Kasztany tydzień temu sięgnęły po pierwszy punkt i z pewnością chcieli pójść za za ciosem w starciu z dobrze spisującymi się ostatnio Defenders. Część zawodników grających w granatowych trykotach miało za sobą występy w barwach „Obrońców” , co było dodatkowym smaczkiem tego meczu. Na boisku nie było jednak miejsca na sentymenty i od pierwszego gwizdka obie drużyny walczyły o trzy punkty. Lepiej od początku szło nominalnym gościom, którzy już po siedmiu minutach prowadzili 0:1 po trafieniu Artura Adamca. Po dwudziestu minutach było już 0:3, a na listę strzelców wpisał Przemek Laczycki i ponownie Adamiec. Jeszcze przed przerwą gospodarze zdołali odpowiedzieć golem Mateusza Gajdy i pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 1:3. Po zmianie stron goście kontynuowały swoją dobrą grę i na efekty nie trzeba było długo czekać. Hat-tricka skompletował Adamiec po podaniu Rafała Dębskiego, a potem sam podający popisał się kapitalnym strzałem w samo okienko i było już 1:5. Wynik na 1:6 ustalił Gabriel Piwnik, a zagrywał mu najlepszy na placu Dębski. Kasztany, co jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się niemożliwe, z powrotem włączyły się do walki o utrzymanie i chociaż nadal sytuacja jest nie najlepsza, to z taką formą, jaką zaprezentowali w potyczce z Defenders wszystko jest możliwe. Ekipa Konrada Dobrowolskiego zaś po trzech zwycięstwach z rzędu musiała przełknąć gorycz porażki, ale wciąż pozostała w grze o miejsce na „pudle”.