W szlagierowo zapowiadającym się starciu dwóch ekip, które doskonale zaczęły zimowy sezon, czyli Papadensom i Chemikowi Bemowo, mimo wszystko więcej szans dawaliśmy aktualnym mistrzom w Pierwszej Lidze Siódemek w rozgrywkach jesiennych – czyli drużynie Adriana Bery. I na samym początku meczu zawodnicy w zielonych strojach ruszyli na rywali z dużym animuszem. Jednak nominalni gospodarze szybko przejęli inicjatywę i to oni otworzyli wynik tego spotkania. Po zagraniu Artura Stachurskiego szansy nie zmarnował Marcin Białorudzki i mierzonym strzałem pokonał Norberta Margasa. Potem ekipa Dominika Podlewskiego spokojnie kontrolowała przebieg boiskowych zdarzeń, a „Chemicy” byli momentami bezradni, dość powiedzieć, że pierwsze uderzenie na bramkę z ich strony (niecelne) miało miejsce dopiero ok. dziesiątej minuty tego spotkania. Z kolei Papadensy mieli kilka szans na podwyższenie prowadzenia, ale za każdym razem sytuację ratował wspomniany Margas. I gdy wszystko wskazywało na to, że rezultatem 1:0 zakończy się pierwsza połowa, to dużym doświadczeniem wykazał się Maciej Baranowski. Najpierw sprytnie wymusił faul na przeciwniku, a potem pięknym strzałem z rzutu wolnego doprowadził do remisu. Jednak jeszcze przed przerwą gospodarze znowu wyszli na prowadzenie. Adrian Strąk wypatrzył Czarka Strąka, a ten trafił obok bezradnego bramkarza i było 2:1. Po zmianie stron zawodnicy w srebrnych trykotach poszli za ciosem i szybko podwyższyli rezultat. Po krótkim zagraniu od Stachurskiego piłkę otrzymał Czarek Strąk, podprowadził ją kilka metrów, po czym uderzył po długim słupku nie do obrony. Przy kolejnej bramce również podawał Stachurski (trzy asysty tego dnia), a na 4:1 strzelił Maciej Kurpias. „Domel” i spółka mieli jeszcze kilka sytuacji na następne gole, jednak za każdym razem na posterunku był Margas, najjaśniejsza postać w barwach zespołu z Bemowa. Goście rzecz jasna starali się odrabiać straty, jednaj w tym meczu świetnie dysponowana obrona gospodarzy pod przywództwem Emila Gozdołka doskonale wywiązywała się ze swoich zadań w defensywie, nie pozwalając przeciwnikom na wiele. Stąd też wynik tej potyczki już się nie zmienił i mała sensacja stała się faktem. Chemik Bemowo rozegrał swój najsłabszy mecz od dawna, ale trzeba oddać Papadensom, że zaliczyli tego dnia naprawdę rewelacyjny występ. Dlatego też ich awans na pierwsze miejsce w tabeli nikogo nie może dziwić.