Szlagierowo zapowiadał się mecz młodych drużyn Pendzoncych Świstaków z Bemovią. Obie ekipy znajdowały się w gazie, obie okupowały podium w ligowej tabeli, obie mają chrapkę na awans. Lepiej jednak zaczęli ci drudzy. Już na początku tego spotkania podanie Kamila Zielińskiego wykorzystał Kuba Graczyk. Potem inicjatywę przejęli nominalni gospodarze. Dużą rolę odegrał tutaj Adam Wierzbicki. Najpierw wykorzystał sprytne rozegranie rzutu wolnego przez Pawła Poniatowskiego, potem idealnym podaniem obsłużył Piotra Mireckiego. Do przerwy 2-1. W drugiej połowie Świstaki nie zwalniali tempa i zadali dwa zabójcze ciosy. Za pierwszym razem Maciej Mirecki po indywidualnej akcji pokonał bramkarza Bemovii, potem jego wyczyn powtórzył Bartek Filip (asysta Maksa Polaka). I gdy już wszyscy myśleli, że jest po meczu, do roboty wzięli się Filip Modzelewski i spółka. Kapitan zespołu z Bemowa wziął ciężar gry na swoje barki i najpierw świetnie zagrał do Graczyka, potem sam wykorzystał jego podanie i zrobiło się 4-3. Ostatecznie, mimo naporu nominalnych gości, wynik się nie zmienił, dzięki czemu ekipa Pawła Poniatowskiego notuje awans na drugą pozycję w tabeli. Bemovia za to, jak wyeliminuje błędy i będzie grała tak jak w końcówce spotkania, to zapewne szybko wróci na odpowiednie tory. Z kolei Pendzonce Świstaki, po pokonaniu kolejnego pretendenta do awansu, wyrastają powoli na największą niespodziankę tego sezonu.