To był mecz o przysłowiowe 6 punktów. Przed spotkaniem drużyny sąsiadowały ze sobą w tabeli i obie wierzyły że uda się rywalowi odskoczyć. I rzeczywiście było to bardzo wyrównane widowisko, tyle, że przez jakieś 30 sekund. Potem do gry wzięli się Haratacze, którzy wyglądali jakby ze środków pobudzających zażyli nie tylko kofeinę, ale i inny środek na k ;) Pierwsza połowa kończąca się wynikiem 1:5 do tego duża lekkość w grze i łatwość stwarzania sobie kolejnych okazji. Tego dnia zespół  Patryka Rosłańca wyglądał jak drużyna przez wielkie "D". Druga odsłona to także ogromna przewaga gości, którzy dołożyli do dorobku kolejne 7 bramek. Złotopolscy nie grali źle, mieli swoje okazje, ale przeciwko tak dysponowanemu rywalowi kłopot miałyby drużyny z wyższych lig. Szczególną uwagę przykuł Karol Truszczyński, który skompletował hattricka bramek oraz asyst i ewidentnie był motorem napędowym tej dobrze naoliwionej machiny, nie bez powodu, nazywanej Harataczami. Po takim spotkaniu pozostaje tylko życzyć Złotopolskim szybkiego dojścia do siebie, a Harataczom awansu do wyższej ligi, aby mogli się pokazać na tle mocniejszych zespołów.