W jednym z dwóch sobotnich meczów piątej kolejki drugiego szczebla bemowskich siódemek ósmy w tabeli Argentina FC skrzyżowała rękawice z liderem - ST. Varosvią. Faworytem była oczywiście ekipa Michała Witkowskiego, która od początku tylko potwierdzała te słowa. Z biegiem czasu przewaga gości rosła, ale szczelna obrona gospodarzy spisywała się bez zarzutu. Najgoręcej było w końcówce pierwszej połowy, kiedy to drużyna z Argentyny przetrwała istną kanonadę. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie, a wciąż napierająca Varsovia w końcu przełamała rywala. W siódmej minucie po przerwie wynik otworzył Karol Mroczkowski. Goście nie spoczęli na laurach i poszli za ciosem. Dziesięć minut później na listę strzelców wpisał się ponownie Mroczkowski i było 2:0. Gospodarze ruszyli do odrabiania strat, ale równocześnie w ich szeregi wkradła się nerwowość, która miała wielkie znaczenie przy kolejnym straconym golu. Cztery minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziego, po błędzie defensywy piłkę blisko środkowej strefy boiska przejął Robert Pirosz i strzałem do pustej bramki podwyższył na 3:0. Honor gości tuż przed końcem meczu uratował Emsy Okoko. Ostatecznie ST. Varsovia całkowicie zasłużenie pokonała Argentine FC 3:1 i wobec porażki Legionu została samotnym liderem drugiej ligi.