Bez sensacji, ale nie bez emocji!

Tym razem obyło się bez wielkich niespodzianek, choć emocji nie brakowało. Kilka ekip postraszyło dość mocno faworytów, ale Ci ostatecznie przechylili szale zwycięstwa na swoją stronę. Tak było w lidze siódemek w przypadku Gladiatorów i Moszna Squadu w pierwszej lidze. Ciężką przeprawę miał też lider drugiej ligi, Walec, który jednak ostatecznie też przechylił szalę zwycięstwa na swoją drużynę. Jedynie lider trzeciej ligi, KS na Pełnej, nieoczekiwanie stracił pierwsze punkty. W lidze szóstek tempa nie zamierza zwalniać In-Plus Pojemna Halina, ale wydaje się, że do optymalnej formy (i składu) wraca też broniąca tytułu FC Ochota. W drugiej lidze, niczym walec, po kolejnych rywalach dalej przejeżdża się Gramy Czasami, a na najniższym szczeblu rozgrywek od zwycięstwa do zwycięstwa dalej kroczy Motive. Czas na kolejne, obszerne podsumowanie weekendu zmagań w Lidze Bemowskiej. 

 

 

1. Liga Siódemek:

Można śmiało stwierdzić, że czwarta kolejka Pierwszej Ligi Siódemek odbyła się bez niespodzianek, ale… No właśnie, tylko obrońca mistrzowskiego tytułu, Chemik Bemowo nie miał problemów z pokonaniem swojego rywala, a spodziewaliśmy się , że będzie miał ciężką przeprawę. Ekipa Adriana Bery podejmowała jedną z rewelacji tej edycji, pogromców Gladiatorów, FC Warsaw United. Tymczasem Chemik od początku zagrał na pełnym gazie, zdominował wydarzenia na boisku i co najważniejsze dla niego, bardzo szybko wypracował sobie bezpieczną przewagę. Już do przerwy było 5:0, a po zmianie stron dołożył jeszcze dwa trafienia, zachowując przy tym czyste konto. Zatem Mistrz powrócił w bardzo ładnym stylu, tymczasem ekipa Patryka Kozickiego dostała zimny prysznic, oby wyciągnęła pozytywne wnioski. W kolejnych starciach mieliśmy obejrzeć pewne wygrane faworytów oraz zaciętą rywalizację Pohybla z FC Casuals, tymczasem było dosłownie odwrotnie. W tej ostatniej konfrontacji ekipa Radka Janeckiego zdominowała rywala. Przed przerwą zdobyła trzy gole, po zmianie stron kolejne cztery, na co rywal był wstanie odpowiedzieć tylko golem honorowym. Całkowicie zasłużone 7:1 dla Pohybla i koncert gry Czarka Dominiaka, który zakończył zawody z dorobkiem pięciu goli i jednej asysty. Czas na emocje. Najpierw Wąska Kadra miała łatwo rozprawić się ze Zjazdem, tymczasem gdyby nie kompletny brak skuteczności w pierwszej połowie graczy w żółtych trykotach nie wiadomo jakby skończył się ten mecz. Do przerwy było 1:0 dla WK, ale potem w ciągu dosłownie pięciu minut zrobił się remis 2:2, a zwycięska bramka dla faworyzowanych gości padła już cztery minuty potem. Do końca zawodów emocje sięgały zenitu, a poziom determinacji był tak duży, że dwóch graczy nie wytrzymało ciśnienia i obie ekipy kończyły mecz w osłabieniu. Wąska Kadra dzięki trzem punktom wskoczyła na najniższy stopień podium. Podobny horror zafundowali swoim kibicom Gladiatorzy, którzy mieli odbić sobie porażkę sprzed dwóch tygodni i łatwo oraz przyjemnie pokonać Zmarnowane Talenty. Tymczasem kadra byłych mistrzów okazała się ponownie wąska, co wobec dobrze grającej defensywy rywala, nie wyglądało to tak, jakby tego chcieli. Gladiatorzy męczyli się niemiłosiernie. Wbili po golu na początku obu połów, na co ambitnie grający goście odpowiedzieli w samej końcówce golem kontaktowym. Na szczęście dla bardzo zmęczonych gospodarzy, wynik ten się już nie zmienił. Gladiatorzy pozostali na pozycji wicelidera, wypracowując sobie nad następnym zespołem już trzy punkty przewagi. Liderem pozostał Moszna Squad, który po niesamowitym meczu pokonał Old United 5:4, wracając z bardzo, ale to bardzo dalekiej podróży. Ekipa Mariusza Kurczyńskiego zagrała bez żadnych kompleksów, stawiając na szybkie kontry, co wyszło jej fenomenalnie. Już w pierwszych dziesięciu minutach meczu obejrzeliśmy wymianę ciosów zakończoną wynikiem 2:2. Co ciekawe tuż przed zmianą stron to OU wyszedł na prowadzenie 3:2, które utrzymał do przerwy. Ewidentnym bohaterem gości był Marcin Piłka, który swoimi rajdami po skrzydle nękał rywali przez cały mecz i trzeba stwierdzić, że żaden zawodnik w czarnych koszulach nie był w stanie go dogonić. Mało tego, tuż po zmianie stron goście, podwyższyli na 4:2 i sensacja wisiała w powietrzu. Moszna jednak jak na wicemistrza przystało zagrała do końca. Konsekwentnie, minuta po minucie odrabiała straty, by dziewięć minut przed końcem, odwrócić losy meczu. Najlepszy na boisku był autor gola i asysty, Eryk Stoch, natomiast dwie najważniejsze bramki zdobył tegoroczny nabytek zespołu, Łukasz Dworakowski.

 LB TOP7 1

2. Liga Siódemek:

W ten weekend na drugim szczeblu ligi siódemek rozegraliśmy cztery starcia, po których mamy jedną roszadę na podium. Zacznijmy jednak od początku. W jedynym sobotnim meczu Los Lamusos podejmowali BKS 04 Górki. Gospodarze przy sprzyjających wiatrach mogli nawet objąć prowadzenie w tabeli, goście zaś walczyli o pierwszy punkt i to im się udało. I to dosłownie. Jedyne czego zabrakło w tym meczu, to goli. Walki było mnóstwo, ale żadna ze stron nie znalazła recepty na bramkarza rywali. Taki wynik sprawił, że obie drużyny pozostały na swoich pozycjach. Wiele emocji spodziewaliśmy się po konfrontacji St. Varsovii z Harataczami. Jedni i drudzy stawili się niemal najmocniejszymi składami i trzeba powiedzieć jasno, że ekipa Patryka Rosłańca obnażyła wszystkie słabe punkty rywala. „Witek” i spółka zagrali słabo w defensywie, co rywal skrupulatnie wykorzystał. Po pierwszej odsłonie było 3:1, a więc wynik był jeszcze do odrobienia. Po przerwie Haratacze podobnie jak w pierwszej odsłonie w pewnym momencie podkręcili tempo, strzelając kilka bramek w ciągu paru minut i odskakując na bezpieczną odległość. Całkowicie zasłużone 7:2 stało się faktem, a najlepszy na placu okazał się autor dubletu, Mateusz Repczyński. Haratacze tym samym wskoczyli tuż za podium, natomiast Varsovia spadła aż na dziewiąte miejsce. Tymczasem dwa ostatnie mecze okazały się kluczowe dla układu strefy medalowej. Najpierw wicelider, Wariaty Kuchara podejmował byłego lidera, Agil at Agord. Na pewno stawką tego meczu było podium, a zwycięzca mógł być pewien finiszu na drugim miejscu. Obejrzeliśmy bardzo interesujące i trzymające do końca w napięciu zawody. Dobrze spisywały się defensywy obu zespołów, które skutecznie rozbijały ataki rywali. Do przerwy AaA prowadzili 1:0, ale po zmianie stron wypracowali już dwubramkową przewagę. Jednak Wariaty grały do końca, a sześć minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego złapały kontakt. Mimo determinacji gospodarzy, wynik nie uległ już zmianie. AaA tym samym zamienili się z rywalem miejscami, zostając nowym wiceliderem i spychając go na piąte miejsce. Na koniec spotkały się dwa bieguny tabeli, a dokładnie lider, Walec podejmował ostatni zespół w stawce, Drink Men. My jednak nie stawialiśmy drużyny Mirka Wyszczelskiego na straconej pozycji i się nie pomyliliśmy. „Pomarańczowo-granatowi” zagrali niezłe zawody i nawet zmarnowali rzut karny w pierwszej połowie. Walec tymczasem grał swoje i czekał na dogodną okazję. Ta przyszłą w 34 minucie, gdy Adam Bartosińaki zapewnił swojej drużynie zwycięstwo i utrzymanie pozycji lidera.

 LB TOP7 2

3. Liga Siódemek:

Aż trzy remisy zanotowaliśmy w czwartej kolejce Trzeciej Ligi Siódemek. Tym samym nie ma już na tym szczeblu niepowstrzymanej drużyny. Przed tą serią taki status miał lider, KS Na Pełnej. On jednak swojej pozycji mógł być pewien, bo zarówno drugi jak i trzeci zespół w tabeli pauzował. Tomasz Uzarski i spółka w ten weekend podejmowali bardzo doświadczonych Nie Ma Mocnych, którzy jednak w tej edycji grają mocno w kratkę. Tymczasem „Seledynowi” szybko wbili rywalowi gola, zmuszając go do gonienia wyniku. Ten walił głową w mur aż do 37 minuty, gdy doprowadził do remisu. Do końca meczu emocji nie brakowało, ale rezultat pozostał ten sam. Lider utrzymał swoją pozycję, a goście przycumowali w drugiej połowie tabeli. Tymczasem szansy na dogonienie drugiej w tabeli Izby Wytrzeźwień nie wykorzystały Chyże Rosomaki, które po wielkim męczarniach uratowały punkt w starciu z „czerwoną latarnią” ligi, Pożogą Bonito. Tutaj scenariusz był podobny. Szybki gol dla outsidera i pogoń faworytów. Ekipa Jacka Dobraczyńskiego robiła co mogła. Dwoiła i się troiła i niewiele zabrakło, a sensacja stałaby się faktem. Dwie minuty przed końcem meczu w końcu dopięła swego, a jeden punkt uratował jej Tomasz Stopyra. Ten wynik dał Rosomakom dopiero szóstą pozycję, natomiast dla Pożogi Bonito był to premierowy punkt w Lidze Bemowskiej. Taki obrót sprawy wykorzystał Walec II, który w jedynym sobotnim meczu łatwo ograł KP Kozią 5:2 i wskoczył na najniższy stopień podium. Tutaj emocje były tylko do przerwy, gdy gospodarze prowadzili tylko jednym golem. Po zmianie stron ekipa Maćka Zarzyckiego rozkręciła się na dobre, wbijając rywalowi cztery gole, ale tracąc przy tym dwa. Walca do drugiego zwycięstwa w sezonie poprowadziło trio Michał Burzyński – Dominik Kliczek – Michał Stefanek. Tuż za jego plecami także z sześcioma punktami na koncie zameldował się En Avant Warsaw, który w niedzielę pokonał innego debiutanta w naszych rozgrywkach, Gur-Bud 4:3. Gracze rodem z Francji do przerwy prowadzili 2:1, ale tuż po zmianie stron szybko wypracowali trzy gole przewagi (4:1) i wydawało się mecz jest już rozstrzygnięty. Tymczasem „Budowlańcy” pokazali charakter i naprawdę niewiele zabrakło by dogonili rywala. Ostatecznie to EAW mógł cieszyć się z drugiego zwycięstwa w sezonie. Pozostała nam konfrontacja Bemovii z KP Kozią, która nadrabiała zaległości meczowe. To był bardzo dziwny mecz. Otóż Kozia pierwszą połowę musiała gra z sześciu, a i tak wygrywała 2:0! W przerwie otrzymała poważne posiłki w postaci kilku znaczących graczy, ale po zmianie stron lepiej grał rywal, który w pięć minut doprowadził do remisu. Bemovię do boju prowadził Tomek Świderski, który został bohaterem swojej drużyny. To nie był koniec emocji, bo Kozia jeszcze raz wyszła na prowadzenie i dopiero gol w samej końcówce autorstwa wspomnianego Świderskiego dał nam końcowy wynik 3:3, który sprawił, że jedni i drudzy, chcąc nie chcąc, musieli zadowolić się podziałem punktów.

 LB TOP7 3

Przy ulicy Serwisowej w Lidze Szóstek także nie brakło nam wrażeń. Na pierwszym szczeblu niesamowitą dyspozycję strzelecką utrzymuje In-Plus Pojemna Halina, ale ich rywal Drink Team przez długi czas dzielnie stawiał opór. Zwróciło też uwagę wysokie zwycięstwo FC Ochoty z All4One. Na drugim froncie trwa dobra passa Gramy Czasami, zaimponował też debiutant Marketing Match, który ograł obrońcę tytułu ASPN Bemowo. Na boiskach trzecioligowych rozegraliśmy podwójną kolejkę, w której dwie wygrane zanotowali LaZabawa i ADP Wolska Ferajna. Liderem pozostał Motive, który w meczu na szczycie okazał się lepszy od ACL Zerwane. Zapraszamy na podsumowanie zmagań w Lidze Szóstek!

 

1. Liga Szóstek:

Na otwarcie kolejki w Pierwszej Lidze Szóstek czekało nas niezwykle ciekawe starcie pomiędzy All4One i FC Ochotą. I chociaż ostateczny wynik 0:10 wskazuje na to, że było to wyjątkowo jednostronne widowisko, to jednak nie było tak do końca, gdyż tego dnia świetnie dysponowany był golkiper obrońców tytułu Patryk Korycki. Mimo ataków A4O, Korycki bronił jak natchniony, zachowując czyste konto. A że koledzy z ofensywy Krystian Nowakowski i Patryk Koziorkiewicz byli kreatywni i skuteczni, to finalnie zakończyło się wysoką wygraną drużyny Marka Jurgi. W konfrontacji Drink Teamu z In-Plus Pojemna Halina zdecydowanym faworytem byli aktualni liderzy, ale w pierwszej odsłonie Norbert Taras i spółka postawili trudne warunki. Rezultat do przerwy 4:6 tego najlepszym dowodem. DT prowadzeni przez Jarosława Łowickiego nie odstawali od przeciwników i dzięki temu oglądaliśmy naprawdę interesujące zawody. Po zmianie stron jednak górą byli zawodnicy IP-PH, którzy po raz kolejny pokazali rozmach w ataku. Duet Kacper Pękała i Karol Szeliga pokazali klasę, a In-Puls wygrał czwarty raz z rzędu (5:16), podtrzymując fantastyczną średnią ponad 15 goli na mecz! Drink Team z kolei do tej pory nie zapunktował, ale trzeba ich pochwalić za walkę. I coś czujemy, że niedługo zaczną marsz w górę tabeli. W potyczce pomiędzy Contrą i Dzikami Futbolu pewniakiem był zespół z Woli, ale zaczęło się dość sensacyjnie, bo od 0:2 dla Dzików. Jednak jeszcze w pierwszej części Michał Raciborski i jego świta nie tylko wyrównali, ale też wyszli na prowadzenie 4:2. W drugiej połowie Contra spokojnie zwiększała dystans, głównie dzięki kapitalnej postawie wspomnianego Raciborskiego i Macieja Kurpiasa. Najwięcej działo się w ostatnich 10 minutach. Wtedy, przy stanie 9:2, zaczęło się wielkie strzelanie i obie ekipy zaaplikowały sobie w tym czasie łącznie 13 trafień. Finalnie było 16:7, co pozwoliło wiceliderom utrzymać kontakt do prowadzącego In-Plusu. DF zaś nadal pozostają w tym sezonie z zerowym dorobkiem na swoim koncie. Na sam koniec czwartej serii gier na murawę wybiegli FC NaNkacu i Fast Trans. I tutaj, od początku na placu dominowały „Kace”. Znakomitą partię rozgrywał Paweł Wojsław (cztery asysty i jedna bramka), wspierał go Damian Szydłowski (hattrick). FT w niczym nie przypominali drużyny sprzed tygodnia, gdzie postawili się Contrze. Dopiero w samej końcówce team Michała Fijałkowskiego się nieco przebudził, ale ostateczne rozstrzygnięcie 7:3 dla FC N nie pozostawiało złudzeń, kto był tego dnia lepszy. FC NaNkacu dzięki tej wygranej utrzymał się w peletonie bijącym się o podium, Fast Trans zaś nadal pozostaje nad kreską.

 LB TOP6 1

2. Liga Szóstek:

W Drugiej Lidze Szóstek rozpoczęliśmy od meczu lidera Gramy Czasami z zamykającym tabelę KS Syfon. Nie będziemy długo trzymać Was w napięciu, bo tutaj niespodzianki nie było. Krzysztof Sobolewski i jego świta po raz kolejny zaimponowali tej wiosny, wygrywając tu pewnie (15:3), w dobrym stylu, przy bardzo dobrej współpracy wszystkich formacji. Spoiwem dla „Czerwonych” był tradycyjnie najlepszy na placu Paweł Staniszewski, ale o całej drużynie GC można mówić w samych superlatywach. Gramy Czasami wydają się być póki co poza zasięgiem reszty stawki i zobaczymy, czy podtrzymają wysokie tempo, jakie sami sobie narzucili. W KS Syfon zaś po raz kolejny wyróżnimy Kubę Przygodę, który asystował przy dwóch bramkach. Znaczniej więcej emocji było w rywalizacji Marketing Match z ASPN Bemowo. Do przerwy 2:0 prowadzili „Marketingowcy”, a tuż po wznowieniu gry podwyższyli rezultat o jedną bramkę. Jednak obrońcy tytułu wzięli się w garść i konsekwentnie zaczęli odrabiać straty. Dogonili MM na 3:2, potem rywal odskoczył na 4:2, ale ASPN nie poddawał się i na 5 minut przed końcem doprowadził do upragnionego wyrównania. Jednak nie nacieszył się nim długo, gdyż ekipa nieobecnego tym razem Michała Padały szybko zadała dwa nokautujące ciosy i ostatecznie pokonała oponentów 6:4. Nie byłoby tego sukcesu gdyby hattrick Marcina Grzymkiewicza, bardzo dobre zawody zanotował też Filip Pyśniak. Marketing Match po dwóch swoich potyczkach zdobył komplet oczek, ASPN z kolei także ma sześć punktów, ale zdobyte w czterech meczach. Mimo nie najlepszej sytuacji w ligowej tabeli coraz bardziej podobała nam się gra Warsaw Bad Boys. I wcale nie przekreślaliśmy ich szans w starciu z Zieloną Latarnią. Pierwsza odsłona potwierdziła te prognozy, gdyż Michał Podobas i spółka prowadzili 6:4. Na uwagę zasłużyła z pewnością świetna postawa Damiana Borowskiego. Jednak na drugą część WBB już „nie wyszli”, a rywal prowadzony przez duet Mateusz Ruta i Kamil Iwanowicz zaczął gonić. W 38 minucie był remis 7:7, ale ostatnie etap tego widowiska to był już popis ZL. W tym czasie „Zieloni” zaaplikowali rywalom sześć trafień, nie tracąc przy tym żadnego i finalnie pokonali przeciwnika 7:13. Warsaw Bad Boys po tej porażce nadal jest pod kreską, ale jeśli za tydzień zagrają dwie równe połowy, to spodziewamy się przełamania. Zielona Latarnia zaś pnie się w górę tabeli i już jest o włos od podium. W1nners i KTS Chimera grali ze sobą już wcześniej dwa razy na poziomie Trzeciej Ligi Szóstek i dwukrotnie górą byli W1. Teraz, na drugim szczeblu, sytuacja się powtórzyła i znowu to „Granatowo-czerwoni” byli lepsi, ale oglądaliśmy tutaj naprawdę wyrównane spotkanie, które emocjonowało do samego końca. Dość powiedzieć, że zwycięska bramka na 3:2 zdobyta przez Michała Pełkę padło dopiero w 49 minucie. Chwilę po tym, jak na 2:2 strzelił Damian Smoliński. KTS na pewno może żałować, że nie udało się zdobyć nawet premierowego oczka na drugim szczeblu rozgrywek, ale tym razem zabrakło nieco do szczęścia. Mieli je zaś zawodnicy W1nners, a dodatkowo posiadali w składzie Kamila Zagaję, który zrobił różnicę i był najlepszy na murawie.

 LB TOP6 2

3. Liga Szóstek:

W Trzeciej Lidze Szóstek rozegraliśmy podwójną serię gier systemem sobota-niedziela. Obejrzeliśmy aż 11 spotkań i żeby było czytelniej, to podzielimy relację na dwie części. A jako że zawodników, którzy swoimi występami zgłosili akces do drużyny kolejki, było tak wielu, że również podzieliśmy i wybraliśmy najlepszych z każdego dnia.

 

Sobota:

Na otwarcie czwartej kolejki „na sterydach” zobaczyliśmy przełamanie FC Yelonki. Drużyna Sebastiana Małczyńskiego pewnie pokonała Teraz Kolską 9:2 i w końcu zdobyła upragnione trzy oczka. Najlepszy na murawie był Patryk Kutra, dzielnie wspomagał go Maciej Majewski, ale cała ekipa z Jelonek zasłużyła na duże brawa. „Kolska” z kolei poza małymi przebłyskami nie pokazała za wiele i przegrała zasłużenie. Starcie pomiędzy Starą Gwardią i Chłopcami do bicia było, zgodnie z zapowiedziami, niezwykle zacięte. Obie drużyny stworzył sobie mnóstwo szans, ale tego dnia dobrze spisywali się obaj bramkarze. Zwłaszcza Marcin Stolarski z Chdb raz za razem popisywał się kapitalnymi robinsonadami. Co prawda dał się dwukrotnie pokonać w pierwszej części (było 2:1 dla „Gwardzistów”), ale w drugiej odsłonie zachował czyste konto. A na 10 minut przed końcem wyrównał niezawodny Maciej Dubicki i finalnie było 2:2, chociaż obie strony mogły jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. ADP Wolska Ferajna po przeprowadzce z „siódemek” na „szóstki” zaczęła sezon z przytupem. Tym razem ADP potwierdzili swoje medalowe aspiracje i po dobrych zawodach ograli Drugie Wydanie 6:10. Ekipa Kamila Małża co prawda starała się walczyć z będącym w dobrej dyspozycji przeciwnikiem, na szczególne wyróżnienie zasłużył tu Przemysław Tabor, ale tego dnia nie było mocnych na Adama Szczygielskiego, który aż cztery razy wpisywał się na listę strzelców, do tego dorobku dołożył też dwie asysty. Wolska drużyna triumfowała po raz drugi tej wiosny, Drugie Wydanie z kolei na pierwszą wygraną musiało jeszcze trochę poczekać. Szaloną wymianę ognia oglądaliśmy w potyczce FC Devs i KAC Drink Team. Głównymi snajperami byli tu Artur Stachurski (8 trafień!) w FC D oraz Dawid Sołkowicz w „Kacach” (5 goli i 2 ostatnie podania). Już do przerwy było ciekawie (3:2), a po wznowieniu gry oglądaliśmy już mecz z cyklu „cios za cios”. Ostatecznie FC Devs zwyciężyli 9:7 i po raz pierwszy w tej kampanii sięgnęli po pełną pulę. Ostrzyliśmy sobie zęby na konfrontację ACL Zerwane z LaZabawa, ale tutaj obejrzeliśmy wyjątkowo jednostronne widowisko. LZ prowadzeni przez weteranów bemowskich boisk Pawła Staniszewskiego i Roberta Dębskiego rozbili rywala 1:11. Osłabiony rywal zaczął od mocnego uderzenia, bo już w 4 minucie trafił na 1:0. Jak się okazało, był to jedyny ich dorobek strzelecki w tym spotkaniu, potem trafiali już tylko nominalni goście. Ich licznik skończył się na jedenastu, ale mogło być nawet więcej. LaZabawa strąciła ACL z pozycji wicelidera, by w niedzielę, o czym napiszemy poniżej, zająć ich miejsce.

 LB TOP6 3

Niedziela:

Niedzielne zmagania rozpoczęli o 9:00 Teraz Kolska i Chłopcy do bicia. Jak się okazało, to był prawdziwy „one man show” w wykonaniu Patryka Osowskiego. Ten świetnie wyszkolony technicznie zawodnik aż cztery razy wpisywał się na listę strzelców, co było kluczem do zwycięstwa 2:5. Pierwsza połowa jednak była zacięta. Lepiej wystartowała ekipa w białych trykotach, która w niespełna kwadrans odskoczyła przeciwnikom na 0:3, ale TK tuż przed przerwą zdążyła złapać dystans i podgonić na 2:3. Po zmianie stron jednak Maciej Dubicki i spółka zdołali odeprzeć ataki rywali, samemu zadając jeszcze dwa ciosy. Teraz Kolska, chociaż pokazała się z lepszej strony niż w sobotę, zanotowała drugą porażkę w ten weekend. Chłopcy do bicia zaś nie mieli za wiele czasu na odpoczynek, gdyż o 10:00 rozgrywali swój drugi tego dnia (a trzeci w tej kolejce) mecz, tym razem z Drugim Wydaniem. I być może krótki czas na regenerację był tu kluczowy, gdyż tym razem to drużyna Kamila Małża wygrała, chociaż nie była faworytem. Samo spotkanie było niezwykle emocjonujące i trzymało w napięciu do samego końca. Przez cały czas trwania tych zawodów trwała wymiana ognia i, co się później okazało, to DW okazali się lepsi o tego jednego gola (końcowy wynik 6:7). Do pierwszego zwycięstwa w tym sezonie Drugie Wydanie poprowadził sam kapitan Kamil Małż, chociaż warto też podkreślić dobry występ Marcina Sikory. DW mimo zdobycia pełnej puli, zamykają tabelę, Chłopcy do bicia po tym weekendzie wylądowali na piątym miejscu. Rywalizację pomiędzy ACL Zerwane i Motive zapowiadaliśmy jako hit kolejki i trzeba przyznać, że nie zawiedliśmy się. Głównie dzięki postawie lidera. W pierwszej części oglądaliśmy całkiem wyrównane widowisko (2:4), chociaż od samego startu „Błękitni” nie mieli sposobu, by powstrzymać Dawida Olpińskiego. Ten snajper już do przerwy zanotował imponujący dorobek czterech bramek. A to był dopiero początek jego popisów. Po zmianie połów Olpiński zdobył kolejne sześć trafień (dziesięć w trakcie całego spotkania!) i już było jasne, że Motive nic złego nie może się stać. Ostatecznie główni faworyci do złota wygrali 6:15, co było bolesnym zwieńczeniem nieudanego weekendu dla ACL, dwie porażki chyba przekreśliły na dobre szanse na tytuł. A Motive idzie jak po swoje i po czterech seriach gier prowadzi z kompletem punktów. Rozpędzonego lidera powstrzymać może jeszcze ADP Wolska Ferajna. Ekipa z Woli po raz kolejny triumfowała, tym razem z KAC Drink Team 4:9. Znowu najlepszy w barwach Wolan był Adam Szczygielski, który tym razem dołożył cztery gole do swojego dorobku. ADP tym występem pokazali, że będą liczyć się do końca w wyścigu o najwyższe cele. „Kace” z kolei przegrali w sobotę, nie udało im się też w niedzielę, co z pewnością było zimnym prysznicem po udanej inauguracji. Chociaż warto zwrócić uwagę na Mateusza Grabowskiego, który od początku piłkarskiej wiosny jest wyróżniającą się postacią Trzeciej Ligi Szóstek. Po przełamaniu dzień wcześniej FC Yelonki nie poszły za ciosem i doznali porażki z Starą Gwardią. Trzeba jednak przyznać, że „Gwardziści” byli bardzo dobrze dysponowani, a zespół z Jelonek też, mimo niekorzystnego rezultatu, pokazał klasę. O zwycięstwie SG 6:4 zadecydowała postawa Krzysztofa Glika, który był najlepszym zawodnikiem na murawie. Docenić warto też u pokonanych Jakuba Głowalę, który dwukrotnie umieścił futbolówkę w sieci. Stara Gwardia po tej wygranej utrzymała się w peletonie. FC Yelonki zaś znaleźli się na ósmym miejscu. Po efektownym triumfie w sobotę FC Devs z pewnością mieli chrapkę na następne trzy oczka. Lecz zabrakło w ich składzie bohatera z poprzedniego dnia Artura Stachurskiego. LaZabawa za to stawiła się na tę rywalizację w mocnym składzie i nie dała oponentowi za wiele do powiedzenia. Wynik 14:2 mówi sam za siebie. Od pierwszego gwizdka LZ dominowała przebieg boiskowych wydarzeń i prowadzeni przez tercet Grzegorz Walisiak, Łukasz Ziemba i Krzysztof Sobolewski raz za razem rozrywali defensywę FC D. W takiej formie i z takim rozmachem w ofensywie LaZabawa pokazała, że porażka z Motive była jedynie wypadkiem przy pracy. FC Devs aktualnie zajmują bezpieczne, siódme miejsce.

LB TOP6 3A

Sponsorzy