Podsumowanie sezonu Jesień 2020: 1. Liga Szóstek

Z trzech klas rozgrywkowych najdłużej czekaliśmy na mistrza w Pierwszej Lidze Szóstek. Po rozegraniu wszystkich dziewięciu serii gier, trzeba było jeszcze dodać kolejkę meczów zaległych. I właśnie wtedy rozegrał się kapitalny finisz sezonu pomiędzy dwoma zainteresowanymi złotem rywalami: FC Ochotą i AnonyMMous. Cóż to było za pamiętne widowisko! Lecz nie tylko to zapamiętaliśmy z minionej już piłkarskiej jesieni: kilka spektakularnych come backów, mnóstwo zwrotów akcji i efektownych goli. Jednak wszystkich przyćmiła wspomniana Ochota, która w wielkim stylu obroniła tytuł. Drużyna Marka Jurgi podniosła się po niepowetowanej stracie swojego najlepszego zawodnika, a dla wielu z nas dobrego kolegi i kompana z murawy, Przemka Sawickiego. Przemek zdecydowanie za wcześnie od nas odszedł i do tej pory trudno się z tym pogodzić. Ta kampania, mimo wielu pięknych, sportowych chwil, już na zawsze naznaczona będzie tym smutnym wydarzeniem. Toteż mistrzowski wazon dla FC O nabrał dodatkowego, pozaboiskowego wymiaru. Drudzy na pudle zameldowali się AnonyMMous, a skład podium uzupełnili All4One. Wszystkim tym ekipom serdecznie gratulujemy i zapraszamy na podsumowanie sezonu w Pierwszej Lidze Szóstek.

 

Nasz tradycyjny artykuł podsuowujący zmagania w każdej z lig, rozpoczniemy klasycznie, od mistrzów. Przed sezonem faworytem byli obrońcy tytułu, czyli FC Ochota. Drużyna Marka Jurgi już wtedy miała imponującą serię 16 (!) zwycięstw z rzędu w naszych rozgrywkach, dlatego bukmacherzy byli pewni, że wśród głównych kandydatów do ostatecznego triumfu będą właśnie oni. Jednak na kilka dni przed inauguracją piłkarskiej jesieni dla FC O dowiedzieli się o strasznej tragedii – przedwczesnej śmierci ich najlepszego zawodnika Przemka Sawickiego. Po tak bolesnym ciosie dla tego zespołu (a także dla całej rodziny Ligi Bemowskiej) sprawy boiskowe rzecz jasna zeszły na dalszy plan, ale mimo tego FC Ochota od tego momentu jeszcze bardziej się scementowała i miała teraz jasny cel – zdobyć mistrza dla Przemka. Jak się okazało, ekipa z Ochoty nie zawiodła. Od samego startu Marek Jurga i jego świta szli po swoje. Na dzień dobry rozbili Dziki Futbolu 9:1, potem już nie było tak łatwo, ale i tak pokonali FC NaNkacu 4:1, następnie spore wyzwanie rzucili im późniejsi brązowi medaliści z All4One, ale nadal team w białych strojach wygrywał. Później przyszły kolejne komfortowe zwycięstwa i tak naprawdę, poza jednym dość zaciętym bojem z Drink Teamem, FC O nie miało większych problemów na boisku. W ostatniej kolejce musieli zmierzyć się z drugimi AnonyMMous i był to prawdziwy mecz o mistrzostwo. Na pewno to widowisko zapamiętamy na długo. Po nieco ponad pół godzinie gry drużyna z Ochoty prowadziła aż 6:0, ale wtedy „Anonimowi” wycofali bramkarza i zaczęli gonić przeciwnika. Byli blisko, bo doszli już do stanu 6:5, ale w samej końcówce Tomasz Kruczyński ustalił wynik na 7:5 i tytuł ponownie powędrował w ręce FC O. Którzy, tylko dodamy, przedłużyli swoją serię wygranych do 25 (!) z rzędu. Śp. Przemek Sawicki mógłby być dumny z chłopaków, zresztą triumf w lidze był zadedykowany właśnie Jemu, nie mogło być inaczej. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie zdecydowanie najlepszy zawodnik Pierwszej Ligi Szóstek, Krystian Nowakowski. Król Strzelców (30 goli), Najlepszy Asystent (wraz z dwoma innymi zawodnikami Krystian uzyskał 11 finalnych podań), aż 6-krotnie wybierany graczem meczu. Do tego dodamy najszczelniejszą obronę w całej stawce, co było największą zasługą Najbardziej Wartościowego Golkipera Ligi, Patryka Koryckiego oraz Kamila Jurgi Obrońcy Sezonu, któremu „wpadła” też statuetka za zwycięstwo w Klasyfikacji Asyst. Cichym bohaterem FC O był na pewno Damian Pawłowski, który w kluczowych momentach zawsze brał ciężar odpowiedzialności na swoje barki. Moglibyśmy dłużej wymieniać zasługi indywidualne, ale najważniejszy był kolektyw, a ten spisał się na medal. Ze złotego kruszcu. Gratulujemy!

Drudzy na podium zameldowali się AnonyMMous. To był prawdziwa drużyna-rollercoaster tej jesieni, bo emocjami i dramaturgią, jakie towarzyszyły ich meczom, można by obdzielić kilka sezonów. O samym finiszu fenomenalnych rozgrywek przeciwko FC Ochocie napisaliśmy akapit wyżej, ale takich starć w wykonaniu „Anonimowych” było więcej. W rywalizacji z All4One było 6:6 po wymianie ciosów, w potyczce z Kasztanami Maciej Miękina i spółka najpierw prowadzili 4:0, potem przegrywali 4:5, by ostatecznie triumfować 7:6. Podobnie było przeciwko Drink Teamowi. Zespół w czarnych trykotach uzyskał przewagę 5:0, by potem dać sobie wbić pięć trafień. Żeby w końcówce dobić przeciwnika i wygrać 7:5. Jak widać, nie było miejsca na nudę, gdy na boisku byli „Anonimowi”. Mocne wrażenie szły jednak w parze z wynikami sportowymi, gdyż ta doświadczona ekipa zakończyła rozgrywki ze srebrnymi medalami, tylko raz przegrywając (z późniejszym zdobywcą tytułu FC O) i notując jeden remis (z trzecimi na podium A4O). Tradycyjnie siłą AnonyMMous był kolektyw i doświadczenie, ale nie możemy nie wspomnieć o Bartku Podobasie, który był na murawie prawdziwym liderem. Maciej Miękina jak zwykle między słupkami dawał mnóstwo jakości, prawdziwym sercem drużyny był powracający po kontuzji Patryk Paszko, który w kluczowych momentach tej kampanii wyrastał na pierwszoplanową postać i wykonywał tytaniczną pracę w środku pola. Szkoda tylko, że Damian Borowski zaliczył tylko pięć występów, bo mógłby śmiało powalczyć o statuetkę obrońcy sezonu. Przy tak mocnym mistrzu drugie miejsce na podium to powód do dumy i my AnonyMMous za ten wyczyn bijemy rzęsiste brawa.

Trzecia pozycja na pudle przypadła All4One i za to też czapki z głów. Drużyna Macieja Rataja miała za sobą naprawdę udany sezon i występy charakteryzowała przede wszystkim solidność, powtarzalność, ale nie brakło też odwagi w ofensywie, gdyż A4O mieli najskuteczniejszy atak w Pierwszej Lidze Szóstek. Nie mogło być inaczej, jeśli w przodzie szalał Stanisław Kędzierski (drugi strzelec na pierwszym froncie z dorobkiem 26 goli), który doskonale uzupełniał się w duecie z Karolem Kubickim (z 13 trafieniami na koncie). Za ich plecami operował Piotr Świstak, Najlepszy Asystent Ligi (wraz z Krystianem Nowakowskim i Kamilem Jurgą z FC O). Popularny „Świru” zanotował aż 11 ostatnich podań. Na słowa uznania zasłużyli też defensorzy z Rafałem Diduchem i Sebastianem Frączakiem na czele. Wspomnieliśmy o wyróżnieniach indywidualnych, a jak było na murawie? Bardzo dobrze. „Granatowo-niebiescy” wygrali aż sześć razy (w tym pamiętne 19:3 z Yelonkersami albo 13:4 z Dzikami Futbolu), potrafili urwać punkt wicemistrzom AnonyMMous (6:6), bliscy byli też korzystnego rezultatu z FC Ochotą, późniejszym triumfatorem. Tak naprawdę tylko jeden mecz im nie wyszedł, ale też to była nieznaczna porażka z mocnym tej jesieni Drink Teamem. Powtórzymy to słowo – solidność. Równa forma od początku do końca – z tego na pewno zapamiętamy brązowych medalistów z All4One. Gratulujemy i coś czujemy, że wiosną mogą namieszać.

Na czwartej pozycji zmagania na pierwszym froncie zakończyli FC NaNkacu. To był dość dziwny sezon dla „Kacy”, gdyż przez większą jego część wydawało się, że wylądują w drugiej połówce tabeli. Jednak korzystny układ gier i dobra końcówka sprawiła, że to Dominik Baćko z kolegami zostali czwartą siłą na „Irzyku”. FC N potrafili napędzić stracha faworytom (dość wyrównane boje z późniejszymi mistrzami i wicemistrzami), zdarzały im się efektowne zwycięstwa (jak z Yelonkersami czy Dzikami Futbolu), więcej niż solidny występ zanotowali przeciwko Kasztanom (którzy na początku rozgrywek byli mocni). Do podium zabrakło na pewno punktów z czołówką, ale za to indywidualnie liderzy FC NaNkacu nie zawiedli. Paweł Wojsław, Jakub Małachowski, Dominik Baćko, Łukasz Żeńdzian czy Krzysztof Gręziak – na tych zawodników można było zawsze liczyć. Przy kilku wzmocnieniach jest szansa, by powalczyć w przyszłej kampanii o medale.

Przez bardzo długi czas wydawało się, że na podium zamelduje się Drink Team. Ekipa z Jelonek przez blisko połowę sezonu utrzymywała się w czołówce i dopiero na finiszu „wykoleiła” się, spadając z „pudła”, głównie z powodu licznych urazów. Mimo tego DT należą się słowa uznania, bo względem poprzednich rozgrywek, gdzie walczyli o utrzymanie, zanotowali bardzo dużą poprawę, zdobywając blisko dwa razy więcej punktów niż wiosną. Tradycyjnie już najważniejszą postacią swojego zespołu był wszechstronny Norbert Taras, który przyzwyczaił, że poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Dodamy do tego mocnych tej jesieni Piotra Szestakowicza i Rafała Borowego. I tylko szkoda, że tak rzadko pojawiali się Jarek Łowicki z Kubą Strzałkowskim, bo byli to zawodnicy robiący różnicę. Najlepsze mecze? Na pewno wygrana z późniejszymi medalistami All4One 7:5 i emocjonujące widowisko z Kasztanami, zakończone rezultatem 6:9. Mimo słabszej końcówki kampanii Drink Team pozostawił po sobie dobre wrażenie i liczymy na dalszy progres.

Oczekiwania po Dzikach Futbolu po awansie z Drugiej Ligi Szóstek były wysokie i nikt nie traktował tej ekipy jako typowego beniaminka walczącego o utrzymanie. DF jednak przez znaczny czas kręcili się wokół strefy spadkowej, ale ostatecznie zameldowali się na bardzo dobrej szóstej pozycji, za co należą im się słowa uznania. Zaczęło się świetnie, bo od wygranej z Bad Boys Zielonki 5:3, potem jednak nastąpiła seria czterech porażek z rzędu. Daniel Kościński i jego świta jednak nie zwątpili w siebie i w ostatnich czterech grach zdobyli dziewięć na dwanaście możliwych punktów. Na sam koniec utarli nosa mocnemu Drink Teamowi, co pozwoliło im w optymistyczny sposób zwieńczyć tę trudną, ale mimo wszystko udaną, debiutancką kampanię w Pierwszej Lidze Szóstek. Kluczem do tego była postawa trójki Daniel Kościński, Rafał Jaworek i Adrian Rączka, szkoda też, że tak rzadko pojawiał się na murawie Maciej Stanicki, bo z nim w składzie Dziki mogłyby być wyżej.

Bad Boys Zielonki to kolejna ekipa, która, wydawało się, zakończy jesienne zmagania na pudle. Podobnie jak w wypadku Drink Teamu o dopiero siódmym miejscu zadecydowała końcówka sezonu. Ekipa z Zielonek zainaugurowała jesień dość zaskakującą wpadką z beniaminkiem Dzikami Futbolu, potem musieli uznać wyższość All4One, ale następnie przyszła znakomita passa czterech wygranych z rzędu. Nie brakło tam emocji, zwłaszcza w starciach przeciwko New Greenback (zwycięstwo 6:5) czy też w rywalizacji z Drink Teamem (zakończonym rezultatem 8:7). Kluczowy był walkower oddany FC NaNkacu. Co prawda na boisku górą byli Bad Boys, ale w ich kadrze pojawił się nieuprawniony zawodnik. I chyba w tym momencie BBZ stracili szanse na podium, bo potem przyszły „planowe” przegrane z późniejszymi wicemistrzami AnonyMMous i mistrzami FC Ochotą. Finalnie drużyna w białych strojach spadła aż na siódmą pozycję, co na pewno było wynikiem dalekim od wymarzonego. Niemniej o ofensywnym tercecie Paweł Szczepaniak, Marcin Matysiak i Patryk Winczura możemy mówić tylko w samych superlatywach.

Dużo do tej pory chwaliliśmy, bo czołowa siódemka Pierwszej Ligi Szóstek była na naprawdę znakomitym poziomie, czas jednak na kilka cierpkich słów. Na takie zasłużyli na pewno New Greenback. Ten zespół oddał aż cztery walkowery, co świadczy o naprawdę niepoważnym podejściu nie tylko do nas, jako organizatorów, ale też przede wszystkim do reszty drużyn. A gdy dodamy do tego, że N GB sami wygrali bez wychodzenia na murawę z Kasztanami, to wyjdzie na to, że mogliśmy ich w minionym już sezonie widzieć tylko cztery razy na placu. W tym czasie, czysto sportowo, wygrali tylko raz, z Dzikami Futbolu 7:4, a na pochwałę zasłużył z pewnością ich najlepszy strzelec Hubert Skrzypek. Mimo tego, Panowie, nagana od nas.

Sporo uwag mamy też do Kasztanów. Zaczęli imponująco, bo od triumfu 13:9 z Yelonkersami, przyszły cztery porażki, ale niektóre z nich naprawdę pechowe (jak chociażby przegrana po kapitalnym thrillerze z AnonyMMous 6:7 czy też 6:9 z Drink Teamem). Piąta przegrana, z All4One 1:7, całkowicie podcięła im skrzydła i od tego momentu już ich na murawie nie zobaczyliśmy, gdyż „Granatowo-pomarańczowi” oddali trzy walkowery. Jest to brak szacunku dla rywalizujących w naszej lidze drużyn. Toteż i Kasztanom nagana się należy, ale docenimy starania Patryka Kwiatkowskiego, który był jedną z tych postaci, którym naprawdę zależało.

Mimo że ostatni w naszym gronie, ale pomimo faktu, że sportowo nie dojechali, pochwalimy Yelonkersów. W przeciwieństwie do dwóch powyższych drużyn ekipa z Jelonek zawsze meldowała się na boisku. I chociaż często odstawała (czasem dość wyraźnie), to jednak taką postawę szanujemy. Na murawie wyniki były dalekie od oczekiwań, tylko jedna wygrana (w dodatku walkowerem z New Greenback), aż osiem porażek, ale Yelonkersi stawiali się na spotkania li walczyli do końca, mimo niekorzystnych rozstrzygnięć. Może w Drugiej Lidze Szóstek im się powiedzie, o ile oczywiście pozostaną w kadrze Robert Dębski czy Tomasz Banasiak – wyróżniające się postacie tego zespołu.

Na sam koniec chcielibyśmy serdecznie podziękować wszystkim drużynom, które wzięły udział w naszych rozgrywkach. Gratulujemy zwycięzcom, drużynowym i indywidualnym, bijemy brawa pozostałym medalistom, ale też doceniamy resztę stawki, bez której nie byłoby tylu emocji, wrażeń i przede wszystkim czysto piłkarskich umiejętności. A tych nie brakowało na pierwszym szczeblu. Jeszcze raz dziękujemy i mamy nadzieję, że widzimy się już niebawem na naszych murawach.

I oczywiście będziemy pamiętać o jednym z nas, Przemku, który już na zawsze zostanie częścią naszej futbolowej rodziny.

00 05

 

Sponsorzy