezonie FC Casuals, którzy w niedzielny poranek zostawili w pokonanym polu Zmarnowane Talenty, wygrywając 5:2. Podobnie jak powyżej, w tym przypadku gospodarze także odwrócili losy meczu po przegranej 1:0 pierwszej połowie. W drugiej zagrali już jak z nut. Wprawdzie w 40 minucie goście doprowadzili do remisu, ale sama końcówka w wykonaniu „Pływaków” była po prostu perfekcyjna. Zawodnikiem meczu został Maks Czyżewski, ale na wyróżnienie zasłużyli także Grzegorz Biela oraz Kordian Barusiński. Warto zaznaczyć, że FCC mają pięć punktów starty do strefy medalowej, ale tylko pięć rozegranych spotkań, a więc także wciąż liczą się w walce o medale.

LB TOP7 1 KOLEJKA 7 

2 Liga Siódemek:

Powiedzieć, że siódmej kolejce Drugiej Ligi Siódemek towarzyszyły wielkie emocje i dramaturgia to nie powiedzieć nic. Aż cztery z pięciu meczów, które doszły do skutku zakończyły się jednobramkowym rozstrzygnięciem. Lider pozostał na swoim miejscu, inkasując kolejny komplet punktów, jednak tym razem nie musiał wychodzić na boisko, gdyż „charakterna” drużyna z Wrzeciona po sobotnim incydencie nie stawiła się na mecz, nie informując o tym nikogo. Tymczasem zmienił się wicelider. Los Lamusos zastąpił Legion, który odrabiał w ten weekend zaległości. Nie miało by to jednak miejsca gdyby nie niespodziewana porażka ekipy Roberta Różyckiego z ostatnią drużyną w tabeli, Drink Men. Mirek Wyszczelski i jego świta przed tygodniem odprawili z kwitkiem trzecią drużynę w tabeli i wygląda na to, że złapali odpowiedni rytm, bo tym razem zagrali jak równy z równym z wiceliderem, ogrywając go 2:1. To goście pierwsi objęli prowadzenie, na co jednak rywal zdołał odpowiedzieć jeszcze przed przerwą. Po zmianie stron o losach meczu zdecydowała postawa dwójki Andrzej Piasecki – Darek Chojnacki. Pierwszy do asysty w pierwszej połowie dołożył gola na wagę trzech punktów, drugi zaś bronił jak w transie, ratując niejednokrotnie swoją drużynę z poważnych tarapatów. Na to chwile potem odpowiedział Legion, który gładko ograł wspomniane już Wrzeciono Team 3:0. Sam wynik odszedł w cień, w obliczu wydarzeń z 38 minuty. Wtedy to złapali się dwaj rywale i to w iście bokserskim stylu. Oczywiście na naszych boiskach nie ma miejsca na takie rzeczy, ale siłą rzeczy się zdarzają. Niestety dla graczy w pomarańczowych trykotach owa sytuacja okazała się wodą na młyn, tylko że zapomnieli że to nie ustawka pseudo chuliganów, tylko mecz piłkarski. Gdyby nie interwencja sędziego i obsługi technicznej mogło dojść do prawdziwej tragedii, bo najzwyczajniej gracze Wrzeciona kopali leżącego rywala, za co najbardziej krewcy jeszcze dostaną  kary. Brak nam słów na takie zachowanie, na któe nie ma miejsca w naszych rozgrywkach. Koniec końców zwycięstwo Legionu było początkiem jego wspinaczki na pozycje wicelidera. Kolejnym krokiem było pokonanie Lyreco, co mu ową pozycję zapewniało. Michał Buczak wraz z Wojtkiem Starożykiem wobec, bodajże jedenastu kontuzji robią co mogą, by łatać skład. Stąd kolejne nowe twarze w ich zespole, ale trzeba przyznać, że dają radę. Już sześć minut po przerwie było 3:0 i wydawało się, że kolejne trafienia są kwestią czasu. Tymczasem do gry wrócili goście, którzy wbili dwa gole i niewiele zabrakło, a urwaliby rywalowi choćby punkt. Ostatecznie jednak 3:2 wygrał Legion, którego na drugie miejsce w tabeli poprowadził autor dwóch goli, powracający do zespołu (i wysokiej dyspozycji!), Jakub Lipa. Niewiele zabrakło, a mimo porażk,i na podium pozostaliby „Lamusy”, gdyż broniący tej lokaty Agi lat Agord niemal rzutem na taśmę pokonał Harataczy 3:2. To były bardzo zacięte zawody. Agil wychodził na prowadzenie, ale rywal dwukrotnie doprowadzał do remisu. Tak naprawdę w samej końcówce równie dobrze to ekipa Patryka Rosłańca mogła przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Zrobił to jednak kapitan gości, Damian Metryka, który trzy minuty przed końcem spotkania zapewnił swojej drużynie pozostanie w tabeli na trzecim miejscu oraz walkę nawet o mistrzostwo do samego końca. Niesamowity scenariusz napisało nam starcie BKS-u 04 Górki z St. Varsovią, czyli drużyn utytułowanych, ale w tym sezonie grającym poniżej oczekiwań. Tej niedzieli jednak obie ekipy stworzyły kapitalne widowisko. Do przerwy obejrzeliśmy dwa gole, po jednaj z każdej strony. Po zmianie stron zaś odważniej zaatakowali goście, którzy w osiem minut wypracowali trzybramkową przewagę, której wydawało by się roztrwonić już się nie da. Tymczasem Górki zaczęły mozolnie odrabiać straty, by cztery minuty przed końcem meczu doprowadzić do stanu 4:4. Końcówka to już istny galimatias, ale w tym wszystkim najwięcej zimnej krwi zachował najlepszy na boisku Karol Mroczkowski, który rzutem na taśmę,zapewnił Varsovii trzy punkty.

LB TOP7 2 KOLEJKA 7

 

3 Liga Siódemek:

Siódma kolejka trzeciego szczebla ligi siódemek w niczym nie ustępowała nieprzewidywalnością i sensacyjnymi rozstrzygnięciami wyższym ligom, a co za tym idzie także w tym przypadku mieliśmy roszady w strefie medalowej. Tutaj jednak doczekaliśmy się zmiany lidera. Gdyby w ten weekend KS Na Pełnej grał, być może obroniłby swoją pozycję, a tak jego absencje wykorzystali rywale. Dokładnie Izba Wytrzeźwień, która w hicie kolejki gładko ograła Bemovię 5:1. Do przerwy emocje jeszcze były. Po dwóch golach najlepszego na placu Wojtka Dziurdziaka Izba prowadziła tylko 2:1. Po zmianie stron ciężar gry wzięli na swoje barki Adrian Giżyński oraz Łukasz Grabowski, którzy wypunktowali rywala. Zwycięstwo pozwoliło Izbie zostać samotnym liderem i przypomnijmy, że zrównała się ona dopiero ilością występów z byłym liderem, który spadł na drugie miejsce. Bemovia z kolei przegraną okupiła spadkiem z czwartej na piątą lokatę. Tymczasem podium zamknął Walec II, który w sobotni poranek rozbił w pył En Avant Warsaw7:1. Kluczem do zwycięstwa okazał się zaciąg z Defenders, który zgarnął niemal wszystkie statystyki, a na miano gracza meczu zapracowała autor hattricka, Illia Dehoda. Tymczasem ekipa rodem z Francji pozostała w połowie stawki, ale wciąż ma tylko trzy punkty straty do podium. Do sporej niespodzianki doszło w meczu zamykającym siódmą kolejkę, w którym atakujące pozycję wicelidera Chyże Rosomaki przegrały z błąkającym się na dole tabeli Nie Ma Mocnych 2:4. Ekipa Jacka Dobraczyńskiego zjawiła się bez duetu Galimski – Dygas, który w tym sezonie stanowi o obliczu tej drużyny. Tymczasem goście mimo braku lidera zagrali bez kompleksów, a o zwycięstwie zdecydował skuteczność dwójki Bartek Maciołek – Tomek Świder. Porażka kosztowała Rosomaki spadek tuż za podium, natomiast zwycięstwo pozwoliło gościom przeskoczyć do góry o dwa miejsca. Drugie zwycięstwo w sezonie zanotował debiutant, Gur-Bud, który po wielkich emocjach pokonał KP Kozią. Mecz był dość otwarty, stąd sporo się działo, ale gole obejrzeliśmy tylko trzy. Do przerwy prowadziła Kozia, ale po zmianie stron więcej okazji mieli goście, którzy szybko wyrównali, a dziewięć minut przed końcem odwrócili losy meczu, przypieczętowując zwycięstwo 2:1. Nie mniej działo się w starciu Orłów Leszka z innym „żółtodziobem”, Pożogą Bonito, które zakończyło się podziałem punktów. Jedni i drudzy nie odstawiali nóg, a więc walka była na całego. Do przerwy obejrzeliśmy dwa gole i mimo, że oba strzelili nominalni goście, to mieliśmy remis 1:1. Sześć minut po przerwie Pożoga wyszła na prowadzenie i od tego momentu zaczęła się pogoń ekipy Pawła Przyborskiego. Gospodarze stworzyli kilka naprawdę dogodnych okazji, ale świetnie między słupkami gości spisywał się Wojciech Szmyd. Remis doświadczonym gospodarzom pięć minut przed końcem meczu uratował Łukasz Żendzian i obie strony, chąc, nie chcąc musiały zadowolić się podziałem punktów.

LB TOP7 3 KOLEJKA 7

 

Były niespodzianki i emocje przy ulicy Obrońców Tobruku, nie zabrakło ich też na Serwisowej w Lidze Szóstek! Na pierwszym szczeblu remisami w dramatycznych okolicznościach kończyły się starcia Bad Boys Zielonki z Contrą oraz AnonyMMous z All4One. Lider, In-Plus Pojemna Halina nie bez problemów, ale pokonał ambitnie walczące FC NaNkacu. Na drugim froncie kolejne przekonujące zwycięstwa zapisali na swoim koncie Truskawki na torcie oraz Zielona Latarnia, którzy podgonili pauzujące Gramy Czasami. Na trzecioligowych murawach sensacyjnie przegrała ADP Wolska Ferajna, a ich pogromcą okazali się FC Devs. Motive utrzymał prowadzenie w tabeli po wygranej walkowerem z KAC Drink Team, ale depcze im po piętach La Zabava, która w kapitalnym stylu rozniosła FC Yelonki. Zapraszamy na podsumowanie kolejki w Lidze Szóstek!

 

1. Liga Szóstek:

W Pierwszej Lidze Szóstek nie zabrakło meczów trzymających w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego. Już na otwarcie obejrzeliśmy rywalizację pomiędzy Bad Boys Zielonki i Contrą. I tutaj byliśmy świadkami naprawdę kapitalnego widowiska. Lepiej zaczęło się dla ekipy w czarnych trykotach, bo od prowadzenia 2:0, ale przed przerwą zespół z Woli doprowadził do stanu 2:2. W drugiej odsłonie „Niebiescy” uciekli Bad Boysom na 2:4, ale potem znowu był remis 4:4. To był jednak dopiero przedsmak emocji. Contra za sprawą duetu Maciej KurpiasWojtek Osobiński odskoczyła na 4:7 w 48 minucie i już wydawało się, że po zawodach. Nic bardziej mylnego. Wtedy do pracy wzięło się trio Kamil Mikulski, Paweł Szczepaniak i Patryk Winczura. BBZ w dramatycznych okolicznościach zdołali odrobić straty w ciągu nieco ponad 6o sekund i finalnie zakończyło się na 7:7! A taki rezultat, oraz pozostałe wyniki w tej kolejce, sprawiły, że mimo podziału punktów obie strony wciąż się będą liczyły w walce o podium. A wszystko dlatego, że w konfrontacji AnonyMMous z All4One także nie mieliśmy rozstrzygnięcia, gdyż było 5:5. I tutaj oglądaliśmy prawdziwy rollercoaster. W pierwszej części popisową partię rozgrywali A4O, którzy za sprawą najlepszego na placu Rafała Diducha prowadzili 1:4. Lecz wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że „Anonimowi” nigdy się nie poddają. Po zmianie stron to „Czarni” dominowali na murawie i konsekwentnie zbliżali się do rywala. Największa w tym zasługa Krzysztofa Pawlaka i Konrada Kozłowskiego. Ta dwójka sprawiła, że w ciągu dosłownie kilku minut drugiej połowy z 1:4 zrobiło się 4:4. Potem oglądaliśmy dalej zaciętą batalię, ale przez długi czas wynik się nie zmieniał. Dopiero w 46 minucie Konrad Kozłowski sprawił, że AnonyMMous po raz pierwszy w tym spotkaniu wygrywali. Jednak nie dowieźli zwycięstwa do końca, gdyż w jednej z ostatnich akcji tej potyczki Michał Brewczuk trafił na 5:5 i taki też był końcowy rezultat. Który niewiele w tabeli zmienił, gdyż zarówno „Anonimowi”, jak i „All4One” pozostali w wyścigu o miejsce na pudle. W bardzo istotnym meczu w dole ligowej stawki zmierzyli się Fast Trans i Drink Team. I tutaj też nikt nie miał prawa się nudzić, gdyż oglądaliśmy niezwykle wyrównaną walkę do ostatnich sekund. Do przerwy obie drużyny zdobyły po dwa gole, a po zmianie stron nadal oglądaliśmy wymianę ciosów. W 45 minucie FT za sprawą Macieja Błońskiego wyszedł na prowadzenie 5:4, ale na minutę przed upływem regulaminowego czasu gry wyrównał Rafał Niedbała. Jednak to Fast Trans miał tego dnia w składzie Filipa Błońskiego. Ten zawodnik już wcześniej skompletował hattricka, a na samym finiszu tego thrillera, po raz czwarty wpisał się na listę strzelców, zapewniając swojej ekipie wygraną 6:5. Był to niezwykle cenny triumf, gdyż dzięki temu FT odskoczyli od strefy spadkowej na cztery oczka. Drink Team zaś po raz kolejny przegrał, po raz kolejny niezwykle pechowo i ma coraz mniejsze szanse na utrzymanie. Podobnie jak Dziki Futbolu. Team Daniela Kościńskiego mierzył się z FC Ochotą. Obrońcy tytułu stawili się na placu w dość eksperymentalnym zestawieniu, ale i tak od początku prezentowali się lepiej niż przeciwnicy. Zwłaszcza mógł się podobać występ Maksa Czyżewskiego, który dzielił i rządził na murawie. Dzięki temu drużyna Marka Jurgi pokonała DF 4:9 i jako jedyna brygada w stawce wciąż może dogonić lidera tabeli i zgarnąć mistrzostwo. Dziki Futbolu z kolei nadal nie zdobyli nawet punktu i ich sytuacja zrobiła się naprawdę nieciekawa. In-Plus Pojemna Halina miał małe problemy kadrowe przed starciem z FC NaNkacu, ale i tak byli pewnikiem dla bukmacherów. Te typy się potwierdziły, gdyż zespół w białych koszulkach pokonał FC N 13:8, ale trzeba przyznać, że było to zacięte widowisko, a Dominik Baćko i spółka postawili trudne warunki. Po pierwszej odsłonie było ledwie 5:4 dla I-PPH i w drugiej też nie zabrakło emocji. „Kace” dwoiły się i troiły, żeby pokrzyżować plany faworytom (na szczególne wyróżnienie zasłużył tu Kuba Małachowski), ale In-Plus wciąż miał w składzie takich asów jak Daniel Smoczyński czy Patryk Szeliga i to było kluczem do sięgnięcia po pełną pulę. Po tym sukcesie In-Plus Pojemna Halina jest od włos od sięgnięcia po złoto. Do tego celu wystarczy im ledwie jeden punkt w dwóch ostatnich potyczkach. FC NaNkacu zaś spadli aż na siódmą pozycję.

LB TOP6 1 KOLEJKA 7

 

2. Liga Szóstek:

W Drugiej Lidze Szóstek pauzowali liderzy, Gramy Czasami, ale cała trójka rywali walcząca o złoto nie zawiodła. Na początek jednak obejrzeliśmy rywalizację ASPN Bemowo i Warsaw Bad Boys, czyli ekip, które w tym sezonie spisują się sporo poniżej oczekiwań. Lecz na poziom tego meczu nikt nie miał prawa utyskiwać, gdyż to były naprawdę doskonałe zawody. Obie strony postawiły na prawdziwą wymianę ognia, więc naprawdę się działo. Już po nieco ponad pół godzinie gry było 6:5, ale potem ASPN prowadzony przed Sebastiana Frączaka odskoczył przeciwnikom. W 48 minucie było już 9:6, ale tej kolejce w Lidze Szóstek w końcówkach działy się cuda. Tak też było i tutaj. WBB za sprawą duetu Damian Borowski i Kacper Gwiazdowski w ciągu 120 sekund doprowadzili do remisu 9:9 i takim też wynikiem zakończyło się to widowisko. Zapewne żadna z drużyn nie mogła fetować tego podziału punktów, ale na pocieszenie zarówno ASPN i Bad Boysi zapewnili sobie utrzymanie, więc końcówkę tej kampanii będą mogli rozegrać na luzie. Pierwszym spadkowiczem okazała się KTS Chimera. Paweł Janas i jego świta mieli do rozegrania dwa spotkania, oba z mocnymi zespołami. I niestety dla KTS-u, oba zakończyły się porażkami. W pierwszym z nich, Truskawki na Torcie nie dały szans beniaminkowi, wygrywając 0:11. TNT ostatnio znajdują się w gazie, byli tu zdecydowanym faworytem i boiskowe wydarzenia potwierdziły to. Świetnie na placu prezentowali się Kamil Siatkowski, Marcin Karwas czy Daniel Kornatka, po raz kolejny doskonale w bramce spisywał się Adrian Kakietek. Stąd też nikt nie mógł mieć złudzeń, kto tu był lepszy, zresztą końcowy rezultat tego najlepszym dowodem. Truskawki na torcie po tym sukcesie utrzymali pozycję wicelidera. Chimerę zaś czekało drugie starcie, tym razem z Futebolwski FC. I tutaj „Niebiescy” nieco się poprawili, ale i tak górą byli ich oponenci. F FC rozegrali bardzo dobry mecz, a cały kolektyw Javiera Perazy działał znakomicie. Zwłaszcza najlepszy na murawie Kris Radomski, ale wszyscy zawodnicy zasłużyli na duże brawa. Już do przerwy było 0:3, a po zmianie połów ekipa w czarnych trykotach kontynuowała swój świetny występ. Skończyło się na 2:7 i to było jak najbardziej zasłużone zwycięstwo. Przegrana KTS-u sprawiła, że stracili szanse na pozostanie w Drugiej Lidze Szóstek. Z kolei F FC mieli do rozegrania jeszcze drugą potyczkę, tym razem z W1nners. I tu oglądaliśmy niezwykle zaciętą, pełną emocji batalię. W głównych rolach wystąpili tu Houssain Shalaby oraz Michał Pełka. Od pierwszego do ostatniego gwizdka byliśmy świadkami rywalizacji z gatunku cios za cios. Finalnie o tego jednego gola lepsi okazali się W1, którzy triumfowali 7:8. I ten rezultat sprawił, że „Zwycięzcy” wciąż się liczą w walce o najwyższe cele. Futebolwski FC zaś zasłużyli na pochwałę i wydaję się, że jeśli w przyszłym sezonie będzie im dopisywać więcej szczęścia, to będą bić się o awans. Z peletonu goniącego pauzujące Gramy Czasami nie zawiodła też Zielona Latarnia. Mateusz Piziorski i jego koledzy nie mieli najmniejszych problemów, żeby pokonać debiutantów z KS F. Było to prawdziwe one man show w wykonaniu Pawła Maula. Ten weteran bemowskich boisk strzelił aż piętnaście goli (!!!), a do tego dorobku dołożył też cztery asysty! Stąd też rezultat 4:22 dla ZL nikogo nie mógł dziwić. Warto też docenić Michała Kiecanę w bramce, aktywnych Grzegorza Gaworka czy też Bartłomieja Salczyńskiego, ale to Maul był niekwestionowanym królem polowania. Zielona Latarnia nie zwalnia tempa i wygrywa piąty raz z rzędu, KS Syfon z kolei spada z ligi.

LB TOP6 2 KOLEJKA 7

 

3. Liga Szóstek:

W Trzeciej Lidze Szóstek także nie zabrakło mocnych wrażeń. Zaczniemy od tego, że liderzy z Motive otrzymali walkowera od KAC Drink Team i dzięki temu utrzymali prowadzenie w tabeli, ale za ich plecami działo się. I to sporo. Pierwsi na murawę wybiegli Chłopcy do bicia i ACL Zerwane. Spodziewaliśmy się tutaj wyrównanej batalii, ale tak naprawdę Maciej Dubicki i spółka zagrali po profesorsku i wygrali 6:2. W zasadzie wszyscy zawodnicy w białych trykotach spisali się znakomicie i ciężko tu pojedynczo kogoś wyróżnić, ale my dopiszemy tu plus przy Mariuszu Dudziku, Patryku Osowskim i najlepszym na placu Macieju Lewandowskim. To zwycięstwo sprawiło, że Chłopcy do bicia awansowali na trzecią pozycję, ACL z kolei po tych dość anemicznych w ich wykonaniu zawodach spadł na piąte miejsce. W konfrontacji La Zabavy z FC Yelonkami faworytami byli ci pierwsi, ale nikt nie spodziewał się, że zespół w zielonych trykotach tak, nomen omen, zabawi się z przeciwnikiem. Co tu dużo mówić. Zwycięstwo 20:0 mówi samo za siebie. Możemy tylko pisać peany na część LZ, po raz kolejny pochwalić Pawła Staniszewskiego, Krzysztofa Sobolewskiego czy Tomasza Muszyńskiego, ale mimo tak wysokiego rezultatu na najwyższą ocenę zasłużył golkiper Konrad Siwek, który zachował czyste konto i odbierał chęć do życia oponentom. La Zabava utrzymała drugą lokatę i coraz głośniej trzeba ich wspominać w kontekście walki o mistrzostwo. A ekipa z Jelonek? No cóż. Musi wziąć się w końcu w garść, bo nie wypada im przegrywać w taki sposób. W rywalizacji Teraz Kolskiej z Drugim Wydaniem obejrzeliśmy radosny futbol i wielkie strzelanie. I bardzo dobrze. Od początku do końca oba składy nastawione były na ofensywę, co przełożyło się na znakomite widowisko. Po stronie Kolskiej bardzo skuteczny był Krzysztof Kawałkowski, ale to DW miało więcej atutów w postaci Macieja Aderka, Marcina Sikory i MVP tego meczu, Pawła Litwina. To spotkanie skończyło się na 9:13 dla Drugiego Wydania, co pozwoliło temu zespołowi zbliżyć się do czołówki. Teraz Kolska mimo naprawdę dobrych recenzji, po tej niedzieli nadal zamyka ligową stawkę. Na koniec obejrzeliśmy prawdziwą sensację. Bijąca się o złoto ADP Wolska Ferajna przegrała z ekipą z dolnych stref tabeli ,FC Devs 11:12. Cóż to było za starcie pełne wrażeń i kapitalnych goli. Drużyna z Woli stawiła się na placu w bardzo uszczuplonym zestawieniu, co skrzętnie wykorzystywali rywale, chociaż na początku górą byli „Zieloni” (którzy prowadzili 2:1 po kapitalnej przewrotce Kamila Jagiełło). Potem do głosu doszli nominalni goście i gdyby nie popisy między słupkami Sebastiana Tarnowskiego, to już po pierwszej połowie byłoby po meczu. Tak to Wolanie byli wciąż w grze, mimo że Robert Brzeziński i Dima Maleta sprawiali, że „Devsi” ciągle utrzymywali skromny dystans nad ADP. W końcu udało im się odskoczyć, gdy zegar pokazywał 38 minutę, zrobiło się 6:10 dla FC D. Wtedy to Ferajna za sprawą zaproszonych naprawdę do gry Michała Burzyńskiego i Mateusza Zawadzkiego zaczęła gonić i udało im się na dwie minuty przed końcem doprowadzić do stanu 11:11. Lecz ostateczny cios zadał Maleta i FC Devs wygrali 11:12, wskakując na ósme miejsce. Dla ADP zaś ta porażka może być brzemienna w skutkach.

LB TOP6 3 KOLEJKA 7

Sponsorzy