Mecz Papadensów z FC NaNkacu był absolutnie kluczowy dla układu tabeli. W razie zwycięstwa jednego z zespołów czekał awans do fazy mistrzowskiej, porażka zaś mogła sprawić wypadnięcie z czołowej czwórki. Remis zaś powodował, że o awansie mogła decydować mała tabela. Stąd też stawka była ogromna. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Obaj bramkarze mieli mnóstwo pracy, tempo meczu było bardzo szybkie i nikt nie odkładał nogi. Wynik spotkania otworzył Maciej Kurpias, ale rywale odpowiedzieli na to bramką Piotra Grabowskiego i było 1-1. Do przerwy, chociaż obie ekipy stworzyły sobie sporo szans, wynik się nie zmienił. Początek drugiej odsłony to prawdziwy koncert w wykonaniu Papadensów. Musieli radzić sobie w osłabieniu (dwuminutowa kara dla jednego z zawodników) i nie dość, że nie stracili w tym czasie gola, to jeszcze sami zdołali wyprowadzić zabójczą kontrę. Arek Kulczycki popisał się doskonałym podaniem z własnej połowy, które to przytomnie na gola zamienił Artur Stachurski. Nominalni gospodarze poszli za ciosem i kolejne trzy trafienia były również ich autorstwa. Najpierw kapitalnie z rzutu wolnego w samo okienko uderzył Kurpias, chwilę później pozazdrościł mu Czarek Strąk i równie ładnym uderzeniem podwyższył na 4-1. Na 5-1 trafił Stachurski i można powiedzieć, że wtedy było już po meczu. Goście starali się atakować, udało im się nawet zmniejszyć rozmiary porażki (gol Jacka Walaska), ale tego dnia kapitalnie był dysponowany Dominik Podlewski, który do świetnej gry na bramce dorzucił jeszcze dwie asysty. Ostatecznie Papadensy wygrywają to arcyważne spotkanie 5-2 i z drugiego miejsca meldują się w mistrzowskiej grupie. Wynik może nie do końca odzwierciedla przebieg tego widowiska, gdyż spotkanie było niesamowicie wyrównane. Zadecydowała skuteczność i dobra gra bramkarza. FC NaNkacu i można tylko żałować, że zabraknie tak dobrej drużyny w walce o najwyższe cele.