Konfrontacja Marchewek Zagłady z Teraz Kolską była największym hitem 4. serii gier Jedenastej Ligi Szóstek i od samego startu oglądaliśmy tu widowisko stojące na wysokim poziomie widowisko. Już w 3 minucie wynik otworzył Krystian Leszko po zagraniu Dawida Głowackiego, ale nominalni gospodarze nie załamali się takim obrotem spraw i przejęli inicjatywę. Golkiper gości Bartek Chojnowski przez następne kilka minut zatrzymywał ofensywną nawałnicę Marchewek, ale w końcu i on musiał skapitulować. W 9 minucie po indywidualnej akcji Kacpra Jakóbczyka wyrównał Jarek Jachna, a po nieco ponad kwadransie Jakóbczyk miał na koncie dublet po dwóch potężnych uderzeniach i było już 3:1. Kolska starała się reagować, swoje okazje mieli Jakub Pernal i dwukrotnie Głowacki, ale w pierwszej połowie ostatnie słowo należało do ich rywali. Na sekundy przed przerwą po indywidualnej akcji Jakóbczyk huknął jak z armaty w długi róg i było 4:1. Druga odsłona zaczęła się niemal identycznie jak pierwsza. Leszko tym razem wystąpił w roli asystenta, a Głowacki wykończył jego zagranie i załoga w żółtych trykotach zbliżyła się na 4:2. Po pół godzinie gry aktywny tego dnia Konrad Dobrowolski posłał świetną, prostopadłą piłkę do Mateusza Nyśka, ten minął bramkarza i podwyższył na 5:2. Niedługo potem Marchewki mieli karnego, ale Dariusz Olszewski chybił celu. Po chwili Dobrowolski sunąć po skrzydle zdecydował się na strzał, a ten okazał się skuteczny i zrobiło się 6:2. Następnie hat-tricka skompletował najlepszy na placu Kacper Jakóbczyk, a w 42 minucie ten sam zawodnik zaimponował ostatnim podanie, które dobrze wykończył Sebastian Jakóbczyk. Po tej „rodzinnej” bramce goście mieli lepszy fragment, wykreowali sobie nawet kilka okazji, ale ostatecznie rezultat 8:2 już się nie zmienił. Marchewki Zagłady w imponującym stylu pokonali jednego z głównych konkurentów do złota i była to zasługa nie tylko wspomnianego wielokrotnie w tej relacji Jakóbczyka. Na oddzielną pochwałę zasłużyła też ich obrona, która wybornie poradziła sobie z niezwykle groźną ofensywą przeciwników. Teraz Kolska zaś na pewno może odczuwać frustrację po tym meczu. Nie szło z przodu, z tyłu też, ale ta porażka nie przekreśliła ich nadziei na mistrzowski wazon. Sezon jest długi i do jego końca jeszcze może wiele się wydarzyć.