Podsumowanie sezonu Jesień 2020: 3. Liga Siódemek

Wracamy do naszego cyklu podsumowującego zmagania w zakończonym niedawno sezonie jesiennym. Tym razem na tapet bierzemy Trzecią Ligę Siódemek, która można śmiało stwierdzić miała podobny scenariusz co jej poprzedniczka. Sezon jesienny zdominowała jedna drużyna, Haratacze, którzy nie mieli sobie równych. Znalazło to potwierdzenie w statystykach, gdzie drużyna Patryka Rosłańca imponowała zarówno najlepszym atakiem jak i najszczelniejszą obroną. Aż pięć punktów za nimi finiszował beniaminek, Lyreco, przed którym czapki z głów, bo zrobił drugi awans z rzędu w swoim drugim sezonie w Lidze Bemowskiej. Podium zaś zamknęli Drink Men, ale to jak wyrównana i zacięta była rywalizacja najlepiej odzwierciedla fakt, że aby wyłonić pozostałych medalistów, potrzebna była mała tabela, bo również czwarta na koniec sezon ADP Wolska Ferajna uzbierała 19 punktów. Zapraszamy na podsumowanie tego co działo się jesienią na trzecim szczeblu rozgrywek przy Obrońców Tobruku 11.

 

Oczywiście zaczniemy od triumfatorów, czyli od ekipy Patryka Rosłańca, która tej jesieni zdemolowała konkurencję. Osiem zwycięstw z rzędu od początku kampanii i dopiero na sam koniec rozgrywek Haratacze, pozbawieni swojej największej gwiazdy i mający pewne mistrzostwo, dali się ograć, grającej już o honor Wolskiej Ferajnie. Tak naprawdę tylko w pierwszym meczu „Biało-zieloni” mieli problemy ze swoim rywalem, wygrywając raptem dwoma golami. Potem szło już z górki. W siedmiu kolejnych meczach Haratacze stracili tyle goli co w pierwszym, czyli trzy, strzelając przy tym kilkadziesiąt. Dopiero gdy byli już pewni mistrzowskiego tytułu oraz awansu szczebel wyżej w ostatniej serii dali się ograć ADP, ale ten wynik dla żadnej z ekip nie miał już żadnego znaczenia. Prawdziwym motorem napędowym całej drużyny był Volodymyr Frantyk, który w każdym swoim meczu przynajmniej kilkakrotnie zapisywał się w statystykach. Uzbierał 14 goli i 10 asyst, a do tego cztery razy wybierany był na gracza meczu, czym zapracował sobie na potrójną koronę, bo oprócz tytułów królów strzelców i asyst został także najbardziej wartościowym zawodnikiem całego sezonu Jesień 2020. Haratacze to jednak nie tylko ich lider, to przede wszystkim z sezonu na sezon coraz lepiej rozumiejący się kolektyw, który funkcjonuje odpowiednio w każdej formacji. Najlepszy atak oraz najszczelniejsza obroną są tego najlepszą wizytówką. Nie mogliśmy przejść obojętnie właśnie obok wyniku defensywy „Biało-zielonych”, którą jak co sezon dyrygował Andrzej Załucki, jeden z bardziej wyróżniających się obrońców w lidze.

Walka o srebrne krążki oraz o drugie miejsce premiowane awansem była niesamowicie emocjonująca i trwała do ostatniej kolejki. Ostatecznie to Lyreco zostało wicemistrzem trzeciej ligi oraz nowym drugoligowcem. To nie koniec, bo ekipa Łukasza Wieczorka drugi sezon z rzędu zrobiła awans. Ich droga na drugie miejsce podium nie była jednak usłana różami. Po niezłym początku i spokojnym miejscu na podium, potem przyszły gorsze dni i spadek nawet do połowy stawki, ale gracze w granatowych trykotach pokazali charakter i szybko wrócili na zwycięską ścieżkę. To zaowocowało powrotem do strefy medalowej, ale w przedostatniej kolejce przegrali z liderem, tracąc definitywnie szansę na złoto. Co więcej, wobec postawy rywali, Lyreco spadło aż na czwartą pozycję, a do końca jesieni został jeden mecz. Sytuacja nie była kolorowa tym bardziej, że w ostatniej serii „Granatowi” mierzyli się w meczu o podium z Drink Men. Po niesamowitych emocjach wygrali 1:0 i zapewnili sobie medal, ale żeby skończyć na drugim miejscu ADP, które grało jeszcze dwa mecze nie mogło zdobyć więcej niż trzy punkty. Jak się okazało ekipa z Woli przegrała już swój sobotni mecz, co zapewniło Lyreco wicemistrzostwo i historyczny awans szczebel wyżej, bo w małej tabeli mieli najlepszy bilans. Nowi wicemistrzowie nie są drużyną grającą efektownie, strzelającą dużo goli, ale za to jest to ekipa bardzo zdyscyplinowana w każdej formacji i potrafiąca zadać ten decydujący cios. Z przodu wyróżniali się: zdecydowanie najlepszy w drużynie, Tomasz Uzarski oraz najlepszy strzelec, Jacek Daniszewski. Za tyły zaś odpowiadał duet Łukasz Wieczorek – Marcin Lipski. Wiemy, też poważnej kontuzji stawu kolanowego doznał wspomniany kapitan drużyny, popularny „Kukiz”, któremu życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i na zieloną murawę!

Najniższy stopień podium wywalczył Drink Men, który po fuzji z Blok Ekipą pokazał, że jak tylko zgrają drużynę to powinni szybko wrócić do drugiej ligi. Tymczasem ekipa Mirka Wyszczelskiego wzięła udział w niesamowitym wyścigu po medal Trzeciej Ligi Siódemek. Jesień zaczęli od najwyższego zwycięstwa w sezonie, by tydzień później stracić punkty z Orłami. Chwile potem znów efektownie wygrali, by w kolejnej serii dostać sromotne lanie od przyszłego mistrza. W końcu jednak „Pomarańczowo – niebiescy” ustabilizowali formę i wygrali cztery mecze z rzędu, a do ostatniej kolejki przystępowali z drugiego miejsca w tabeli. Zwycięstwo zapewniało im wicemistrzostwo i awans do drugiej ligi, ale każdy inny wynik mógł zepchnąć ich za podium. Jak już wiemy na szczęście dla nich mimo, że przegrali to ciśnienia nie wytrzymała ekipa z Woli i DM mógł się cieszyć brązowymi medalami. Po raz kolejny najlepszy wśród brązowych medalistów okazał się Łukasz Skwarko, drugi zarówno strzelec jak i asystent całych rozgrywek. Warto odnotować, że mimo gry w kratkę Drink Men zakończył rozgrywki z drugim atakiem i drugą obroną sezonu.

Czwarte miejsce każdego sportowca zawsze boli najbardziej, a szczególnie gdy medal jest na wyciągnięcie ręki. Tuż za podium finiszowała ADP Wolska Ferajna, która podobnie jak drugi i trzeci zespół w stawce uzbierała 19 punktów. Kluczem jednak okazał się słaba postawa z bezpośrednimi rywalami, a dokładnie sromotna porażka z DM oraz bezbramkowy remis z Lyreco. Ponadto bardzo ciężko się do czegoś przeczepić, bo ekipa Kamila Jagiełło oprócz ostatniej serii wygrała wszystko, a do niej przestąpiła z trzeciej pozycji, trzema punktami straty do wicelidera, ale miała do zagrania w odróżnieniu od bezpośrednich rywali jeszcze dwa mecze. Niestety dla nich w sobotnie popołudnie natknęła się na mające jeszcze matematyczne szanse na brąz Orły Leszka, które ograły ADP 4:2, pozbawiając ją definitywnie szans na medal. Oczywiście bezpośrednio do tego przyczyniło się zwycięstwo Lyreco nad DM. Na otarcie łez ADP pokonało samego mistrza, ale nic już to nie zmieniło. Wolska Ferajna przez większość sezonu, musiała sobie radzić bez swojego lidera – Daniela Guby, który został zawieszony za niesportowe zachowanie. Z dobrej strony pokazali się: zawsze pewny w bramce Kamil Jagiełło, a także czyszczący w tyłach i z reguły rozpoczynający wszystkie akcje ofensywne swojego zespołu, Konrad Ciesielczyk, który naszym zdaniem zasłużył na nagrodę dla najlepszego obrońcy sezonu.

Na piątym miejscu finiszowały Orły Leszka, które wprawdzie ostatecznie straciły do podium pięć punktów, ale do ostatniej kolejki miały szansę na medale koloru brązowego. To nie jest przypadek, bo Paweł Przyborski i spółka kapitalnie weszli w tą rundę, gromadząc po czterech meczach 10 punktów, co dawało im pozycje lidera. Potem jednak przyszły gorsze dni. W trzech kolejnych meczach Orły zdobyły tylko jeden punkt i to w tym ostatnim spotkaniu, ale ten właśnie punkt dał im jeszcze matematyczne szanse na podium. „Niebiescy” w ostatniej kolejce w której odrabiali zaległości musieli wygrać oba mecze, w tym z ADP (ci musieli jeszcze chociażby zremisować z Harataczami), a DM musieli pokonać Lyreco. Orły Leszka swoje sobotnie zadanie wykonały, ale jak wiemy nie spełnił się ten drugi warunek i niedzielny mecz przeciwko najsłabszej ekipie trzeciej ligi przestał mieć znaczenie. Gwoli ścisłości to debiutanci godnie pożegnali się z rozgrywkami ogrywając faworyzowane Orły. Na pewno w całym sezonie wyróżniło się trio Żendzian – Zawiślak – Szmańda, ale w naszych oczach na największe słowa uznania zasłużył golkiper Orłów, Dominik Lutostański, który został wybrany najlepszym bramkarzem Trzeciej Ligi Siódemek.

Dwa kolejne miejsca zajęły drużyny, które rozegrały bardzo podobny sezon. Na szóstym miejscu finiszował Walec, który zakończył rozgrywki z dorobkiem czterech zwycięstw i pięciu porażek. W drużynie zmienił się kapitan, gdyż Maćka Zarzyckiego zastąpił Grzegorz Leszczyński, a z tym przyszły zmiany personalne, za co jednak przyszło Walcowi zapłacić sporą cenę. Można śmiało stwierdzić, że gdyby nie słaby początek jesieni, czyli trzy porażki na start, to mógłby się on bić nawet o medale. Z czasem gra zaczęła się zazębiać, o czym najlepiej świadczy bilans pozostałych starć. Cztery zwycięstwa i dwie porażki. W drużynie narodził się nowy lider, Mateusz Izdebski, który w sześciu meczach zdobył siedem goli i dołożył pięć asyst, a to wszystko okrasił trzema tytułami gracza meczu. W naszym odczuciu wiosną może być tylko lepiej. Raptem o jedną bramkę gorszy bilans wyśrubowała Piłkarska Reaktywacja Emerytów, która grała etapami. Braki kadrowe nie pozwoliły na stabilizację formy, ale trzeba przyznać, że przebłyski były. Trzy z czterech zwycięstw były bardzo efektowne. Warto zaznaczyć, że PRE Wwa mimo siódmej pozycji legitymują się drugim atakiem ligi, ale jego defensywa pozostawia wiele do życzenia: też jest druga, tyle, że od końca. Zaowocowało to wysokimi pozycjami w klasyfikacjach indywidualnych, gdzie Jacek Wrzesiński finiszował jako trzeci strzelec, natomiast Jarek Pulkowski jako trzeci asystent całych rozgrywek. Panowie: uzupełnić kadrę i z takim potencjałem w ofensywie atakować wiosną podium!

Miejsce numer osiem zajęła KP Kozia, która zakończyła rozgrywki z siedmioma punktami na koncie, Złożyły się na to dwa zwycięstwa oraz remis. Jedyne zwycięstwo na boisku Patryk Berus i spółka odnieśli nad najsłabszą sklasyfikowaną drużyną, WSNT. Drugi triumf do walkower, natomiast remis osiągnęli w starciu z Orłami Leszka. Najlepszy w drużynie okazał się powracający do niej Tomasz Komor, który tradycyjnie imponował walecznością i uniwersalnością.

Dziewiąte miejsce zajęła debiutująca tym sezonem w Lidze Bemowskiej, ekipa Więcej Sprzętu Niż Talentu, która w dziewięciu meczach uzbierała pięć punktów. Oprócz walkowera od Orła Ząbki, zdołała ona na pożegnanie z jesienią pokonać Orły Leszka 4:3. Pierwsze szlaki przetarte panowie, wiosną powinno być znacznie lepiej. A z tego co wiemy, drużyna w odświeżonym, przemeblowanym i ponoć wzmocnionym składzie podejmie rękawice również zimą.

Ostatnie miejsce w tabeli zajął Orzeł Ząbki, który w trakcie rozgrywek wycofał się z rozgrywek. Wszystko za sprawą wydarzenia z meczu przeciwko ADP Wolskiej Ferajnie, w trakcie którego w twarz został uderzony jeden z zawodników Orła. Było to zachowanie naganne i agresor został surowo przez nas ukarany, natomiast nie zmienia to faktu, że zachowanie Orła też pozostawia wiele do życzenia. Panowie sami też często nie potrafili utrzymać nerwów na wodzy, obrażając w sposób bardzo niewybredny sędziów prowadzących nasze zawody, a wycofanie się z rozgrywek w ich trakcie jest też wyrazem braku szacunku dla pozostałych rywali biorących udział w naszych rozgrywkach. Dołożymy wszelkich starań, by podobne sytuacje w przyszłości, nie miały miejsca w Lidze Bemowskiej, która rozwija się i chce się rozwijać pod każdym względem! Tak jak surowo ukaraliśmy zawodnika, który uderzył gracza Orła, tak chcemy w naszej lidze gościć jedynie zespoły szanujące reguły fair play i pozostałych rywali. I do tego będziemy dążyć. Dziękujemy Wam za kolejny sezon emocji i do zobaczenia w Nowym Roku na naszych boiskach!

00 03

 

Sponsorzy