W spotkaniu Teraz Kolska z Kindybały FC minimalnym faworytem byli nominalni goście. Za to ekipa Bartka Bielika pragnęła tylko udanie zakończyć mało udany sezon. Trudno jednak o punkty, gdy po raz kolejny stawiła się w mocno eksperymentalnym składzie. Od początku meczu lepiej prezentowała się drużyna Kindybał. Prowadzenie objęli już na samym starcie, gdy błąd zespołu TK wykorzystał Jakub Kalinowski. Potem do remisu doprowadził Michał Salomończyk, ale tego dnia nie było mocnych na Kalinowskiego. Szybko wyprowadził swój zespół na prowadzenie, którego już jego drużyna nie oddała do końca meczu. Wprawdzie Teraz Kolska ambitnie walczyła, po pierwszej połowie mogła mieć jeszcze nadzieje na lepszy rezultat (do szatni schodzili z jedynie dwubramkową strata), ale w drugiej odsłonie to Kindybały udowodniły swoją wyższość, dorzucając kolejne cztery trafienia. Ostatecznie mecz zakończył się rezultatem 2-7, co w zupełności odzwierciedliło przebieg tego widowiska. Teraz Kolska kończy rozgrywki na ostatnim miejscu i jeśli chce myśleć o lepszych wynikach, to musi koniecznie wzmocnić swoją kadrę oraz poprawić frekwencję. Z kolei ich rywale muszą zadowolić się trzecim miejscem od końca, co pozwala utrzymać im się w lidze, ale na pewno jest poniżej ich sporego potencjału.