Początek meczu UTS z TBD, był właściwy dla poranka, mglisty, senny i leniwy. Jednak atmosfera zmieniła się w 5 minucie, kiedy obie drużyny przypomniały sobie, że ZINA Pierwsza Liga to nie przelewki. Zakotłowało się pod bramką TBD, padł strzał i dwie dobitki, ale bramkarz popisał się znakomitymi interwencjami i gol nie padł. W tym czasie oba zespoły dopiero się zbierały i goalkeeper UTSu pojawił się na boisku dopiero w 10 minucie meczu i od wejścia miał pełne ręce roboty. Niedzielny ranek, to również problemy z celownikami. Po jednym ze strzałów piłka przeleciała aż na drugą stronę fosy. Mecz zaczyna nabierać tempa i oba zespoły zaczynają robić więcej zamieszania. UTS wywalczony rzut rożny zamienia na bramkę. Dariusz Pijanowski wprowadza piłkę do gry, ta do niego wraca, wrzuca ponownie, tym razem na długi słupek. Tam nie miał kto upilnować Grzegorza Bromirskiego, który bez zastanowienia uderza w bramkę i UTS prowadzi z TBD 1:0. W drugiej połowie mecz nabrał jeszcze większego tempa. Drugą bramkę, tym razem główką strzelił Bromirski. W obu polach karnych wręcz się gotuje. Cuda wyczynia Karol Pastorczyk, strzegący bramki UTS. Grę dla prowadzących bardzo mądrze kreuje Karol Jankowski i wypracowuje kolejne okazje. TBD, gra nieskutecznie w ataku i mniej przykłada się do obrony, czego efektem jest utrata jeszcze dwóch goli i ostateczne zwycięstwo UTS 4:0.