No Matches

Emocjonujący weekend szlagierów!

To była niezwykle interesująca i obfitująca w emocje kolejka Ligi Bemowskiej. W wielu ligach nie zabrakło hitów, w których starli się głowni pretendenci do tytułu. W lidze siódemek po prawdziwym rollercoasterze znakomitą formę potwierdził Moszna Squad, który odprawił z kwitkiem ambitne Dynamo, zaś w klasyku ligi, Chemik Bemowo dość gładko poradził sobie z Gladiatorami, przedłużając swoje nadzieje na tytuł i emocjonującą końcówkę sezonu. Klasyk mieliśmy też na drugim froncie, gdzie St. Varsovia poradziła sobie z Wariatami Kuchara, a w meczu na szczycie Warsaw United wygrało z Los Lamusos. Hitem było tez spotkanie w czwartej lidze, gdzie Old Legionu z Chyżymi Rosomakami, które na swoją stronę pewnie rozstrzygnęli Legioniści. W lidze szóstek, klasę i formę potwierdziła FC Ochota, pewnie ogrywając The NewGreenback, a kolejne kapitalne widowisko stworzyli AnonyMMous i Kasztany. Zwyżkę formy potwierdziła też na trzecim poziomie KTS Chimera, która w ważnym dla układu tabeli spotkaniu wygrała z Chłopcami do Bicia. Czas na podsumowanie kolejki!

1. Liga Siódemek:

Pierwsza Liga Siódemek wchodzi w decydującą fazę, a na tym etapie wciąż nie zatrzymuje się tylko jedna drużyna, Moszna Squad. Ekipa Michała Burzyńskiego miała do tej pory dość łatwy terminarz, ale tej niedzieli przyszedł pierwszy poważny sprawdzian, który jednak zdała na szóstkę. Moszna stanęła w szranki z wiceliderem, Dynamem, stwarzając póki co najlepsze widowisko w tym sezonie. Obejrzeliśmy istny rollercoaster, w którym prowadzenie zmieniało się czterokrotnie. Szybko, bo już po czterech minutach prowadzenie objęli goście, ale ekipa z Ukrainy jeszcze szybciej wróciła do gry, obejmując dwubrakowe prowadzenie w dziesiątej minucie. Wydawało się, że tegoroczni debiutanci pójdą za ciosem, tymczasem to rywale wbili cztery gole z rzędu, schodząc na przerwę przy prowadzeniu 5:3. Po zmianie stron znów do gry wrócili gospodarze, którzy mozolnie, ale skutecznie odrabiali straty, by sześć minut przed końcem meczu odwrócić losy meczu. To nie był koniec emocji, bo Moszna zagrała do końca i w samej końcówce wbiła jeszcze dwa gole, zapewniając sobie zwycięstwo 7:6. Dramaturgia tego meczu była tak wielka, że można było by obdzielić nią kilka spotkań decydujących o najwyższych laurach. Na wyróżnienie zasłużył autor gola i dwóch asyst, Grzegorz Kowerski, którego gra „na ścianę” sprawiła rywalom mnóstwo problemów i okazała się decydująca w kluczowych fragmentach meczu. MS pozostał samotnym liderem pierwszej ligi, utrzymując trzy punktową przewagę, z tym że już tylko nad Chemikiem Bemowo, który tej niedzieli wygrał trzeci mecz w sezonie. Generalnie na to starcie czekali wszyscy, licząc na wielkie emocje. W końcu mierzyli się odpowiednio wicemistrz oraz mistrz poprzedniej edycji, czyli Chemik podejmował Gladiatorów. Ci drudzy jednak przyszli mocnym, lecz bardzo okrojonym składem co rywal wykorzystał bezlitośnie. Mecz był wyrównany, ale bardziej konkretni pod bramką rywala byli gracze Adriana Bery, którzy już do przerwy prowadzili już 3:0, a wszystkie gole strzelili po prezentach rywali. Gladiatorzy się nie poddali i po przerwie zaatakowali bardziej zdecydowanie, strzelając nawet gola na 3:1. Byli bliscy nawet kontaktu, ale Chemik grał mądrze w każdej formacji, a szczególnie na tyle skutecznie w ataku, by dziesięć minut przed końcem meczu wbić gola numer cztery. Z tego goście się już nie podnieśli, choć trzeba przyznać, że walczyli do końca, trafiając do siatki rywala jeszcze raz. Ostatecznie w szlagierze koeljki tym razem góra okazał się Chemik Bemowo, triumfując 4:2 i wskakując na pozycje wicelidera. Piątą kolejkę zmagań rozpoczął tymczasem mecz FC Zaborowa ze Zjazdem, który także przyniósł nam mnóstwo emocji. Zaborów mimo czerwonej kartki już w dziesiątej minucie walczył dzielnie, ba to on był bliżej zwycięstwa. W dwudziestej minucie gospodarze wyszli na prowadzenie, które utrzymywało się bardzo długo. Dziewięć minut przed końcem, remis Zjazdowi zapewnił jednak Emil Piwnik, ale najbardziej aktywny na boisku był po raz drugi z rzędu Marek Szczeapanik. Dużo działo się także w starciu BKS-u 04 Górki ze Zmarnowanymi Talentami, które zakończyło się zwycięstwem tych drugich 6:4. Decydujące dla losów meczu było pierwsze osiem minut drugiej połowy, kiedy to po remisowej pierwszej odsłonie przycisnęli gracze w niebieskich trykotach, wbijając trzy szybkie gole i wypracowując sobie właśnie taką przewagę. Górki goniły wynik do końca, ale ekipa Artura Jarosza nie dała sobie już wyrwać zwycięstwa z rąk. Na koniec pozostała nam konfrontacja pomiędzy drużynami, które ostatnio sprawiły najwięcej niespodzianek. Otóż Victoria Grochów podejmowała Argentinę FC. Spodziewaliśmy się zaciętej rywalizacji i tak tez było, ale w ataku konkretniejsi byli gracze z Ameryki Południowej, którzy po golach Cristo i Bryana wygrali po raz drugi z rzędu 2:0 i awansowali na piąte miejsce w tabeli.

06 01 csv9e

 

2. Liga Siódemek:

Tymczasem piąta kolejka Drugiej Ligi Siódemek była wręcz najeżona hitami. Na sam start w jedynym sobotnim meczu obejrzeliśmy konfrontację pomiędzy Los Lamusos, a FC Warsaw United, której stawką była pozycja lidera. Obie ekipy dzielił jeden punkt na korzyść drużyny Patryka Kozickiego, która broniła pierwszego miejsca w tabeli. Mecz był wyrównany i zacięty i tak naprawdę o zwycięstwie gości 3:1 zdecydowała skuteczność. Do przerwy goli nie obejrzeliśmy, ale tuż po zmianie stron wynik szybko otworzyli gracze w białych trykotach, którzy w pięć minut wbili dwa gole, a po kolejnych dziesięciu prowadzili już 3:0. „Niebiescy” walczyli do końca i naprawdę mieli swoje okazje, ale udało im się strzelić tylko gola honorowego i zwycięstwo lidera stało się faktem. Do triumfu FCWU poprowadził duet Tomek Lipiński – Olaf Jasiński, a lider ma już cztery punkty przewagi nad swoim oponentem, który pozostał na drugim miejscu. Tymczasem zmieniła nam się drużyna zamykająca podium. Mianowicie, w meczu o tą lokatę, debiutanci z FC Casuals po niesamowitej dramaturgii pokonali Defenders 4:3, spychając ich z trzeciego miejsca w tabeli. Faworytem była ekipa Konrada Dobrowolskiego, która jednak tylko raz w tym meczu była na prowadzeniu, ponadto była zmuszona do gonienia wyniku, co wychodziło im bardzo dobrze, gdyż dwa razy doprowadzili do remisu, w tym pięć minut przed końcem meczu. Gdy wydawało się, że obie ekipy podziela się punkatmii w ostatniej akcji meczu jeszcze raz tego dnia błysnął najlepszy na placu Krystian Nowakowski, który w ostatniej minucie zapewnił FCC trzy punkty, kompletując przy okazji hattricka. Wszystkich jednak elektryzował mecz numer trzy tej serii, w którym St. Varsovia podejmowała Wariaty Kuchara. Wprawdzie obie ekipy nie są w tej chwili w swojej najwyższej dyspozycji, ale mecze pomiędzy nimi zawsze rządzą się swoimi prawami. Przede wszystkim niemal zawsze są zacięte i tak też było tym razem. Do przerwy po wymianie ciosów mieliśmy remis 2:2. Druga połowa miała podobny przebieg, ale w niej gole strzelała już tylko Varsovia. Błysnął lider wyścigu po koronę króla strzelców, Karol Mroczkowski, który najpierw wypracował gola Kamila Małża na przełamanie, a następnie sam postawił kropkę nad „i” prowadząc ekipę Michała Witkowskiego do trzeciego zwycięstwa w sezonie. Varsovia wprawdzie plasuje się na szóstym miejscu, ale ma tyle samo punktów co trzecia drużyna w stawce. Niedzielne zmagania tej serii rozpoczął mecz Pohybla z Agil at Agordem, w którym faworyta upatrywaliśmy w gościach. Tymczasem ekipa Damian Metryki pokazała, że tej jesieni gra w kratkę, podobnie zresztą jak rywal, z tym że Radek Janecki i spółka trafili akurat i z formą i ze składem rozbijając rywala 5:0. Mecz rozstrzygnął się w drugiej połowie, gdy gospodarze wbili cztery z pięciu goli, a do zwycięstwa poprowadził ich duet Mateuszów: Bańkowskiego oraz Malety. Pozostało nam historyczne, bo pierwsze zwycięstwo w Lidze Bemowskiej drużyny FC Zielony Alkobus, która pewnie pokonała Bemovię 4:1. Goście znów zagrali słabszą drugą połowę, w której padły wszystkie gole. Gospodarzy zaś do zwycięstwa poprowadził autor gola i asysty, Karol Nowak.

06 02 3vqw7

 

3. Liga Siódemek:

Na trzecim szczeblu ligi siódemek do skutku doszły tylko trzy mecze, wszystkie jednak przyniosły nam mnóstwo emocji. Ostatecznie pauzowali i lider i wicelider, a że padły takie, a nie inne rozstrzygnięcia na obu tych pozycjach zaszły zmiany. Prowadzenie w tabeli objął beniaminek, ADP Wolska Ferajna, która po wielkiej dramaturgii pokonała PRE Wwa 4:2. Ekipa z Woli już w dziesiątej minucie prowadziła 2:0, ale chwile potem z boiska wyleciał jeden z jej zawodników, Damian Cenkalski, który w niespełna dwie minuty obejrzał dwie żółte kartki i gospodarze musieli sobie radzić jednego gracza mniej. Doświadczeni „Emeryci” umiejętnie wykorzystali zaistniałą sytuację i już do przerwy doprowadzili do remisu. Po zmianie stron jednak dominowała ekipa z Woli, a kluczem do ich zwycięstwa okazała się dłuższa ławka rezerwowych i nawet fakt osłabienia nie przeszkodził im dołożyć jeszcze dwa gole i zgarnąć pełną pulę. Tymczasem na drugą pozycję awansował drugi beniaminek, Lyreco, który w pokonanym polu zostawił byłego już wicelidera, Orły Leszka. Mecz był zacięty i wyrównany, a o zwycięstwie gości 2:0 zdecydowała ich wyższa skuteczność. Najlepszy na placu okazał maczający palce przy obu trafieniach dla swojego zespołu, Tomasz Uzarski. Orły tę porażkę okupiły spadkiem tuż za podium. Na trzecie miejsce zaś spadli pauzujący Haratacze. Niesamowity przebieg miał jedyny sobotni mecz trzeciej ligi, w którym Walec po wielkiej dramaturgii pokonał KP Kozią 4:3. Ekipa Grzegorza Leszczyńskiego do przerwy prowadziła 2:1, a chwilę po zmianie stron podwyższyła prowadzenie do dwóch goli. Kozia jednak nie dawała za wygraną i osiem minut przed końcem zawodów doprowadziła do stanu 3:3. Rozstrzygnięcie padło w ostatniej, pięćdziesiątej minucie, a trzy punkty Walcowi zapewnił najlepszy na boisku, Mateusz Izdebski. To druga wygrana w sezonie graczy w czarnych trykotach, którzy tym samym oddalili się od strefy spadkowej.

06 03 37gua

 

4. Liga Siódemek:

Szósta kolejka Czwartej Ligi Siódemek przebiegła pod dyktando faworytów. Wszystkie oczy były skierowane na mecz numer trzy, w którym trzecie w stawce Chyże Rosomaki mierzyły się z liderem, Old Legionem. Mimo że obie ekipy dzielił tylko punkt, to cichym faworytem był jednak Legion, który legitymował się kompletem czterech zwycięstw. Stawka była ogromna, a obie drużyny dźwignęły ciężar gatunkowy tego meczu, stwarzając świetne widowisko. Mecz rozstrzygnął się tuż po zmianie stron, gdy po pierwszej remisowej połowie gracze w zielonych trykotach włączyli wyższy bieg i w pięć minut wbili trzy gole, przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę. Dla Legionu to piąte zwycięstwo w piątym meczu, co pozwoliło mu zachować samotne prowadzenie w tabeli, podczas gdy Rosomaki spadły aż za podium. Grupa pościgowa jednak nie śpi, a jak już wspomnieliśmy faworyci w ten weekend wygrywali, a więc Legion za daleko nie uciekł. Raptem punkt za nim, na drugim miejscu pozostała drużyna Nie Ma Mocnych, która tym razem na zakończenie kolejki rozgromiła Izbę Wytrzeźwień 7:0, nie pozostawiając złudzeń, kto tego dnia był lepszy. Warto zaznaczyć, że były to dobre zawody całego zespołu nieobecnego tym razem Piotra Burdacha, a najlepiej o tym świadczy fakt, że aż dziewięciu zawodników zapiało się w statystykach. Tymczasem porażkę Rosomaków wykorzystali Złotopolscy Warszawa, którzy pewnie ograli TS Kopernik 6:1 i wskoczyli na najniższy stopień podium. W tym przypadku spodziewaliśmy się zaciętej rywalizacji, sąsiadujących ze sobą drużyn, tymczasem ekipa Bartka Michalskiego wobec kilku osłabień rywala, okazała się dla niego za mocna. Już do przerwy było 4:0 i praktycznie „po meczu”. Druga połowa była bardziej wyrównana, ale i tak ZW rozstrzygnęli ją na swoją korzyść 2:1, a do zwycięstwa poprowadziło ich trio Osmański – Wasil – Dehoda. Z porażki Chyżych skorzystało jeszcze TSP Szatańskie Pęto, które także nie miało problemów ze swoim rywalem. Ekipa Bartka Ochmana tym razem stanęła w szranki z KAC Drink Team, odnosząc najwyższe zwycięstwo w sezonie w stosunku 5:1. Goście już po pięciu minutach prowadzili 2:0, „ustawiając” sobie grę. Słyną z żelaznej defensywy, więc nie dziwi fakt, że udało im się zachować czyste konto do przerwy. Po zmianie stron znów zaliczyli dobry początek i po siedmiu kolejnych minutach prowadzili już czterema golami, a dziesięć minut przed końcem meczu dołożyli gola numer pięć, na co rywal odpowiedział golem honorowym w samej końcówce meczu. Tak efektowne zwycięstwo to bez wątpienia zasługa najlepszego na placu Wojtka Gronczewskiego, który strzelił aż cztery gole, a przy piątym asystował. Świetnie w sukurs przyszedł mu autor trzech ostatnich podań, Jacek Walasek, a TSP z punktem straty do podium zameldowało się na czwartym miejscu w tabeli. Na koniec zostawiliśmy nieczęsto spotykany wyczyn niezwykle sympatycznej drużyny Czupakabr Warszawa, która raczej przyzwyczaiła nas, że dostarcza punkty rywalom. Tym razem jednak Czupakabry stanęli w szranki ze słabo radzącymi sobie w tym sezonie FC Yelonkami i po wielkich emocjach wygrali zasłużenie 6:2. Można śmiało stwierdzić, ze wynik rozstrzygnął się na początku obu połów, kiedy to większą skutecznością wykazała się drużyna Kuby Romaniuka, wygrywając te fragmenty po 2:1 i wypracowując sobie dwubramkową przewagę. Yelonki oczywiście walczyły do upadłego, ale w samej końcówce zostali jeszcze dwa razy skarceni i tak rzadkie zwycięstwo Czupakabr stało się faktem. To ich czwarty punkt tej jesieni, który pozwolił im przesunąć się na siódmą pozycję w tabeli. Do zwycięstwa poprowadził ich duet Ugo Marechal – Manfredi Mineo.

06 04 sjxzp

 

1. Liga Szóstek:

W Pierwszej Lidze Szóstek na „Irzyku” zaczęliśmy od ciekawego spotkania FC Ochoty z New Greenback. Już po dwóch minutach tego widowiska było 1:1, ale potem przeważała już na placu drużyna Marka Jurgi, która raz za razem punktowała rywali. Największy w tym udział miała trójka Krystian Nowakowski, Damian Pawłowski i Kamil Jurga, ale wszyscy zawodnicy solidnie pracowali na dobry wynik. Jeszcze do przerwy było 6:1, a po zmianie połów FC O już nieco zwolniła tempo, ale i tak ich zwycięstwo nie było nawet przez moment zagrożone. Ostatecznie skończyło się na 8:3. A to rozstrzygnięcie sprawiło, że aktualny mistrz wskoczył na szczyt tabeli. Stało się tak dlatego, bo dotychczasowy lider Drink Team w meczu na szczycie z Bad Boys Zielonki przegrał 7:8. Po pierwszej części wydawało się, że BBZ bez problemów wygra tę potyczkę, gdyż prowadzili 2:6. Świetną partię rozgrywał zwłaszcza fenomenalny tego dnia Marcin Matysiak. Lecz DT walczyli do samego końca i byli bliscy remisu. Finalnie do szczęścia im trochę zabrakło, ale i tak należą im się duże brawa za ambitną postawę. Niestety dla nich spadli na drugą pozycję, z kolei Bad Boysi umocnili swoje trzecie miejsce. Kasztany miały przed sobą trudną, podwójną kolejkę. I swoje pierwsze starcie przeciwko AnonyMMous zaczęli najgorzej, jak się da. „Anonimowi” w pierwszej odsłonie zaaplikowali przeciwnikom cztery gole, nie tracąc przy tym żadnego. Wydawało się wtedy, że już nic wielkiego nie zdarzy się w tej potyczce. Tymczasem zespół Patryka Abramczyka, po wznowieniu gry zaczęł szaloną pogoń. Trzeba dodać, że skuteczną, gdyż nie tylko wyrównał, ale na 7 minut przed końcem wyszedł z 0:4 na 5:4. Wtedy zaczęły się największe emocje. Zespół w czarnych strojach zadał dwa szybkie ciosy i ponownie wyszedł na prowadzenie, tym razem 5:6, lecz po chwili Kasztany trafiły na 6:6. Gdy już wszyscy myśleli, że mecz ten zakończy się podziałem punktów, Damian Borowski uderzył na 6:7 i trzy oczka powędrowały do Macieja Miękiny i jego świty. Po tym kapitalnym widowisku, Kasztany wybiegły na murawę po raz drugi, ale widać było po nich, że uszło z nich nieco powietrze po porażce w tak dramatycznych okolicznościach. Skrzętnie wykorzystał to ich oponent, All4One. Ekipa Macieja Rataja prowadzona przez bramkostrzelny duet Stanisław KędzierskiKarol Kubicki bez większych problemów zdominowała przeciwnika. Rezultat 7:1 tego najlepszym świadectwem. A4O od pierwszej do ostatniej minuty byli lepsi, cieszyli się grą i widać było w nich ogromną chęć na zdobywanie kolejnych trafień. Finalnie po udanym występie „Niebiesko-błękitni” zgarnęli pełną pulę i wciąż się liczą w grze o podium. W rywalizacji o tak zwane „sześć punktów” na dole tabeli pomiędzy Yelonkersami i Dzikami Futbolu ciężko było wskazać faworyta. Jednak drużyna z Yelonek zameldowała się na boisku w dość eksperymentalnym zestawieniu i chociaż pokazała sporo niezłego futbolu, to widać było u „Dzików” większe zgranie. A to pozwoliło Danielowi Kościńskiemu z kolegami wygrać ważny mecz 4:8. To było szalenie ważne zwycięstwo, które dało beniaminkowi dużo tlenu w walce o utrzymanie. A także awans z dziewiątej na siódmą pozycję.

06 05 f385j

 

2. Liga Szóstek:

W Drugiej Lidze Szóstek spodziewaliśmy się kilku wyrównanych rywalizacji i już na „dzień dobry” taką obejrzeliśmy. Starcie pomiędzy Gramy Czasami i Synami Gmocha świetnie zaczęło się dla „Czerwonych”, którzy po 10 minutach prowadzili już 3:0. Wtedy jednak SG zaczęli konsekwentnie odrabiać straty i cały czas wywierać presję na rywali. I na 3 minuty przed końcem dopięli swego, gdyż Mateusz Marczak wyrównał na 4:4. Lecz po chwili najlepszy na placu Adam Narczewski zadał decydujący cios na 5:4 i trzy punkty mimo wszystko trafiły na konto GC. Także w konfrontacji Chaosu Ochota z Truskawkami na torcie oglądaliśmy zacięty bój. W pierwszej odsłonie obie ekipy strzeliły po golu, za to w drugiej wynik 1:1 bardzo długo się utrzymywał. Największe emocje miały miejsce w samej końcówce. Wtedy to Truskawki wyszły na prowadzenie 1:2, by po chwili nastąpiło wyrównanie ze strony ChO. O triumfie zespołu z Ochoty zadecydowało ładne uderzenie z 48 minuty Pawła Jędrzejewskiego na 3:2. Były to ważne trzy oczka dla Chaosu, gdyż pozwoliły im zachować kontakt z czołówką. Następnie na murawie zameldowali się ASPN Bemowo i Kindybały FC. I znowu obejrzeliśmy tutaj bardzo wyrównany mecz. Sytuacja boiskowa zmieniała się tutaj jak w kalejdoskopie i tak naprawdę od pierwszego do ostatniego gwizdka nie było wiadomo, jak zakończy się to widowisko. Finalnie był remis 5:5, który pewnie nikogo nie zadowalał, ale wydaje się, że to sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Mimo straty punktów, lider ASPN utrzymał swoją pozycję, K FC zaś po tej serii gier znaleźli się na siódmym miejscu. Inny zespół z czołówki, Fast Trans, był pewniakiem w rywalizacji z RKS Argus. Jak się jednak okazało, zawodnicy w białych strojach „powalczyli” i mimo porażki 12:6 pokazali się z dobrej strony. A zwłaszcza skuteczny tego dnia Jakub Polak. Jednak FT mieli w składzie zabójczą parę napastników, czyli Karola Mroczkowskiego i Jacka Strusa, którzy „zrobili robotę” i większość z dwunastu trafień to była ich zasługa. Fast Trans po tym sukcesie utrzymał pozycję wicelidera, RKS zaś nadal jest przedostatni. Na sam koniec obejrzeliśmy w akcji W1nners i Anteniarzy. I tutaj nie mieliśmy wiele emocji. „Zwycięzcy” prowadzeni przez duet Patryk BolekTomasz Prachnio pewnie pokonali „czerwoną latarnię” ligi w stosunku 10:3. Popularne „Antenki”, mówiąc delikatnie, dalecy są od wymarzonej formy, z kolei W1nners po wygraniu na trzecim szczeblu dążą do powtórzenia sukcesu. I jeśli utrzymają dyspozycję z minionej niedzieli, to będą mieli ogromną na to szansę.

06 06 runt7

3 Liga Szóstek:

W minioną niedzielę nie zabrakło goli w Trzeciej Lidze Szóstek, gdyż, jak się okazało, większość zespołów miała dobrze nastawione celowniki. Te słowa potwierdził już mecz otwarcia pomiędzy FC Devs i ACL Zerwane. Po pierwszej części w lepszych humorach byli zawodnicy w błękitnych barwach, gdyż prowadzili 2:6. W drugiej odsłonie jednak „Diabły” zaczęły ich gonić i wcale nie byli daleko od tego celu, gdyż finalnie było 7:10. Kluczem do zwycięstwa ACL była postawa zdobywcy pięciu goli Bartłomieja Kurysa, u pokonanych zaś na duży plus zapracował Tomasz Ochnio. Następnie na murawie zameldowali się FC Yelonki i Stara Lama, czyli drużyny z medalowymi aspiracjami. Przed przerwą oglądaliśmy klasyczną wymianę ciosów (3:3), lecz po zmianie stron „Pomarańczowi” wrzucili na wyszli bieg i prowadzeni przez rewelacyjnego tego dnia Denisa Bolutsa (pięć trafień i dwie asysty) wygrali 5:8, pozostając jedyną ekipą w stawce, która nie straciła punktu i awansując na pozycję wicelidera (z jednym rozegranym meczem mniej niż lider). FC Y po tej porażce mocno pokrzyżowali sobie walkę o najwyższe cele, ale mimo wszystko nadal mają matematyczne szanse, by sięgnąć nawet po złoto. Potem w akcji obejrzeliśmy konfrontację teamów z środka tabeli, czyli OKS Spartakus i Starej Gwardii. Spodziewaliśmy się tutaj zaciętej potyczki, ale tego dnia „Gwardziści” byli w ewidentnym gazie, dzięki czemu rozbili oponentów aż 5:18. W zasadzie cały kolektyw SG spisał się na medal, ale na szczególne wyróżnienie zasłużyli zwłaszcza golkiper Łukasz Habirek i Adrian Rączka. Stara Gwardia po tym efektownym triumfie wskoczyła na szóstą lokatę i dołączyła do wyścigu o podium. Potem czekał nas mecz na szczycie, czyli rywalizacja między pierwszymi Chłopcami do Bicia i i drugą KTS Chimerą. Zaczęło się świetnie dla ChdB, bo od bramki niezawodnego Macieja Dubickiego, ale potem Patryk Mirowski wziął sprawy w swoje ręce i aż pięciokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Do tego miał pomoc u kolegów z drużyny, którzy także stanęli na wysokości zadania. Wygrana 3:8 i awans na fotel lidera tego najlepszym dowodem. KTS po zgarnięciu pełnej puli w tym jakże prestiżowym starciu pokazał, że jest jednym z kandydatów do złota, ale mimo porażki Chłopcy do Bicia nadal mają niewielką stratę, więc nic nie jest do końca wiadome. Na zakończenie niedzielnych zmagań obejrzeliśmy spotkanie Teraz Kolskiej i Prosektorium. TK stawiło się na te zawody w pięciu, co rzecz jasna miało wpływ na wynik tego widowiska. Remigiusz Cichocki i spółka nie pozostawili przeciwnikom złudzeń i wykorzystali ich osłabienie, zwyciężając 3:12. Bohaterem tego niedzielnego popołudnia był Arek Dmowski, który nie złożył broni w walkę o króla strzelców, zdobywając cztery gole, ale i wspomniany Remigiusz Cichocki rozegrał doskonałe zawody. W efekcie Prosektorium wskoczyło na siódmą lokatę, Teraz Kolska zaś jest aktualnie przedostatnia.

06 07 ld6r1

 

Sponsorzy