Na drugim szczeblu rozgrywek różnice punktowe między drużynami nie były duże i Ultima, aby nie rzucić sobie kłody pod nogi przed decydującymi spotkaniami, mecz przeciwko FC Spoceńce powinna była wygrać. Od pierwszych minut rywalizacji było pewne, że nie będzie to jednostronne starcie. Uplasowani niżej w tabeli gospodarze delikatnie przejmowali inicjatywę oraz rozpoczęli od prowadzenia po golu Piotra Dumy. W kolejnych minutach byli bliscy podwyższenia wyniku, lecz skuteczność tego dnia zdecydowanie nie była ich mocną stroną. Goście natomiast w porę się przebudzili i w 17. minucie, po rzucie rożnym i zgraniu piłki głową przez Loica Bonnet, na 1:3 trafił Adam Woźniak. Kto wie, czy dwubramkowe prowadzenie do przerwy nie wlało by w szeregi Ultimy więcej spokoju na drugą część meczu. Tak się nie stało, ponieważ w 19. minucie po wstrzeleniu piłki w pole karne i kilku rykoszetach Szymon Kwieciński zmniejszył straty. W drugiej odsłonie meczu sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Futbolówka krążyła od jedno do drugiego pola karnego. W 29. minucie na 6:4 trafił Marek Pawłowski, który rozkręcał się wraz z upływającym czasem. Wydawało się, że to był moment, w którym FC Spoceńce utrzymają rywali na dystans, a może nawet i nieco bardziej odskoczą. Nie tym razem – spotkanie było zbyt nieprzewidywalne i raptem w ciągu czterech kolejnych minut Ultima doprowadziła do remisu, a następnie objęła prowadzenie 6:7. Ostatecznie, na każdy zadany cios przez Bartka Kowalewskiego i spółkę odpowiadał najlepszy na boisku Marek Pawłowski i Oskar Górecki, przez co mecz zakończył się remisem 8:8. Patrząc na tabelę, z remisu nie powinny być zadowolone obie ekipy.