No Matches

Lider odprawił mistrza!

Moszna Squad zwycięski w szlagierze kolejki z Gladiatorami! Lider pokonał (ustępującego już) mistrza i wraz z Chemikiem Bemowo rozstrzygnie między sobą losy mistrzowskiego tytułu. W drugiej lidze, mimo straty punktów, bardzo blisko awansu do elity jest FC Warsaw United, które wciąż jako jedyne, pozostaje bez porażki. W trzeciej lidze jak po swoje idą Haratacze, którym tylko katastrofa mogłaby odebrać tytuł. Na czwartym froncie, od zwycięstwa do zwycięstwa kroczy Legion, choć on akurat ma za swoimi plecami sporą grupę pościgową, a przed sobą, emocjonującą końcówkę. W lidze szóstek, wydarzeniem kolejki jest historyczny sukces KTS Chimery, która na dwie kolejki przed końcem zapewniła sobie awans do drugiej ligi. Na drugim szczeblu rozrywek cały czas formą imponuje prowadzący w tabeli ASPN Bemowo, a w pierwszej sytuacja jest skomplikowana i wciąż kilka zespołów pozostaje w walce o najwyższe laury. Zapraszamy na podsumowanie kolejnego, emocjonującego weekendu z Ligą Bemowską!

 

1 Liga Siódemek:

Już tylko Moszna Squad i Chemik Bemowo pozostali w walce i mistrzostwo Ligi Bemowskiej siedmioosobowej. W ten weekend z tego grona odpadli, co jest największą sensacją tej jesieni, obrońcy mistrzowskiego tytułu, niemający sobie równych od dwóch sezonów, Gladiatorzy. Ekipa Karola Truszczyńskiego tej niedzieli miała ostatni dzwonek by nadrobić zaległości, ale wygrała tylko jedno z dwóch zaplanowanych spotkań, ulegając w absolutnym szlagierze liderowi, Mosznie Squad i tracąc tym samym szansę na obronę złotych krążków. Sam mecz nie zawiódł. Obejrzeliśmy bardzo dobre zawody, w których kluczem do zwycięstwa okazała się postawa ekipy Michała Burzyńskiego po przerwie. Pierwsza połowa bowiem zakończyła się remisem 2:2, ale w drugiej gole strzelali już tylko gospodarze, którzy zaaplikowali rywalowi cztery bramki, nie tracąc przy tym żadnej i pozostali na pozycji lidera pierwszej ligi. Na wyróżnienie zasłużyli: Adrian Wiercioch, czy Adrian Brzuchacz, ale to Maciej Latosiewicz swoją ciężką pracą na całym boisku zapracował na miano zawodnika tego meczu. Gladiatorzy po godzinnej przerwie zameldowali się na boisku po raz drugi, by tym razem rozgromić Victorię Grochów 9:1. Podrażnieni mistrzowie nie pozostawili złudzeń kto był w tym meczu lepszy. Spokojne 4:1 do przerwy, a to był dopiero początek. Tym razem formą błysnął dawno nie widziany na naszych boiskach, Ashot Galstyan, autor hattricka i trzech asyst, który przypomniał, że pewnych rzeczy się nie zapomina. Gladiatorzy dzięki temu zwycięstwu pozostali w walce o miejsca 2-3. Tymczasem wysoką formę podtrzymuje Chemik Bemowo, który rozgromił z kolei Zjazd 10:1. Ekipa Adriana Bery zjawiła się pierwszym garniturem, rozprawiając się z rywalem bez żadnych problemów. Do piątego zwycięstwa w sezonie poprowadziła ją trójka Dzisiów – Osoliński – Jędrzejczyk. Chemik Bemowo tym samym utrzymał trzy punkty straty do lidera i wszystko wskazuje na to, że kwestia mistrzostwa Pierwszej Ligi Siódemek rozstrzygnie się w ostatniej kolejce w starciu Moszna – Chemik. Tymczasem w meczu o trzecie miejsce w tabeli Dynamo równie bez najmniejszych problemów pokonało Zmarnowane Talenty 9:1, urządzając sobie istny trening strzelecki. Kolejne świetne zawody rozegrał duet Bohdan Tokarchyk – Włodek Frantyk, czyli para liderów klasyfikacji indywidualnych, z tym, że Tokarchyk dzieli swoją pozycję z Piotrem Dzisiowem z Chemika. Dynamo tym samym pozostało nie dość, że na najniższym stopniu podium, to także w walce o srebro. Jednak wciąż musi zważać na tyły, gdyż raptem jeden punkt niżej jest Argentina FC, która w dwóch niedzielnych meczach wywalczyła cztery punkty i awansowała w tabeli na czwarte miejsce. Najpierw drużyna z Ameryki Południowej pokonała BKS 04 Górki 3:1. Jeszcze wiosną zdecydowanie górą była ekipa Mikołaja Tchorzewskiego, jednak na najwyższym poziomie rozgrywek lepiej radzi obie AFC. To ona była minimalnym faworytem i nie zawiodła. Wygrała pewnie 3:1, a do zwycięstwa po raz kolejny poprowadził ją strzelec dwóch goli, Bryan. Drugi rywal był podobnej klasy, jednak FC Zaborów postawił dużo cięższe warunki niż Górki. Ekipa Dariusza Kopcia znów zagrała dobre zawody, ale ponownie nie dowiozła swojej przewagi do końca meczu. Gospodarze po hattricku Adriana Dadasa prowadzili do przerwy 3:1, ale w drugiej odsłonie skuteczniejsi byli gracze w biało – niebieskich trykotach, którzy zdołali dwa razy doprowadzić do remisu, w tym w czterdziestej trzeciej minucie gdy ustalili wynik meczu na 4:4. Dla gospodarzy taki wynik oznacza walkę o utrzymanie, gościom zaś daje wciąż realne szanse na medal.

07 01 beemp

 

2 Liga Siódemek:

Niesamowite emocje towarzyszyły nam w siódmej kolejce Drugiej Ligi Siódemek, gdzie mimo ciężkich przepraw drużyn z czołówki, tabela praktycznie nie drgnęła. Drugi raz punkty w sezonie stracił lider, FC Warsaw United, który po wielkiej dramaturgii zremisował z St. Varsovią 4:4. Wydawało się mecz rozstrzygnął się po pierwszej odsłonie, którą ekipa Patryka Kozickiego wygrała aż 4:1, a hattricka na koncie miał już bramkostrzelny w tym sezonie Tomek Lipiński. Varsovia gra jednak do końca, a gospodarze chyba zapomnieli, że mierzą się z bardzo doświadczoną ekipą. Goście wbili po przerwie trzy gole, w tym dwa autorstwa Kamila Małża, zachowując przy tym czyste konto i urywając liderowi punkty. Pozycja FC WU nie była zagrożona, ale ich przewaga z czterech punktów stopniała do dwóch, bo grupa pościgowa nie próżnowała. W jedynym sobotnim meczu wicelider, Los Lamusos pokonał drugiego beniaminka, Bemovię 2:1. Biorąc pod uwagę postawę obu drużyn tej jesieni spodziewaliśmy się łatwiejszego triumfu LL, tymczasem ekipa Piotra Modzelewskiego postawiła rywalowi twarde warunki. Po pierwszej połowie było tylko 1:0, zaś dziewięć minut po zmianie stron na 2:0 podwyższył pięknym strzałem z woleja pod poprzeczkę, Robert Różycki. Dwie minuty potem Bemovia zdobyła gola kontaktowego, sprawiając że do końca spotkania emocje sięgały zenitu. Wynik jednak się nie zmienił, a co za tym idzie LL pozostali na drugim miejscu, premiowanym awansem do pierwszej ligi. Tymczasem na inauguracje niedzielnych zmagań trzeciego miejsca w tabeli bronili debiutanci z FC Casuals, którzy w bezpośrednim meczu o tą pozycję podejmowali będącego w gazie, Pohybla. Tutaj również obejrzeliśmy trzy gole, tym razem na korzyść gospodarzy, ale scenariusz tego starcia był zgoła odmienny. Do przerwy bowiem prowadził Pohybel, który „napoczął” rywala już w szóstej minucie. Taki wynik utrzymywał się do końcówki spotkania, kiedy to grający do końca gospodarze odwrócili losy meczu. Osiem minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego wyrównał Maciej Baranowski, a trzy punkty „Błękitnym” w ostatnich minutach zapewnił najlepszy na boisku, kapitan Kacper Stokowski. Tym samym FC Casuals pozostał na najniższym stopniu podium, ale z walki o medale nie rezygnują Defenders, którzy podnieśli z boisk trzy punkty w bardzo wymagającym starciu, ogrywając Wariaty Kuchara 3:1. Mecz mógł się podobać. Do przerwy było 1:1, ale po zmianie stron skuteczniejsza okazała się ekipa Konrada Dobrowolskiego, która wykazała się żelazną już defensywą, a do tego wbiła dwa gole. Do triumfu poprowadził ją duet Jachna – Gajda. Tymczasem od podium oddala się Agil at Agord, który tym razem zremisował z FC Zielonym Alkobusem 3:3. W tym meczu sporo się działo i na brak emocji nie narzekaliśmy. Debiutujący w tym sezonie goście byli bliżsi zwycięstwa. Najpierw prowadzili 2:0, potem zaś 3:2, ale za każdym razem gospodarze doprowadzali do wyrównania, a w samej końcówce sami zmarnowali okazję do zwycięstwa. Taki rezultat sprawił, ze gospodarzom zostały już czysto matematyczne szanse na obronę brązowych krążków z wiosny.

07 02 b7ztk

 

3 Liga Siódemek:

W Trzeciej Lidze Siódemek także jesteśmy po siódmej kolejce, po której mamy jedną roszadę na podium. Zarówno lider jak i trzecia drużyna w stawce wygrały swoje mecze i pozostały na swojej pozycji, natomiast nowym wiceliderem został Drink Men, który wykorzystał pauzę ADP i zajął jej miejsce w tabeli. Najpierw na murawie zameldował się trzecie w stawce Lyreco, które podejmowało Walca. W sobotni poranek obie ekipy stworzyły zacięte widowisko, w którym górą okazała się drużyna Łukasza Wieczorka, ale zwycięstwo 3:1 nie przyszło jej łatwo. Do przerwy bowiem był remis 1:1 i dopiero w drugiej odsłonie gracze w granatowych trykotach dołożyli dwa gole nie tracąc przy tym żadnego, a największy wkład w ten triumf miał autor dwóch trafień, Tomasz Uzaraski, dla którego to już trzecie wyróżnienie w postaci tytułu piłkarza meczu tym sezonie. Lyreco przez chwilę było nawet liderem, ale bardzo szybko odpowiedzieli Haratacze, którzy „rozjechali” kolejnego rywala, tym razem, odprawiając z kwitkiem PRE Wwa. Po raz kolejny gracze w białych trykotach udowodnili, że z taką paką mogą swobodnie próbować sił wyżej, do czego zresztą zmierzają wielkimi krokami. Kolejny kapitalny mecz rozegrał Włodek Frantyk, autor dwóch goli i trzech asyst, który w klasyfikacjach generalnych objął prowadzenie wśród asystentów, natomiast wśród snajperów zbliżył się do Łukasza Skwarko z DM na jednego gola. Haratacze z kompletem sześciu zwycięstw pewnie prowadzą w tabeli trzeciej ligi, a pamiętajmy, że mają do zagrania mecz zaległy. Tymczasem Drink Men miał w tej serii zaplanowane dwa mecze, ale finalnie do skutku doszedł jeden, natomiast ten sobotni z Więcej Sprzętu Niż Talentu zakończył się walkowerem na ich korzyść. Trzy punkty mówiąc kolokwialnie wpadły za darmo, ale żeby wskoczyć na podium „Pomarańczowo-niebiescy” musieli wygrać jeszcze niedzielne starcie z KP Kozią. I tak też uczynili, ale nie wiele zabrakło, a rywal urwałby im punkty. Gospodarze byli zespołem bez wątpienia lepszym, ale przez czterdzieści dziewięć minut nie potrafili pokonać najlepszego na boisku, golkipera Koziej, Michała Owsianowskiego, który bronił jak w transie. Dopiero w ostatniej akcji meczu skapitulował po strzale Jakuba Stępnia, który dał swojej drużynie trzy punkty i pozycje wicelidera. Asystę zaliczył z kolei wspomniany wcześniej Skwarko, który z kolei w wyścigu po miano najlepszego asystenta ligi zbliżył się do Frantyka na jedno zagranie.

07 03 fz6d2

4 Liga Siódemek:

Status quo – to najtrafniejsze i najkrótsze podsumowanie tego co daje nam tabela Czwartej Ligi Siódemek po siódmej kolejce spotkań. Pierwsza czwórka zgodnie pokonała swoich rywali, a co za tym idzie kolejność w czubie tabeli się nie zmieniła. Najpierw na murawie zameldował się wicelider, Nie Ma Mocnych, który w jedynym sobotnim meczu skromnie pokonał FC Yelonki 2:0. Faworytem była oczywiście ekipa Piotra Burdacha, która taki wynik wypracowała sobie przed przerwą, a po wznowieniu, skutecznie odpierała ataki rywala, dowożąc dwubramkową zaliczkę do ostatniego gwizdka sędziego. Taki wynik sprawił, że NMM przez jeden dzień byli liderem, ale tylko do niedzieli do godziny 15:00, gdy rozległ się końcowy gwizdek sędziego w starciu Old Legion – Czupakabry Warszawa, które zakończyło się pewnym i efektownym zwycięstwem ekipy Michała Buczaka 10:0. To z kolei oznaczało, że Legion wrócił na pierwsze miejsce w tabeli. Taki wynik to z pewnością zasługa duetu Paweł Grzela – Kamil Ceran, który zdominował statystyki indywidualne w tym meczu. Dla lidera czwartej ligi to szóste zwycięstwo w szóstym meczu, a zatem można śmiało stwierdzić, że Legioniści pewnie zmierzają po złoto i awans szczebel wyżej. Co więcej, w klasyfikacjach indywidualnych także przewodzą gracze w zielonych trykotach: Grzela wśród najlepszych snajperów, natomiast Bartek Adamiak wśród asystentów. Grupa pościgowa jednak nie śpi, bo wspomniany wcześniej wicelider ma punkt straty, trzeci w stawce Złotopolscy raptem dwa, a czwarty zespół w tabeli, TSP tylko trzy „oczka” straty. Pamiętajmy jednak, że Legion ma jeden mecz zaległy do rozegrania. Wróćmy jednak do plasujących się na trzecim miejscu Złotopolskich Warszawa, którzy w tej serii mieli najtrudniejsze zadanie. Stanęli w szranki z Chyżymi Rosomakami, dla których był to mecz o być albo nie być, w kontekście obrony brązowych medali. Obejrzeliśmy kapitalne zawody. Do przerwy ZW prowadzili 2:0, ale ambitnie goniący wynik rywale osiem minut przed końcem meczu doprowadzili do remisu. W szalonej końcówce zaś o jedną bramkę lepsza była ekipa najlepszego na placu Bartka Michalskiego. Golkiper gospodarzy tym samym poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa 4:3, które pozwoliło Złotopolskim utrzymać świetne trzecie miejsce w tabeli. Pamiętajmy jednak, że ten jedyny, zaległy mecz w czwartej lidze rozegrają ze sobą Złotopolscy oraz Legion, a wiec może być to mecz o mistrzostwo czwartej ligi. Na czwartym miejscu plasuje się nie zwalniające tempa TSP Szatańskie Pęto, które na zamknięcie kolejki bez najmniejszych problemów pokonało TS Kopernika 5:0, wybijając rywalowi definitywnie z głowy marzenia o medalach. Mecz był rozstrzygnięty praktycznie do przerwy, na którą ekipa Bartka Ochmana schodziła prowadząc już czterema golami. Tym razem najlepszy wśród „Pęt” okazał się autor dwóch goli i asysty, Marcin Andrulewicz, któremu największe wsparcie zapewnił Jacek Walasek. TSP zatem wciąż liczy się w walce o najwyższe cele, bo do lidera traci tylko trzy punkty. Pozostało nam do omówienia drugie zwycięstwo w sezonie Izby Wytrzeźwień, która w starciu dwóch outsiderów pokonała KAC Drink Team 3:1. Tutaj również mecz rozstrzygnął się w pierwszej połowie, którą Izba wygrała 3:0. Po zmianie stron tegoroczni debiutanci robili co mogli, ale zdołali zdobyć tylko gola honorowego, a zatem na pierwsze zwycięstwo w sezonie przyjdzie im jeszcze poczekać.

07 04 ppkcl

 

1. Liga Szóstek:

Z dużego boiska przenosimy się do Pierwszej Ligi Szóstek przy „Irzyku”, gdzie rozegraliśmy trzy jakże istotne mecze. Zaczęliśmy od walczących o utrzymanie Dzików Futbolu z bijącymi się o „pudło” All4One. Tutaj nie było żadnej niespodzianki. Ekipa Macieja Rataja pewnie pokonała DF 4:13, ani na chwilę nie pozostawiając złudzeń, kto tego dnia był lepszy. Świetną robotę zrobili zwłaszcza najlepszy na placu Piotr Świstak, Stanisław Kędzierski (który nadal ma szansę na króla strzelców) i wszędobylski Rafał Diduch. Lecz cały zespół A4O spisał się na medal. Z taką dyspozycją miejsce na podium dla nich jest jak najbardziej realne. Dziki zaś punktów muszą poszukać w innych spotkaniach, ale nadal zachowali bezpieczną przewagę nad strefą spadkową. W drugim starciu spodziewaliśmy się zaciętego boju pomiędzy AnonyMMous i Drink Teamem i tak też było w istocie. Co prawda Anonimowi, podobnie jak kolejkę temu, szybko zdobyli sporą przewagę (po 6 minutach było 3:0, po 215:1), ale tak jak ostatnio rywale ich dogonili na 5:5. I ponownie mieliśmy powtórkę z historii, bo Maciej Miękina i spółka w samej końcówce przesądzili o wygranej. Po raz kolejny największy w tym udział miał Patryk Paszko, który znajduje się w ewidentnym gazie. Finalnie to AnonyMMous zwyciężyli 7:5 i wskoczyli na trzecią pozycję, zachowując nadzieje na mistrzowski tytuł. Drink Team spadł na czwartą lokatę. Na zamknięcie siódmej serii zmagań na murawie zameldowali się Bad Boys Zielonki i FC NaNkacu. Wiosną te drużyny stworzyły bardzo wyrównaną potyczkę, ale teraz tak nie było. Od początku BBZ dominowali i na efekty nie trzeba było długo czekać. Już po nieco ponad kwadransie było 5:0 (do przerwy 5:1), a po zmianie stron „Bad Boysi” spokojnie dowieźli przewagę do końca. Ostateczne rozstrzygnięcie 8:3 mówiło samo za siebie. Nie byłoby tego efektownego triumfu, gdyby nie ofensywne trio Paweł Szczepaniak, Daniel Rosiński i Patryk Winczura, ale tak naprawdę cały team solidarnie zapracował na ten wynik. Bad Boys po tej kolejce umocnili się na drugim miejscu, „Kace” pozostały na pozycji szóstej.

07 05 y2gs1

2. Liga Szóstek:

Na drugim poziomie zmagań w Lidze Szóstek także nie zabrakło emocji. Już w pierwszym meczu pomiędzy zamykającymi stawkę Anteniarzami i kandydatami do podium, Gramy Czasami, sporo się działo. Popularne „Antenki”, mimo że nie byli faworytem, przez długi czas grali jak równy z równym z GC. Świetnie spisywał się zwłaszcza skuteczny tego dnia Karol Kubicki. Do przerwy było 4:4, po zmianie stron obie ekipy zadały sobie jeszcze po ciosie. Wydawało się, że zobaczymy tu niespodziankę, ale w końcówce nominalnym gospodarzom zabrakło sił, a „Czerwoni” prowadzeni przez Patryka Paszko przycisnęli i finalnie wygrali 5:9, chociaż ten rezultat nie do końca oddaje przebieg tego widowiska. Lecz najważniejsze było zwycięstwo, a te przypadło Krzysztofowi Sobolewskiemu z kolegami, co pozwoliło im zachować szanse na medale. Anteniarze zaś pozostali na ostatnim miejscu. Nie zawiódł też inny pewniak, czyli Chaos Ochota. W spotkaniu z przedostatnim RKS Argus zespół z Ochoty potwierdził swoją wysoką w tym sezonie dyspozycję i wygrał 3:7. Bardzo dobre zawody rozegrał zwłaszcza Daniel Korzeniecki, świetnie w „klatce” spisywał się Krystian Matulka, ale wszyscy w barwach Chaosu dołożyli cegiełkę do tego triumfu. Jakże ważnego, bo po tej konfrontacji awansowali na drugą pozycję. RKS mimo ambitnej postawy (kolejny dobry występ Jakuba Polaka) pozostał przedostatni. Synowie Gmocha na rywalizację z ASPN Bemowo stawili się w dość eksperymentalnym zestawieniu. Lider okazał się bezlitosny i urządził sobie prawdziwy trening strzelecki. Licznik zatrzymał się na 16 trafieniach (przy 4 straconych), co dobrze pokazuje obraz tego meczu. Trzeba jednak dodać, że zespół z Bemowa był w tej potyczce kapitalnie dysponowany, czym potwierdził swoje mistrzowskie aspiracje. A postawa takich zawodników jak Sebastian Wydrych czy Rafał Diduch mogła robić wrażenie. Ten imponujący rezultat 4:16 był kolejnym krokiem ASPN-u w drodze po złoto i pytanie tylko, czy jest ich w stanie ktoś zatrzymać? Zwłaszcza że dwie goniące ich drużyny przegrały swoje mecze. Pierwszą z nich był Fast Trans, który nie sprostał dobrze dysponowanym Kindybałom FC i przegrał dość nieoczekiwanie 4:2. K FC pokazali w tej rywalizacji swoje wszystkie atuty. Kolektywną grę bazującą na szybkich podaniach, dużo ruchu i wymiany pozycji. A gdy do tego dodamy, że Wincenty Szymura i Michał Adamiak mieli swój dzień, to mamy przepis na sukces w postaci pokonania ówczesnego wicelidera. Bez punktów zakończyła weekend także drużyna W1nners, również bijąca się o najwyższe cele. Na ich drodze stanęły nieobliczalne Truskawki na torcie. TNT w tym spotkaniu wychodziło niemal wszystko. Kapitalnie interweniował Łukasz Pedryc, jak zwykle skuteczny był Kamil Siatkowski, a do tego fantastyczne zawody rozegrał najlepszy na murawie (i w całej kolejce) Tomasz Rębiewski. I efekcie Truskawki” triumfowały 6:2, zapewniając sobie utrzymanie na drugim szczeblu i utrzymując jeszcze nadzieje na medale (chociaż będzie o to ciężko). Z kolei „Zwycięzcy”, mimo porażki, nadal liczą się w walce o awans.

07 06 kjbo4

 

3. Liga Szóstek:

Na trzecim szczeblu Ligi Szóstek zapadły dwa bardzo ważne rozstrzygnięcia. Pierwszym z nich jest przypieczętowanie awansu do Drugiej Ligi przez KTS Chimerę! KTS w tej kolejce mierzył się z zamykającymi tabele FC Devs i doskonale wywiązał się z roli faworyta. Ekipa Pawła Janasa już do przerwy prowadziła, ale dość skromnie, bo 2:0. Więcej działo się po zmianie połów, gdy lider prowadzony przez Dawida Molendę podkręcił tempo i zaaplikował rywalom pięć goli, tracąc przy tym zaledwie dwa. W czym akurat duża zasługa Piotra Jakubowskiego, który swoimi interwencjami zapracował na miano najlepszego bramkarza siódmej kolejki. KTS Chimera po zwycięstwie 7:2 zapewniła sobie występy w przyszłym sezonie na drugim poziomie rozgrywek. O włos od tego celu jest też Stara Lama, której tylko katastrofa mogłaby odebrać awans. Denis Boluts i spółka w minioną niedzielę rozgrywali niesamowicie istotny mecz na szczycie z Chłopcami do Bicia. I to spotkanie nie zawiodło oczekiwań, gdyż od początku oglądaliśmy prawdziwy rollercoaster. Zaczęło się świetnie dla „Pomarańczowych”, bo po nieco ponad kwadransie było 4:0. Od tego momentu ChdB zaczęli gonić. Po pierwszej części odrobili znaczną część strat (było 5:3), a po zmianie stron w końcu dopięli swego, gdy w 40 minucie wyrównali na 5:5. Końcówka to był jednak popis Starej Lamy. A szczególnie MVP siódmej kolejki, ich kapitana, Oleksandra Yaremenki. W ostatnich 10 minutach SL zdobyli cztery trafienia (w tym dwa po przepięknych uderzeniach wspomnianego Yaremenki) i finalnie triumfowali 9:5. SL po tym sukcesie są już niemal pewni awansu, a w dodatku mogą jeszcze powalczyć o złoto. Chłopcy do Bicia zaś są na dobrej drodze, by utrzymać się na trzecim stopniu podium, ale szanse na coś więcej utracili bezpowrotnie. Ważne trzy oczka w wyścigu o „pudło” zdobyli ACL Zerwane po walkowerze od OKS Spartakus. ACL obecnie zajmuje czwartą pozycję. Na piątym miejscu zameldowała się Stara Gwardia, która co prawda swoje starcie z Teraz Kolską rozpoczęła przeciętnie (po 6 minutach było 0:1), ale potem już w pełni opanowała sytuację na boisku. Po pierwszej odsłonie, w której motorem napędowym SG byli zwłaszcza Marcin Cieślak i Krzysztof Łagowski, było 4:1. W drugiej nic się nie zmieniło i „Gwardziści” podwoili swój dorobek strzelecki, pozwalając przeciwnikom na to, by dwa razy pokonał ich golkipera. Ostatecznie Stara Gwardia zwyciężyła 8:3. Teraz Kolska z kolei po kapitalnej wiośnie, jesień ma póki co do zapomnienia. FC Yelonki, którzy w poprzednim sezonie bliscy byli podium, w obecnych rozgrywkach też rozczarowują. Gdyby drużyna z Jelonek pokonała Prosektorium, to mogłaby o coś jeszcze powalczyć, ale tak się nie stało i to Remigiusz Cichocki z kolegami dali FC Y prawdziwą lekcję futbolu. Pierwsza połowa była względnie wyrównana, ale to zawodnicy grający w żółtych strojach wypracowali sobie przewagę 4:2. Po wznowieniu gry było jeszcze lepiej. Doskonały występ zanotował ofensywnie grający obrońca Paweł Szostak, Remigiusz Cichocki jak zwykle brylował w „kanadyjce”, do tego między słupkami bezbłędny był jego brat Marcin, a sporo wiatru robił Piotr Krzos. W efekcie w pełni zasłużone 8:3 i skok w tabeli na szóste miejsce dla Prosektorium. I, być może, nie jest to ich ostatnie słowo.

07 07 31nqe

 

Sponsorzy