Dla Defenders to był drugi mecz tego dnia, w pierwszym dość nieoczekiwanie zanotowali pierwszą porażkę tej jesieni w meczu przeciwko Nie Ma Mocnych. TSP Szatańskie Pęto z kolei gra w tym sezonie mocno w kratkę, stąd też bukmacherzy mieli spory ból głowy, typując wynik tego spotkania. Pierwsza połowa była jednostronna. Nominalni gospodarze szybko przejęli inicjatywę i nie oddali jej do końca meczu. Wynik otworzył kapitan Łukasz Dobrowolski po strzale z rzutu wolnego (i rykoszecie jednego z obrońców rywali). Bramka na 2:0 również była autorstwa Dobrowolskiego (ładne uderzenie z dystansu), na 3:0, również z dalszej odległości, trafił Mateusz Nyśk. Do przerwy więcej goli nie padło. Po zmianie stron goście strzelili bramkę kontaktową. Sprytem w polu karnym wykazał się doborowy snajper TSP Wojciech Gronczewski, ale Defenders szybko rozwiali wszelkie marzenia gospodarzy o korzystnym wyniku. Na 4:1 podwyższył Maciej Rak, kolejnego gola zdobył Paweł Abramczyk i było już po meczu. W samej końcówce tego spotkania ponownie uderzył Rak po podaniu najlepszego tego dnia na placu Nyśka i starcie to zakończyło się wynikiem 6:1. Defenders udanie rehabilituje się za porażkę w poprzednim meczu i dzięki tej efektownej wygranej udaje im się utrzymać kontakt z czołówką, do liderującej Bemovii brakuje im ledwie punktu. Z kolei TSP nie może póki co ustabilizować formy, stąd też na tę chwilę zajmują miejsce w środku tabeli.