Na takie mecze człowiek czeka z wypiekami na twarzy, przebiera nóżkami jak dziecko podczas kolacji wigilijnej, nie może się doczekać jak małżonka gangstera, oczekująca aż mąż wyjdzie z paki. Tak pojedynki na szczycie mają w sobie magię. Wydaje się, że presja trochę zjadła Kindybały FC, które otrząsnęły się dopiero w drugiej połowie, kiedy przegrywały już trzema bramkami. Jednak trzeba oddać cesarzowi co cesarskie, że kiedy już się rozegrali, potrafili stworzyć kilka naprawdę klarownych sytuacji. Niestety dla nich przewaga jaka Bad Boys Zielonki wypracowali sobie w pierwszej odsłonie gry pozwoliła im na spokojne kontrolowanie spotkania. Hattricka skompletował kapitan, walczący o koronę króla strzelców Paweł Szczepaniak, a aktywny był jak zwykle Daniel Rosiński. Wśród pokonanych, jak zwykle szarpał Jakub Kalinowski. Resumując, BBZ pozostali liderem i wygląda na to że pewnie zmierzają po upragniony tytuł. Kindybały wciąz pozostają w rywalizacji o ligowe "pudło".