W czwartym niedzielnym starciu najwyższego szczebla zimowej edycji Ligi Bemowskiej starli się ze sobą sąsiedzi z tabeli. Mianowicie szósty w stawce Zjazd podejmował Chemika Bemowo, który zakotwiczył tuż za podium. Obie drużyny jak dotąd zgromadziły po dziesięć punktów, a zwycięzca tej konfrontacji miał na dobre pozostać w walce o medale. Mecz od początku był w miarę wyrównany z lekkim wskazaniem na Chemika, który z czasem zaczął przejmować inicjatywę, będąc zdecydowanie częściej przy piłce. Wynik już w czwartej minucie otworzył Erwin Nowik, dając ekipie w zielonych trykotach prowadzenie. Zjazd głównie przeszkadzał rywalowi, ale ich kontry były bardzo groźne. Kilka minut potem bramkarz gości zaznał to na własnej skórze, gdy po uderzeniu Daniela Kucharuka musiał wyciągać piłkę z siatki. Chemik próbował znów objąć prowadzenie, ale ich skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Gdy wydawało się, że więcej goli w pierwszej odsłonie nie padnie prowadzenie Chemikowi do przerwy zapewnił Piotr Grabowski. Duże znaczenie dla losów meczu miały pierwsze minuty po zmianie stron, gdy ekipa Adriana Bery strzelił szybkie dwa gole autorstwa Macieja Skurzyńskiego oraz Piotra Urbańskiego i odskoczyła na 4:1. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że Chemik pójdzie za ciosem, tymczasem szybko do gry wrócił Zjazd. Mariusz Rogowski dwukrotnie w ciągu kilku minut wpisał się na listę strzelców, niwelując przewagę do jednego gola (4:3). Momentalnie jednak odpowiedział Grabowski i goście prowadzili już dwoma bramkami. Tą szaloną wymianę jak się później okazało skończył Piotr Królczak, który trafił na 5:4. Do końca meczu pozostawało blisko dziesięć minut, a my takiego rollercoastera spodziewaliśmy się do ostatniego gwizdka. Tymczasem mimo kilku sytuacji pod jedną i drugą bramką goli już nie obejrzeliśmy. Ostatecznie Chemik Bemowo po bardzo ciekawych zawodach pokonał Zjazd 5:4 i wobec innych wyników zameldował się na najniższym stopniu podium.