Spotkanie Walca z Zakonem Bonifratrów zapowiadaliśmy jako wyrównane, jednak początek meczu zapowiadał raczej pewną wygraną „Zakonników”, gdyż już po chwili prowadzili czterema bramkami. Wynik spotkania otworzył Marek Konopko strzałem z ostrego kąta, potem swoje show dał Jerzy Kurowiecki. Wpierw popisał się pięknym strzałem z rzutu wolnego, później do swojego dorobku dorzucił jeszcze dwa gole. Po tym szoku dla ekipy Maćka Zarzyckiego jego drużyna się przebudziła i przejęła inicjatywę, ale nie miało to żadnego przełożenia na zdobycze bramkowe. Pierwsza połowa zakończyła się zatem wynikiem 0:4. Po zmianie stron nominalnym gospodarzom w końcu udało się znaleźć drogę do siatki, zagranie Grzegorza Leszczyńskiego na gola zamienił Michał Błażewicz, ale już po chwili goście znowu prowadzili różnicą czterech trafień. Tym razem Kurowiecki asystował, a na 1:5 uderzył Adam Artypowicz. Wydawało się wtedy, że wygrana Zakonu była niezagrożona, ale Walec rzucił się do odrabiania strat. Na 2:5 strzelił ponownie Błażewicz, ten sam zawodnik skompletował kilka momentów później hat-tricka. Do tego dorobku dorzucił też asystę na 4:5 przy bramce Leszczyńskiego i remis był już na wyciągnięcie ręki. I drużynie w czarnych trykotach udała się ta sztuka. Jeden z bohaterów tego widowiska Grzegorz Leszczyński popisał się trzecim tego dnia ostatnim podaniem, tym razem do Maćka Zarzyckiego, a kapitan gospodarzy z bliska trafił na 5:5. Potem oba zespoły miały jeszcze swoje szanse, ale finalnie wynik się już nie zmienił. Wielkie brawa należą się ekipie Walca, która w spektakularny sposób odrobiła czterobramkową stratę. Z kolei zawodnicy Zakonu Bonifratrów z pewnością do tej pory się zastanawiają, jak mogli zremisować prawie wygrany mecz, jednak i im się należą oklaski za stworzenie z przeciwnikami tego świetnego widowiska.